/CZAS_815c_1902_nr9_0001.djvu

			■ОГХЖХЖХЖХЖХЖХЖХЖЮЮСЯОИ
•'ff
‘г 15
•l.l
,.4 «* i
'ООГХЖ«^Ь<ЖХЖЮ»0|сж>в
?<*
\м V. ' ♦
if
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0002.djvu

			f-
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0003.djvu

			щ
s'
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0004.djvu

			у.:л'
.
-у
/■.
К;
\v*
.
У \ ' Vv ■;
...
4«-•:•"■ . •
i&Sv
'.„г y‘; v
' ”■/.  ■■/Ä ■?'  '■^,% V' ’ -,'" Ä?' • ^'f
■'.’яд.^;^-ф',<'?Г.'1 .£ •, nä%4TVlf:. Ł’-'rŁ?9r.y4»^j4l£^iC Ь <
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0005.djvu

			T reść.
R. 1902 IMr. 9.
1. Nad mogiłą Balmaszewa (wiersz z portretem),
2. Czem będzie dla nas konstj’tucya,
3. Z obozu socyalistycznego Zachodniej Europy:
a) Strejk powszechny w Belgii,
b) Ze Zjazdu Belgijskiej Partyi Robotniczej,
c) Ostatnie wj’bory we Franc\ń,
4. Walka rewolucyjna w Rosyi,
5. Korespondencja :
a) Warszawa,
b) Częstochowa,
6. Podwójna buchalterya.... w polityce,
7. Protest,
H. Bibliografia: Gazeta ludowa Nr. 1,
9. Nekrologia:
a) Ludwik Janowicz,
b) Kazimierz Tyszka.
R. 1902 IMr. 10.
I. Portret Ludwika Janowicza,
2. Odstępstwo od socyalizmu naszej inteligencyi,
3. Z Galicyi,
4. Z obozu socyalistycznego Zachodniej Europy:
a) Francya,
b) Niemcy,
c) Włochy,
-• 5. Bibliografia: 1) Zizń, 2) Zarja, 3) Oswmbożdenie, 4) Wie-
stnik Ruskoj Rewolucji, 5) Walka, 6) Prze­
gląd Socj'al - demokratycznj', 7) Czerwonj^
Sztandar, 8) Iskra, 9) Dalej Carla.
6. .Szachraje
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0006.djvu

			7. Jeszcze о barbarzyństwie rządu rosyjskiego,
8. Korespondencye; Warszawa,
9. Rozruchy w Rostow'ie nad Donem,
10. Z chwili bieżącej.
R. 1903 Nr. 11.
1. W Rocznicę,
2. Socy aliści polscy a ruch rewolucj'jny w Rosy i,
3. Ugoda przyszła do skutku ,
4. Z Galicyi,
5. Nasza Młodzież,
6. Z obozu socyalistycznego Zachodniej Europy:
a) Francy a,
7. O Rosyi,
8. Kronika krajowa,
9. Korespondencye: Warszawa.
R. 1903 Nr. 12.
1. Międzjmarodowa solidarność proletaryatu,
2. Francya,
3; Z krańców Sybiru: Pająki i Muchj^,
4. Kilka uwag w sprawie niepodległości, samorządu i „sa-
moopredielenij a“,
5. Samodzielność organizacj^jna a Żydzi,
6. Mord w Kiszyniewie,
7. Korespondencye:
a) Warszawa,
b) Z Pawiaka,
c) Dąbrówna Górnicza.
R. 1903 Nr. 13.
1. Szulerka polityczna,
1. Z obozu socj^alistycznego Zachodniej Europy;
a) Holandya,
3. Akcye caratu na Zachodzie,
4. Z krańców Sybiru,
5. O Rosyi,
6. Bibliografia: Nasze stronnictwa skrajne.
7) Ostatnie wybory w Niemczech.
R. 1904 Nr. 14.
1. Zjazd niemieckiej partyi soc.-dem. w Dreźnie,
2. Zjazd austryackiej partyi soc.-dem. w Whedniu,
3. Krok
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0007.djvu

			4. Krimmitschau,
5. Nasze zadania w chwili obecnej,
6. Nąjświeższa ewolucya naszych Przedświtowcóv\-.
7. Kilka uwag,
8. Gadzinowiec lwowski o naszej partyi,
9. Patryotyzm socyalistów,
10- Nowa Turcya,
11. Socyaiistyczna czy burżuazyjna republika,
12. Przed ogólnym zjazdem partyjnym w Bolonii,
13. Proces „Bojowej Organizacyi“ partyi Soc.-Rewolucyonistów,
14. Z kraju: Odezwy.
15. Korespondencye.
R. 1904 Wr. 15-16.
1. Nieco o dwóch blagach, czjdi o dwóch rządach narodowych,
2. Drugi Zjazd Ros. Soc.-Dem. Partyi Robotniczej,
3. Do wszystkich rewolucyonistów Rosyi,
4. Socyalna demokracya i wybory w Norwegii,
5. Bibliografia:
1) Edgard Alilhaud: La demokratie socialiste Allemande,
2) Jahre Kampf und Sieg,
6. Gel uświęca środki,
7. Wojna,
8. Z zagranicy:
1) Francya: a) Prawo wojskowe,
b) Zatarg z papiestwem i sprav\’a oddzielenia
Kościoła od Państwa,
c) Układ francusko-angielski,
d) Włosko-francuski traktat pracy,
e) Spraw'a Chartreux,
f) Wybory municypalne,
2) Anglia,
3) Norwegia: 18. zjazd norw'eskiej soc.-dem. partyi robotn.,
4) Stany Zjednoczone,
5. Włochy: Zjazd w Bolonii,
6) Belgia,
9. O Rośyi,
10. Finlandya,
11. Z kraju,
12. Kronika krajowa,
13. Kuźnica,
14. Z Galicyi,
15. Ostatnie
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0008.djvu

			R. 1904 ГОг. 17.
1. Z Amsterdamu,
2. Bibliografia: 1) Listy polskie,
2) Od socjmlizmu do domu obłąkanych (z po­
wodu książki Stadnickiego p. t. „Od so-
cyalizmu do nacyonalizmu“,
3. Drugi Zjazd ros. soc.-dem. partyi rob. (dokończenie),
4. Po kongresie,
5. Z Zagranicy: a) Francya: Strejk w Marsylii,
b) Stany Zjednoczone,
6. Z kraju,
7. Po śmierci Plehwego,
8. Z wojny wewnętrznej,
9. Wojna. -
R. 1904 1905 Wr. 18-20.
1. Po straceniu Plehw^ego,
2. Polska, Litwa i Ruś,
3. Pod pomnikiem Katarzyny,
4. Uwagi nad IX. Zjazdem gal. soc.-dem. partyi
5. IX. Zjazd poi. partyi soc.-dem. Galicjń i Szląska,
6. Z obozu socyalistycznego Zachodniej Europy,
7. Refleksye p. Daszyńskiego,
8. Kto winien?,
9. Przegląd polityczny:
1) Rosya: a) Z prasy legalnej,
b) Ruch liberalny i opozycyjny w Rosyi,
2) Polska I, II, III,
10. Akcya liberalno-demokratyczna a socyaliści,
11. Konferencya partyi opozycyjnych i rewolucyjnych działa­
jących w państwie rosyjskiem,
12. Korespondencye,
13. Nekrologia: a) Stanisław Kassyusz:
b) Józef Krygier,
14. Sprawa delegacyi rusińskiej na Kongresie amsterdamskim,
15. Rewolucya w Rosjń,
16.
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0009.djvu

