/CZAS_1491c_1925_II_nr280_0001.djvu

			Cena 15 groszy. >8 280 Poniedziałek 12-go października 1925 r. Rok XII. «aictyta** mczUw« «Mac«»« nrczatu»
A*-»wie.
— Jak słychać, klub Ch. D. zamierza
opracować własny program naprawy
sytuacji finansowej i gospodarczej
— Na dziś d. 12 b. m. zostało zwo
łane posiedzenie sejmowej jkomisji re­
form rolnych celem rozpatrzenia popra­
wek senatu do ustawy o wykonaniu re­
formy rolnej.
— Delegacja kupców i rzemieślników
żydowskich była przyjęta przez p. pre-
mjera Grabskiego, z którym omawiała
sprawę ustawy przemysłowej.
— Król angielski podpisał dekret, na­
dający sir George Lloydowi tytuł baro
na Zjednoczonego Królestwa, mianując
go równocześnie wysokim komisarzem
w Egipcie.
— W sobotę 9 b. m. przybyła do Lu­
gano delegacja polska na konfeiencję
polsko litewską. Delegacja litewska przy­
była w niedzielę 10 b. m. Prace konfe
reneji rozpoczynają się dziś w ponie
działek 12 b. m
— Z Medjolanu donoszą, że ambasa
dor rosyjski w Rzymie omówi z Czicze-
rinem w Meranie szczegóły spotkania
komisarza do spraw zagranicznych z
Mussolinim. Jako miejsce spotkania wy­
mieniają Streaę. Według innych wiado­
mości, Cziozerin opuści Moran w naj­
bliższych dniach i uda się na kuraaję
do Wiesbadenu.
RYGA. ll.lo. (T l. wł.) Z Kowna do­
noszą, że władze litewskie w piątą ro­
cznicę oswobodzenia Wilna, wysiedliły
z granic Litwy szereg Polaków, głów­
nie działaczy oświatowych, i Między in­
nymi znajduje się Marja Polakiewiezów-
na, wysiedlona za to, że uczyła dzieci
czytać i pisać po polsku.
I
BACZNOŚĆ HARCERZE!
WYSZŁA POWIEŚĆ P. T.
J. STARZEftCZYKA
2 tomy w jednym 600 str. druku
Cena za 1 egz. broszurowany zl. 5.50
W trwałej, ozdobnej oprawie zł. 8.00
Do nabycia w administracji „Głosu
Lub.“ Lublin, ul. Kościuszki 10.
(Konto P. K. O. 100.666).
i we wszystkich księgarniach.
Zamawiający bezpośrednio w Admi­
nistracji nie opłaca kosztćw prze­
syłki. Wysyłkę uskutecznia się za
opłatą z góry lub za zaliczeniem
		

/CZAS_1491c_1925_II_nr280_0002.djvu

			Głosy do czytelni­
ków o czytelnikach.
„Myśl Narodowa“ o stanie dzi­
siejszego czytelnictwa.
Pierwszy numer wypuszczanego w
świat czasopisma bywa zwykle sztywny.
Na scenie nazywa się tremą ten stan,
w jakim znajduje się pisarz czy redak­
tor, stykając się z nieznaną sobie jesz
eze publicznością. Tak obezwładnia on
rękę, źe w rezultacie nie zdąży się wy­
konać na czas tego, coby się chciało
dać w numerze t. zw. okazowym.
W gruncie rzeczy jednak od żadnego
poszczególnego numeru nie można wy­
magać wszystkiego: dorywczo nie da się
zrobić tego, co wymaga całej kampanji,
stałego obcowania czytelników z pismem.
Wydawnictwa instrukcyjne, mające pro­
gram działania na opinję, traktujące
rzecz w sposób dyskusyjny, nie mogą
istnieć bez oparcia o stałe grono odbior
ców. Czytanie takiego pisma na wyryw­
ki podobne jest do rozmowy towarzys
kiej, przerywanej ciągiem wychodzeniem
z pokoju, wydawanie go w tych warun­
kach jest robotą niewdzięczną.
Czasopismo, z którem się nawiązuje
stosunek ideowy, wtedy bywa pożytecz­
ne, kiedy stale jest czytane i kompleto­
wane. Z drugiej strony tylko w tych
warunkach redakcja może porządnie wy­
konywać swoją robotę. Wydawnictwo,
przeznaczone na sprzedaż uliczną, musi
przybrać charakter jarmarczny. Numer,
wykrzykiwany, czy afiszowany, musi za­
wierać jakąś niezwykłą przynętę, a w
tych warunkach żadnej roboty nie moź
na rozłożyć według planu; każdym razem
trzeba usiłować powiedzieć wszystko, a
kończy się tem, że się nie powie nic,
kończy się na wyjałowieniu pisarzy i te­
matów.
Jest to nader ważny moment prospe­
ktowy— porozumienie z czytelnikami co
do typu pisma, charaktern i temperamen­
tu. Zwykle zapowiada się na początku,
0 czem się będzie traktować i kto bę­
dzie pisał, ale nie mówi się o tem, co
wnoszą do towarzystwa czytelnicy, a na­
wet jacy oni będą.
Oprócz prenumeraty, która jest rodzą
jem biletu wizytowego i większe ma
znaczenie moralne, niż w tejże wysoko­
ści złożone od przechodniów obole, re­
dakcji pisma ideowego należy się od
czytelników pewien fluid duchowy. Nie
może istnieć taki stosunek, źe jedna
strona będzie robić ideę, a druga szu­
kać będzie tylko sensacji i rozrywki.
Zorjentujmy się, my ludzie oświeceni, źe
się dajemy porywać gawiedzi. Wysłucha­
nie odczytu staje się dla nas bohater­
skim wysiłkiem, poważna sztuka budzi
w nas żal, źe przez ten czas moglibyś
my zabawić się w kabarecie, dzienniki
zeszły już, jak po szczeblach, z dbało­
ści o tekst na pismo klinowe wielkich
tytułów, a potem na pismo obrazkowe.
Zastanówmy się, czy nas wkrótce cała
prasa nie zacznie traktować, jak barba­
rzyńców, krwi żądnych, niemal ludożer
ców, jeśli cała zniży się do poziomu
prasy brukowej.
Jeżeli tak pójdzie dalej, zapomnimy
mowy ludzkiej. Już Szekspira nie można
nam wystawić inaczej, jak w cyrkowej
reźyserji; powieści nie umiemy już prze­
czytać, jeno trzeba ją nam pokazać na
filmie. W ten sposób zdezorganizuje się
1 upadnie życie duchowe; gawiedź wchło­
nie w siebie elitę oświeconą i zamiast
społeczeństwa będziemy mieli tłum
Opinję publiczną, myśl narodową, mo­
żna od tego losu ocalić przez organizo­
wanie. Zacząć trzeba od góry. Ludzie
oświeceni pierwsi mają obowiązek po­
myśleć o sobie i swoich zadaniach.
