/KS_454429_III_L_0015.djvu
w badaniach sztuki i z rozwojem komisji do badania hi-
storji sztuki przy Akademji Umiejętności w Krakowie zaszła
istotnie wielka różnica co do ducha.
W miejsce zapatrywań, wychodzących z zasady W. Pola,
opierających się na „duchu tradycji miejscowych" —
wyłonił się duch wręcz przeciwny. „Występuje nowa gene
racja historyków sztuki, ludzi odrębnych od dawniejszych
0 innych organizacjach umysłowych, innem wykształceniu,
innych poniekąd celach w ambicjach (! ?). To już nietylko mi
łośnicy i zbieracze pamiątek narodowych, jak Grabowski
1 Rastawiecki, nie estetyzujący filozofowie, jak Józef Kremer,
lub dyletanci, jak Pol, lecz ludzie, którzy oddają się bada-
Rys. 12. Wiązanie cegieł polskie, złożone w każdej warstwie z wozówki
i z główki naprzemian.
niom dziejów sztuki, jako specjalnej umiejętności, słowem
fachowcy, zawodowi historycy sztuki, którzy odbywają studja
za granicą, gdzie historja sztuki staje się naówczas odrębną
nauką i dochodzi do coraz doskonalszego rozwoju". *).
W rzeczy samej nastała epoka nowa, której owoce dziś
już dobrze widzimy i której cele doskonale się uwidoczniły.
W ślad za wskazówką wytyczną prof. Sokołowskiego, wedle
której „krytyczna trzeźwość nakazuje nam się pożegnać
z marzeniami, których pełną była do niedawna nasza hi
storja“ — żegnano naprawdę wszystko, co tylko miało pozór
*) T. Szydłowski,
Wit Stwosz w świetle badań naukowych i pseudo
naukowych
/KS_454429_III_L_0016.djvu
swojskości i pierwiastku rodzimego, a rzucono się z zapałem
niebywałym w objęcia obczyzny.
Ci, którzy nie są już „miłośnikami“ (!) wedle słów po
wyższych, stali się uczonymi, historykami zawodowymi, uczy
nili ze sztuki naukę ciężką, która wychodzi z nauk wszech
nic naszych na podstawie studjów za granicą!...
Trzeźwość jałowa, obracająca się w komórkach mózgu
bez podsłuchania najmniejszych drgnień serca, jest chlubą
tej nowej dziedziny wiedzy — a miłość „w duchu tradycji
miejscowych“ wyszydzona stała się nawet niebezpieczną
dla powagi, wprost w oczy sprawiedliwości zapatrzonej. —
Sprawiedliwość ma oczy zamknięte — zatem nie widzi się
rzeczy, które przeszkadzają na gościńcu. Panuje siła pocisku
rozumowego, wychodząca z zasady, iż tylko to jest prawdą,
co wiąże się z liczbą lat zapisanych, z nazwiskiem perga
minu i co jest w zgodzie z nauką zagranicy.
Zatem... dążność owa, jasno nakreślona, obdarzyła pol
ski świat naukowy wynikami trzeźwości, wedle której po
r. 1880 dowiadujemy się ku ździwieniu nas i obcych, że my
właściwie zgoła nic a nic nie posiadamy, czyli, że w przed
miocie rozświaty jako naród zajmujemy stanowisko wprost po
niżone, przynoszące nam hańbę. Nie mieliśmy ani architek
tury, ani sztuki ceglarskiej, nie mieliśmy budownictwa dre
wnianego własnego, ani rzeźby, ani malarstwa, ani zbrój i, ani
złotnictwa... słowem jednem niczego nie posiadaliśmy, bo
wszystko to było u nas z ręki obcej zaszczepione i uprawione.
Okazuje się jasno ta różnica, biegunowo przeciwna, pomię
dzy badaniami w „duchu tradycji miejscowych" — a wywodami
trzeźwości bez marzeń! Skutek stanowi nagrodę dla „no
wego pokolenia polskich historyków sztuki, którzy przyjmują
milcząco twierdzenie nauki niemieckiej o niemieckiem pocho
dzeniu Stwosza“. — Przyjmują milcząco nietylko twierdzenie
nauki obcej o zagranicznem pochodzeniu artystów pra
wie wszystkich bez wyjątku u nas pracujących, ale równo
rzędnie wychodzą z założenia najbardziej zgubnego, żeśmy
nie posiadali zgoła niczego ani w obyczajach, ani w strojach,
ani w przyrządach życia codziennego, ani w przemyśle,
/KS_454429_III_L_0017.djvu
w rękodzielnictwie, ani w żadnej gałęzi rozwoju oświato
wego, coby było nasze! Wszystko mieliśmy brać od wszystkich,
a sami byliśmy narodem przedziwnie upośledzonym, narodem
bez żadnej zdolności szczególnie na polu twórczości w świę
cie piękna!...
Znajdujemy się dziś w położeniu najboleśniejszem, ta-
kiem, że nietylko naród nasz nie wierzy już w siebie samego,
ale co gorsza za granicą pośmiewają się z takiego, który od
waży się zapytać: „czy nie posiada pan co ze sztuki
polski ej?"
Co? istnieje jaka sztuka polska? jest jakie pojęcie
0 odcieniu jej choćby w jednym kierunku?
Nie! historycy sztuki i znawcy zawodowi orzekli, że
niema sztuki polskiej i nie było nigdy żadnej sztuki rodzi
mej — a że znamię powagi nieograniczonej daje poglądom
takim Akademja Umiejętności — więc koniec wątpliwościom
1 kropka! Koniec i kropka!
Szczątki murów na na ostrowiu Lednicy to wpływ sztuki
obcej i to nawet bezpośrednio naśladownictwo szkoły Ra-
tysbońskiej — kaplica św. Prokopa w Strzelnie pochodzi
z wpływów niemieckich (Łuszczkiewicz — Pamiętnik III. 103).—
drzwi gnieźnieńskie obce, złotnictwo całe od Krakowa do
Wilna obce, malarstwo cechowe na wskroś obce, rzeźba obca
bez najmniejszego odcienia (wedle Sokołowskiego twarze
z ołtarza marjackiego wyłącznie niemieckie) — bu
downictwo ceglane obce, budownictwo drewniane obce, (nor-
wegskie), ściany czołowe czyli attyki polskie to włoskie,...
jednem słowem zgoła wszystko obce... Podania nawet, klechdy,
narzędzia i stroje, to wszystko czerpane od wszystkich.
Jak wygląda na tle tej trzeźwości uczonej rozwój oświa
towy narodu polskiego?... Jest to osobliwy okaz społeczno
ści ludzkiej, która jedna jedyna nic nie miała, nic nie umiała
i niczego nie posiadała w przeciwieństwie rażącem do wszyst
kich narodów całej Europy ze wszystkich stron świata, od
których brała wszelkie wyniki kultury, ponieważ kultura wszę
dzie była tylko nie na ziemiach polskich!...
Łoziński Władysław mieni Barbona dlatego
/KS_454429_III_L_0018.djvu
że jest miasteczko Barbona koło Padwi i ma się on nazy
wać nie Barbon lecz di Barbona — tak ma być, albowiem
tego pożąda trzeźwość rozumowa nowych kierunków
w sztuce! — Wedle Łozińskiego Petrus Crassowski po-
Rys. 13. Wiązanie cegieł holenderskie, w Anglji flamandzkiem zwane,
składające się z wartwy wiązania polskiego i z warstwy główkowej.
chodzić musi z Carasso pod Bellinzoną, chociaż pode Lwo
wem jest Kras ów, skąd brano kamień do budowli
lwowskich!...
Tak pociski raz rzucone lecieć musiały w jednym kie
runku wytycznym, aby stworzyć siłę taranu, kruszącego już
nietylko tradycje w duchu miejscowym, lecz działającego na
wet na szkodę naszą, poniżej naszej godności własnej!
Ten nowy kierunek trzeźwości naukowej mieni krótko —
węzłowato każdą usilność dla wydobycia na jaw pierwiastków
rodzimów: szowinizmem! A czyż kierunek trzeźwości na
rzecz obcych nie jest szowinizmem także?... Przecież „chauvi-
nisme“ nie odnosi się tylko do polskości? — Jest on wy
obrażeniem każdego kierunku przesadnego, na wzór wielbi
ciela cesarza!... Jest u nas zatem w tym kierunku szowi
nizm polskości i szowinizm obczyzny!...
Jeżeli Kremer nasz widzi w postaciach ołtarza Marjac-
kiego „rzewność, tęsknotę i cichą słodycz“ a nie
orzeka polskości wybitnej — to więcej mieści się w tem
słuszności jak w gołosłownem twierdzeniu Sokołowskiego,
który widzi tam twarze „wyłącznie niemieckie". Szo
winizm Kremera opiera się na głębokiem poczuciu ducha
/KS_454429_III_L_0019.djvu
dowego — podczas gdy ten drugi jest wynikiem suchej
pracy mózgowej, bez uzasadnień podkładu uczuciowego.
W sztuce sam rozum nic nie zdziała. Musi tu być przywo
łaną do pomocy zdolność poczucia artystycznego, aby wła
śnie znaleźć się w środowisku twórczości, nie tyle z rozumu
ile z serca płynącej!...
Zapytajmy przeto, czy nie możnaby przyjść do rozstrzyg
nięcia, które miłośnictwo jest większe, czy miłośnictwo wolne,
oparte na duchu podań wiekowych a rodzimych, czy miłośnictwo
sztucznie a nagle uprawiane na podstawie „studjów za
granicą“?...
Które jest większym obowiązkiem człowieka ? które szla
chetniejsze?
Nic dziwnego, że studja zagraniczne czynią z nas żoł
nierzy i szermierzy w imię obczyzny, albowiem oddalamy się
tą drogą od przeczystej krynicy wyczucia drgnień serca na
rodowego, a tak nie rozumiemy już wiele i co gorsza stajemy
się naprawdę „obcymi sobie samemu“.
To tylko wielce dziwne, dlaczego w przedmiocie sztuki
WZMmm
Rys. 14. Wiązanie holenderskie z odznaczeniem w warstwach polskich
raz wozówek, drugi raz główek.
jako twórczości wolnej a niepodległej, jako wyrazu dla kształtni
ze serca a nie z rozumu idącej, dlaczego w tym kierunku
zadawalniamy się samemi orzeczeniami pergaminów i zapi
skami dziejopisów ?... Dlaczego tu nie ma mieć znaczenia
zdanie tych ludzi, którzy sami są twórcami piękna, sami są
artystami, działającymi sercem raczej jak rozumem?... „Miej
serce i patrzaj w serce“ — to hasło nigdzie tak nie jest do-
/KS_454429_III_L_0020.djvu
sądne jak w zakresie sztuki pięknej. Sercem można rozumieć
piękno narodowe a nie rozumem wszechludzkim. Serce jest
zdolne do wtajemniczenia się w prądy ducha podaniowego,
wiekowego, a nie rozum idący za rydwanem postępu na-
.iŁJjL. J
Rys. 15. Wiązanie polskie na murach Rys. 16. Wiązanie polskie w jedlinkę czyli w okłos
rzymskich zwane „opus isodomum". w murach rzymskich, zwane „opus spicatum“.
(H. Otte). (H. Otte).
giego! Sercu wierzyć można, czy pojmuje a odgaduje on włas
ność rodzimą — a nie rozumowi, który jest rachmistrzem
bezwględnymL.
Potrzeba na to dowodów?...
Mamy w ręku rzecz wymownie świadczącą, iż jest
w tern słuszność, ponieważ wgłębimy się w tajnie sztuki
polskiej na zasadzie prawdy dziejami stwierdzonej. Prowadzi
nas szczere uczucie miłości, któremu tem śmielej ufamy i wie
rzymy, im jaśniej spostrzegamy, jak dzielnie popierają nas
wypadki rzeczywiste a nie z domysłów czerpane.
Wywleczenie na wierzch i na widownię stanu artystycz
nego Polski pierwotnej z czasów Mieczysława I, Bolesława
Chrobrego aż do Kazimierza Wielkiego będzie przekonaniem,
że nie Polska od obcych, lecz przeciwnie narody obce brały
od Polski!...
Łączmy przeto miłośnictwo „podań wiekowych“ z mi-
łośnictwem „trzeźwości naukowej“.
Jednym z najgroźniejszych ciosów dla sztuki i nauki pol
skiej to orzeczenia profesorów Sokołowskiego M. i Łuszczkie-
wicza Wład. odnośnie do staropolskiego budownictwa
/KS_454429_III_L_0021.djvu
wnianego i ceglanego, z czasów przed Mieczysławem I-szym
i z okresu przed Kazimierzem Wielkim.
Praca wielka i obciążona wywodami, niesłychanie w głąb
sięgającymi, wyszła nakładem Akademji Umiejętności kra
kowskiej w r. 1876 pod tytułem: „Ruiny na Ostrowie
jeziora Lednicy“.
Łatwo poznać, jak powaga nazwisk uczonych i sława
Akademji Umiejętności podziałały silnie na umysły polskie...