			Przedmowa.
Wydając zbiór numerów „Proletaryatu“ kierujemy się tem prze­
świadczeniem, że zawierają one ważne dane dla charakterystyki ru­
chu socyalistycznego w Polsce, Rosyi i Europie Zachodniej — w o-
kresie czasu od końca 1902 do 1905 r.
Poszczególne numery pisma wzięte w odosobnieniu nie mają
znaczenia. Często bardzo w pewnym czasie jedne i te same za­
gadnienia polityczno-społeczne wysuwają się na porządek dzienny,
dobrze więc jest, gdy dla ich należytego omówienia ma się dane,
dotyczące stosunku do nich różnych partjń w różnj^ch czasach.
W chwili obecnej odczuwa się duży brak starych wydawnictw
„Proletaryatu“ np. „Walki Klas“. Przez skompletowanie nume­
rów naszego pisma chcemy ułatwić socyalistom polskim później­
szych czasóną oryentowanie się w przebiegu wypadków, odnoszą­
cych się do chwili obecnej. Zresztą artykuły zawarte w' naszym
zbiorku mają nie tylko znaczenie historyczne dla przyszłych bada­
czy dziejów naszego ruchu. Kwestye w nich poruszone mają
aktualne znaczenie.
Artykuły polemiczne, skierowane przeciwko dawnemu progra­
mowi P. P. S. lub obecnemu S. D. K. P. i L. są bardzo na czasie.
Zwracamy też uwagę czytelników na nie.
Tak np. w N. 10 „Proletaryatu“ znajduje się art. polemizu­
jący z poglądami S. D. K. P. i K. w kwestjn polskiej. W tym
samym N. jest bardzo ważny art. o autonomii narodowościowej nie-
terytoryalnej, zawierający poglądy oryginalne na rozwiązanie kwestyi
narodowościowej w państwach o mieszanej ludności.
W zbiorku niniejszym jest dużo artykułów o ruchu rosyjskim,
o poszczególnych jego odłamach. Ważnjnn bardzo jest art. o II.
Zjeździe Ros. Soc. Dem. Rob. Partyi, mieszczący się w N. 15, 16 i 17.
Ewolucya poglądów demokracyi narodowej przedstawiona jest
dość obszernie w art. Szulerka polityczna w N. 13 i w N.
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0010.djvu

			Kronika ruchu zagranicznego zasługuje na wielką uwagę.
Ciekawymi są bardzo artykuły o ruchu francuskim.
Wydawnictwo nasze obejmuje niestety tylko część numerów
„Proletaryatu“ t. j., od 9 do 20 włącznie. Poprzednich jest bardzo
niewiele tak, że niemoglibyśmy ich dołączyć, tembardziej, że pierwsze
pięć numerów wychodziło w innym formacie.
Czytelnicy, którzy zechcą uważnie przeczytać zbiór niniejszy,
przekonają się, jak często poglądy publicystów partyi naszej spraw­
dzały się.
W3'padnie nam tu w końcu zatrzymać się nad sposobem
stawiania kwestyi niepodległości Polski przez „Proletaryat“.
W N. 11. pisma naszego jest artykuł, w którym wypowie­
dzianym jest pogląd, że należy żądać zwołania konstytuanty ogólno-
państwowej, na której socyaliści polscy zażądać by. powinni oddzie­
lenia się Polski od Rosyi. Później natomiast „Proletaryat“ wysunął
żądanie zwmłania dwu zgromadzeń ustaw4)dawczych, jednego ogólno-
państwowego, drugiego krajow'ego dla Król. Polskiego.
Pogląd wypowiedziany w N. 11 naszego pisma powstał w partyi
naszej wted>', kiedy wypadki polityczne w^ Rosyi, jakkolwiek bar­
dzo doniosłe, nie pozwalały jeszcze przypuszczać, że konstytuanta
może być zwołaną bardzo prędko. Dlatego też moment zebrania
się tej ostatniej przedstawiał się nam jako epoka, w' której zarówmo
socj'alisci polscy i polskie part3'e opozycyjne, jak r.ównież зосз’а-
łiści rosyjsc3" i rosyjskie part3^e opozycyjne będą zupełnie prz3^go-
towane. nie t3'lko do rozpoczęcia szerokiej аксзп politycznej, ale do
opanow^ania całego ruchu politycznego. Tymczasem wypadki pierwszo­
rzędnej wagi następowały po sobie tak szybko, że partye poli­
tyczne nietylko nie b3'fy w'stanie opanow'ać je, ale niekiedy nie
mogły nawet dostatecznie szybko za nimi- podążać.
Z drugiej strony ostatnia wojna rosyjsko-japońska wykazała,
że naw'et przy porażkach jakie otrz3unuje carat, oddzielenie się
Polski od Ros3Ó napotka na razie na nieprzezw'3xiężone przeszko­
dy i trudności militarne. Wobec tego wystawianie dziś w konst3'-
tuancie ogólno-państwowej żądania oddzielenia się Polski od Rosyi,
żądania, którego nie możnaby odpowiednio poprzeć, byłoby nie­
tylko niepotrzebnem, ale nawet szkodliwem, gd3'’ż w społeczeństwie
naszem wytworzyłob3" atmosferę złudzeń, a nas zostawiłoby w odo­
sobnieniu w stosunku do pa. tyi, działających w państwie
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0011.djvu

			Już w czasie pisania artykułu w N. 11. naszego pisma prze­
widywaliśmy możliv\’ość tego, że żądanie nasze w konstytuancie
nie byłoby ani dostatecznie poparte, ani tembardziej osiągnięte.
1 wtedy już zaznaczyliśmy, że jeżeli żądanie oddzielenia się Polski
od Rosyi nie będzie mogło się zrealizować, to domagać się bę­
dziemy jak najszerszej autonomii.
Zresztą trzeci „Proletaryat“ od początku swego powstania
stał na tem stanowisku, że uzyskanie niepodległości jest mało
prawdopodobnem w bliższej przyszłości.
Wobec powyższych wyjaśnień postawienie przez partyę na­
szą żądania zwołania ustawodawczego Sejmu krajowego obok
ogólno-państwowej konstytuanty jest zupełnie zrozumiałe i natu­
ralne, wynikające całkowicie z naszego programu.
To nasze najbliższe żądanie polityczne zostało przyjęte przez
różne grupy postępowo-demokratyczno-radykalne w Król. Polskiem.
Wreszcie przyjęła je i P. P. S.
Również omówione przez nas w N. 18—20 rozwiązanie spraw
polityczno-narodowych na Litwie okazało się później żądaniem po­
wszechnie prawie przyjętem w tej ostatniej przez żywioły socya-
listyczne, radykalne i demokratyczne.
Kwestye poruszone w zbiorlcu niniejszym nieraz jeszcze będą
przedmiotem gorących dyskusyi w społeczeństwie naszem.
W Upcu 1905 r.
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0013.djvu