Trzeba stworzyć hierarcbję umysłów i
charakterów obywatelskich i w tym ce­
lu skupiać się koło swoich organów ide
owych.
Tak'm ośrodkiem dla ludzi oświeeo
nycb, moralnym i umysłowym, niech się
stanie „Myśl Narodowa".
Ambicją każdego lubli­
nianina stać się powinna
budowa własnego samolotu!
Bierzmy wszyscy udział w
„Turnieju“!!!
REZOLUCJA
powzięta na wczorajszym Zjeździć Woje­
wódzkim Związku Ludowo-Narodowego
w Lublinie.
1. W sprawie polityki między­
narodowej.
Wobec znanych dążeń Niemiec do
rewizji ich granic wschodnich, to zna­
czy do odebrania Polsce Pomorza i Gór
nego Śląska, Zjazd wzywa nasz Klub
Parłam, do wielkiej w tym kierunku
czujności i do przeprowadzenia linji na
szej polityki zagranicznej w taki spo-
sób, aby we wszelkich układach bezpie
czeństwa zagwarantowana była niena­
ruszalność Traktatu Wersalskiego i in­
nych traktatów pokojowych i któraby
doprowadziła do normalnych i trwałych
stosunków sąsiedzkich z Rosją.
2. W sprawie reformy rolnej.
Zjazd wyraża całkowite zaufanie dla
naszego Klubu Parłam, za jego stano­
wisko w sprawie reformy rolnej, uwa
źając ją za konieczność państwową i
akt sprawiedliwości społecznej.
3. W sprawie kryzysu gospo­
darczego.
Zjazd będąc wyrazicielem opinji sze­
rokich kół narodowo myślącej ludności
wyraża najwyższy niepokój z powodu
ostrego kryzysu gospodarczego, jaki
przechodzi Polska i prosi Klub Parłam:
0 żądanie przeprowadzenia jaknajdalej
idących oszczędności w budżecie na rok
1926, proponując zredukowanie go do
sumy nie przekraczającej 1V2 miljarda
złotych.
Jednocześnie Zjazd wyraża potępienie
1 absolutny brak zaufania do Mini­
sterstwa Pracy i Opieki Społecznej, u-
waźając, źe ono ponosi w znacznej czę­
ści winę za małą wydajność pracy w
Polsce, co jest również jedną z najwa­
żniejszych przyczyn kryzysu, jaki obe
cnie przeżywamy. Jesteśmy przekonani,
źe o ile wydajność pracy w Polsce nie
podniesie się di wydajności praktyko
wanej w Europie zachodniej sanacja
naszych stosunków gospodarczych sta
nie się niemoźebną. Zjazd prosi Klub
Parłam, o wywarcie nacisku na rząd, a
w szczególności na p. Ministra Skarbu
o wykonanie jaknajdalej idących wysił­
ków w kierunku dostarczenia kredytów
dla naszego kupieetwa, przemysłu, rol­
nictwa i rzemiosła.
4. W sprawie stosunku do
Rządu.
Zjazd uważa, źe przesilenie rządowe
w obecnie przełomowej chwili, jaką
przechodzimy, byłoby nadzwyczaj szko­
dliwe dla naszej pozycji międzynarodo­
wej. i gospodarczej i dlatego prosi nasz
Klub Psrlam. o przeciwstawienie się
takiemu przesileniu.
5. O stosunku do naszego
Klubu Parłam.
Zjazd wyraia kompletne zaufanie i
podziękę naszym przedstawicielom w
Senacie i Sejmie i prosi ich aby dalej
trwale stali przy naszym standarze na­
rodowym i tradycyjnej polityce naszego
obozu bez zawierania daleko idąoyh
kompromisów, tak na lewo jakoteź na
prawo.
0 przedłużenie ulgowych Kur podutkouych.
1 procent miesięcznie do Nowego Roku. — Wystąpienie
Stow. Kupców Polskich.
Stowarzyszenie Kupców Polskich
wystąpiło do Ministerstwa Skarbu o
przedłużenie
do końca r. b.
mocy obowiązującej okólnika z 5 go
września r. b. o zniżeniu do 1 proc.
miesięcznie
kar i odsetęk za zwłokę
przy płaceniu podatków.
Niezwykle wysokie kary i procenty
od niewypłaconych w terminie podat
ków ustanowione zostały dla zwal­
czania
powszechnej opieszałości
w płaceniu podatków.
wyrosłej na gruncie inflacji,
kiedy to płacący opieszale płacił w
rzeczywistości kilkakrotnie mniejsze po
datki od sumiennego płatnika, dzięki
zyskowi na spadku marki.
Po wprowadzeniu złotego,
zysk ten zniknął,
zatrzymano jednak to zarządzenie, aby
zapewnić wykonanie sanacji budżetu,
a było to wówczas najważnfejszem Za­
gadnieniem państwowem Dziś na
pierwsze miejsce wybija się sprawa
kryzysu gospodarczego. \
Brak Kapitałów obrotowych i ograni
Kino „Zachęta* Bernardyńska 5.
Od poniedziałku 12.X do czwartku 15.X b. r.
wielki film awanturniczy „Niewolnica Krwawych
Sępów“ ze słynną Ewi Dwą w roli tytułowej.
Nad program: tylko trzy dnll Występy na
na scenie „Czarodziejskiego teatru“ — wszech­
światowej sławy czarodzieja humorysty Harry
Grey'a.
Na program złożą się następujące atrakcje:
1) Ziemia Sachary i jej tajemnice (doświad­
czenie chemiczne) 2). poczta Belzebuba 3) La­
tające finanse 4) Wielka manipulacja z kar­
tami 5) Gra w bilard z duchami 1 wiele innych
ciekawych experymentöw, tajemnice których
obiecuje p. Grey zdradzić publiczności pod­
czas swego benefisu.
Muzyka śclś‘e zastosowana do obrazu:
Skrzypce przy akompanjamencie fortepianu.
K R O N I K A .
KALENDARZY k.
Dziś — Placydy P. Firmina.
Jutro — Maksymilja B. W
Nocne dyżury aptek.
W poniedziałek dyżuruje apteka Biela-
kowskiego i S-ki na ulicy Kowalskiej Nr. 16 1
apteka Chrzanowskiego i Grodzkiego na Kra-
kowskiem Przedm. Nr. 14.
Czytelnia Kat. Związku Polok Namiestnikow­
ska 11, II piętro otwarta codziennie od3-6-ej
wieczorem.
Muzeum Lubelskie otwarte od 10-ej rano do
6-ej wiecz.
Bibljoteka Uniwersytecka otwarta codziennie
od g. 10—1 popoł. i od □, 3 do 6 pp, prócz
niedziel i świąt.
Czytelnia Lueeiska P. M Sz. otwarta od godz
10 do 12 I od 3—6.
Lubelski Oddział Taw. Zachęty Sztuk Plękryoh
mieszczący się w gmachu Muzeum — Namie­
stnikowska 4—otwarty od 10 rano do b wiec;.