Nastał nieoczekiwany zwrot ujemny w dążeniach badawczych
na polu sztuki, albowiem dzieło od razu wykreśliło zapalne
porywy dawne w duchu podaniowym, naszym, a poczytywało
sobie za zasługę nieocenioną otrzeźwienie społeczeństwa!...
Zimnymi dowodami, wielce niebezpiecznymi, upozorowano
zeskład dochodzeń tak, że świat uczony w Polsce z bólem,
ale z koniecznością, przyjął wyroki i poddał się pod jarzmo
niewolnicze osobliwego zdarzenia.
Na książce: „Ruiny j eziora Lednicy“, oparła się od
r. 1786 cała umiejętność nasza w przedmiocie sztuki polskiej
i... na nieszczęście... rozpowszechniła się wkrótce za granicą,
a zakorzeniła tak potężnie w przekonaniach ogółu, jakby to
rady już nie było na taki srom dojmujący i na takie wyzbycie
nas ze wszystkiego!
Oto zdanie smutne:
„Przez wiek X i XI zatem budynków kamiennych świec
kich u nas nie było; w wieku XII mogły się pojawiać co
najwięcej mury otaczające niektóre grody; przez wiek XIII
wzniosły się murowane wieże, a w miejscowościach wyjątko
wych zamki; w wieku XIV zaledwie, jednocześnie z silniej
szym społecznym i politycznym rozwojem, zaczęło się nasze
drewniane budownictwo powszechniej, chociaż zawsze powoli,
na kamienne zamieniać. Najmłodsze dzieci cywilizacyi, staliśmy
pod tym względem przez początkowe wieki historyi o wiele
niżej od Czech i od Rusi, a nigdyśmy nie dorośli do wyso
kości narodów zachodnich“ — (str. 115).... W ciągu dalszym
czytamy... „nie można kamiennego, zamkniętego w sobie bu
dynku świeckiego odnosić do pierwszych trzech wieków Pia
/KS_454429_III_L_0022.djvu
O ile straszniejsze są takie zdania, zrozumiemy lepiej,
gdy równocześnie uprzytomnimy sobie twierdzenie odnoszące
się także do budownictwa drewnianego w Polsce w czasach
przedchrześcijańskich.
„Dachami kryte i zdobne świątynie były najświetniejszym
tej kultury owocem; dlatego też w Polsce, która się rozwi
jała w zupełnie odmiennych warunkach i w przedhistorycz
nych czasach na tej wysokości stad nie mogła, nietylko
0 murowanych ale co więcej, nawet o drewnianych, ale
na większą skalę podobnie do nadbałtyckich wynoszonych
budynkach, nie mogło być mowy“ (str. 84).
Wszystkie te słowa, rozpaczą nas nasycające, początek
swój wywodzą od założenia:.... „w Polsce właściwych świą
tyń (przed chrześcijaństwem) na jej ziemiach nie było“....
(str. 77.)... „bo świątynie to były zagrody co najwyżej z da
chami, bez ścian, bo ptactwo przelatywało z końca jednego
na koniec drugi" i t. d.
Wynik jest taki, iż skoro budownictwo ceglane zaledwie
w wieku XIV zaczęło się u nas rozwijać, to stało się to do
piero pod wpływem obcych co raz silniej napływających. Za
tem sztuki ceglanej niema u nas wcześniejszej nad wiek XIII,
a co się rozwinęło, wszystko jest naleciałością zachodu, bier
nie do nas z błogosławieństwem dla nauki powyższej przy
niesioną. — Zatem mury Ostrowia z jeziora Lednicy to nie
szczątki świątyń z czasów Mieczysława I lub wcześniejszych,
jak to głosiła gorąca miłość do tradycji żywej, lecz to zaby
tek znacznie późniejszy pod wpływem „sztuki Ratysbońskiej“ (?)
1 to nie kościółek P. Marji przez Dąbrówkę zakładany, lecz
to pozostałość wieku XIII.
Rzec można bez wahania, że myśli wypowiedziane w dziele
M. Sokołowskiego stały się zasadą dla całego kierunku no
wego, który nazwano epoką trzeźwo ści rozumowej, w prze
ciwstawieniu do okresu zapalnego tradycji miejscowych.
Skutek był i jest taki, że przestano się łudzić, zaniechano
marzeń i pożegnano się z pragnieniami. — Cała sztuka pol
ska od czasów pogaństwa do lat ostatnich to jedno
/KS_454429_III_L_0023.djvu
tworzenia u nas przez ludzi obcych, z zagranicy napływają
cych. My Polacy nie mamy żadnej sztuki!!!
Skoro tylko na taki jeden wynik podstawowy zdobyła
się trzeźwość nowa, w dumę się wzbijająca, już nie było
tamy na powstrzymanie prądu szalonego. Nie mamy budo
wnictwa drewnianego, bo to naśladownictwo sztuki Nor-
wegskiej, nie mieliśmy architektury przedchrześcijańskiej, nie po
siadamy stylu Średniowiecznego ani stylu Odrodzenia, nie
istnieje sztuka złotnicza polska, bo to wszystko augsburskie
i t. d., nie było polskiego malarstwa cechowego, nie było
zbroji polskich, bo chełm nawet pochodzi od helm itd.—
Słowem, naród polski, gorszy od plemienia najdzikszego, który
Rys. 17. Wiązanie polskie t. zw. w organki, wrębem kładzione.
przecie wszczepione posiada pierwiastki własne. — Naród
polski upośledzony doszczętnie żył tylko cudzym dorobkiem
naukowym i artystycznym, żywił się obczyzną, wszystko brał
od wszystkich, a nic nie dawał nikomu, bo nigdy niczego nie
posiadał własnego! Cóż to za sromota!...
Podcienia, czy drewniane czy murowane, to nie nasze —
dlatego słuszniej może byłoby, gdyby zwano je „pergola“
jak na wystawie Sztuki Stosowanej w Krakowie. Attyki czyli
czoła to nie nasze, więc stosowniej mówić, że to styl wło
ski... Gdy tak my sami sobie wyroki popisali, co się dziwo
wać takiemu badaczowi, jak Kohte Juljan, który zestawiwszy
cztery tomy spisu zabytków księstwa Poznańskiego, wszystko
co do joty przypisał artystom zagranicznym. Ani jednego ka
wałka, ani jednego pomnika niema tam ściśle polskiego —
a pomnik Jana Michałowicza z Urzędowa (biskupa Izbień-
skiego) to ścisłe naśladownictwo szkoły
/KS_454429_III_L_0024.djvu
Zapanowała epoka zgrozy na polu niewiary we własne
siły narodowe. Zdawaćby się mogło, że to doostatka wytę
żona siła nieszczęsna, aby wytracić do cna myśl i uczucie
narodowe!... Posiane niedowierzanie gorzkie wydało owoce
przewidziane. Zwątpienie oplątało pierś każdego miłośnika —
a kiedy dla ludzi dawnego ducha tradycyjnego stało się ono
przyczyną niemocy i słabości, to dla pokoleń młodych, wy
chowanych w nauce takiemi źródłami zasilanej, jest śmiercią!!!
Zniechęcenie, obojętność, lekceważenie i nawet pogar
dzanie zabytkami, oto następstwa niewiary!
Niedostatkiem potępienia owego to jeszcze ta okoliczność
arcyważna, że żaden głos obrony nie znajdował posłuchu
z tej przyczyny prostej, iż przeciw powadze mężów wiedzy
JL//- • ••
III' II ^ -
x "
Ą\'X=r">
\
!i III
yf/
11
r ~iß
JMK»
— 1
iiiiiił
1
¥ j
■
\f
&
Rys. 18. Wiązanie polskie t. zw. w krokiewki.
i przeciw Akademji Umiejętności nikt siły nie próbował ze
skutkiem dobrym. — Któż sprosta u nas potędze takich
czynników ?....
Trwa przeto tragizm położenia naszego i krzewią się co
raz dalej w przyszłość twierdzenia złowróżbne. Kościół S-go
Jakóba w Sandomierzu ma być w związku chyba ze sztuką
którą?... lombardzką! Kościoły krakowskie to tylko
przez obcych budowane, a kościółek S-tej Anny w Wilnie
to zjawisko przynależne do odcienia każdego tylko nie pol
skiego. To samo szczyt domu z dawnej świątyni Perkuna
w Kownie.
Sztuka rzymska przez Greków i Etrusków pielęgnowana
i wykonywana jest przecie sztuką mimo to rzymską! Ale
sztuka polska choćby nawet przez obcych wykonywana
/KS_454429_III_L_0025.djvu
może być sztuką polską, lecz jest rozciągłością sztuki euro
pejskiej.
Przyszło się do tego, żeśmy na prawdę wyzbyli się sa
mochcąc, w imię wrzekomej miłości prawdy bezwzględnej, zgoła
całego dorobku sztuki pięknej i jesteśmy tak hojnymi dla
obcych, jakby tego nie zdołała okazać żadna na ziemi naro
dowość inna! Poniżej godności własnej nietylko przyznajemy
się do niedołęstwa straszliwego, ale co gorsza przemocą walczymy
o zbijanie każdego głosu w obronie własnej, a z rzutem wspa
niałomyślności składamy ofiary całej Europie, byle tylko siebie
wydziedziczyć z zasługi choćby najmniejszej!.... Od Węgrów,
Persów, Turków, Skandynawców i innych narodów dawnych
mieliśmy brać wszystko począwszy od ubrania, skończywszy
na klejnotach złota — sami nic zgoła nie mieliśmy, ani dla
siebie ani dla drugich.
W takim pomroku nędzy duchowej i kultury pozostając
dziwno nawet, żeśmy byli narodem, który był wielkim ? który
miał przecie sławę, był głośnym!...
Do takich wyników prowadzą nauki nasze w przedmiocie
sztuki polskiej! Oto zgroza!
Cios po ciosie! Cios dla ciosu!....
Biernie spoglądając na bieg nurtów wartkich, jakie nas
zalewają i jakie grożą potopem, nie dojdziemy chyba do celu
żadnego, a staniemy się tylko ofiarą o jedną więcej....
To przekonanie usprawiedliwia wystąpienie nasze, aby
zaznaczyć przecie czynniejsze nieco stanowisko w obec poglą
dów, jakie niezadługo święcić będą już półwiekową istność
swoją.
Do zabrania zaś głosu ośmiela nas przekonanie w istnienie
rzeczy nowych od początku w głębi zasad naszych tkwiące,
przekonanie, wychodzące nie z teorji nowoczesnych, lecz
z dziejów prastarych. Im silniej jest umocowane ono na pod
walinach rzeczywistości, do dziś dnia będącej dla całego
świata świadectwem pierwszorzędnego znaczenia, tern gwał
towniej domaga się pomszczenia sprawy, choćby dla popró
bowania możliwości, o ile dadzą się ustalić zapatrywania na
sze w granicach prawdy
/KS_454429_III_L_0026.djvu
Byłoby przecie niesłusznem objawianie dalej w przyszłość
lękliwości naszej przed potęgą wyrazu już utartego, ponie
waż mamy drogę wykazania, o ile wyraz sądu naszego nie
jest w zgodzie ze sprawiedliwością nauki samej, nie tyle na
szej, ile obcej, zatem o tyle pewniejszej, im bardziej pozba
wionej barwy czysto podmiotowej.
Czynimy to zaś nie z pobudek żadnych innych, jak
tylko w chęci najlepszej rozświetlenia zagadnień, w samej
rzeczy najdonioślejszych, tak dla nauki jak i dla sztuki polskiej!
iiw ii mira
!!!!!{•
UuMiiibiStfiiiijji
Rys. 19. Wiązanie polskie „w okłos“ w pasie ceglanym, poziomo
/KS_454429_III_L_0027.djvu
Rys. 20. Cegły starożytne z kościoła św. Jakóba w Sandomierzu.
N
a kościele św. Jakóba w Sando
mierzu są wiązania cegieł wielce
dla nas ważne. W ścianie szczytowej
wschodniej, południowej i północnej
występuje układ polegający na tem, że
w każdej warstwie po dwóch cegłach
wozówkach (podłużem) zjawia się
jedna cegła główką (wpoprzek). Na
tablicy VI. „Sprawozdań komisyi
do b ad. hist. Szt. w Polsce"
umieścił Łuszczkiewicz szkic tego wią
zania, lecz bardzo niejasno i pobieżnie. Lepiej ocenić można
prawidłowość jego z tablic albumu Architektonicznego Mar-
coni’ego, skąd stwierdza się stan budowy przed przeróbkami
ostatniemi. — Łuszczkiewicz nie przywiązuje wielkiej wagi do
wiązania i na podstawie zapisków dziejowych mieni zabytek
dziełem wieku XIII, co się utarło i co stało się powodem do
twierdzenia, jakoby u nas dopiero w wieku XIII. sztuka ce-
glarska przyjęła się po ustąpieniu budownictwa ciosowego.
Rys. 21.