			N« 9. 1902
PROLETARYAT
organ polskiej party! socyalistycznej „Proletaryat“
Nad mogiłą Bałmaszewa.
Samotność strzeże grób ten zaniedbany,
A taka cisza Avśród sławy wawrzynów,
Jakby świat cały stanął zadumany,
Nad tym najlepszym z sлvych synów.
Ale w tej ciszy, która zw^ykła groby
Snów boliaterskich osłaniać
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0014.djvu

			Czuć życie jakieś! Co to? Plącz żałoby?
Sło'.va tęsknoty szeptane miłośnie?
Nie, to nie jęki kilku blizkich ludzi,
Bo przepłynęły one świat ogromny,
A z taką mocą, która лу koło budzi
Na bój, na czyn wiekopomny!
To ludzkość swoje najlepsze uczucia
Szle na mogiłę swego bohatera.
Patrząc nań, strząsa przemocy okucia.
Głos stutysięczy w jeden okrzyk zbievä:
„Tyś jest sól ziemi! Tyś jest śлviatło świata; •
,Bez takich, jak Ty, życie — dzień powszedni,
„Myśl ponad nędzę zwykłą nie ulata,
„ A ludzie bezsilni i biedni!... “
Więc śpij, kołysań tą pieśnią zbioroлyą.
A gdy wolności światło się zapali,
Na grób Tлvój . przyjdą z obnażoną głową,
Mówiąc: „Myśmy z Tobą zwyciężali!“
CZEM BĘDZIE DLA NAS KONSTYTUCm,
"W wydaArnictAvach naszych uzasadnialiśmy ciągle donio"
słość zmiany formy rządu w' Rosjń dla rozwoju polskiego ru:-.
chu socyalistjmzuego i naszej narodowości. Nie będziemy więc
obecnie powtarzać argumentów na korzyść powyższego twier­
dzenia. W artykule niniejszym zajmiemy się natomiast kwe-
styą, jaką będzie przypuszczalnie konstytucya rosyjska; Sod
jakich warunkÓAr zależeć będzie stopień jej demokratyczno-
ści, oraz podatność dla rozAvoju naszych dąźeii narodoAvych.
Zwracaliśmy już uwagę, że w społeczeństwie polskiem-w'
Ogóle, a nawet w jego kołach opozycyjnych i niby rewolu­
cyjnych, rozpowszechnione jest przekonanie, że konstytucya
rosyjska z autonomią nie Ariele nam dać może,- Na popar­
cie tego twierdzenia przyfaczą się zazwyczaj pi'zykład Prus,
których konstj^tucjm nie gvAmrantuje ludności polskiej, swobód
politjmzłiyoh av stojAiiiu dostatecznym. Sądzą te^ż- u nas
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0015.djvu

			Avie pOAVszoeliiiie, йе konsfcyfciioya, j'akn-by zywiofy rewolucyj­
ne- Avymusic raogly na rzudzie rosyjskim, nie mogłaby byc
lej)szą. aniżeli ishiiejsum obecnie w l’riisacli.
W jednym z oytatiiicli numerów łond^mskiego ,.Przed-
SAAÜtu“ znajduje się artykuł występny, av którym jogo autor
ЛУ sposób lekkomj^ślny i naiwny usiłuje Avykazac, że skut­
kiem obecnego rucłiu sonyalistyoznego może być tylko nę­
dzna imitacya konstytucyi, wypracowanej w r, 18У1 przez
hr. Lorys- Melikowa.
Ta niby-konstytucym'zapewniała d- legatom ziemstw (in-
stytucyi samorządu gnbernialnego) prawo omawiania spraw
państwowych z głosem doradczym, z któtyrn cesarz mógł się
liczyć lub nie. Ńa poparcie tego tAvuerdzenia autor artykułu
Av „PrzedŚAvicie’'‘ Avypowiada zdanie, źe daAvny ruch tei'orysty-
czy nosił charakter spiskoAvy, i że dlatego rząd nie mógł
ocenić sił rewolucyjnych i łatwo je przeceniał, czego dzi,ś nie
zr«bi, kiedy ruch jest masoAvy i skutkiem tego łatwiejszy do
oceny..
Dowodzenie to jest bardzo charakterystyczne.
Dawniej przeciAAmicy terom, a w tej liczbie i publicyści P.P.S.
tAA’ierdzili, że nie AA^yAAmła oń ustępstw politycznych ze strony'
rzą.du, gdyż tylko ruch masowy zrobić to może; obecnie, kie­
dy ten o.statni av Resyi przybrał znaczne rozmiary, re])orterzy
polityczni z „PrzeclŚAAntu“ nsiłują dowieść, że tylko ruch spi-
HoAvy może nastraszyć rząd i zmusić go do ustęj)stw, av na-
dżiei. że dokonane clotychczas zamachy terorystyczne aa' .Po-
syi są faktami odosobnionymi, po za którymi niema .spręży­
stej organizacyi re\A'olucyjnej z charakterem spiskowym
Redakcya .Przedświtu“ Avie dobrze, że BałmaszeAu jako
członek partyi „SocyalistÓAA'-Re Avolucy'onlstoAA'“ zabił ministra
Śipiagina za jej AAuedzą i pomocą. Dla tego też twierdzenie
„Przedświtu“ jest zupełnie błędne.
Jakkolwiek współczesny ruch rCAVolucyjny Rosyi jest ma
SoAA'y^, jednakże kieruje nim orgałiizacya o cliaiakterze spisko-
АА'ут. W partyi ,.,SoeyalistoAA'-ReAvolucyonistÓAv‘ Ayymdrębniła
się grnpa specyalna,której zadaniem jest Avykouywanie zama-
chÓAA' terorystycznych t. ZAAu ...BojoAva Organizacy^a'* *)
Rząd rosyjski nie posiada AAuęc i dzi.ś możności .ścisłego
obliczenia sił reAvoIucyj nych. Istnienie ruchu masoAvego przy
organizacyi spiskoAA'ej jest faktem nadającym jeszcze większ-ą
siłę tej ostatniej, siłę. jakiej nic miała w SAvolm czasie stra­
szna dla rządu ,Narodiuija kVohi'’
.Również niepraAvdą jest, że ritcli liberalny w Rosyi obe­
cnie nie istnieje. Jest AA'prost ])rzeci\\'nie. Inlwrali ro.syjscy
“) Zdanie to podzielają soc. ros. patrz Lenina:, Czto
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0016.djvu