Blbljeteka wojskowa D. O. K. Lublin — u!-
Spitalna 12 otwarta codziennie — oprócz nie­
dziel 1 świąt — od godz. 9—14 oraz od 16—1$
Blóijoteka Centralna P. M. S. dla dzieci I
starszej młodzieży Szpitalna 2 gmach Teatru
otwarta codziennie oprócz niedziel i świąt od
11 i pół rano do 3 pop.
Bibljoteka Publiczna im. Łopacińskiego. Biblio­
teka publ. im. H. Łopacińskiego, otwarta co­
dziennie 11 — 2 w połud. 14 — 7 po połud.
z wyjątkiem niedziel 1 świąt.
czenia kredytowe postawiły w ciężkie
położenie najzasobniejsze przedsiębior
stwa. Nrjsumienniejsi płatnicy nie mo­
gą obecnie dotrzymywać terminów.
Nlepunktuałność nie może być dziś
uważaną
za złą wolę
wyłącznie I traktowana tak, jak za cza­
sów Inflacj1. Nadmiernie wysokie pro
centy i kary mogą zrujnować wiele
przedsiębiorstw.
Ponieważ wypłacalność podatkowa
jest obecnie — jak to niejednokrotnie
podkreślał Minister Skarbu — wyjąt­
kowo dobra, dalsze stosowanie tych
ostrych represji
nie jest uzasadnione.
Możliwość tego została
już wypróbowana,
przez półtora miesiąca (od 1 9 do 15.10
r. b-) Ponieważ obecnie schodzi się
cały
szereg terminów
płatności podatkowych, a brak gotówki
w dalszym ciągu się zwiększa, sprawa
ta ma bardzo duże znaczenie dla sze­
rokich sfer gospodarczych i niewątpli
wie znajdzie należyte zrozumienie w
ministerstwie skarbu.
—o—
TESTU I HBZIR E.
Teatr Miejski.
— Poniedziałek „Świerszcz za kominem".
Kino - 1 eatr „Colosseum-*
Dziś występuje uwielbiana w Rmerjce ro­
daczka nasza Pola Negri w pięknym dworskim
dramacie z czasów Filipa IV p. t. „Tancerka
Hiszpańska" w 9 aktach.
Muzyka pod batutą prof. Stembrowicza
Ceny miejsc od zł. 1 do 2 zł. 50 gr.
UWflGfl: Ucząca się młodzież w unifor­
mach szkół średnich i powszechnych do godz.
7 wieczór płaci 50 gr. na wszystkie miejsca w
parterze.
Kino - Teatr .Corso«.
Od soboty 10 X r. b. Smiechf Humor! Nie­
spodzianki. flrcywesoła komedja tryskająca
szampańskim humorem w 10 akt. p. t. „Pat
Patachon jako Iok*j I pokojówka“.
Dla dzieci I młodzieży dozwolone.
Nad program. Ostatnia nowość! Na scenie
teatr grozy i śmiechu „Szkarłatna maska“
odegra obraz I „Maski", sketsch w 1 akcie z
francuskiego repertuaru teatru Grand-Gulgniol
w Paryżu. Niebywałe powodzenie w Warszawie
w teatrze „Qui pro Quo“
Początek seansów w soboty, niedziele I świę­
ta o godz. 3-ej pop. w dni powszednie o godz
5-ej, ostatni seans o godz. 9.15 wieczorem
Orkiestra składająca się z 10 osób pod
batutą profesora Turalskiego.
„Szkarłatna Maska“
Od soboty VI program, odegrany będzie fa­
scynujący sketch p. t. „Maski“ oprócz tego
liczne piosenki I kuplety.
Początek seansów o godz. 5-ej popoł., te­
atru od g. 8.30 do 9 30 wlecz., ostatni seans o
godz 9 30 wiecz.
Z MIASTA.
„% Z Komitetu do Walki z wy­
zyskiem, zbytkiem i nadużyciami.
W poniedziałek, dnia 12 października r.b.
o godz. 8 ej wieczorem, w lokalu przy
ul. Krakowskie Przedmieście 36 (lewa
oficyna, I sze piętro), odbędzie się po­
siedzenie członków Komitetu Głównego
łącznie z członkami Komitetów Dzielni­
cowych.
Z powodu ważnych spraw jakie będą
rozpatrywane, pożądany jest jakuajlicz-
niejszy udział członków Komitetu. 2
„Dziennik Zarządu m Lubli­
na“ ukazał się JM: 24 z dn. 3 b. m. Na
treść numeru składają się: Z obrad Ma­
gistratu; Sprawozdanie z działalności
Wydz. Zdr. Pub; Ustawa o gminie miej­
skiej.
Nowe bilety kolejowe. Z okre­
su inflacji, pozostał na polskich kole­
jach państwowych pewien zapas biletów
kolejowych bez podania na nich ceny
za przejazd—00 było spowodowane cią
głą zmianą kursu marki.
Obecnie p. minister kolei wydał za­
rządzenie, aby nowe bilety były druko­
wane z cenami za przejazd, co znacznie
przyczyni się do uniknięcia nieporozu
mień, między kasami kolejowemi i pu
blicznością.
Przedłużenie ulg kolejowych
dla kuracjuszów. Ministerstwo kolei
przedłużyło termin stosowania ulg dla
kuracjuszów do końca miesiąca paździer­
nika. Zarządzenie powyższe wpłynie nie­
wątpliwie na zwiększenie się frekwen
cji w uzdrowiskach.
Z KRAJU.
— Krwawe zajście w Poznaniu.
Ooegdaj w mieszkaniu Anny Winiars­
kiej major 3 pułku lotniczego, Krzyźa-
uowLki, zastrzelił niejakiego Leona Paj-
zera, z zawodu ślusarza, lat 27. Auna
Winiarska poznała dzień przedtem ma­
jora Krzyżanowskiego, który przenoco­
wał u niej, gdyż spóźnił się na pociąg.
Dnia następnego przybył do mieszkania
p. Winiarskiej niejaki Pajzert, który
miał być rzekomo jej narzeczonym i po­
zostawał z nią w stosunku od lat pięciu.
Dowiedziawszy się o obecności majora
Krzyżanowskiego, lżył kochankę i
		

/CZAS_1491c_1925_II_nr280_0003.djvu

			r
* *80 ,ÜL08 LUBKL8S1* 12 październik» IW* *.
łowi Krzyżanowskiemu nakazał w dzie­
sięciu minutach opuścić mieszkanie. Kie
dy major roześmiał się, Pajzert rzucił
się z laską na leżącego w łóżku oficera.
Wówczas major wystrzelił, trafiając Paj
sera w czoło, co spowodowało natych­
miastową śmierć.
ZE ŚWIATA.
-j- Fabryka Chemiczna nad mo­
rzem Martwem. Ponure okolice mo­
rza Martwego ożywiły się od chwili za­
łożenia tam przez pewne konsorcjum a-
merykańskie wielkiej fabryki, wyrabia­
jącej z wody tego morza sól, brom i
inne produkty poboczne.