Głowa Leszka Białego z gliny
palonej, na odrzwiach kościoła
św. Jakóba w
/KS_454429_III_L_0028.djvu
Twierdzi Łuszczkiewicz, że to zasługa Dominikanów „zastą
pienia zupełnie cegłą kamienia", po zagaśnięciu zna
czenia Cystersów. — Tyle tylko przyznaje badacz sztuce ro
dzimej, że „staro Sławiańska biegłość w wyrobach z gliny,
jej modelowaniu w ozdoby i jej rytych rysunkach, zyskuje
napowrót szerokie pole do pracy w pomnikach architektury
chrześcijańskiej a stosuje to odrazu z tą biegłością polski ro
botnik, jak tego kościół nasz jest dowodem pewnym". —
Zdanie ostatnie wielce słuszne a prawdziwe nie jest w zgo
dzie z przypuszczeniem, aby to dopiero Dominikanie w wieku
XIII cegłę wprowadzili do architektury polskiej. — Wiązanie
cegieł sławiańskie, o którem dopiero co wspomnieliśmy,
jest tego dowodem aż nadto dosadnym. — W Polsce było
ono od dawna w użyciu, jeszcze wcześniej, zanim wykształ
cił się układ drugi, tak zwany polski. O wiązaniu polskiem
mówi Mothes 1), że zjawia się w Niemczech już w wieku XII
(„Der polnische oder gothische Verband kommt in Deutschland
im 12. Jahrhundert vor...“). A wiemy ze źródeł innych, iż
wiązanie sławiańskie (czyli wenedyjskie, wędyjskie) jest o wiele
starszem od polskiego, (Bötticher). Skoro wiązanie polskie
było już w stuleciu XII rozpowszechnione po Niemczech,
o ileż głębszej starożytności sięga wiązanie sławiańskie. Nie
wspomina o niem dzieło Wanderley’a, które wszakże do
kładniej omawia wiązanie polskie. Znajdujemy tam zdanie
ważne: „Der polnische oder gotische Verband unterscheidet
sich dadurch von den bisher ganannten Verbänden, dass in
keiner Schaar die Längsfugen durchgehen“. — W dalszym
ciągu czytamy: „In der That findet der polnische Verband,
nach der Art jetzt keine Verwendung mehr, sondern nur wenn
das Äussere des Ziegelmauerwerks in „figuriertem Verbände“
ausgebildet werden soll, wählt man noch die „äussere“ Ver
teilung der Steine nach polnischer Art, ohne sich im In
nern der Mauer nach dem eigentlichen polnischen
*) Mothes Dr. Oscar, Baurath, Architekt: Illustrirtes Bau Lexikon —
Band III str.
/KS_454429_III_L_0029.djvu
Verband zu richten“1). — Myśl tę wielce poważną musimy
przetłumaczyć na polskie: „W rzeczy samej nie znajduje te
raz wiązanie polskie żadnego więcej zastosowania, chyba tylko
gdzie lico muru ceglanego ma być wykonane w układzie
wzorzystym, tam obiera się dla obkładki zewnętrznej po
dział cegieł wedle sposobu polskiego, bez stosowania
wewnątrz muru właściwego wiązania polskiego“.
Zajmują uwagę naszą tutaj dwie rzeczy: najpierw nazwa
wiązania polskiego, które dodatkowo raz tylko przybiera
miano wiązania gotyckiego, podczas kiedy uczony w zdaniu
Rys. 22. Cegły w otoku łęku sklepiennego nad oknami nawy z kościoła św. Jakóba
w Sandomierzu.
posługuje się często określeniem sposobu polskiego; a po-
wtóre przyznanie malowniczości i wzorzystości całemu ukła
dowi polskiemu, który dziś jeszcze wszędzie, w świecie całym,
znajduje zastosowanie, ponieważ niema innego wiązania bar
dziej odpowiedniego dla wydobycia rysunków i wzorów zdo
bniczych w płaszczyźnie ścian ceglanych.
Breymann wprawdzie w wydaniu VI nazywa wiązanie
owe najpierw „der gotische“, a potem „der polnische“, je-
x) „Die Konstruktionen in Stein: Germano Wanderley — archi
tekt — profesor str. 11. i
/KS_454429_III_L_0030.djvu
dnak zestawienie takie nie jest sprawiedliwe i nie zgadza się
z prawdą rzeczywistą. — Marx Erwin wszakże w dziele
„Handbuch der Architektur“ (III. 1. Konstruktions-Elemente)
mówi: polnischer oder gotischer Verband. Breymann atoli
przyznaje przy sposobności tej, że wiązanie sławiańskie (wę-
dyjskie) jak polskie jest obliczone na wydobycie zdobności
skutkiem wielkiej odmiany w rozkładzie cegieł: „wiązania
obydwa dozwalają zmian wzbogaconych przy wzorach zdo
bniczych ich płaszczyzn i dlatego występują w sztuce ceglar-
skiej na piękno obliczonej".
Myliłby się wszakże ktoś bardzo, ktoby na zasadzie tej
twierdził, że właściwości owe dowodzą tylko jednostronnie
zalet pięknych, a są pozbawione dobroci właściwej i mocy. —
Prawda to, że obydwa wiązania polskie, do dzisiejszych mu
rów litych zastosowane, okazują wadliwości skutkiem wpada
nia spojów wozówkowych w pion ponad sobą, tak, że nie
są krzyżowane cegłami od dołu i góry, w pewnych od
stępach. Tak — ale nie należy zapominać, że w wiekach
dawnych nie murowano na wskroś cegłami. Cegły służyły
tylko za obkładki — wewnątrz których dawano gruz mie
szany z wapnem starem. Była to oszczędność cegły, przezna
czona Ii dla liców zewnętrznych i wewnętrznych, a skutkiem
tego mury wypadały grube i ciepłe, mury nadziane, na
dziewane, wypełniane. To wszakże, że zachodzą tu w za
stosowaniu prawie same calówki, cegły całe, bez połówek
prawie — mówi o mocy technicznej samej strony użytkowej.
Tak zatem obydwa wiązania nasze, jak sławiańskie
i polskie mają tę wartość rzeczywistą, że odpowiadają wa
runkom mocy i trwałości, a nadto w stopniu wyższym doga
dzają zmysłowi upodobania widoków malowniczych i wzo
rzystych.
Jestto znamię całkowicie zresztą właściwe charakterowi
szczególnie lechickiemu, który do dziś dnia zachowuje zami
łowanie do pięknego wyglądu raczej jak do porządku ściśle
rozumowego.
Mając owo atoli na uwadze, przychodzi nam postawić
pytanie, co to ma oznaczać, że do dziś dnia w
/KS_454429_III_L_0031.djvu
świata dochowały się dwie nazwy: wiązanie sławiańskie i wią
zanie polskie?... Stało się tak u nas, że my najzupełniej nie
przywiązujemy do tego znaczenia żadnego, dlatego jakkol
wiek biją nam w oczy te prawdy, opieramy się na wywo
dach historyków polskich i powtarzamy, iż u nas sztuka ce-
glarska dopiero w wieku XIII się rozwinęła i jest ślepem po
wtórzeniem sztuki zagra
nicznej. — Gdyby tak być
miało, tem dziwniej razićby
nas powinno, dlaczegóż ni
gdzie indziej w żadnym
kraju i u żadnego narodu
nie wytworzyły się wiąza
nia mianem szczepu okre
ślone tylko u nas w Polsce?
Obcokrajowcy nie nazwa
liby sposobów swoich u nas,
na ziemi naszej zaszczepio
nych wiązaniem sławiań-
skiem lub polskiem!...
A jednak wiązania owe są
tak głęboko wkorzenione
w dziejach stuleci całych,
że wykreślić ich nic nie
może! Zatem godzi się za
stanowić, co to znaczy?...
„Der polnische oder
crnthisnhpgotniscne Vprhanrlveroand Ry3’z 23- kościoła Ce2ła św. 2 plecionką Jakóba w o Sandomierzu.linjach kolistych,
kommt inDeutschland
im XII Jahrhundert vor“... pisze Mothes. Jeżeli
w tym czasie było już wydoskonalone i do wysokości
gałęzi własnej wykształcone, ileż wieków przyjąć potrzeba
na okres wprowadzenia, rozkrzewienia i wyszkolenia samego,
bez ostatnich granic wypięknienia?... Zatem gdyby tylko
dwa wieki na to liczyć, wtedy możnaby określić, że wią
zanie polskie pochodzi ze stulecia X. z czasów Mieczy
sława I-go. — Ustaliwszy to pobieżnie, należałoby teraz
/KS_454429_III_L_0032.djvu
znaczyć okres powstania wiązania sławiańskiego, jakie ma być
o wiele starszem od polskiego. W tym względzie nie odbie
glibyśmy wcale od prawdy, gdybyśmy powiedzieli, że kościół
Marjacki na górze Harlung (Charłąk), na starem Mieście
Zgorzelca, przeistoczony ze świątyni Trzygławy to budowa
może wcześniejsza jak z wieku VIII... („diese im 800 Jahr
gestandene Marien Kirche“... jak opisuje Heinss
w dziele Adlera str. 6.). Świątynia Trzygławy musiała być
w związku ze świątynią drugą na górze Hawel w Zgorzelcu,
a tak wprowadzają nas one obie w świat przedchrześcijański,
gdzie widnieją na tle narodów sławiańskich miasta przesła
wne ze świątyniami okazałemi: Arkona, Rostok, Lubika
(czyli Lubeka), Hambór (Hamburg), wyspa Rugja, Wo
lin, Uznojmo (Usedom) i t. d. — Mamy przeto do czy
nienia z narodem sławiańskim, który zamieszkiwał kraje nad
rzeką Odrą i nad Łabą. — Pierwszy szczep zwał się Obo-
drytami (po obu stronach Odry) — drugi nosił nazwę Po-
łabianów. Niesłusznie przemieniają niektórzy pierwszych
na Obotrytów z obca lub na Bodrytów. Obodryci są zwią
zani z Odrą, zatem d nie należy zmieniać na t.
Największy rozgłos pozyskała stolica Obodrytów Ra
dź i erz, w języku obcym znana nam jako Retra.
Wszystkie te miejscowości noszą tak wybitnie sławiań-
skie nazwy, że nie potrzeba żadnego dowodu innego na upe
wnienie nas o pierwotności ludów tu zamieszkujących. —
Brzmienia owe trudne nadzwyczaj dla mowy przybyszów ule
gły wielkim zmianom, lecz dadzą się stanowczo odkryć i od
tworzyć. — Meklemburg to słowo pochodne od pierwo
tnego miasta M i k 1i n b ó r, albowiem w staro-sławiańszczyźnie
miejscowości powstawały od imienia do boru przywiązanego.
Miklin, Miklit, Miklot, to imię sławiańskie w podobień
stwie do Niklit, Nikit. — Bór stale przemieniano na burg,
stąd Meklemburg. Obodryci zwani byli Wendami, We-
nedami, a do nich należały takie miasta wielkie jak Stary-
gród, Dobierzan, Brzemię, Brunświk i Maydebór,
z którego powstał Magdeburg. Maydebór to nazwa używana
jeszcze w wieku XVII, czego dowodem najlepszym
/KS_454429_III_L_0033.djvu
polska, wydrukowana w r. 1629 w Krakowie, w Drukarni
Franciszka Cezarego tytuł nosząca: „Artykuły prawa Mayde-
burskiego". — Oto co nas naprowadza na pewność, jaki duch
pierwotnie panował w ziemiach owych, które były wzorem
dla Polski nie tylko pod względem Prawa, ale i w przed
miocie Sztuki. — Prawo to maydeburskie było wyrazem
ducha sławiańskiego od
wieków tu żyjącego, du
cha, który wytworzył inne
nazwanie „Dziewin“, jakie
stało się przyczyną dla
Magd-burg.
W wyroku nieprzy
chylnym dla wykopaliska
Przyłwickiego czyli Przył-
bickiego (Prilwitz) padły
ofjarą wszystkie posążki i
oto zgładzono pomniki
sztuki, które w dziele M a-
sza nazwano okazami tak
ważnymi jak z Herkulanum.
A jednak były to w rzeczy
samej najprawdziwsze oka
zy sztuki Ob od ryt ów,
które szczęściem, że oca
lały przynajmniej w rysun
kach dokładnych i miedzio
rytach *).
W związku nierozer
walnym z taką biegłością
sztuki było wysoko wy
kształcone ceglarstwo, któ
re musiało obejmować budowle tak świątyniowe jak i świeckie
Radzierza czyli Retry, tego miasta wielkiego, bogatego i roz-
1) Die gottesdienstlichen Alterthümer der Obotriten aus dem Tempel
zu Rhetra am Tollenzer-See. Nach den Originalien auf das ganaueste ge-
mahlet und in Kupferstichen...herausgegeben vonDaniel Wogen.Berlin 1771.