			roz])Ofzęli teraz, wydawać pismo dwut}'godniowe p. t. „Oswo-
bożdiei:ie“ ( Wj'zwolenie i, w któreni zupełnie Avyraznie i sta-
iiOAvczo domagają się konstj'tncyi w' Hosyi, opartej na po-
wszechneni glosowaniu, równouprawniającej narodowości w
państwie. Otwai’cie mówią, że zadowoli ich w zupełności tyk
ko konstytucya, a nie żadne próby oświeaconego absolutyzmu.
Zdaniem ich koniecznością chAvili obecnej jest zdobycie wol­
ności politycznej, jak w latach sześćdziesiątych było nią u-
właszezenie włościan.
Liberali rosyjsej^ лу chwili ożyлv>ającego się coraz bardziej
ruchu rewolucj'jnego odegrają ważną rolę przez nacisk na
sfery rządoryą, w kierunku konstytucyjnym. Wszystkie żywio­
ły opozycyjne w llosyi uważają zdobycie konstytucyi za naj­
ważniejsze zadanie.
Wśród j)&wnej części szlachty rosyjskiej i ziemstw ruch
liberalny znajduje także licznych zwolenników; nawet senat
i rada państwa liczą w swern gronie wpłj^worre jednostki,
uznające potrzebę zmiany ustroju politycznego.
Liberalne sfery rosyjskie nie mają powodu obecnie lękać się
zmianj' formy rządu w Rosyi, gdyż wiedzą dobrze, co zresztą
przyznają sami socyaliści, a ZAvłaszcza socyal-demokraci rosyj­
scy, że jjrzeAvrot, jaki w bliższym czasie nastąpi, będzie tydko
przewrotem politycznym, ю jest przejściem od absolutnej for­
my rządu do konstytucyjnej i nie da jeszcze socyalistom cał­
kowitej władzy. Dojdą oni do niej, ale nie prędko po zdoby­
ciu konstytucyi. Przed laty 20-tu sądzono inaczej, i ta okoli
czność poлvstгzyшyлvała irówczas liberałów rosyjskich od dzia­
łalności. Ponieważ w obecnej walce o konstytucyę w Dosyi
socyaliści odgrywają główną rolę, i masy robotnicze, a w zna­
cznym stopniu i chłojrskie, stanoAvią jawną już i groźną siłę
dla absoluLyzmu, więc rząd rosyjski czyniąc ustępstwa, będzie
musiał z konieczności UAVzględniać je, jako żywdoły, które w
tej луа1се były dlań najniebezpieczniejsze. Dlatego przypuścić
trudno, żeby przyszła konstytucya rosyjska nie dała praw po­
litycznych robotnikom i chłopom, żeby korzy^stały z nich tyl­
ko klasy uprzywilejowane. Jeżeli n. p. w- Prusach konstytu-
eya opiera się na systemie klasowym, to ti’zeba pamiętać
o tern, że poAvstala ona wówmzas, kiedy proletaryat w Niem­
czech nie był należycie uświadomiony i zorganizowany iroli-
tyczuie, kiedy jeszcze nie był siłą społeczną o odrębnych in­
teresach klasowy'ch'
Mógłby ktoś zrobić zarzut, że jakkolwiek we w^spółcze-
sny'ch Prusach kia a robotnicza silniejsza jest, aniżeli w Eosyi,
jednakże stara konstyuucya jrozostała. Na to odpowiemy, że
od czasu zjednoczenia Niemiec zaprowadzono w całem pań­
stwie powszechne prawo głosowania, które przynajmniej w
części staiLOwi przeciwwagę konserwatywnej
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0017.djvu

			Prus. *) ■
Decydujf^cym momentenl dla charakteru konśtytucyi ja­
kiegoś kraju, jest chwila jej tworzenia się. Dlatego też przy­
puszczać wolno, źe śocyaliści rosyjscy Avycisna silne piętno na
przyszłej konstytńcyi w państwie carów. Zresztą, jak wiuzid-
liśmy, nawet liberali rosyjscy domagają się powszechnego
głosowania.
Przejdźmy teraz do warunków narodowościowych.
Jakkolwiek w Rosyi na 130 miljonów'ludności jest prze­
szło 70 należących do plemienia wuelkoruskiego, jednakże ży­
wioły ńie rosyjskie stanowią poważną mniejszość. Wpra\vdzie
wśród tych ostatnich jest wiele takich plemion nieucyлvilizo-
"wanych, które nie posiadają świadomości narodowej i prędko
żaSymilizują się z ludnością rdzennie rosyjską: ale, uwzglę­
dniając nawet ten fakt, wjqiadnie przyznać, Ż6 w skład f)ań-
stwa rosyjskiego wchodzą narody i ludy świadome swych
interesów, mające wszelkie szanse rozrvoju i stanowiące ra­
zem poważną część ogółu ludności. .Jeżeli tylko liczyć fin-
landćzyków, estońcZyków, łotyszÓAv, litwinów, polaków, gru-
zinów, ormiati i żydów, to już wypadnie przeszło 20 miljonów,
świadomych sw'ej odrębności narodowej. Ludność ta w wię­
kszości wypadkóлv stoi wj^żej pod względem kulturalnj^m od
rdzennie rosyjskiej.
ЛУ Prusach przewaga narodowości niemieckiej nad polską
jest bezporównania większą niż w Eosyi': op)rócz tego niem-
cy stoją wyżej od nas pod względem kultui’alnym. Dlatego
też możemy przypuścić z zupełną słusznością, źe konstytu-
cya rosyjska będzie dla nas dogodniejsza od pruskiej.
\yszystkie pjartye socyalistycze w Eosyi zaznaczają w
srvych programach i artykułach, że narodowości, rrchodzące w
skład państwa rosyjskiego, same mają ргалуо określić swój
stosunek do niego, aż do zerwania łączności z nieni i oddzie­
lenia się. Wobec tego możemy być zupełnie jDerrni poparcia
naszych dążeń narodowych przez toAvarzyszy rosyjskich.
0hcąc uzyskać jaknajodpowiedniejszą konsytucyę, powin­
niśmy żądać zwołania zgromadzenia prarrodarrczego, złożo­
nego z posłów, лууЬгапуск na ])odsta\yie poryszechnego pra­
wa głosoyyania. Zgromadzenie takie, czyli konstytuanta
określić powinno formy nowego ustroju ^Jolityczuego Eosyi,
oraz stosunku do niej różnych narodowości, wchodzących w
skład państwa rosyjskiego.
Zadaniem naszeni będzie uzyskać jaknajwięcej praw
dla naszego społeczeństwa w ogóle, a szczególniej dla Hasy
robotniczej.
O ile udział polakóry w Avalce o przekształcenie państwa
*) Obecnie na porządku dzieUnym w PrUsach jest kwe-
■stya zmiany ordynacyi Ayyborczej do sejmu i wkrótce zapro-
Itro A ГТП foTin i-vr4T4rŁ. ryrt/łU n r\
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0018.djvu