Fabryka zaopatrywać będzie w sól ca­
łą Palestynę, Syrję i Arabję.
Jak wiadomo, morze to powstało
wskutek gwałtownych zmian geologicz-
sych, związanych w Starym Testamen
cie ze zniszczeniem miast Sodomy i
tomorry.
Głód mieszkaniowy
przyczyną wzrostu przestępczości.
Z powodu panującego oddawna głodu
mieszkaniowego niemiłe zajścia i zatar
gi nie tylko nie ustają ale i ilościowo
zwiększają się. Niejednokrotnie przyj
aują one zbrodniczy charakter. Godne
uwagi miarodajnych czynników jest po­
stępowanie niejakiej Marji Czajka, właśc.
domu przy ul. Pawiej 24, względem swe
go lokatora p. P. Swego czasu—Czajka,
wyrokiem sądu pokoju została skazana
na tydzień aresztu za wybicie dziury w
ścianie komórki należącej do p. P. Nie
poprzestając na tern, Czajka, wynalazła
inny sposób dokuczenia swemu lokato­
rowi. Pewnego pięknego poranku wesz­
ła na strych w zamiarze zawalenia
sufitu nad głową nieszczęśliwego loka­
tora, wobec czego została ponownie
skazana na 2 tygodnie aresztu.
Niespokojna Czajka, widząc bezowoc
dćSć swych wysiłków, napadła na swego
przeciwnika w celu pobicia, go co jej po
części się udało. Wreszcie koniec u
wieńczył dzieło: St. Czajka podała do
sądu p. P. który jakoby miał ją pobić.
To już skrajna bezczelność. Inny znów
liemniej ciekawy „kwatek” — Bekier
Albert właśc. kam. przy ul. Kawiej 23,
ominąwszy drogę sądową, doraźnie wy­
mierzył karę swej lokatorce Mareczak
Stanisławie, za niepłacenie czynszu ko­
mornego. Nieco odmienny charakter mia
ło zajście też na tle mieszkaniowym, na
ul. Hrubieszowskiej Nr. 6, gdzie miesz­
ka Walus Antonina, której złożył wizy­
tę jej syn, Stanisław z żoną z zamia­
rem uzyskania dla siebie mieszkania.
Spotk&wszy się z odmowną odpowiedzią
uniesiony złością pobił swą matkę. Oto
do czego prowadzi głód mieszkaniowy.
W.
Jeszcze jedni bezskuteczni „InteraentU".
Rzadki upór zwolenników ks. Madziarza. — Wysłali znowu de­
legację do Kurji Biskupiej, ale i tym razem wrócili z niczem —
Szkoda czasu i mitręgi, piaseccy delegaci weźcie się
lepiej do pracy!
Wyjazd ks. Madziarza z Piask został
odpowiednio zrozumiany i wykorzystany
przez reżyserów — wichrzycieli i współ
inicjatorów poprzednich zajść.
Już rano, dnia wczorajszego przed
Kurją Biskupią w Lublinie, zjawiła się
delegacja parafjan piaseckich, złożona
z garstki kobiet w towarzystwie kilku
mężczyzn, prosząc o posłuchanie u J. E.
Ks. Biskupa Fulmana. W Kurji biskupiej
oświadczono im, źe wszelkie usiłowania
w sprawie powrotu ks. Madziarza do
Piask, są bezskuteczne. Nie zrażeni tern
zagorzali obrońcy ks. Madziarza, czekali
przyjazdu ks. Biskupa.
Po południu tegoż samego dnia, Ks.
Biskup przybywszy do Kurji, w przemó
wieniu swem do ^delegacji, oświadczył
wyraźnie: że sprawę ks. 'Madziarza
uważa za przesądzoną i rozporzą­
dzenia swego nie odwoła. I to nie
przekonało upartych delegatów. Dowie-
czora czekali na uwzględnienie swej
prośby. Z okazji tej, skorzystały oczy­
wiście, ciemne indywidua.
Domorośli „politycy lewicowi” z Piask
którzy ubolewali nad „nieszczęśliwym”
księdzem Madziarzem, inicjowali doryw­
czo „rozmówki” demagogiczne agitacyj
ne. Byli nawet tacy, którzy w tem
wszystkiem widzieli robotę burżujów,
chcących pozbyć się ks. Madziarza (?!)
Doprawdy... czas już, aby odpowiednie
czynniki, położyły nareszcie kres tej
całej komedji, zgoła zbytecznej i szko­
dliwej. J. W.
Delegatura Instytutu Hlstorycz-
no-Prawnejo u lublinie.
Niezmordowany w pracy dla nauki
znany uczony prof. Dr. Przemysław Dąb
kowski, dziekan wydziału prawa i umie­
jętności politycznych Uniwersytetu Jana
Kazimierza we Lwowie, powołał do ży­
cia Instytut Historyczno Prawny we Lwo­
wie. Zdając sobie dokładnie i grunto­
wnie sprawę z ważności wszechstronne­
go wyświetlenia naszej przeszłości z
dziedziny prawa prywatnego i t. p. za­
kreślił obszerny stosownie do założenia
następujący program: Wyszukiwanie,
względnie wyzyskiwanie już znanych ma
terjałów źródłowych potrzebnych dla pra­
cy naukowej, jak w założeniu wspomnia­
nego Instytutu, a więc opieranie się na
materjałach odnośnych archiwalnych,
bibljotecznych, gromadzenie potrzeb­
nych książek do pracy naukowej, zwra­
canie bacznej uwagi na zapatrywania
prawne ludowe, w których zachowały
się po dzień dzisiejszy szczątki dawne­
go prawa polskiego, gromadzenie takich
zapatrywań i spisywanie ich, otaczanie
troskliwą opieką, pomników literackich
naszej przeszłości drogą ochrony daw
nych rękopisów, druków, rycin i t. p.
Celem umożliwienia publikowania opra­
cowań naukowych, wydaje Instytut cza­
sopisma, które prace wspomniane po­
mieszczają, a mianowicie czasopismo
„Pamiętnik Historyczno Prawny” i „Prze­
wodnik Historycźno-Prawny”. Działal-
neść Insytutu obejmuje teren całej Rze­
czypospolitej i w tym celu postanowiło
powołać do życia delegatury Instytutu w
całej Polsce. Delegatury utrzymują za­
kres działania zgodny z programem In­
stytutu, pozostają w ścisłym kontakcie
z nim drogą składania sprawozdań, nad­
syłania monografji i artykułów z dzie­
dziny wyżej określonej i t. p.
Funkcję delegata Instytutu Historycz­
no Prawnego w Lublinie objął Dr. Jan
Kamiński, który uprasza za naszem po­
średnictwem wszystkich chętnych i od­
powiednio przygotowanych do pracy we
wskazanym kierunku, ażeby zechcieli
łaskawie porozumieć się z nim celem
ewentualnego ułożenia programu pracy.