Rys. 24. Cegła o plecionce z kół powstałej —
koła są nieco oddalone od
/KS_454429_III_L_0034.djvu
ległego, jakie rozciągało się aż na dziewięciu wzgórzach po
między wodami jeziora Tołęcza (ToIIenze). Masudy opisuje ja
kąś świątynię nadmorską, nad którą wznosi się kopuła — mu
siały kopułami być przybrane świątynie i Radzierza (czyli Redar-
jowa). Na przypuszczenie takie tem śmielej wpadamy, ile że
wiemy, iż epoka przedchrześcijańska w tej części Europy jak i w zie
miach polskich zdobyła się na objawy sztuki rodzimej i w in
nych kierunkach. Garncarstwo stało na wyżynie doskonałości
i piękna zdobniczego, to samo tkactwo, o wyrobach stano
wiących istotę płatu to znaczy płacenia. — Sztuka popiel
nicowa z grobami wielce zajmującymi i sztuka grodzi
skowa to wytwór uprawy ducha u Sławian rodzimego. Stąd
szczegóły sztuki odlewniczej ze spiżu i wyroby z cegły pa
lonej a szkliwem powleczone, są obrazem znacznego wydo
skonalenia sztuki. Wiadomo nam, że Slawianie u kolebki
swojej znali już wyrazy odnoszące się do nazwy budyn
ków rozmaitych i części składowych tychże ł). Stawianie
znali sztukę odlewnictwa prawie wszystkich kruszców jeszcze
przed epoką chrześcijańską w Polsce panującą. To wszystko
razem przekonywa nas niezbicie, że poziom sztuki u Sławian
w ogóle a u Obodrytów nad Odrą i Łużyczan był tak
rozwiniętym, że nic zgoła dziwnego w przypuszczeniu kopuły
nad świątyniami staropogańskiemi czyli nad bóżnicami. —
Jeżeli zaś ponadewszystko sztuka owa Obodrytów i Łuży
czan wydała nawet wiązania cegieł własne, niezmiernie wy
bitne a pierwotne, nigdzie w świecie zgoła stanowczo i wręcz
przedtem nieznane, to służy to za objaw wykształcenia budo
wnictwa tak potężnego, iż chyba nie brakowało w niem ani
łęków sklepionych, ani sklepień, ani kopuł.
Z jednej strony bogactwo narodu rosło przez handel
bursztynem, który nietylko był w rękach Sławian skutkiem
posiadania morza własnego, ale który nawet ze ziemi wydo
bywano w dorzeczu Narwi aż po Ostrołękę. Morze w staro
żytności miało nazwę sławiańskiego czyli wenedyjskiego. Były
]) Czermak W. Dr. Profesor. Illustrowane Dzieje Polski tom I.
str. 165 oraz Krek: Einleitung in die slavische Literaturgeschichte
str.
/KS_454429_III_L_0035.djvu
i góry wenedyjskie. Z drugiej strony siła ducha rodowego
zdobywała się nawet na prawa własne, obyczajowe, nie pi
sane, ale podaniami żyjące. Jak księga elbląska jest ukła
dem niemieckim prawa polskiego zwyczajowego (Balzer), tak
i prawo maydebórskie jest niemieckiem zestawieniem pol
skiego prawa, na północy najdawniejszego i najważniejszego.
Stąd to pochodzi, że było ono własnością prawie wszystkich
miast polskich. Nic niezwykłego w obec tak rozbudzonego
życia, że u Obodrzytów, u Łużyczan, u ludów nadłabskich
i nadwiślańskich przyszła do wielkiego znaczenia sztuka bu
downictwa tak drewnianego jak i ceglanego.
Sztuka wyrobów zduńskich, szkliwionych, sięga w epoce
grodzisk sławiańskich aż po Turyngję i Frankonję, począwszy
od „cmentarzysk wenedyjskich“ w Meklemburgji aż po
Salę. Skoro uczeni mówią o śladach Wenedów we Fran-
konji, to jestto chyba ważnym przyczynkiem dla wyjaśnienia,
jak oświata i sztuka promieniowały od wschodu na zachód,
jak Frankonja zasiloną była zdobyczami kultury sławiańskiej.
Tak przeto wyłuszczyliśmy te podłoża, aby jędrniej wy
świetlić doniosłość znaczenia sztuki ceglarskiej dawnej Sła-
wiańszczyzny, która wyodrębniła ją przemysłem własnym
i ustaleniem wiązania sławiańskiego. — Jeżeli gałąź te
chniki owej miała swój sposób własny, to rzuca ona światło
na rozmiar jej władania a zatem łęki, sklepienia i kopuły mo
gły być już dobrze znane u Obodrzytów.
Rys. 25. Wiązanie polskie w krokiewki i w
/KS_454429_III_L_0036.djvu
Rys. 26. Pas ceglany z kościoła OO. Dominikanów w Krakowie,
na ścianie szczytowej od wschodu.
W
iązanie sławiańskie wnet musiało się
przekształcić na wiązanie polskie, kiedy
to ostatnie staje się właściwością sztuki gre
ckiej nawet. U Hellenów wiązanie ciosów
zw. opus isodomum (rys. 15 str. 18) jest
pokrewieństwem zbliżonem bardzo do wią
zania polskiego („das opus isodomum
benannte man die im polnischen Verbände
liegenden Steine“ Wanderley str. 103).
Opus isodomum oznacza właściwie układ
^ ^ jednako równy pod względem wysokości
Słupek węgłowy z cegły warstwy. Sposób wiązania zaś kamieni głów-
wykonany z odrzwi Ade- e . . , f ,
lajdy w Sandomierzu ką i wozówką jest właściwością, która ma
jedno miano wszędzie: wiązanie polskie.
Rzymianie także używali nierzadko murów ciosowych o wiązaniu
polskiem. Były bowiem te dwa wiązania, sławiańskie i pol
skie, przez długi czas najważniejszymi układami, używanymi
powszechnie. Kiedy Rondelet w dziele swojem omawia wią
zania ciosowe rzymskie, to podaje na tablicy X pod fig.:
2. 4-tą i 5-tą wiązania polskie, złożone w każdej warstwie
z główki i wozówki na przemian. Opisując je podaje: „On
en trouve plusieurs exemples dans les ruines des
/KS_454429_III_L_0037.djvu
antiques“ *). Ten sam uczony omawia także mury ceglane
i na tablicy LXIV podaje we fig.: 3., 4., 6. i 7. same
tylko wiązania polskie, jakby innych zupełnie wówczas nie
znał lub nie uznawał. To bardzo znamienne!
W Lombardji panuje wiązanie polskie, dlatego Coma-
cini pozostawili wiele dzieł, mających nazwę „macina mu-
tata“. W Holandji powstał układ odmienny, ale zawsze
oparty na wiązaniu polskiem, albowiem pozostała tu tylko
jedna warstwa polska wozówkowo-główkowa, której towa
rzyszy stale warstwa czysto główkowa. — Dopiero z końcem
epoki ostrołucznej powstały tu i ówdzie wiązania nowe: ko
wadełkowe i krzyżowe, tak że właściwie przez całe średnio
wiecze w całej Europie panowały tylko dwa wiązania nasze:
sławiańskie i polskie. — Mury mięszane czyli nadziane,
z rzymska opus mixtum zwane, były najpowszechniej w Pol
sce całej używane, przy okładzinach z tych dwóch wiązań
od Wołynia aż po Magdeburg (Majgdziebór), po Trzewir na
wet, od ziemi Spiskiej po Królewiec.
*
* *
Istnieje jeszcze jedno wiązanie cegieł, o którem nie mó
wią dokładnie dzieła naukowe. Jest to układ tak zwany wo-
zówkowy, posługujący się tylko cegłami na pozdłuż kładzio-
nemi **). Występuje on dzisiaj tylko przy murach na pół ce
gły grubych i dla tej przyczyny zowiemy go wiązaniem
obkładkowem, czyli wzdłużnem, gdyż tu istotnie niema
żadnej przewiązki poprzecznej. — Dzieje wszakże architektury
okazują nam mury nadziane, przybrane od lica obkładką,
która polega na wiązaniu wozówkowem. Uderza nas taki spo
sób wykonywania murów na dziełach z najpierwszego okresu
sztuki starochrześcijańskiej, jak n. p. na grobowcu Stej Kon
stancji (S. Costanza) w Rzymie, zabytku, który już w r.
*) Rondelet J. Traite theorique et pratique de 1’art de batir.
Rok 1834. Tom II. str. 4.
**) W dziele Marxa (Handbuch der Architektur) jak i w innych
książkach nazywa się wiązanie owo kominowem (Schornsteinver
band), wedle poglądów
/KS_454429_III_L_0038.djvu
354 był grobem córki Konstantyna Wielkiego. — Wiązanie
przeto owo nie występowało nigdy samoistnie, lecz stanowiło
tylko lico zewnętrzne murów wypełnianych, a ponieważ jest
tylko odmianą wiązania sławiańskiego i uchodzić może słu
sznie za pierwowzór dla tego ostatniego, dlatego odnośnie
do murów nazwać go możemy wiązaniem staro-sławiań-
skiem. Byłby tu może jeden z najpierwszych objawów no
wości do sztuki rzymskiej wprowadzonej i w tym względzie
podzielamy zdanie uczonego: „depuis Constantin les construc-
tions chretiennes se distinguent essentiellement des edifices
pai'ens... „(Hubsch. str.
III). Konstantyn Wielki
był Dakiem, zatem po
chodząc ze Sławian
pierwszy musiał ściągnąć
tych mistrzów z półno
cy, którzy tu w oko
licy Odry i Łaby
uprawiali bardzo wcze
śnie sztukę ceglarską.
Ostatnie badania uczo
nych wykazały, że nie
z Włoch na północ, lecz
całkiem przeciwnie z pół
nocy szła sztuka ceglar-
ska na południe i do
Holandji, także i do Anglji. Już za Karola Wielkiego
znano w Niemczech cegły i dachówki i potem w okolicy
Hildesheim. Jeszcze przed chrześcijaństwem znanem być mu
siało ceglarstwo nad Łabą i nad Odrą i na Pomorzu, skoro
zapiski kronikarskie mówią w VIII lub X wieku o niem jako
o rzeczy wysoce doskonałej *).
Jest przeto rzeczą zupełnie łatwą do przypuszczenia, że
sztuka budownicza Rzymu jeszcze od czasów Konstantyna
*) Powołujemy się na wywody M. Hasaka w dziele Handbuch der
Architektur (II. 4. 4.) i na wzmianki w III części „Utworu kształtu“
str. 36, także na dzieło: Froehner, „La colonne Trajane“.
Rys. 28. Rzut poziomy świątyni w N o c e r
/KS_454429_III_L_0039.djvu
Wielkiego, jako Daka, zaczęła się zasadniczo wyodrębniać
i wyróżniać od sztuki klasycznej a to dzięki wpływom no
wym z północy zaczerpniętym.
Wiązanie wozówkowe jako starosławiańskie (rys. 10
str. 11), potem wiązanie główkowe a parzysto wozówkowe jako
sławiańskie, (rys. 11 str. 12) wreszcie wiązanie wozówkowo-
główkowe jako polskie — (rys. 12 str. 13) to razem trzy
świadectwa niezmiernie doniosłe dla upewnienia nas, jak da
lece wykształconą była sztuka ceglarska na ziemiach sławiań-
skich północnej Europy i w Polsce. — Z wiązań owych po
wstała z czasem odmiana wiązania holenderskiego, jakie po
lega właściwie na połączeniu
warstwy polskiej z warstwą
czysto główkową. Wiązanie
holenderskie jest tylko po
sunięciem naprzód wiązania
polskiego dla przejścia z mu
rów nadzianych lub dętych
do murów litych, ceglanych.
Rzeczą znamienną jest
szczegół ów, że w Anglji pra
wie bez wyjątku rozpowszech
niło się nasze wiązanie polskie,
(wozówkowo-główkowe), któ
re najniesłuszniej zwane tam
bywa wiązaniem flamandzkiem. Snać sztuka ceglana fla
mandzka odziedziczyła sposób z Polski — to pewna — a kiedy
tam się zakorzeniła przeniosła układ do Anglji pod nazwą swoją
własną, a nie nazwą pierwotną. Wiązanie atoli w Anglji zwane
flamandzkiem nie jest niczem innem jak rdzennie wiąza
niem polskiem. — („In England, wo dieser Verband (pol
nischer Verband) wie angedeutet, den Namen flämischer
Verband führt, wird er des hübschen Musters wegen häufig
zur Anwendung gebracht“. — Marx Erwin, Handbuch d.
Arch. III. 1.).
Jeżeli wieki tak długie przetrwały nazwy: wiązanie sła
wiańskie czyli wendyjskie, wenedyckie i wiązanie pol-
Rys. 29. Dwunalęcza z chrzcielnicy
S. Giovanni in fonte w
/KS_454429_III_L_0040.djvu
skie, to nie należy stanowczo lekceważyć tych dowodów,
lecz przeciwnie winniśmy nawiązać do nich wywody uczone
błądzące do dziś dnia po dziełach naukowych: skąd się
wzięła rzymska sztuka sklepiona? i gdzie tkwi początek sztuki
Rawennańskiej ?... Wszyscy badacze zgodnie przyznają, iż cała
sztuka Rawenny, jak sztuka czasów Konstantyna Wielkiego,
odbija rażąco od tła artyzmu greckiego i rzymskiego, a sztuka
bizantyńska to nowość myśli i poczucia dotychczas niezna
nego. — Czem możnaby słusznie to uzasadnić, biorąc oczy
wiście pod rozwagę znamiona tak jak one występują na tle
całych dziejów sztuki! ? Oto pytanie doniosłe, pożądające od
powiedzi.