			rosyjskiego będzie Aviększy, o tyle w większym stopniu rząd
i sfery opozycyjne i rewolucyjne liczyć się będą musiały z
nami.
Tego rodzaju politycj^, co p. Luśiiia, twierdzą („Przed­
świt“ ISl* 3 b, Г-), że „nie ‘z Rosyi wyjdzie dla nas sygnał
walki o niepodległość, czy w ogóle o swobody polityczne,
lecz przeciwnie nasze powstanie ( któi'e samo wybuclinie na
odgłos rewolucyi w ffiemczecb i Austryi ) da sygnał do po­
wstania rewolucyonistom rosyjskim.“
P. Luśnia albo zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego,
co się dzieje w' Isiemczecli, Austi-yi i Eosyi, albo świadomie
mówi nieprawdę.
Istotnie, w chwili obecnej, kiedy wre w całej Eosyi, mó­
wić o tem, że hasło do ruchu rewolucyjnego wyjdzie tam
dopiero z przyszłego powstania polskiego, jest zwykłem my­
dleniem oczu, obliczonem na łatwowierność czytelników
„ Przedświtu, “
Kautsky, który lepiej zna warunki polityczne Niemiec i
Austryi, aniżeli Avzmiankowany autor z „Przedświtu“, trvier-
dzi wyraźnie, że współczesny ruch rewolucyjny w Eosyi oży­
wi 1'uch zachodnio-europejski, który w czasach ostatnich uległ
w części zboczeniu przez W2зłyлv umiarkowanych pół-socya-
listów, jakimi są: Bernstein, Vollmar, .Jaures i inni.
Luśnia twierdzi dalej, że popierać możemy dążenia to-
Avarzyszy rosyjskich do ograniczenia caratu, lub obalenia go,
pracując u siebie, przyczem obojętne jest pod jakiem hasłem
walczyć będziemy: czy żądając konstytucyi, czy też niej^od-
ległości. To ostatnie będzie bardziej rewolucyjne, lepiej więc
walczyć pod niein.
Luśnia poucza nas łaskawie, że teroru, zalecanego przez
nas, jako środka walki politycznej, poważnie brać nie moż­
na. Dlaczego? Na pj^tanie to nie znajdujemy odporviedzi.
Autor ten nie jest w stanie zrozumieć, że przervrot po­
lityczny ЛУ państлvie może nastąpić nietylko jn-zez całkowitą,'
ogólną, masoAvą rewolucję na całem terytoryum, lecz także
skutkiem większych zaburzeń лу wielkich miastach, popartych
w niektórych miejscowościach kraju przez bnnty'^ chłopskie,
zaostrzonych przez teror i wyzyskanych przez agitację libe­
ralną w instytucjach samorządu, oraz w szerszych sferach
inteligencji.
W tem przeświadczeniu, nie robiąc powstania, które nie
mogłoby się udać, możemy wziąć udział w ogólnym ruchu
konstytucyjnym w Eosyi przez akcjm terorystyczną, ora.'j
Avybuchjr ruchu masowego jednocześnie z takiemiż zjarviska-
nii w Eosyi.
Jeżeli z góry Aviemy, że na razie nie zdołamy się oder­
wać od Eosyi, to nieinamy poAvodu oszukiwać siebie samych
i powinniśmy Avyrażnie zaznaczyć, że av tej chwili chodzi
nam o zdobycie konstytucyi z inozliAvie rozległą autonomią
dla Polski. AVystępoAvanie pod AAwlącznem hasłem
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0019.djvu

			■glości, w epoce ogólnegn fucliu konstytucyjnego лу Eosvi
jest .niebezpieczne i rozbija jednolitość opozycji лу całeiii pań­
stwie, dalej spowodować może zawikłania polityczne przez
opór, jarkiby napotkało w sferach liberalnych rosyjskich, wre­
szcie луулуо1а0 może szoлvinizln narodowy u pewnej części o-
pozycyi rosyjskiej, który rząd wyzyskałby dla'siebie.
Zresztą nadzieje zdobycia niepodległości drogą ma.sowych
deinonstracyi, albo teroru są śmieszne; w tery s]josób bowiem
nie można przeprowadzić podziału państwa. Si’odki te jednak
mogą się okazać dostatecznymi do zmiany formy rządu.
Zupełny brak zmysłu politycznego w клуе81.уи znaczenia
ruchu rewolucyjnego dla naszego społeczeństwa Acykazuje
też t. zw. XarodoAva-Deinokracym.
Jest ona ])rzeciwna sojuszom z rewolucyjnemi ]iartyami
W’ liosyi, sama zaś nie posiada żadnego jasnego planu akcyi
j)oIityczirej.
N.I). Avraz z P.P.S. AWytworzyły u nas ten nastrój szoaaü-
nistyczno-zaściankowy w kAvestyach politycznych, który unie­
możliwia wszelką szerszą działalność.
Xaszem najbliższem zadaniem jest AVzmocnić ruch reA'.m-
ucyjny AV Eosyi ku zdobyciu konstjducyi ]>rzez ożyAAUoną
akcyę rewolucyjną av naszym kraju, kt.óra poAvinna zapeAvnic
nam jaknajAviększe zdobycze av cliAvili ujiadku absolutyzmu
Av tein państwie.
Z Obozu Socyalistycznego Zachodniej Europy.
Strejk powszechny w Belgii.
Ostatnie Avalki o zdobycie rówmego pra.Ava głosoAAuan ia av
Belgii zakończyły się trzeba to ze smutkiem przyznać, po­
rażką partyi robotniczej.
WpraAvdzie z punktu widzenia intere.sów międzynarodo-
Avego jiroletaryatu porażka ta posiada stosunkoAA'o nieAvielkie
znaczenie, jionieważ decydujące walki prolebaryatu nie mogą
się rozegrać na maleńkiej scenie tego niewielkiego kraju, a-
le cały przebieg tych AvypadkÖAV, Avszystkie popełnione błędy
noszą tak mało specjficznie belgijski charakter, dążności u-
jaAvnione przez partyę robotniczą Belgii tak często można
napotkać i av inuAmh krajach, że Avarto się bliżej nad tymi
Avypadkami zastanowić.
Belgia, jeden z najbardziej przeinysłoAvyoh krajów w
Euroj)ie, była rządzona od cliAvili oderAAurnia się od liollan-
dyi Av r. 1830 przez nieliczną garstkę po.siadaczy, ponieważ
prawo głosu przy Avyborach miał tylko ten, kto opłacał lo-
cznio nie mniej, aniżeli 43 franki i kilka ceiitiinÓAV
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0020.djvu