Dra Jana Kamińskiego można zastać
między godziną 10 tą a 14 tą pod adre­
sem Lublin ul. Niecała 10, pokój Nr. 12,
lub Kołłątają Nr. 3 m. 16 między go­
dziną 17—a 18 stą. P.
0 ściślejsza Kontrole nad han­
dlarzami uelroempl.
Jednym z wielu szkodliwych zjawisk
powojennych jest również niebywałe
„rozwielmożnienie” handlu wędrownego
nie tylko towarami taniemi wyrobów lu­
dowych, przeznaczonymi dla ludności
mniej zamożnej, ale i galanterją wyk­
wintną. Wędrowny ten handel przynosi
dużą konkurencję właścicielom stałych
sklepów i ci ostatni wnoszą nań częste
skargi do odnośnych władz. Handel wę
drowny przynosi również stratę państ
wu, ponieważ trudniący się nim nie po­
noszą ciężarów podatkowych. Starostwo
lubelskie wydało okólnik do organów po­
licyjnych polecając baczną uwagę na te
go rodzaju handlarzy i w razie niepo­
siadania przez nich odpowiedniego pa
tentu doprowadzania ich do Urzędów
skarbowych. Izba skarbowa zamierza
również wydać odpowiednie instrukcje
w tym względzie dla fankojonarjuszy
policyjnych i organów samorządowych.
Inauguracja
w Uniwersytecie Lubelskim.
W dniu wczorajszym przed południem
na Uniwersytecie Lubelskim odbyła się
uroczystość inauguracji roku akademic­
kiego 1925/26 przy współudziale ducho­
wieństwa, przedstawicieli władz i osób
zaproszonych, Senat uniwersytecki i
ciało profesorskie in corpore. Licznie
zgromadziła się młodzież akademicka.
Szczegóły w numerze najbliższym. W.
Zmiany wśród duchowieństwa diecezji
Lubelskiej.
Proboszcz parafji Potok Ordynacki
Ks. Seweryn Śluzkowski został prze­
niesiony na takież stanowisko do pa­
rafji Branew. Proboszcz parafji Bra-
new Ks Władysław Bargieł został prze­
niesiony na takież stanowisko do pa­
rafji Puszcza Solska. Proboszcz pa
rafji Puszcza Solska Ks. Henryk Dubi-
szewski został przeniesiony na takież
stanowisko do parafji Markuszów. Pro­
boszcz parafji Markuszów Ks. Łukasz
Zezuliński został przeniesiony na ta­
kież stanowisko do parafji Radzięcin.
Proboszcz parafji Radzięcin Ks. Marjen
Sobieszczański został przeniesiony na
etat parafii Czartowiec z prawem za­
mieszkania w Komarowie. Wikarjusz
parafji Katedralnej św. Jana w Lublinie
Ks. Henryk Wiśniewski został miano­
wany proboszczem parafji Popkowice.
Proboszcz parafji Popkowice Ks. Jan
Kalicki został przeniesiony na takież
stanowisko do parafji Ostrówek. Ks.
Salomon z Ostrówek został zwolniony.
Proboszcz parafji Tyszowce Ks. Adolf
Netczyński został przeniesiony na ta­
kież stanowisko do parafji Potok Or­
dynacki. Wikarjusz parafji Tomaszów
Ks. Jan Łazicki został przeniesiony na
takież stanowisko do parafji Łabunie.
Wikarjusz parafji Łabunie Ks. Bolesław
Boratyński został przeniesiony na ta­
kież stanowisko do parafji Tomaszów.
Wikarjusz parafji Gorzków Ks. Bole­
sław Bednarski został mianowany rek­
torem kościoła św. Jerzego i prefek­
tem szkół w mieście Biłgoraju. Nowo-
wyświęcony Ks. Florjan Gąsiorowski
został mianowany wikarjuszem parafji
Gorzków. Nowowyś(więcony ks Józef
Bierzyński został mianowany wikarju­
szem parafji św. Michała na Bronowi-
cach w Lublinie. Nowowyświęcony Ks.
Jan Gosek został mianowany prefek­
tem Gimnazjum i szkół powszechnych
w Janowie Lubelskim. Nowowyświę­
cony Ks. Andrzej Chlastawa sekreta­
rzem osobistym J. E. Ks. Biskupa. P.
Szanuj każdy grosz!
G. K. CHESTERTON.
CZŁOWIEK, KTÓRY
WIEDZIAŁ ZBYT WIELE.
Tłum. L. C.
— B
—
Tak — odparł minister skarbu. Doskonałe ma-
Qy polowanie. Ma się rozumieć, że nie biorę w ra-
'tabę popisów Jinksa. Nigdy jeszcze nie widziałem
Kogoś, kt.by, mając t&ki świetny teren do polowania,
['»kim był podłym strzelcem. Przyznaję, źe jest we-
8#łym, dobrym chłopcem i tam dalej... nie masa mu
®*c do zarzucenia, ale dotychczas nie nauczył się
Itaymać strzelby nawet gdy wali do świń, czy do in
jjch przedmiotów. Powiadają, źe strzelił kokardę z
Nelusza lokaja; nawiasem mówiąc, te kokardy, to
tłkźe w jego „stylu“... Zestrzelił też kurka na dachu
z6 swej śmiesznej, złoconej altany. -Czy idziecie tam
‘»raz?
Fisher dał niewyraźną odpowiedź, źe przybędzie
*'ebawem, ale ma jeszcze ccś do załatwienia, wobec
8Zego minister skarbu opuścił gospodę. Marchowi wy­
dało się, źe był trochę zły, czy zniecierpliwiony,
wołał o wódkę, ale w czasie rozmowy, która
resztą była inna, niż jej spodziewał się literat, od-
l*?8kał jakoś równowagę. Po kilko minutach Fisher
IT^Stał z krzesła i skierował się ku wyjściu, gdy zna-
(J* 8'9 na drodze, atanął i zaczął "patrzeć w stronę,
** której przyszli. Potem uszedł w tym kierunku o-
dwestu łokci i zuowu zatrzymał się.
— Myślę, źe tu jest właśnie to miejsce...
— Jakie miejsce? — spytał go towarzysz.
— Miejsce, gdzie biedaczysko został zamordo­
wany — ze smutkiem zauważył Fisher.
— Co pan sobie wyobraża? — spytał March.
Przecież on rozbił się o skały, przynajmniej o półto
rej mili dalej.
— Nie. Woale się nie rozbił o skały. Czyż pan
nie zauważył, źe on upadł na pas miękkiej łąki. A
mnie uderzyło, źe misł kulę w głowie.
Po pauzie dodał:
— W karczmie żył jeszcze, zanim jednak doje­
chał do skał, już był martwy. Zastrzelono go, gdy
kierował samochodem na tym odcinku prostej drogi
i jak sądzę, właśnie w pobliżu tego miejsca. Rzecz
prosta, źe samochód popędził naprzód, gdyż nie było
nikogo, ktoby go zatrzymał lub skręcił. Trzeba przy­
znać, źe zbrodnia była bardzo chytrze «planowana,
bo ladzie widząc wyrzucone z samochodu ciało, po­
wiedzieliby to, co pan, źe zdarzył się wypadek szo­
ferowi. Sprytna bestja musi być ten morderca!