Na zabytkach konstantynowskich i rawennańskich bar
dzo wybitnie dochowało się wiązanie staro-sławiańskie, które
widoczne jest n. p. na pałacu Teodoryka. Pojawia się ono
potem w Bolonji często na dziełach budownictwa caglanego
(pałac przy St. Stefano), także w Cremonie. Wiązanie pol
skie doskonale uwydatnione bije w oczy z murów S. Ma
ria e Donato na Murano (wiek XII) — z murów wielu
kościołów Werony. Na apsydzie S. Fosca na Torcello jest
i wiązanie sławiańskie miejscami i wiązanie polskie, tak że
główki wpadają całkowicie na wozówki. Wiązanie polskie
obejmuje dzieła Włoch, Niemiec, Anglji, Holandji, Szwaj-
carji, Austrji i Francji. Mówi to jasno o sztuce ceglanej,
która rozchodziła się z Polski na wsze strony. (Rys. 29 str. 37).
Jak zatem nieprawdziwe są wyroki dotąd głoszone, ja
koby Polska niczego nie wykształciła w sobie ale brała go
towe od wszystkich. — Ze przytem nie samo jedyne to wią
zanie przywołuje na pamięć myśl i poczucie polskie, wyka
żemy krótko, ponieważ są inne objawy sztuki, wielce wa
żne a mało doceniane.
Przedewszystkiem pojawiają się w sztuce rzymskiej
i w sztuce Konstantyna Wielkiego założenia w kole lub w wie-
loboku pojęte, a są one znowu nowością w tym kierunku.
Badania dotychczasowe wykazały, że najgęściej występują one
w krajach północnej Europy, szczególnie w Polsce i w Austrji.
W Niemczech niema żadnego założenia w kole,
/KS_454429_III_L_0041.djvu
Kohte mówi: „...die Gruppe in Strelno ist wohl die einzige,
welche sich auf deutschem Boden erhalten hat“. — Tymcza
sem grobowiec Konstancji — S. Costanza — w Rzymie to
koło z wnękami od wnętrza, przyczem w środku przestrzeni
występują słupy parami *). Pierwiastek ten wielce znamienny
stanowi pewną odrębność, zwłaszcza, iż w osiach głównych,
nad słupami wykonane są łęki od wnętrza niższe, od
zewnątrz wyższe, zatem stożkowate. W związku z grobowcem
owym stoi założenie Minerwy Lekarki (Minerva medica), także
. y "e dli u b £ .
Rys. 30. Zdobiny z popielnic przedhistorycznych. Górą „w jedlinkę“ — dołem
„w k r o k i e w k i“.
w Rzymie, o tyle ciekawsze, że skutkiem dziesięcioboku
przyjętego, wpadają na kończynach osi poprzecznej kąty czyli
węgły z przyporami. — Ustawianie słupów parami tuż koło
siebie, nie należy do cech sztuki ani greckiej ani rzymskiej —
jest tymczasem do dziś dnia znanem i używanem w drewnia-
nem budownictwie polskiem, które przechowało ten pierwia
stek z czasów pra-dawnych. — Zakładanie małych budowli
okrągłych świątyniowych należy do rzadkości wyjątkowych
w Grecji — w Rzymie zaś pojawia się widocznie pod wpły
wem sztuki obcej, z północy idącej. — W tern wszakże założeniu
*) Rzut poziomy, grobowiec Konstancji w dziele „Utwór kształtu“
tom II jako rys. 327 na str.
/KS_454429_III_L_0042.djvu
uwydatnianie osi w sposób taki, jak w rzucie poziomym świą
tyni Minerwy Lekarki, to znamię całkowicie obce wśród ar
tyzmu klasycznego, natomiast częste nader na zabytkach naj
dawniejszych w Polsce. Rzecz godna zastanowienia, iż gro
bowiec Teodoryka w Rawennie jest również dziesięciobo-
kiem, którego węgły wpadają na kończyny osi poprzecznej.
Nikt nie podniósł dotychczas tej osobliwości, która w oczach
historyków nie odgrywa znaczenia. Na tle tymczasem całej
sztuki polskiej jest to wiązanie układu ściśle wedle po
czucia naszego.
Najbardziej wszakże okazałym przykładem w tym kie
runku to rzut poziomy świątyni znanej pod nazwą chrzciel
nicy w Nocera, dziś Santa Maria Maggiore, której rzut
poziomy na podstawie badań ostatnich podajemy, albowiem
apsyda jest przydatkiem późniejszym. Było to koło wewnątrz
mieszczące w otoku pierścień słupów zbliźnionych, ale tak
ustawionych, że każda para wpada doskonale w osie główne
i przekątniowe, a nawet w osie pośrednie. Słupy należą
do szesnatoboku, którego węgły są ściśle związane z osiami
jego (rys. 28 str. 36). Rozwiązanie bardzo wiele mówi: nie
należy ono stanowczo do ducha sztuki rzymskiej, jest oddzia
łaniem myśli dotychczas nieznanej, wychodzącej z zasady, że
na osiach nie pola występują lecz zawsze węgły i kąty, czyli
krawędzie. To samo czytamy z układu części kapłańskiej ka
tedry w Parenzo, pod wpływem sztuki sławiańskiej mają
cej także kształt wieloboku o krawędzi w osi głównej. Jak da
lece silnem było to prawo, świadczy wprowadzenie filara
uwięzłego czyli pilastry po za apsydami bocznemi w osiach
tychże *). (Rys. 39 str. 52).
Prawo połowienia, wymagające uwydatnienia przede-
wszystkiem osi głównej, jest widocznem na wielu wieżach
Wenecji (n. p. C am pani la przy kośc. S-go Marka, wieża
S. Samuele i wieża S. Zaccaria**).
*) J. S. Zubrzycki: „Utwór kształtu“. Część III., gdzie jest także
rzut poziomy odnośny.
**) Rysunki dwóch ostatnich w dziele Mothesa: Die Baukunst des
Mittelalters in Italien str.
/KS_454429_III_L_0043.djvu
Patrząc na pałac Teodoryka w Rawennie musi nas za
stanowić owo wnękowanie, jakie tam po lewej i prawej stro
nie wystawy głównej się odznacza *). Dołem wskutek połowie
nia widzimy dwa łęki sklepienne zwieszone środkiem, w osi,
na wsporniku. Górą na zasadzie połowienia podwójnego wy
łania się podział pól parzysty o pięciu słupkach, dźwigają
cych po cztery nałęcza. Nie jest to wątek zdobniczy przy
padkowy i oderwany. — Nie! Takie samo prawo zjawia się
na każdym boku graniastosłupa ośmiościennego chrzcielnicy
San Giovanni in fonte w Ravennie. Zdobniczość składa
się z dwóch pierwiastków t. zwanych „d w u nałę czy“, które
należą do osobliwości bardzo rozpo
wszechnionych po całej Polsce. — Pas
pomiędzy dwunałęczami wydobywa oś
główną, zatem trzy węzły działowe.
Wsporniki w osi każdej wnęki pocho
dzą z połowienia dwukrotnego. Zasada
czysto nasza, związana z naszymi za
bytkami najstarszymi. (Rys. 29 str. 37).
Oto wiązanie sławiańskie, pol
skie pomiędzy kształtami w cegle bu
downictwa pierwotnego.
Rzecz szczególna, iż wraz z przy
byciem Ostrogotów do Rawenny wy
stępuje tu wyraźnie nowy szczegół archi
tektoniczny, dotychczas nieznany w świecie klasycznym: wieża.
Z jednej strony rozpowszechniają się założenia dośrodkowe,
w kole, sześcioboku lub w ośmioboku — powstaje rozwią
zanie tak osobliwe, jak rzut poziomy S-go Wawrzyńca
w Medjolanie, lub rzut S-go Wita w Rawennie, potem nie
przeliczony szereg chrzcielnic wczesnoromańskich jak we
Florencji, Pizie, Parmie, Agliate, Asti, potem we Francji Sw.
Krzyża w Mont-majour, w Westfalji kaplica w Drüggelte**),
a wszystko to jest w nieprzerwalnym związku z tradycją ową
*) Widok pałacu w części III „Utworu kształtu“ Rozdział IV.
*) Kugler Fr. — Handbuch der Kunstgeschichte 1859. tom II.
str. 53 tudzież str. 100.
Rys. 31. Grzebyk spiżowy
o „dwunałęczu“ z cza
sów przed Chr., znaleziony
w Holsztynie pod górą
/KS_454429_III_L_0044.djvu
do której należy kościół Sw. Prokopa w Strzelnie, tak od
bijający niezwykle od obrazów architektury całej. — Z dru
giej strony wieże tak przy bazylice Sw. Pawła (fuori le mura)
w Rzymie, jak przy świątyni pierwotnej, konstantynowskiej
Sw. Piotra także w Rzymie, jak przy kościele Sta Maria in
Cosmedin, wreszcie przy bazylice Sw. Apolinarego (in
Classe) kóło Rawenny, potem wieże wszystkie wczesnoro-
mańskie rozsiane po Europie z wyrazem dwudziału lub
prawa połowienia, najwyraźniej mówiącego o pochodze
niu nie ze sztuki klasycznej — to wszystko
przemawia za myślą twórczą, idącą z pół
nocy Europy, gdzie sztuka ceglarska była
tak wydoskonalona, iż wykształciła aż
trzy wiązania cegieł własne: staro-sławiań-
skie, sławiańskie i polskie — gdzie wyraz
prastaro-dawny stołp określa budowle
wyniosłe, wieżowate. — Jaką drogą osta
tecznie mogły się utrzymać określenia
tych wiązań przez tyle wieków, jeżeli nie
skutkiem budowli wykonywanych a rze
czywistych? Budownictwo istotnie roz-
krzewione stworzyło pole dla nazw ogól
nie znanych, nie pojęcie oderwane, nie
obrazy i rysunki, których nie używano.
Często bardzo, wczytując się w dzieła
naukowe, znajdujemy twierdzenia gołosłowne, jakoby architek
tura Rzymu w pierwszych wiekach po Chrystusie podlegała Go
tom, a około 7 i 8 stulecia Longobardowie we Włoszech
pracowali. — Zastanówmy się po krotce jakie właściwości
mogli nanieść Gotowie i Longobardowie ?
Mothes powiada tak: „Kaum nöthig ist wohl die Erinne
rung daran, dass die Gothen bis zum 375 n. Chr. in Da
kien sassen, wo um diese Zeit unter dem Andrang der Hun
nen die Spaltung in Ostgothen und Westgothen erfolgt zu
sein scheint... *).
Rys. 32. Kolczyk starole-
chicki o „dwunałęczu“
wykopany w okolicy Pło
cka, razem z pieniądzem
X-go stulecia.
*) Mothes Oscar: Die Baukunst des Mittelalters in Italien, str.
/KS_454429_III_L_0045.djvu
Ci Dakowie atoli to mieszkańcy Panonji, o których
pisze tak wiele Lelewel i Szafarzyk. Ten ostatni w osobnym
rozdziale „O Słowianach na Podunaju i o Wenetach nad
Adryatykiem" rozpatruje dawność szczepu sławiańskiego. Do
dajmy to, cośmy znaleźli w piśmiennictwie obcem. Oto ba
dacz francuski Froehner *) twierdzi wyraźnie, że Dakowie
mówili językiem sławiańskim („les Daces parlaint un dialect
des langues slaves“) i że Getowie a Dakowie to rodzina je
dna (les Getes appartenait a la meme familie que les Daces
et parlaient une langue analogue a la leur“). Pisarze rzym-
Rys. 33. Trzy rodzaje zdobiny najstarszej „w jedlinkę“ czyli „w cetynkę“
na urnach starosławiańskich.
scy Tacyt i Plinjusz w opisach swoich mieszają ciągle
szczepy niemieckie ze sławiańskimi, stąd Getowie są
u nich często Gotami, a Goci Sarmatami, Sarmaci Germa
nami i t. d. Ptolemeusz wyraźnie mówi, że Sarmację zamie
szkuje aż 56 narodów. Jakże to trudnem było w istocie okre
ślenie dokładne pochodzenia tychże, dlatego nie winno nas
przerażać bałamutne nieco opisywanie ich charakteru. Bądź
co bądź Winitowie i Wenedowie z jednej strony, a Ge
towie czyli Dakowie także za Gotów nieraz brani to z pe
wnością najstarsze plemiona sławiańskie. Z tych Wenetów,
którzy zamieszkiwali Ilir j ę pochodzili pracownicy Rzymu na
*) Froehner W.: La colonne Trajane (Conservateur du Louvre)
1872-
/KS_454429_III_L_0046.djvu
polu architektury — jeszcze w czasach tuż przed erą chrze
ścijańską aż do Konstantyna Wielkiego. — Uczeni niektórzy
pytają, dlaczego nie wiemy nic o śladach budowli dackich?
Przeciwnie są one mnogo przedstawione na rzeźbach słupa
Trajana — lecz co mógł rzeźbiarz w budownictwie z drzewa
wyobrazić, to uprzytomnił n. p. w widoku hali wielkiej. Bu
downictwa ceglanego nie mógł pochwycić dla braku wiado
mości lepszych — natomiast podał nam rzeźbiarz rzymski
(może nawet sam Apollodoros) kopalnię wzorów ze zdobni
ctwa geckiego czyli dackiego. Na podstawie tej mówi uczony
francuski o sztuce narodowej narodu geckiego czyli
dackiego, („l’art national du peuple dace“).