			bezpośrednich. i / ■ '
I przyznać trzeba, źe burżuazya belgijska ntoiała ko-
rzj^stać ze swej wiadzy w kraju, służącynr całej Europie
burżuazyjriej za wzór p&ństwa Avolnosoiowegö, Zwalczała ona
z niesłychaną brutalnością wszelki ruch robotniczy; krwawe
uśmierzanie strejkoAV było tam na porządku dziennym. I o-
becnie jeszcze, pomimo, że warunki zmieniły się znacznie,
Belgia należy do krajów, posiadających najdłuższy dzień ro=
boczy, najniższą płacę i najnędzniejsze praAVodawstwo robot­
nicze. Dopiero po długoletnich kiuvawych walkach; udało się
klasie robotniczej лу r. 18911 zdobyć powszechne prawo gło­
sowania dla każdego obywatela, inającego nie mniej, aniżeli
25 lat i ])rze])rowadzić pierAvszych przedstawicieli do parła-*
mentu; Niestety jednak, prawo to zostało połączone z t. глу.
systemem pluralnym, polegającym na tem, że właściciele nie­
ruchomości, ojcowie rodzin, opłacający 5 fr podatków bezpo­
średnich, jakoteż posiadacze stopni akademickich mieli po 2
i po 3 głos3\ i dzięki temu systemowi 915'000 лууЬогс0лу z 1
tylko głosem, należących jjrzeAyażnie do klasy robotniczej,
pozostało ЛУ mniejszości wobec reszty 557'000 yyyborców plu-
talnych, posiadających razem 1,353.000 głosów. Na dobitkę,
istnieją jeszcze speoyalne systemy przy wyborach do senatu
i do rad gminnych, oraz плса systemy wyborów proporcyo-
nałnych i dzięki temu cały proces jest tak zawikłany, źe
Szwindle przy wyborach, ])onełniane przez partyę rządzącą,
stały się zjaAviskiem norinalnem.
Warunki te okazały się nader dogodne dla partyi kle-
tykalnej, która będąc sama partyą kapitalistyczną, miała na
swe usługi potęgę kleru katolickiego, którego wpływ na ciem­
ne masy włościan i robotników niektórych części kraju, był
od dawna bardzo wielki. W obecnej izbie partya ta po.siada
85 przedstawicieli; socyaliści 33: liberali 31; j)Ostępowcy 2 i
chrześcijańscy demokraci 1 przedstawiciela.
Niegdyś potężna partya liberalna. Wzięta w плуа ognie
2n'zez Iderj’kalorv i socyalistów, została zupełnie usunięta na
bok i posiada znaczenie o tyle tylko, o ile ją poprze partya
robotnicza. Łatwo zrozumieć, źe kolosalna frzervaga klery-
kałów i bezryzględnośe, z jaką oni korzystają ze swej wła-
dzy, popycha Av.szystkie inne partye do sojuszu ze sobą: i oto
z bólem w sercu, liberali połączyli się z nienarvistnymi sobie
socyalistami, by domagać się równego jwawa głosowania
t. j. by każdy wyborca miał tylko jeden głos. Reforma taka
doprowadziłaby z konieczności do złamania wpłyAvu partyi
klerykalnej. lecz bezpośrednią ryygraną byłaby tylko dla
11Ьёга10лу. O ryiększości socyalistycznej w parlamencie i o czy­
sto socyalistycznem ministeryum na teraz naturalnie mowy
być nie może, jeno o liberalnem. któreby socyaliści byli zmu-
szenp po])ierać bez \yzględu na to, czy sami otrzymają, albo
nie, jedną lub drugą tekę ministeryalną, jak луе Francyi.
Na wy])adek. gdyby socyaliści poparcia odmoAvili,
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0021.djvu

			li mieliby przed sobą drugą, ])rzyjemuiejszą prawdopodobnie
dla siebie kombinacyę, mianowicie—sojusz z klerykałami.
Obecnie ci ostatni nie potrzebują liberałów, ponieważ sa­
mi mają znaczną \viększośó w parlamencie, ale z chwilą kie-
dyby więk; ość tę stracili, chętnieby się podzielili wl&dzą z
liberałami.
Natu idnie, że podjęcie \valki z klerykalizmem było obo­
wiązkiem [>artyi robotniczej bez względu na to, komu bezpo­
średnie owoce tej rvalki przypadną лу udziale. Błędem było
tylko to. że wodzowie partyi robotniczej uAvażali sojusz z li­
berałami w tej walce za rzecz tak nieodzowną, że nie było
ofiar zbyt wielkich, którychby sojuszowi temu nie byli goto­
wi jtrzynieść w ofierze.
Aezkohviek partya socyalistyczna w swym programie do­
maga się ргалуа glosorvania i dla kobiet, słusznie Avychodząc
z założenia, że tylko przez wciągnięcie kobiety w Avir życia
politycznego można ją będzie uwolnić z duszących ją wię­
zów konserwatyzmu i panoAvania księży, zgodziła się na zje-
ździe wielkanocnym żądanie ргалу ])olitycznyoh dla kobiet
chwilowo usunąć na bok, bo liberali uczynili z tego koniecz­
ny warunek swego współdziałania.
AValka została roz])Oczęta ulicznemi manifestacyami лу
całym kraju, których jedjmym celem było pokazać rządowi,
że kraj rzeczywiście domaga się reformy. Całą nadzieję po­
kładano tymczasowo na akcyi parlamentarnej. Zapomniano
widać, że ustępstwa z r. 1893, które posiadały daleko mniej­
sze znaczenie dla rządzącej kliki, mogły być zdobyte tylko
dzięki strejkom masowym i zaburzeniom ulicznym; naiwno­
ścią było przyjniszczać, że obecnie, gdy partyi klerykalnej
chodziło o byt albo niebyt, zrzeknie się ona nazawsze Avladzy
tylko pod naciskiem mów parlamentarnych. Wprawdzie opo-
zycya posiadała лу ręku jeden atut, a był nim budżet.
Dopóki izba nie uchwaliła budżetu, można było luieć na­
dzieję, że się zmu.'^i partyę rządzącę do ustępstw, i opozycya
mogła posiadać tylko jeden ])lan walki, a mianowicie: tak
długo i wszelkie mi siłami sprzeciwiać się uchwaleniu
budżetu, dopóki sprawa równego prawa głosowania w ten
lub inny sposób nie zostanie załatAyiona.
Ale to, co jest jasne dla każdego opozycyonisty, nie jest
takiem dla Aysjrółczesnego liberała. Można sobie wyobrazić
jego paniczny strach na samą my^śl o tem, że budżet nie zo­
stanie w porę zalatAviony^, i to w kraju rzeczywiście konsty­
tucyjnym, a nie półkolistytucyjnym, jak Austrya, że, słowem,
rząd nie będzie mógł opłacać kuponów poży^czek państwo­
wych, nie będzie w Stanie utrzymywać chociażby przez je­
den dzień Wojska i źandarmeryi i. t. р.; koniec świata jest
niczem лу porównaniu z takim stanem!
Naturalnie, że mili sojusznicy, liberali belgijscy, лу tym
wypadku okazali się nie lepisi od ИЬега10лл' innych krajów, i
natychmiast zgodzili się uchiyalić 7i2 budżetu.
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0022.djvu