— Ależ w oberży, lub gdzieindziej slyszanoby
przecież odgłos strzału, — zauważył Marcb.
— Naturalnie. Ale niktby na to nie zwrócił u
wagi, — ciągnął dalej badacz prawdy. I tutaj mamy
nowy dowód jego sprytu. W całej okolicy rozlega się
strzelanina przez dzień cały, być może, iż obliczył
swój strzał tak, by odgłos jego mógł zginąć wśród
huku innych strzałów. Niewątpliwie, musiał to być
kryminalista pierwszej klasy.
— Co pan ma na myśli? — spytał March, któ
rego ogarnęło przeczucie zbliżania się czegoś, czego
nie umiał określić.
— Był także pierwszorzędnym strzelcem —
rzekł Fisher.
Odwrócił się szybko i zaczął iść w dół wąską
drożyną, zarośniętą trawą, na której zaledwie wózek
by się zmieścił. Ciągnęła się naprzeciwko zajazdu i
odgraniczała kraniec posiadłości od wolnej przestrze­
ni bagnisk. March powlókł się za nim z leniwą wy­
trwałością, a po chwili ujrzał go stojącego przed
gęstwiną cierni i olbrzymich chwastów i przygląda­
jącego się przez otwór w zieleni na płaską powierz­
chnię kolorowych sztachet. Wyrastał tu szereg wy­
sokich, jak szare kolumny, topoli; rzucały one nieco
cień zielony i szumiały cicho na wietrze, którego po­
dmuchy stawały się coraz słabsze.
Popołudnie zniżało się ku wieczorowi, a olbrzy­
mie cienie topoli wydłużały się, zajmując jedną trze­
cią krajobrazu
— Czy pan jest pierwszorzędnym zbrodnia­
rzem? — spytał przyjaźnie Fisher. — Co do mnie,
mam wrażenie, że nim nie jestem; ale zdaje mi się,
że potrafiłbym być czwartorzędnym włamywaczem.
Zanim towarzysz jego zdążył odpowiedzieć, Fi­
sher przeskoczył przez płot. March poszedł w jego
ślady bez zbytnieg) fizycznego wysiłku, ale z silnym
psychicznym niepokojem. Topole rosły tak blisko pło­
tu, źe przybyszom z trud«m udało się przecisnąć
wzdłuż drzew; za topolami ujrzeli wysoki laurowy
żywopłot, o liściach zielonych i lśniących w blasku
zachodzącego słońca. Te szeregi żywych murów, za­
gradzających drogę, wywołały w nim uczucie, jakie
ma człowiek, przedostający się chyłkiem do zamknię­
tego domu. Zdawało mu się, źe wszedł przez nie-
otwierane nigdy okno, lub drzwi i nagle znalazł dro­
gę zatarasowaną meblami.
(D. c.
		

/CZAS_1491c_1925_II_nr280_0004.djvu

			„GLOS LDBBLBHi" 12 październik» i»ł* i.
Z sali sądowej,
Powrócony życiu i wolności.
Banda Kozaka. — Bohaterska obrona. — Schwytanie „bandyty“-
Metoda psychoanalityczna na rozprawie sądowej. —
Niespodziewany wyrok.
Dnia 25 ub. m. odbyła się w Wojsko- I Świadek: Stanowczo!
wym Sądzie Okręgowym jsfe II w Lubli­
nie rozprawa przeciwko ułanowi Wojto
wieżowi Michałowi z 24 p. uł.
Był to epilog „działalności“
sławnej bandy Kozaka,
do której należeli ponadto Garbaruk i
Staszenko. Banda operowała w okolicy
Łucka już od 1921 r a ostatecznie zli­
kwidowaną została dopiero 27 listopada
1924 r. Bandyci
dopuścili się 24 napadów, mordu
jąc bez litości opornych.
Przedmiotem rozprawy był napad ban­
dycki na dom Zarębskiego Aleksandra
w Pułganowie. Nocą z dn. 6 na 7 lipca
b. r. trzech bandytów napadło na ro
dzinę Zarębskiego zebraną na werendzie.
Btysnęły lufy rewolwerów.
Tym razem jednak bandytom się nie
powiodło. Zarębski bezbronny rzucił się
odważnie na napastników.
Rozpoczęła się walka na śmierć
i życie.
Padł trapem herszt bandy Kozak. Dwaj
inni bandyci uciekli. Wkrótce potem
schwytano ułana Wojtowicza w którym
świadek Leontij Suchecki rozpo­
znał jednego z napastników.
Ten właśnie, Wojtowicz, stanął dn. 25
b. m. przed sądem wojskowym. Roz­
prawie przewodniczył płk. K. S. Kaez
kowski Edmund, jako drugi sędzia za
siadł mjr. K. S. Wincenty Skrzywan,
oskarżenie wnosił mjr. K. S. Idzik Sta­
nisław. Oskarżonemu groziła bezwględ-
nie kara śmierci. Sprawa poważna.
Cisza powiała po sali
gdy wystąpił główny świadek Suchecki.
Na zapytanie sędziego świadek odrzekł
„W oskarżonym rozpoznaję z całą
pewnością bandytę“.
Była to odpowiedź rozstrzygająca...
o życiu
Drugi sędzia—mjr Skrzywan postano­
wił jednak zastosować metodę psycho­
analityczną i przez szereg pytań uzmy
słowić śmiałkowi moment krytyczny tak
aby już najmniejszej wątpliwości nie
ulegała wina oskarżonego.
Sędzia: A więc stanowczo rozpoznaje­
cie oskarżonego. ____________
— W jakiej chwili widzieliście go?
— Właśnie w chwili, gdym drugiego
bandytę trzymał na ziemi.
— A więc oskarżony nadbiegł tamte­
mu na pomoc?
— Tak. W prawej ręce trzymał re­
wolwer w lewej latarkę. Światło tej
latarki padło mu na twarz gdy chwycił
mnie za rękę.
— Którą rękę?
— (Po namyśle). Lewą.
— A latarka?
— Trzymał w prawej ręce.
— A rewolwer?
— Milczy.
— Az której strony oskarżony nad­
biegł?
— Z tyłu. Z za moich pieców.
— Którą część ciała oskarżonego
przedewszystkiem zobaczyliście?
— Rękę z rewolwerem, bo oskarżony
chciał mnie uderzyć w głowę.
— Czemu nie uderzył?
— Bo schyliłem głowę do ziemi.
— I co się dalej stało?
— Bandyta leżący wyrwał się i uciekł
razem z oskarżonym.
— Naprzód?
— Nie. W tył:
— Więc kiedyście go zobaczyli?