Mając to na względzie niepodobna nie przyznać słu
szności poglądom owym, jakie głoszą, że kształty zasadnicze
stylu gotyckiego wyszły z pierwiastków Gotów („die Grund
formen! des gothischen Stils in ihren ersten Keimen von den
Ost- und Westgothen ausgegangen sein“ *). Ci Goci zajmują
Prowancję i Pireneje także, gdzie wytwarzają budownictwo
swoje własne, odrębne. — Łatwo zrozumieć, że tymi krzewi
cielami sztuki mogli być ci Gotowie, którzy w rzeczy samej
zwali się Getami i byli Sławianami, jacy wykształcili aż trzy
swoje wiązania cegieł własne. — Oto co pisze Lelewel: „Go
towie we dwu najznamienitszych oddziałach Terwingów i Gru-
tungów poznać się dali. Rzymianie nazywali ich Wissigotami
i Ostrogotami. Nazwiska jako nazwiska narodów niemieckich
są poczytane z niemiecka west i ost-Gotów. Tymczasem nie-
odrzeczy może sądzić, że nazwiska te Rzymianie przejęli od
Daków Sławian, którzy jednych wyższymi, drugich niższymi
nazwali. Wysz-goci mieszkali rzeczywiście w siedmiogrodz
kich górach; Ostrogoci blisko porohów i na ostrowach,
wyspach Dniepru“.**) Lelewel mówi także: „Jordanes pomięszał
nazwisko Getów z Gotami, starodawne sprawy geckie Gotom
przypisał". — Widać z tego, że w samym szczepie Gotów
były gałęzie czysto sławiańskie, wszak na grobowcu Bole-
*) Mothes Oskar — jak wyżej — str. 169.
**) Lelewel. Narody na ziemiach sławiańskich, str. 557. i str.
/KS_454429_III_L_0047.djvu
sława Chrobrego napis głosi: „...Dzierżyłeś jak prawdziwy
szermierz Chrystusa berło w kraju Sławian, Gotów i Po
laków“....
Zatem sztuka Gotów wschodnich to sztuka Ostrogotów,
których nazwa sama świadczy o pochodzeniu sławiańskiem,
przetłumaczonem na Ostgothen.
Wszystkie znamiona odbijające od sztuki rzymskiej, po
cząwszy od świątyni Minerwy-Lekarki aż do dzieł Konstan
tyna Wielkiego, to wpływ sztuki geckiej, Ostrogotów pewnie
Sławiańskich, wykształconych w budownictwie ceglanem pra
wieków.
Idźmy dalej za wskazówkami osobliwości na tle sztuki
klasycznej. W Rawennie nietylko Ostrogotowie (po nie
miecku Ostgothen) lecz nadto i Longobardowie mieli być
czynni. — Ci ostatni atoli znani są jako gałąź dzika, która
przechodziła z miejsca na miejsce a najdłużej przebywała po
między Wenedami, w okolicy Dziwina (Magdeburga) i w Pa-
nonji. — (Szafarzyk I. 187). — Otóż ci Longobardowie nie
mogli do Rawenny przynieść sztuki swojej własnej, której
nie posiadali nigdy. — W r. 1826 konkurs we Włoszech
ogłoszony przyniósł pracę nagrodzoną, która na wstępie orze
kła, że Longobardowie jako naród barbarzyński i ciemny, nie
mieli ani budownictwa swojego, ani budowników. Rzecz to
pewna, że Włosi więcej przez Longobardów stracili, jak zy
skali — a nazwa Lombardja nie ma nic wspólnego z Lon
gobardami, jest tylko podobną w brzmieniu.
Ostrogotowie jako Sławianie i Gotowie jako mieszkańcy
połabscy, o których mówi napis Bolesława Chrobrego — na
pis zawierający Gotów pomiędzy Sławianami a Polakami —
ci byli rozkrzewicielami sztuki budowniczej we Włoszech je
szcze od czasów rzymskich. — Oni to wnieśli sposób sklepie
nia, a nie Etruskowie. Wiązanie polskie czyli gotyckie
nie łączy pojęć przeciwnych sobie, lecz zlewa w jedno objaw
ducha a poczucia sławiańskiego. Pierwotnie, w czasach przed
historycznych musiał być szczep gecki, dacki a gocki jedno,
zatem Gotowie to Sławianie, którzy potem dopiero się zmięszali
z Germanami. Kiedy sztuka ich budownicza kwitła, byli
/KS_454429_III_L_0048.djvu
Sławianami, stąd sztuka polska albo gotycka, wiązanie ce
gieł polskie czyli gotyckie. Zdaje się przeto, że Grimm
ma słuszność twierdząc, że Gotowie i Getowie to narody
trackie. Bielowski we „Wstępie krytycznym" mógłby wyka
zać, że sławiańskość Gotów była zaczątkiem ich kultury pó
źniejszej. Stąd na pieniądzach gotyckich kłos zboża jako
symbol sławiański. Kłos i cho
inka to najważniejsze pier
wiastki zdobnicze z czasów
przedhistorycznych na pisan
kach naszych dochowane.
Postawmy teraz pytanie,
skąd wziąćby się mógł wątek
zdobniczy, u Rzymian opus
spicatum zwany? (rys. 16 str.
18). Rzymianie linji skośnych
w zdobieniu nie znali prawie
i nie używali. — Mylnie bar
dzo wywodzą uczeni nasi, ja
koby wzór podobny, występu
jący na murach kościoła S-go
Prokopa w Strzelnie to naśla
downictwo opus spicatum.
Jaki budowniczy rzymski mógł
by dzieło owo wykonywać? —
Nie! to wręcz przeciwnie, z Pol
ski wiązanie owo przedostało się do Rzymu drogą przez
Dację i przez Ilirję Winitami zamieszkałą! — Zdobnictwo
złożone z utworu kształtowego o linjach skośnych w dwóch
kierunkach to znak uczczenia kłosa i jodły albo sosny u Sła-
wian, a równorzędnie z tym wyrazem nad oby powstały okre
ślenia w naszym języku tylko znane: podoba „w okłos“
i podoba „w choinkę“ albo „w jedlinkę". — Taki wą
tek piękna znachodzi się jako kłos na pieniądzach starogo-
tyckich, jeszcze sławiańskich.
* *
*
J
Rys. 34. Dwie wieże starolechickie jako
s t o ł p y z baldachem. Z drzwi gnieź
nieńskich. (Prawy obraz od
/KS_454429_III_L_0049.djvu
Rys. 35. Cegła starożytna z kościoła Św. Jakóba w Sandomierzu
z łęków nadokiennych.
K
ołłątaj, sławny uczony polski,
pozostawił dzieło trzytomowe
„O początkach rodu ludz
kiego“. Mąż o ile nieszczęśliwy
o tyle przenikający głębie ducha,
choć więziony przez lata, objął
wzrokiem nieograniczoność nauki.
Wywody jego znowu nazwano
„ „„ . , , . poezją, bawiącą wyobraźnię, a je-
Rys. 36. Jelca miecza obosiecznego 1 v 6 e 66 y * *
z zabytków starosławiańskich. dnak tkwi W poglądach j6g0 siła
nadzwyczajna, wprost genjalna.
Nie zdaje się nam, lecz pewni jesteśmy, że dzieje sztuki
polskiej odkryją wiele prawdziwości w orzeczeniach śmia
łych, w które świat polski nie mógł dotąd uwierzyć.
Dotkniemy na razie rzeczy jednej. Oto po urnach wy
dobytych w głębokości 50—60 stóp pod powierzchnią ziemi
Troji znaleziono rysunki ściśle podobne do zdobień, jakie
nas zachwycają na popielnicach całej Polski, Łużyc i Pomo
rza. — Dość wpatrzyć się w okazy historyczne po dziełach
rozsiane, aby o tern się naocznie przekonać. Woła uczony
niemiecki, że to jest uderzającem, a wszyscy pobieżnie
/KS_454429_III_L_0050.djvu
dzą, czy twierdzą, jakoby z Troji sztuka owa do Europy
przyszła. To nie Troja lecz duch sławiański w prawiekach
pracujący zaszczepił w tej krainie zwyczaj, jaki równocześnie
opanował całą Sławiańszczyznę w Europie. Po objawach
sztuki poznajemy, że Kołłątaj miał słuszność pisząc, „że lud
scytyjski był w samej rzeczy ludem sławiańskim i że Pelas-
gowie, którzy najwcześniej zaludnili Grecyą i Włochy, są
Stawianie“ *). Na zasadzie uczonej wywleka on, że Deuka-
lion był Scytem, nawet królem scytyjskim**), dalej, że za
świadectwem Homera, „Halizanowie i Amazonki przybyły na
pomoc Trojanom z odległego kraju Alyba“ ***), wreszcie wy
kazuje, że Amazonki te z rodu Scytów i że „cała Azya mniej
sza najdawniej zamieszkaną była od S cytów-Bo c h ów ****).
Drogą ową zagadka staje się przybliżoną do rozwiązania
i na podstawie jej możemy wnioskować, że kreski rysowane
„rysikiem“ po glinie mokrej są właściwością sztuki staro-
sławiańskiej i stanowią to wiązanie zdobnicze, którem do dziś
dnia posługuje się lud polski w wyszywankach, wycinankach
i po kraszankach swoich, pisankach.
Mamy tu do nadmienienia owe zdobiny, jakie ujęliśmy
w linjach najbardziej wymownych na rys. 30 (str. 39) i na
rys. 33 (str. 43). — Nadoba złożona z kresek dwustronnie
się pnących to znak choinki lub „cetynki“, która przy
wiązaniu polskiem najpowszechniej jest znaną jako jedlinka.
Dowodzi to uczczenia błogosławionego dla drzew cetyno-
wych, iglastych. Pięknym pierwiastkiem jest ujęcie cetynki
w czworoboku na ukos ustawionym (rys. 30). Występują
gdzieniegdzie zdobinki owe parami, lub rozszczepiają się
u góry w kształcie rozsochy, która także symbol swój w ten
sposób znajduje. To rozdzielenie gałązek u góry na dwoje
jest godłem wielce doniosłym. Już w czasach daleko w głąb
przedhistoryczny sięgających powstaje drogą sztuki wypię
knionej znak uczczony o dwóch kabłąkach. — Jestto dwu-
*) X. Hugona Kołłątaja „Rozbiór krytyczny zasad historyi o po
czątkach rodu ludzkiego“ tom II. str. 301. — **) To samo tom I.
str. 113. — ***) To samo tom III. str. 69. — ****) To samo tom III,
str.
/KS_454429_III_L_0051.djvu
nałęcze znane po wyrobach spiżowych i złotych sztuki naj
starszej, staro-sławiańskiej, którą najniesłuszniej nazwano
halsztadzką od jednego ogniska, kiedy obejmowała ona prze-
rozległe kraje sławiańskie. Powołujemy się dla przykładu na
pierwiastek zdobniczy bijący w oczy z grzebyka, którego
ozdoba sięgać może w przeszłość na 1500 lat przed Chrystu
sem. Mamy tu przepięknie utworzony kształt dwunałęcza,
z którego rozwija się pierwiastek nawet trójnałęcza, albowiem
dwa kabłąki małe, środkowe, objęte są górą jednym łękiem
półkolistym (rys. 31. str. 41.). Nie jest to nadoba wyjątkowa,
bo oto możemy ją szczęśliwie zestawić razem z zausznicą
dużą, na ucho zakładaną, którą uważać musimy za objaw ści
śle spowinowacony. — Zmiana polega tylko na tern, że gdy
w grzebyku wspomnianym nałęcza wypukłością unoszą się
w górę, tu na zausznicy wypukłość się zwiesza. Jak tam tak
i tutaj dwa łęki mniejsze ujęte są łękiem trzecim, dużym
(rys. 32. str. 42.).
Uważamy utwór kształtowy tu wymieniony za podstawę
dla sztuki zdobniczej całej Sławiańszczyzny a Polski w szcze
gólności. Stąd pochodzi to, że we wszystkich tworach arty
stycznych trzymano się ciągle i stale i wszędzie zasady dzie
lenia pól „w cetno“, na dwa pola co najmniej lub na ilość
pól parzystą w każdym razie. — Tak zrozumieć możemy ja
sno, jaką drogą przedostało się dwunałęcze do sztuki ce
glanej w Rawennie (rys. 29. str. 37.) — gdzie zanieśli ją
Sławianie, Wenetowie, Weneci, ci którzy założyli Wenecję.
Jest to wiązanie polskie, sławiańskie „w cetno“ —znane nam
jako pierwiastek samoistnie występujący t. j. „dwunałęcze“.