			fern jest tylko, dlaczego partya robotnicza, która tak wiel­
ką pokładała nadzieję w walce parlamentarnej, sama o wła­
snych siłach nie rozpoczęła obstrukcyi, by temu przeszkodzić,
dlaczego dała sobie wytrącić z ręki jedjmy oręż, jaki w wal­
ce tej posiadała. Vandervelde oświadczył na zjeździe 5 maja,
że przeszkodzenie w uchwaleniu budżetu było niemożliwością.
Dlaczego, nie mówi nam niestety; może tylko dlatego, że ob-
strukcya parlamentarna oznaczałaby zerrvauie sojuszu z li­
berałami?
Jestto jedynie możliwe objaśnienie zagadki, trudno bo­
wiem przypuścić, by przewódcy partyi robotniczej liczyli na
szlachetność klery kałów, że ci w nagrodę za uchwalenie bu­
dżetu uczynią pewne ustępstwa.
Dzień uchwalenia budżetu 11 kwietnia jest punktem
zwrotnym w całej walce. Partya rządząca, która dotychczas
oszczędzała opozyoyę, nie chcąc jej zbytnio drażnić, nie mia­
ła już odtąd potrzeby krępowania się. Owszem, w jej intere­
sie leżało prowokowanie zaburzeń ulicznych i ich uśmierza­
nie by posiąść okazyę otoczenia się przed całą burżuazyą au­
reolą zbawcy porządku spiołecznego.
To też, gdy do 11 kwietnia manifestacye uliczne odbywa­
ły się bez zakłócenia spokoju publicznego, to potem policya
i żandarmerya w tak brutalny sposób zaczęła występować
przeciw manifestantom, że nieraz kończyło się rozlewem krwi.,
Ale i wówczas jeszcze przewódcy partju robotniczej nie po­
zbyli się swych iluzyi. Jeśli przedtem liczyli na pomoc libe­
rałów, na dobrowolne ustępstwa ze strony rządu, to obecnie
nadzieje swe zwrócili ku królowi i w patetycznych mowach
zaklinali tego typowego króla-burżua, tego głównego akcyo-
naryusza państwa Kongo, którego przez wiele lat niezmordo­
wanie zwalczali, by udzielił dymisyę ministerstwu, by rozpu­
ścił izby i zarządził nowe wybory, chociaż dla każdego po­
winno być jasne, że i one przy obecnie istniejącym syste­
mie wyborczym nie są w stanie w żaden sposób dać opozy-
cyi większości.
Ale kiedy ta nadzieja zarviodła, pozostał jedynie strejk
powszechny. Mówiono o nim w Belgii wiele, może zbyt wie­
le, ale nigdy nie pomyślano o środkach organizacyjnych ta­
kiego strejku. Trzeba jednak przyznać, że zachorvanie się pro-
letaryatu belgijskiego podczas całej tej akcyi było wspania­
łe. Pomimo braku wszelkiej organizacyi i środków w przecią­
gu trzech dni 300.000 do 350.000 robotników porzuciło pracę,
i najśmielsze oczekiwania zostały prześoignione.
Ale wspaniałe te wysiłki były niestety z góry skazane
na bezpłodność. Strejk masowy wtedy tylko może wywrzeć
nacisk na rząd, jeżeli ten ostatni widzi w nim zwiastuna re-
wolucyi ulicznej. Może też okazać wpływ pośredni, jeżeli
straty materyalne fabrykantów, kupcóry i t. p. są tak wielkie,
iż ci ostatni napierają ze swej strony na rząd i skłaniają go
do ustępstw. Ale w danym rvypadku strejk ani jrod
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0023.djvu

			n
ani pod drugim względem nie mógł mieć żadnego skutku.
Pod naciskiem „drogich sojuszników“, liberałów, partjm ro­
botnicza zażądała, by strejk odbył się pod hasłem „spokój! ‘
i w ramkach jjrawa; wszelkie maiiifestacj'e, wszelki ruch
masowy zostały z góry wykluczone i w ten s|)osób bezpośre
dni wpływ .«trejku, jako widma rewolucyi, od razu został zre­
dukowany do zera. Ale i pośredni wpływ strejku nie był
większy: liberalna pariya spostrzegłszy, że grożenie jjalcem
w bucie niewielkie czyni wrażenie na rządzie, natomiast stra-
ty, wynikające ze strejku, stały się dla niej zbyt uciążliwe,
zakomenderoлvała odwrót, pozostawiając swym podkomend­
nym, przewódcom 2^^rtyi robotniczej, ogłoszenie tego rozka­
zu odpo\viednio umotywowanego strejkującej masie.
W ten sposób zakończył się po kilku zaledwie dniach
tak entuzjastycznie proklamowany strejk pomimo, że w tym
samym czasie oficjalny organ partji jjisał: „Dalsze trwanie
strejku p)o\vszeclniego, to jedyny ratunek dla powszechnego
prawa głosowania.“ Nie jesteśmy bynajmniej zwolennikami
rewolucyi ulicznej za wszelką cenę.; sądzimy nawet, że równe
i poAvszechne j)rawo głosowania w Belgii, to kwestya nieda­
lekiej przyszłości, że słoAvem, nie Avarto było rozpoczynać
krwawej, a ryzykownej walki o izecz, która i bez tego nape-
wno zostanie zdobyta. *) Ale w każdym razie jjrzew'odcy
klasy robotniczej w Belgii nie m.ogą się oczyścić z zarzutu,
że piroklamowali strejk powszechny, nie zdając sobie jasno
sprawy z możliwych jego skutków i nie będąc zdecydowany­
mi wytrwać aż do końca; w ten sjrosób zdy'skredytow'ali w
Belgii lak przez nich ceniony środek w^alki. Nie wsjjomina-
my już o demoralizacji i dezorganizacji, jakie p)odobny spo­
sób prowadzenia walki wśród masy robotniczej wzbudza, i ży­
czylibyśmy tylko, by te zgubne skutki były możliwie naj­
mniejsze.
Widzieliśmy więc, jak sojusz z burżuazyą skazywał ca­
łą akcyę z góry na bezpłodność, jak walka z nią ręka w rę­
kę paraliżowała każdy krok proletaryatu, jak w walce tej
klasa robotnicza, pomimo że cały jej ciężar na nią spada,
w rzeczy'wistości nic nie ma do stanowienia, sło\vem, że to
nie sojusz dwuch równouprawnionych stronnictw, tylko zwią­
zek, w którym jeden rozkazuje, a drugi, chcąc czy nie chcąc,
wszystko sptelniać musi. Nie zapominajmy przy tein, że cho­
dziło o sprawę, której \rywalczenie było właściwem zadaniem
burżuazyi. Ale ten, kto badał dzieje burżuazyi europejskiej.
*) Naszem zdaniem, zbrojne wystąpienie uliczne w r. b.
moglobj^ rozstrzygnąć sjorawę na korzyść proletaryafu. ■
I ЛУ przyszłości strejki powszechne bez eлventualnosci zbroj­
nego iioparcia, będą skazane na p>orażkę.
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0024.djvu