— Świadek milczy, zastanawia się,
jest zdumiony własnem zeznaniem, pa­
trzy pomieszany na oskarżonego, na ko­
niec—„w istocie“ —mówi-„ja jego
musiałem kiedyindziej widzieć“!.,.
Sędzia—Czy aby nie po aresztowaniu
już? Świadek—Możliwe.
I oto dzięki przenikliwości sędziego
wyszło na jaw że świadek uległ popro-
stu autosuggestji. Wrażenie wzrokowe
otrzymane w gabinecie sędziego śled­
czego odniósł do momentu napadu. Zda
rza się to zwłaszcza gdzie chodzi o sil
ne wzruszenie psychiczne. Ostatecznie
z aktów sądowych Sądu Okręgowego w
Łucku okazało się źe dwaj dalsi człon
kowie tej bandy zostali w listopa­
dzie 1924 r. zabici co tym bardziej
potwierdza zeznanie Sucheckiego.
Po piętnastu tedy miesiącach więzie
nia śledczego „bandyta“ Wojtowicz za
miast pójść na rozstrzelanie został na­
tychmiast wypuszczony na wolność.
Gr.
4.
Z l-so Wszechpolskiego
Kongresu Pszczelnlczego.
Odbył się we Lwowie z okazji 50 le-
cia wydawnictwa „Bartnika Postępowe­
go“ I kongres pszczelniczy połączony z
wystawą.
Zjazd rozpoczął się nabożeństwem w
Archikatedrze, poczem uczestnicy u-
dali się do sali posiedzeń T-wa Gospo­
darczego przy ul. Kopernika. Tu powi­
tał zebranych p. Dr. Szymański —
prez. Zw. Pszcz. we Lwowie, otwierając
zarazem obrady.
Do prezydjum zaproszono P.P. Prez.
Brzóskę z Warszawy, D-ra Szymań­
skiego ze Lwowa I Nowaka z Pozna­
nia: Jako przewodniczących na sekre
tarzy PP. inż Webera red. B P. i kpt.
Bajerka.
Pierwszy zabrał głos p. Marcinków
współpracownik ś- p. D ra Ciesielskie
go, założyciela „Bartnika Postępowego"
przedstawił wielkie zasługi Jego poło
żone na polu pszczelnictwa, wkcńcu
celem uczczenia pomięci zmarłego we­
zwał zebranych do powstania. Dalej
przemawiał p. Nowak — uczeń prof.
Ciesielskiego, wykazując Jego zelety,
oraz korzyści jakie osiągnęli pszczela­
rze z odkryć wielkiego mistrza.
Następnie udano się na otwarcie wy­
stawy pszczelarskiej. Najbogaclej przed-
stiwlały się eksponaty spółki pszcze
1orskiej  „Barć" z Warszawy, „Pszczoły"
ze Lwowa. Szczególną uwagę zwróco­
no na narzędzia i przybery pszczelar­
skie p Zygmuntowicza z Krosna, wai-
cówki Lankoffa ze Lwowa, więżę sztu­
czną D-ra Weissmana z Radziwiłłowa,
pawilon inż. Pawłowskiego z Rudnik?,
oraz prace ks. Ciborowskiego, nic mniej
jednak podziwiano narzędzia wyko­
nane przez młodzież szkolną.
Po zwiedzeniu wystawy odbyła się w
podwórza T wa Gospodarskiego współ
na fotcgrafja kongresistów, poczem ze­
brani udali się na dalsze obrady Prze
wodniczący udzieli! głosu ks. Ciborow­
skiemu, który przedstawił obecny stan
i potrzeby pszczelnictwa w Polsce. Jak
się okazuje Lubelskie posiadając
87.000 pni pod względem ilości
rodzin pszczelich stoi na 2-iem
miejscu, p dczas gdy woj tarnopol­
skie liczy 125.000 pni pod względem
kultury pszczelarskiej, która wyraża się
stosunkiem Ilości uli ramkowych do
nierozbieralnych 4. M ó w c a je­
dnocześnie zaznaczył o potrzebie pro­
wadzenia statystyki, którą winny się
zająć organizacje pszczelarskie. Z oko­
lic miododajnych w Polsce saśwoj.
tarnopolskie, wsch. część. w. lwo­
wskiego, wsch. cz. w. lubelskiego
1 Wołyó.
Pierwszy dzień Zjazdu zakończono
wspólnem zebraniem towarzyskiem w
hotelu Goerge'a.
W dniu drugim przystąpiono do dal
szych obrad kongresu, na którym po­
stanowiono zwrócić się do:
1) Rządu z prośbą, o przyspieszenie
wydania ustawy pszczelniczej, ze wzglę­
du na ciężki stan finansowy Państwa,
o wydanie zakazu względnie obłożenie
wysokiem cłem sprowadzanie matek
ras obcych, które zresztą nie dają u
nas dobrych rezultatów, o obniżenie
taryfy kolejowej na przewóz pszczół,
uli I narzędzi.
2) do Sejmików o wstawienie do
swych budżetów pozycji na utrzymanie
instruktorów pszczelarskich, pozatem
Kongres wzywa pszczelarzy do: zakła
dania stacji doświadczalnych, szkółek
drzew miododajnych, któremi obsadza-
noby drogi publiczne wspólnie z Za
rządami Drogowymi i przy współpracy
młodzieży szkolnej oraz do zakładani»
Spółdzielni Pszczelarskich. Inicjatywą
do założenia szkoły pszczelniczej, oraz
muzeum powierzono Zarządo*! Naczel
nego Związku T. P. R. P. jak również
Nacz. Zw. ma się zająć skompletowa­
niem Stałego Komitetu Kongresów
Pszcżelniczych w Polsce
Jako miejsce przyszłego Kongresu,
który ma się odbyć w 1927 roku w
2 lej połowie sierpnia obrano War
szawę. S. Y.
Bełaktaz Kazimierz Sie—.
Z żyda prowincji.
Dzień loliclnnta Dolskiego oj Lubartowie.
Uroczystości dnia Policjanta Polskie­
go i 10 lecia służby bezpieczeństwa w
Polsce, odbyły się w Lubartowie, w dn.
26 września r. b., z poniższym progra­
mem: 1) nabożeństwo w kościele paraf
jalnym, 2) złożenie wieńca na grobie ś.
p. Radziszewskiego, podkomisarza poli
cji, poległego w Lubartowie, 8) defilada
policji, 4) Akademja (bezpłatna), 5) ob
raz w kinie, 6) Zabawa taneczna.
Do karnych szeregów policji państwo­
wej, przemawiali: starosta p. Stefan
Mańkowski, o znaczeniu policji dla Pań­
stwa, burmistrz p. Wł. Śliwa—o stosun
ku policjanta do społeczeństwa, komen
dant p. Krygier—o rozwoju Policji w
Polsce i p. Nawracki—o straży obyw.
W prywatnem mieszkaniu p. Komen­
danta, odbył się, o godz ] popołudniu
wspólny obiad z żołnierzem policyjnym.
Dochód z kina i zabawy został prze
znaczony na „Dom Policjanta Polskiego“.