Jest jeszcze jeden szczegół w zdobnictwie polskiem po-
czestne miejsce zajmujący: swastyka, świastyka. Wiadomo po
wszechnie, iż znak ten symboliczny szeroko jest rozpowszech
niony i bodaj czy nie okaże się to prawdą cenną co Kołłątaj
pisał o szczepie scytyjskim rozgałęzionym w Azji i w Europie,
od Kaukazu po Normandję. — Zastanowiwszy się bliżej wyznać
musimy, że świastyka jest wyobrażeniem linijnem czterych stron
głównych świata. Od tej prostoty pochodzi także znak drugi,
nieco bogaciej rozwinięty, jaki utrzymał się na pisankach ludu
/KS_454429_III_L_0052.djvu
polskiego. Jestto tak zwany młynek, o tyle spokrewniony
ze świastyką, że ma cztery linje należące do czterych kie
runków świata, ale o tyle znowu bogatszy, iż wprowadza
linje ukośne, połowiące kąty proste. Ze świastyki pozostały
końce załamane. W symbolu młynka polskiego, znanego
również na wyszywankach i na wycinankach, czytać możemy wy
obrażenie czci dla siły wiatrów, których kierunki dają się ująć
dwiema osiami głównemi i dwiema osiami przekątniowemi. —
Jedna oś w rysunku 40 (na str. 59) jest pionowa, druga pozioma,
a skośne idą raz z lewej ku prawej, drugi raz z prawej ku
lewej. — Swiastyka i mły
nek uprzytomniają nam
zasadę pierwotności w
odznaczeniu zawsze osi
głównej przy każdym u-
tworze kształtowym sztu
ki sławiańskiej i polskiej.
Tym sposobem, histo
rycznie ważnym, możemy
udowodnić powstanie w
cegle wiązania starosła-
wiańskiego, które szukało
prawa połowienia w każ
dych dwóch warstwach
sąsiednich. (Porównać rys. 10. str. 11. z rys. 37. obok). Wi
dzimy na rysunku 37. takie wiązanie, jak na grobowcu Stej
Konstancji w Rzymie, o którym już mówiliśmy. Ponadto zadzi
wia nas tu wiązanie drugie wielce niezwykłe, a mianowicie
w przymurku podokiennym. Są tu cegły układane w dwóch
kierunkach, jak linje skośne, linje przekątniowe młynka z ry
sunku 40. Jeżeli występują te kierunki podwójnie tutaj, ozna
cza to zamiłowanie nadzwyczajne do powtarzania każdego
pierwiastka parzysto.
Układ cegieł tak, jak tu widzimy, pochodzi ze sposobu
wiązania linji skośnych także parami w tak zwane kro
kiew ki, jakie przedstawiliśmy na rys. 30. (str. 39.). Mogą
one być same w sobie pojedyncze lub podwójne. Tą drogą
Rys. 37. Wiązanie starosławiańskie i „w je
dlinkę“ na murach bazyliki S. Pudenciany
w
/KS_454429_III_L_0053.djvu
rozwinęło się w naszem budownictwie ceglanem wiązanie takie,
jakie przedstawia nam rys. 18. (str. 22.). Nie dość na tern, bo
z kierunków skośnych, przekątniowych młynka polskiego
wyłania się jeszcze jedna zdobina czcząca w dalszym ciągu
błogosławieństwo kłosa polskiego. — Gdy w pasie pewnym
cegły ułożymy pionowo i poziomo naprzemian, tak jak to
uprzytomnia rys. 19. (str. 24.), wtedy powstaje wiązanie pol
skie „w o kłos“ bardzo znamienne dla sztuki ceglarskiej
Rys. 38. Wiązanie wnękowe o „dwunałęczu“
z cegłami w jedlinkę czyli w „cetynkę“.
w Polsce. Nietylko sam układ zaznacza symbolikę okiści, po
nadto cegły w dwóch kolorach wprowadzają rytmikę poe
tyczną. — Następuje cały szereg odmian i połączeń. Jeżeli
zespolimy oba kierunki tak, iż będą znamionowały krokiewki
a przytem zaznaczą silnie dwukierunkowość pochyłą, wtedy
otrzymamy pas o wiązaniu i „w kro kie w kę“ i „w o kłos“
(rys. 25. str. 33). Z podstawy owej wyłoniły się wreszcie
wiązania zwane „w organki“ na zasadzie układania skoś-
/KS_454429_III_L_0054.djvu
nego cegieł względem siebie, jak to widzmy na rys. 17.
(str. 21.). Nadmienić wypada, że organki mogą' być płazem,
gdy cegły są położone; dalej organki mogą być wrębem,
gdy cegły biegną ustawione szerokością swoją— wreszcie organki
mogą być stojące (stojakiem), gdy cegły są postawione
przez swą długość. Widać z tego, jak głęboko były odczute
pierwiastki polskiego budownictwa ceglanego, które wyłaniały
się ze znaków do czci zewnętrznej należących. Wiążą się one
dalej z różami, różyczkami, które znalazły potem zasto
sowanie jako klucze sklepienne czyli zworniki. Zdobina
w o kół nie jest także bezpodstawną, wszak z kształtem młynka
jednoczy się ściśle zdo
bina zwana u ludu
„w kopinkę“ wido
cznie na przypomnie
nie kiści z gałązki
modrzewiu, Bożodrze-
wem zwanego. Na pi
sankach i w wyszy-
wankach jest ona czę
sto powtarzaną (Rys.
40. str. 59.).
Wiązanie na ukos
nietylko w pasach po
ziomych było zastosowywane. Często bardzo wprowadzano je
także do wnęk ulubionych, jakie już widzieliśmy na rys. 29.
(str. 37.), lecz w tłach wnękowych było tam wiązanie staro-
sławiańskie. Zaznaczyć wypada, iż silnie zakorzenionym jest
szczegół na północy po zabytkach mienionych krzyżackimi,
zdobina w jedlinkę, taka, jaką widzimy na rys. 38., str. 51.
Pierwiastki te, o których mówimy, są właściwością
wszystkich zabytków dawnych ziem polskich. — Na wieży
myszej, czyli na wieży Popiela, nad Gopłem w Krusz
wicy, spostrzegamy prastare wiązanie polskie, jakie już
było daleko w XII. wieku poza Polską rozpowszechnione. —
Od tej pamiątki związanej z baśnią wieku IX. aż do kościoła
Marjackiego w Krakowie i do murów rądla Florjańskiego
Rys. 39. Rzut poziomy apsydy dużej i małej kate'
dry w Parenzo. Wiązanie polskie „w
/KS_454429_III_L_0055.djvu
w Krakowie wszędzie jest wiązanie polskie. Na murach
zamku prastarego w Bydgoszczy widnieje wiązanie cegieł
sławiańskie (wedle rys. 11. str. 12.). Mury zamku krzyżac
kiego w Bierzgłowie mają wiązanie sławiańskie: dwie wo-
zówki i główka. — Komaskowie we Włoszech budowali prze
ważnie wiązaniem polskiem! Czyż to nie mówi tak wiele,
że nie potrzeba już dowodu żadnego na wykazanie, jaka to
ręka wykonywała budowle krzyżackie, jaki duch, jakie poczucie,
zasilało piękno budowli krzyżackich oraz wdzięk miast po
łudniowych jak Werona, Spoleto i t. d.
Na zabytkach sztuki Duninowskiej, Iwonowskiej, Kazi
mierza W. i Kazimierza Jagiellończyka, jak i na budowlach
nazywanych krzyżackiemi, stwierdza się wszędzie prawo poło
wienia z uwydatnieniem osi głównej przez krawędź lub linję
podziału. Jestto nieprzerwany łańcuch tego samego poczucia,
które kazało na południu ręką Wenetów budować katedrę
w Parenzo, z wprowadzeniem krawędzi i laszni na osie głó
wne, (rys. 39. str. 52.). Ani w sztuce greckiej, ani rzymskiej,
ani w sztukach innych narodów nie znajdujemy tego. Jest to
właściwość polska bodaj czy nie ze symbolu świastyki po
czątek wiodąca. Wyróżnia ona style nasze nadzwyczajnie
a jest wybitnie napiętnowaną na budowlach, któremi zasiano
ozdoby kielichów Dąbrówki w Trzemesznie i jakie prawie tak
samo pojęto wśród obrazów Drzwi Gnieźnieńskich. Dla
lepszego zrozumienia sądu naszego powołujemy się na rys.
34. (str. 46.), zaczerpnięty z obrazów, które nam przedsta
wiają budownictwo najdawniejsze w Polsce. — Mamy przed
sobą dwie wieże, stołpy o kształtach tak odrębnych i tak
niezwykłych, że musimy do nich przywiązać naszą uwagę naj
bardziej skupioną. — Wieża ta w całości wyobrażona tern
nas zadziwia, iż ma w dwóch piętrach najwyższych po dwa
otwory okienne, zatem widzimy tu takie samo dwunałęcze,
jakie już rozważaliśmy odnośnie do rys. 29. (str. 37.), rys. 31.
(str. 41.) i rys. 32. (str. 42.). — Jeszcze na wiele wieków
przed budową wieży S. Spirit o w Rzymie, prawo dwu-
działu w Polsce było zakorzenione i dlatego nie ta wieża była
wzorem dla wieży przy cerkwi Uśpienia we Lwowie, lecz
/KS_454429_III_L_0056.djvu
podania wiekowego, miejscowego. W taki sam sposób „w cetno“
budowali Weneci w Wenecji i w okolicy na południu. Tem
więcej mówić można tu o duchu rodzimym, bo u spodu wieży
i cerkwi Uśpienia w wielu miejscach bardzo jasno wy
stępuje wiązanie ciosowe czysto polskie (długa wozówka
i główka prawie kwadratowa). To samo zauważy każdy wzdłuż
kościoła 00. Bernardynów we Lwowie, u dołu, najsilniej
na przedzie jego (taka sama wozówka ciosowa bardzo długa
a główka w czworobok umiarowy). — Pomiędzy wieżą myszą
nad Gopłem a dziełami Odrodzenia w Polsce zachodzi przeto
jeszcze związek, który potem słabnie, zatraca się, aż przepada cał
kowicie. Dziś niepodobna namówić kogo do pielęgnowania
wiązania polskiego — to też architekci polscy nie używają
go wcale, a malarze n. p. przy ozdabianiu kościołów naśla
dują ciosy bez wątku wyraźnego, żadnego! — W katedrze
lwowskiej ściany części kapłańskiej pokryto malowidłem nie
naśladującem wiązania z cerkwi Uśpienia i kościoła Bernar
dynów.
Wszystko to, cośmy dotychczas bardzo pobieżnie wy-
łuszczyli zmierza ostatecznie do wykazania prawdy wielkiej:
naród sławiański a naród polski szczególnie nie był tak upo
śledzony i tak zacofany, jak to przedstawia nauka polska,
dzisiejsza. Całkiem przeciwnie sądzić można z sumiennością,
iż kościół Sgo Wawrzyńca w Medjolanie, Sgo Wita
w Rawennie a nadewszystko Stej Zofji w Konstantyno
polu to dzieła będące odblaskiem i siłą wypadkową sztuki
starosławiańskiej z nad Odry, Łaby i Wisły. Jak Konstantyn
Wielki w Rzymie i okolicy, tak cesarz Justynian w Konstan
tynopolu podtrzymywał ducha sławiańskiego i uprawiał sztukę
sławiańską. Z ojca otrzymał nazwisko W prawda — był bowiem
Sławianinem — był cieślą zanim dosięgną! tronu, a tak ze świtą
sławiańską wniósł nowe pojęcia, które najlepsze znalazły od
bicie w architekturze pomnikowo-epokowej.
Kiedy zatem artyści włoscy nazwali sztukę z północy do
nich idącą sztuką gotycką, to odnosili ją na pewno do tych
właściwości, jakie wyłoniły się ze znamion tu w zarysie po
ruszonych. Gotyckie a polskie w sztuce to jedno i
/KS_454429_III_L_0057.djvu
słusznie nazwaćby można najwłaściwiej sztukę średniowieczną
naszą sztuką polską, jak tego pragnie p. St. Szyller*),
jednak sztuka polska odnosi się do całości a nie tylko do
jednej epoki i do jednego stylu. Sztuką polską jest także
styl Zygmuntowski. — „Gotyk polski“ nie uzasadnia rzeczy
wcale, albowiem jest to równobrzmienie: wszak mówimy wią
zanie polskie albo gotyckie. Styl średniowieczny mógłby no
sić miano stylu Piastowskiego, ale rozwinął się także prze
pięknie za Jagiellonów pierwszych. — Jagiellonowie atoli stali
się zakładnikami stylu Zygmuntowskiego. — Zatem nie od
Piastów i nie od Jagiellonów nazwa stylu średniowiecznego
w Polsce, lecz od ziemi po nad Wisłą, gdzie skupiły się i do
najwyższego rozkwitu przyszły pierwiastki z nad Odry, Warty,
Łaby i Niemna. Niestety! ostatnimi czasy zaczęły się u nas
wydobywać głosy, podnoszące tylko barok, a mieniące sztukę
ostrołuczną — nie polską (! ?). Jestto w dalszym ciągu cios
wymierzony przeciw prawdzie dziejowej, którą najlepiej od
czuwa lud polski, pragnący koniecznie stylu gotyckiego jako
polskiego, nadwiślańskiego!... nie rozumie baroku!...