M 280
Słuszne i w
Istnieje w mieście naszem cały szereg
instytucji i toiuarzystw społeczno ■kultu­
ralnych Potrzebują one poza środkami
materjalnymi pracy, poświęcenia się i od­
dania ludzi dobrej woli, gorliwyeh i
chętnych. O tych jednak jest coraz trud­
niej, pracuje społecznie garstka zaledwie
przeciążonych pracą ponad siły: Ody ieh
zabraknie ginie nerw życia, dana in­
stytucja zaczyna wegetować, a w końcu
zamiera zupełnie. Oto przykład.
Przed trzema laty kilka osób dobręj
woli zorganizowało Kolo Młodzieży Czer­
wonego Krzyża Koło rozwijało się pięk­
nie. Zapisywała się doń dział wa szkił
powszechnych i średnich
K l e ci e organizowano wyciecz­
ki, pracowano na własnych zagonka h, w
zimie dziatwa urządzała choinkę dla naj­
biedniejszych dzieci sporządzała ozdoby
na drzewko urządzono przedstawienia
dla dzieci Japonji i t d. Kształcono cha­
rakter dziatwy, uczono pracy społecznej,
przeciwstawiano egoizmowi — myśl i za- '
jęcie się cudzą niedolą, cudzemi potrze :
barni. Duszą Koła była p. Cwierdzińskt
— przełożona szkoły im. Konarskiego.
Niestety od 1 i pół roku pani C. za­
chorowała i musiała się usunąć od pra­
cy społecznej Wraz z Nią zamarło ży­
cie w Cz Krzyżu Młodzieży Nie hjh
w r. b. wycieczek, ani zabaw letnisk —
nie miały dzieci zagonków, ni ehoinki.
hie wiadomo czy ta tak. pożyteczna insty-,
tucja dziecinna istnieje w mieście na­
szem Zabrakło jednej osoby, a tyle zmian,
______________________ N. L.
Jaka me byt „motoróuka“
Straży Pożarnej.
Ostatni pożar poczty w r. 1923 zwró­
cił uwagę tak społeczeństwa lubelnkie-
go, jak i władz miejskich, na brak od­
powiednich narzędzi ratowniczych, w
pierwszym rzędzie drabiny mechanicznej
i sikawki motorowej. Chcąc przyjść z
pomocą M towi—zawiązał się Komitee
zakupu sikawki motorowej, który zorga­
nizował zbiórkę, loterję, maskaradą.
Prasa miejscowa otworzyła rubrykę o
fiar na ten cel. Imprezy te przyniosły
spory fundusz, który zrealizowany wyno­
si dziś 16.000 zł. Dyrekcja ubezpieczeń
asygnowała częściowo w formie zasiłku,
częściowo w formie pożyczki 40.000 ił,
tak, źe wraz z procentami złożone jest
w Banku Ziemi Polskiej, około 46.000
zł., która to suma wystarczyłaby w zu­
pełności na kupno motorówki. Sprawa
zakupu sikawki była już bliska zrealizo-
wania na wiosnę r. b., tylko wojna cel­
na z Niemcami stanęła na przeszkodzie.;
Roboty inwestycyjne (kanalizacja i wo­
dociągi), zmienią zasadniczo warunki zs-1
silania miasta wodą. Obecnie na minutą
przeciętnie daje 500 litrów, to też
przy zakupie sikawki motorowej na wio­
snę byłoby trzeba zakupić o wydajności]
niewyższej niż 600 litrów. Nowe wo-'
dociągi, najlepsze, mają dawać, według
opinji znawców, do 3000 litrów na mi­
nutę. Wobec cz°go trzeba będzie nabyć
motorówkę o wydajności 1200—1500 li­
trów na minutę. Różnica w cenie je.^
b. nieznaczna około 2000 do 8000 zł. 1
Dr. 1GHAC9 JANUSZEWICZ
Powiatowa Jft 5, Hotel Polonja.
b. Ordynator Klinik w Piotrogro
dzle chorób skórnych i wenery­
cznych. 30x1-4264
Przyjmuje od 10-ej do 12-e]
zrnna, od 6-ej do 8-ej wlecz
Kosmetyczne leczenie od 1—2
po południu.
ailllE 8SŁ9SZEBIA.
88MH5 1 grace.
A
jenci zdolni tylko z referen­
cjami potrzebni: Spółdzielnia
Sejmików 1 Miast Wojewódz­
twa Lubelskiego — Rynek 1.
Hala 1 wciiovosie.
QTCnografjl wyucza wszyst-
O I L kich bezpłatnie, listo­
wnie: Instytut Stenograficzny,
Warszawa. Mokotowska 39.
ÄBDS9 1 imiUL
18 A g 11.
1 osy do I-ej klasy 12-ej Loterjl
•- Państwowej jeszcze są do
sprzedania w kolekturze Zeno­
na Omiljanowskiego Cicha 5.
4516
iBferm isBdl. I mim.
Ho wynajęcia pokój z utrzy-
maniem. Powiatowe 5 m. 5.
. 4548
przyjmę panienkę do wspól­
nego pokoju. Wiadomość: i
Cicha 2 m. 27. 4643
T
BsfifetiealB
rozmaita.
Ho sprzedania sklep z poko­
ik jem. Krak.-Przedm. 51—13.
4644
Oolenio 30 gr., strzyżenie 60
U gr„ w Zakładzie Fryzjerskim
Początkowska 1. 4504
Doszukuję spólnlka z kapita­
le lem 5000 zł. celem urucho­
mienia fabryczki mebli we Wło­
dzimierzu. Zgłoszenia Adm.
„Głosu“ pod „Dobry Interes“.
4691
Okradziono wraz z innymi do-
V kumentaml książkę wojsko­
wą, wydaną przez P. K. U. Za­
mość na Imię Jan Nizioł, ro­
t
cznik 1890. 4701
potrzebny wspólnik do zyskow­
nego Interesu z gotówką do
5000 złotych. Oferty składać w
Adm. „Głosu“ dla „K.S.M. Han-
del*. 4540
Ufazelkie™
 artykuły sportowe
lekka atletyka, kolarstwo,
football etc. w wielkim wy- 1
borze stale na składzie. Artur
Schindler PI. Litewski 1. 4519
r
jster zduński L. Lutyński,
Lublin, ul. Kapucyńska 5
m. 15. Przyjmuje wszelkiego
rodzaju roboty, wchodzące w
zakres fachu zduńskiego. Ceny
przystępne. Gwarancja długo­
letnią praktyką. 4550
3 3 3 3 3 3 3 3 3
DRUKARNIA
il
tt
w Lublinie,
i!. Tadmza Rmisiki 1.10. w
WYKONYWA:
Broszury, cenniki, czaso­
pisma, dzieła, sprawo­
zdania.
WszeBiie roboty tabelary­
czne i akcydensowe.
Diak. „Giasi LabelakJege’’ — «L T. Keśoiseek1 M 10. Za wydawniotwe Jan