Żleby było, gdyby wiara w takie przekonania bałamutne
się szerzyła, wiara w przekonania obalające rodzimość ostro-
łukuL. Nie! Styl ostrołuczny jest rdzennie polski, oparty na
pierwiastkach swojskich, naszych własnych. Wiązania jego
rozmaite, jakie wyłuszczyliśmy, służą za pewnik, jak pewni
kiem są podobne zdobiny w sztuce ludowej jeszcze do dziś
żyjącej (n. p. „w kątki“ Wisła VIII. 364 lub „w drab ki“ i t. d.).
Zanim przyszli do nas z przemocą obcokrajowcy kwitła
owa sztuka wzniośle i barwnie. Czyż potrzeba silniejszego
poparcia nad okazanie kościoła S-go Jakóba w Sandomie
rzu? — Pierwiastki związane ze sztuką popielnicową i gro
dziskową, tworzące wyrazy znane pod określeniami osobnemi:
jak zdobnictwo faliste, sznurowe i wstęgowe, odbija
tu jak w zwierciedle.
Wiemy, że na miejscu, gdzie dziś stoi kościół S-go Ja
kóba, był kościół parafjalny. Z niego pewnie pochodzą ściany
*) Czy mamy polską architekturę? Warszawa 1916 str.
/KS_454429_III_L_0058.djvu
0 wiązaniu sławiańskiem i z nim niezawodnie łączą się okazy
sztuki ceglarskiej, przepysznie rozwiniętej. — Rys. 1. str. 3.,
8. str. 9., 9. str. 10., 20. str. 25., 22. str. 27., 23. str. 29.
1 24. str. 31. to okazy na plecionce oparte, zbliżone do
zdobnictwa wstęgowego. Rys. 2. na str. 3. jakiż to piękny
rozwój ozdoby sznurowej, a wszędzie prawie zapanowała
linja falista, szczególnie na rys. 35. str. 47.
Na rys. 5. (str. 6.). mamy uwydatnione osie przekątniowe
z młynka polskiego na rys. 6. (str. 7.) i rys. 7. (str. 8.) są
przeciwnie wydobyte osie główne t. j. pozioma i pionowa. —
Podział przytem parzysty jest stanowczo zatrzymany na rys. 3.
(str. 5.), gdzie mamy cztery kółka jakby z pasa krakowskiego,
przeplecione w sposób taki, że kółka gładkie wymijają się
z kółkami dziurkowanemi.
Całe odrzwia księżniczki Adelajdy, z południa do ko
ścioła prowadzące, to szczyt piękna twórczego na polu sztuki
ceglanej, które nie da się z niczem porównać. Piękno żywe
podania narodowego mówi, że główka jedna to przypomnie
nie założycielki (rys. 4. str. 6. wedle rysunku W. Gersona),
a główka druga (rys. 21. str. 25), to wspomnienie na brata
jej Leszka Białego, którego czyn wzniosły żyje do
dziś w pamięci ludu. Wolał zrzec się tronu jak porzucić przy
jaciela, opiekuna Goworka. Jakże szczytnie pomogła archi
tektura do uwiecznienia tych postaci bardzo miłych sercu
polskiemu. Podanie łączy się z prawdą!
Godnie i dumnie bogactwo sztuki rozpleniło się po łę
kach nadokiennych, które poniszczono, ale jakie rys. 22.
(str. 27.) odtwarza z pewnością wszelką. Inne łęki składały
się znowu z cegieł tak wykonanych, iż przechodzą w dzieła
sztuki rzeźbiarskiej (rys. 35. str. 47.). I na tych cegłach prawo
połowienia, zasada tworzenia „w cetno“, wszak po dwa
ptaki na każdem polu!
Była w Polsce sztuka ceglarska za czasów pogańskich,
były kopuły jeszcze przed sztuką bizantyńską i były rzeźby
przebogate jeszcze przed Piastami, albowiem Massudy mówi :
„W kraju Słowian były gmachy przez nich czczone. Jeden
z nich wystawiony był na górze, wedle filozofów
/KS_454429_III_L_0059.djvu
najwznioślejszych na ziemi policzony... W po
środku innego budynku wielka kopuła“...
Dlaczego w to uwierzyć my nie chcemy, kiedy dziejo
pisarze wielostronnie tak nam sztukę przedchrześcijańską
przedstawiają?
Jak z jednej strony pierwiastki zdobnictwa wstęgo
wego, rozsiane po urnach starosławiańskich, przypominają
się ściśle na cegłach Sandomirskich (rys. 2. str. 3 — rys. 8.
str. 9 — rys. 9. str. 10 i rys. 23. str. 29) — tak z drugiej
strony zasada połowienia czyli wiązania w cetno tkwi
jeszcze w krzyżu, który razem z czteroma kółkami często
u spodu urny naszej się zjawia. Wpływ ten za czasów Kon
stantyna Wielkiego w Rzymie zaznaczył się na studni przed
bazyliką św. Piotra, która miała po trzy słupy od przodu
i w głębi — zatem miała dwa pola*). To samo lampa spi
żowa ze zbioru Bazylewskiego ma po bokach pięć słupów,
zatem cztery pola**).
Oto jak potężnym był wpływ sztuki sławiańskiej.
Po wywodach naszych może ocuci się uczucie polskie
i pocznie wracać do wielkości własnych...
Szlachetnie i dumnie ocalić nas może z odrętwienia wie
kowego tylko ta siła zacna, która bije z prawdy rzeczywistej
i co najważniejsza, karmi nas sokami żywotności czysto naro
dowej, polskiej. Nic to nie znaczy, że dzieje poprzekręcały
nazwiska nasze — zabytki mówią o duchu polskim i o po
czuciu polskiem***). Z tej przyczyny, jeżeli W. Gerson jeszcze
*) Rysunek w dziele Holtzingera z r. 1889 rys. 2. str. 17.
**) Rysunek to samo u Holtzingera. Die altchristlichen Kirchen
fig. 55. str. 69.
***) Ani Paweł, zwany Rzymianinem, ani Ambroży Przychylny,
mieniący się Włochem, nie byli obcymi, bo świadczą o tern na ich
dziełach wiązania ciosów polskie i liczne pierwiastki rodzime sztuki
polskiej. Byli to budowniczowie polscy, dla dogodzenia upodobaniom
przybierający tytuły obce, bo tak postępowano ogólnie. Wiemy dosko
nale, że Kam pi an czyli Novocampianus tonie nazwisko rodowe,
żadne, lecz to przezwanie żywcem N o wopolczy ka, zatem rodzina
lwowska, z kaplicą przy katedrze związana, z pochodzenia czysto polska,
choć w papierach nazywano ją także Neufeld. — Taki był duch czasu
niezdrowy. Wolfowicz to ci Wilczkowie, którzy są silnie ze
/KS_454429_III_L_0060.djvu
przed laty z powodu wystawy światowej w Paryżu (1867)
nawoływał naród polski do wskrzeszenia przemysłu ceglar-
skiego, o ileż to gwałtowniej domagałoby się dzisiaj ?... Po
trzeba nam przedewszystkiem krzewienia zamiłowania do cegieł
i do wyrobów glinianych, aby drogą tą nawiązać się z prze
szłością naszą odwieczną. Mieliśmy wspaniałą sztukę ceglarską
i mieliśmy murarzy, jakich nie posiadała zagranica. Dziś jeszcze
murarz polski ma swoją sławę, jako robotnik najzdolniejszy
przy wiązaniu cegieł i sklepień. — Hańbą dla nas jest spro
wadzanie cegieł i dachówek z zagranicy. Kraj, który był
ogniskiem sztuki ceglarskiej, ma dzisiaj być skazany tylko na
wytwór, pochodzący z pieców pierścieniowych. Te ostatnie
nie przyczynią się nigdy do wprowadzenia sztuki pięknej
w wyroby ceglarskie. Przemysł kupiecki, pożądający odsetek
jak największych od kapitału, to nie przemysł artystyczny,
który mógłby zaszczepić piękno dawne na polu budownictwa
ceglanego.
Na domiar nieszczęścia zaczęto u nas czasy ostatnimi
szerzyć wyobrażenia, jakoby tylko barok nadawał się do sztuki
nowoczesnej (secesji), a sztuka ostrołuczna nie nasza, obca.
Nic bardziej zdrożnego, jak takie twierdzenie. Barok to sztuka
najbardziej świecka, najmniej religijna. W rzeźbie barokowej
anioły przypominają zalotnice, które obnażają nogi, kolana
i uda i wdzięczą się wyzywająco, a prorok przybiera ruchy
wytwornisia salonowego z układem ciała, jakby tu chciano
usilnie kłam uwieczniać. Ani święty żaden, ani męczennik nie
znali się na zgrabności wykwintnej. Zatem barok nie ma nic
wspólnego ze sztuką kościołów polskich, to rzecz naniesiona.
Tymczasem ostrołuk, jako sztuka polska, gotycka, to objaw
pierwiastków rdzennie swojskich, wśród bogactwa zdobniczego,
powiązani (Patrycyat — Łozińskiego)., Zupełnie nic nie oznacza twier
dzenie gołosłowne, jakoby kościół S-tej Anny w Wilnie miał być
dziełem niemieckiem, ponieważ nie znamy zgoła nigdzie zabytku, któ
ryby przypominał za granicą bogactwo sztuki polskiej, z którą jędrnie
związany .jest pomnik z Wilna. Wykazaliśmy na innem miejscu bez
podstawność powtarzania, że twórcą tego kościoła Puhrbach. (Czaso
pismo techniczne — Organ Tow. Politechnicznego we Lwowie. Rok
1^13, str.
/KS_454429_III_L_0061.djvu
które trzeba przyswoić sobie. Budownictwo ceglane polskie
musi wejść teraz na drogę stosowania jak najszerszego, a murarz
polski kiedy jak kiedy ale teraz ma pole do popisu i do
okazania zdolności swoich.
Linja falista, na urnach przedwiecznych panująca, znak
wody — życia płynącego, niechaj znajdzie nadal pełne zasto
sowanie. Wiązanie „w kr o kie w ki", oznaka domowiny
jako przybytku, niechaj znowu stanie się wątkiem zdobnictwa
naszego!
Sięgnijmy tylko po samodzielność własną!...
To pewna, że największa samodzielność nasza wtedy
żyła w sztuce, kiedy ona nie podlegała żadnym wpływom
ościennym, lecz przeciwnie słała nasienia swoje na wsze strony
świata starego.
Wiązania polskie liczne a rodzime są i będą świadectwem
sztuki naszej, własnej.
Potrzeba wiary naszej w ożycie sztuki polskiej!
Lwów 16jIX 916.
Rys. 40. Wiązanie polskie linji „w młynek" i w tak zwaną
/KS_454429_III_L_0063.djvu
DZIEŁA PROF. ZUBRZYCKIEGO:
Styl starochrześcijański (r. 1884 — tablic 25) wyczerp.
Sztuka średniowieczna (r. 1886 — tablic 85) wyczerp.
Wystawa architektoniczna w Turynie (wyczerp.).
Filozofja architektury.
Siedm lamp architektury — Ruskina (wyczerp.).
Bazyliki średniowieczne.
Rozwój gotycyzmu w Polsce (wyczerp.).
Sposób zakopański w architekturze (wyczerpane).
Dwie właściwości Kościołów gotyckich w Polsce
(wyczerpane).
Żółkiew. — Opis zabytków (wyczerpane).
Wieża Marjacka w Krakowie (wyczerpane).
Architektura Kościołów Marjackich w Polsce.
Jarosław — Opis zabytków (wyczerpane).
Architektura Placu Dominikańskiego w Krakowie.
Architektura Rynku Krakowskiego.
Zwięzła Historja sztuki. Wyd. II. w 3 częściach.
Kościół warowny w Bóbrce koło Lwowa (wyczerp.)
Rohatyn — Opis zabytków (wyczerpane).
Styl Nadwiślański.
Styl Zygmuntowski.
Po Ziemi Ojczystej — Dział I. Katedry Polskie.
całość w XVIII. zeszytach.
Skarb Architektury w Polsce. 4 tomy po 100 tablic.
Utwór kształtu, w III. częściach.
Cieśla Polski — 40 tablic.
Polskie Budownictwo Drewniane. — Zeszyt I. —
Zeszyt II. w druku.
Murarz Polski — I. zeszyt w druku. Całość w V.
zeszytach (40
/KS_454429_III_L_0065.djvu
NAJNOWSZA KSIĄŻECZKA do MODLENIA
DLA MŁODZIEŻY
ułożona przez Jadwigę z Łobzowa
pod tytułem
„POLKA
przed BOGIEM“
Do nabycia w księgarniach.
Öl!«®
BIBLJOTECZKA
JADWIGI Z ŁOBZOWA
obejmuje blizko 75 książeczek
obrazkami licznymi ozdobionych.
ii!!iij!lliiii!!i!iii;i»iil!l!!l!iiii;ii!i!!liiiiiiM
BARWNIE OPISANE
DZIEJE POLSK I POD TYTUŁEM
P O L A C Y
w trzech częściach
(JADWIGI Z ŁOBZOWA).
Do nabycia w
/KS_454429_III_L_0068.djvu
I
Biblioteka im. Hieronima
Łopacińskiego w Lublinie
.
’ v;~:£r* •"