			и
wie о tem dobrze, źe wyrzekła się ona ze strachu przed kla­
są robotniczą Avszelkich dążeń wolnościowych; nawet wów­
czas, kiedy, zagrożona przez wsteczne elementy społeczne,
zmuszona jest szukać po2Jareia u jjroletaryatu, czyni to z za­
miarem w duszy mozlhvie prędkiego zdradzenia nowego so­
jusznika.
Proletaryat jest porvolany do objęcia dziedzictwa po
burżuazyi nietylko w dziedzinie ekonomiczno-społecznej, ale
i politycznej i moralnej: spełnienie tego, czego liberalizm nie
dokonał, to jego najświętszy obowiązek Ale niechaj obowią­
zek ten spełnia sam, na własną rękę, nie troszcząc się o to,
czy burzuazj'a idzie za nim, albo nie. Ponosi on nieraz po­
rażki i to stokroć cięższe, aniżeli obecna w Belgii, ale j)o-
raźka w uczciwie i do końca prowadzonej walce wzmacnia
ducha i czyni go zdolnym do przyszłych zwycięstw.
Ze Zjazdu Belgijskiej Partyi Robotniczej.
5 Maja odbył się w Brukselli zjazd belgijskich socyałi-
stów, który rozpatryw'al stanowisko jnzewódców partyi pod­
czas walki o prawo wyborcze.
Jak należało się spodziewać, posiedzenie było burzliwe
i tylko niewielką większością przeszło votum ufności dla nich.
~W świetnem przemótyieniu Destre, deputowany z Char-
leroi dał wyraz niezadowoleniu, które [anuje w znacznych
kołach partyi z ich niedołęsttva. Niżej przytaczamy wyjątki
z tej mowy;
piątek 18 kwietnia otrzymaliśmy jednocześnie tvia-
domość o odrzuceniu rewizji konstytucyi i p»ostauowieniu prze
prowadzenia strejkir aż do końca.
Zaledwie jednak zrobiliśmy przygotowania do długiej
w'alki, gdy nagle jak grom z jasnego nieba, spadło rozporzą­
dzenie zaprzestania strejku. W ])ierwszej chtvili nikt temu
nie chciał tvierzyć. Kiedy wiadomość ta została potwierdzo­
na, najlepsi tvśród walczących zaprotestotyali. Spokój zajra-
nówał wówczas, kiedy z Brukselli zjawiło się kilku towarzy­
szy i tyyjaśiiiło nam przyczynę tych kroków...
Byliśmy przygototyaui do wmlki aż do końca, lecz, na
nieszczęście, zdania były podzielone, co 2^tzez to ostatnie ro­
zumieć należy. Według nas, należało walczyć rvszystkimi
środkami aż do ostatecznego zw.ycięstwa; według innych do­
póty, dopóki nasi sprzymierzeńcy będą iść z nami. Nikt nie
może nam dowieść, aby ktokolwiek z nas wątpił, że луа1ка
ma widoki powodzenia. Same 2>i’2yi5uszczenia nie zastą2iią
dowodów. Warunki sprzyjały nam ku 2n'ze2n’owadzeniu tej
\valki % najlepr.śzymi skutkami. Czy przestraszyły Was może
strzelby gwardyi narodowej ? ( Wołania: nie, nie!... )
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0025.djvu

			długo bawiliśmy się w frazeologię rewolucyjną, a za mało
wykonaliśmy pra\vdziwych czynów... Potępiani po.stanowie-
nia zar.ządu partyi, który nie miał p^rawa ich powziąć bez
uchwały grup. Iflasa robotnicza dowiodła, że imstyktownie
lepiej rozumiała całą spraivę, aniżeli nasi piarlamentaryusze.
Klaga robotnicza jest już dojrzała, żąda by się liczono z jej
zdaniem, odrzuca nawet to dobre, co jej chcą dać bez pytCo-
tiia. I. .ledno jeszcze staje się jasne: że z kompromisami po­
winniśmy skończyć na zawsze... Liberali nas oszukali... My
rewolucyoniści, ufając лув własne sive siły, uzyskamy zwy­
cięstwo! ... “
Ostlttó W Flirj ffß FfflCfi.
Öd połowy lat 90 ubiegłego stulecia partye socyalisty-
fczne zachodniej Europiy dzielą się na dwa odłamy: prawucę
i lewicę. Lewe skrzydło, wierne tradycyom Marksa i Engel­
sa, stara się utrzymać socyalizm na gruncie klasowym i, od­
rzucając yvszelkie umizgi burźuazyi i rządów, przygotoivuje
proletaryat do wypełnienia jego historycznej inisyi — jirze-
kształcenia ustroju kapitalistycznego na socyalistyozny. Pra­
we zaś chce zivróció ivalczący piroletaryat z pirostej drogi do
celu na przeróżne таполусе, aż do kompletnej ugody z rzą­
dami i partyami burżuazyjnemi. Pzuciiyszy hasło: „ Osta­
teczny сё! niczem, a ruch wszystkiem“, nadaje ona tCmu ru­
chowi takie cechj', że z groźnego dla całego ustroju polity-
cznegoj staje się on jego podporą. Ze zdroAvej politjmznej
taktyki zawierania sojuszów polityczych z pjartyami postępo-
wenii dla celów konkretnych п;р.- przy w.yborach, wytworzy­
ło ono nędzną politykę stałych kompromisów z burźuazyą,
chow'ając do kieszeni cały swój socyalizm. Słynne ministe-
ryum Milleranda,. ostatnie wypadki w Belgii, jakoteź ujaw­
niona na kongresie лу Lubece praktyka niektórych niemiec­
kich socyalistóiy-oportunistów, są, tego doivödein.— Jedno
z głównych zadań socyalnej demokracyi, j,reivolucyonizowa-
nie głóiy“, pirżeistoczyło się u nich w zaciemnianie świado­
mości roli reivolucyjnej proletaryatu. PrzytCin ci pianoivie
poiYołują się na autorytet Marksa i Engelsa. Najbardziej dla
nich nieprzyjfemnąj bo odstraszającą bilrżuazyę, jest kwestj^a
pirzyznania konieczności ostrej Walki rewolucyjnej proleta-
rj'atu, Przhto dla okazania zbyteczności jej i utopiijności, рю-
wołują się z prz3’jemnością na autorytet Engelsa. mianoAvi-
bie na przedmo\vę jdgo do „AValk klaso’tvych we Francyi“,
gdzie iniał on uznać za niemożliw^ąi zarówno rewolucyjną tak-
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0026.djvu

			tykę proletafyatu, jak i pfzyszłą gwałtowną fewoIuCyę SO'
cyalną. Jeden z najwybitniejszych, współczesnych socyalistów
europejskich, Jerzy Plechanow w sWej przedmowie do rosyj--
skiego wydania „Manifestu Komunistycznego“ dowiódł jasno>
że Engels miał na myśli obecny mu moment socyal-demo­
kratycznego mchu W Niemczech, a niedawno ivydane listy
Engelsa do Lafargue'a w zupełności to potwierdzają. List
ten, zapewne mało znany naszym czytelnikom, przytaczamy
w całości: „X urządził mi ładny kawał. Wziął on z mojej
przedmowy do artykułów Marksa o Francyi z r. 1848 —1850
ivszystko to, co mógł spożytkować dla poparcia tej za wszel--
ką cenę pokojowej i anty - gwałtownej taktyki^ którą mü
się spodobało od pewnego czasu propagować nawet w obec­
nej chwili, kiedy w Berlinie przygotowują prawa wyjątko--
we. Co do mnie, propaguję tę taktykę dla Niemiec na dziś,
i to z wielką ostrożnością. We Francyi, Belgii, Włoszech,.
Austryi nie może ona być całkowicie naśladowana, a w
Niemczech bodaj już jutro nieodpowiednia.-“
kVobec takiego charakteru dążeń prawego skrzydła so-
cyalistycznegOj nie dziwnego, że lewica wszczęła z niem za--
ciętą W'alkę. W początku wystąpienia dportunistów, zanim
się całkowicie ujawnił ich charakter, nawet ona zajmoivała
pewne chwiejne stanowisko. Dość przypiomnieć paryski zjazd
międzynarodowy, na którym llajrewolucyjniejszy odłam mię­
dzynarodowego sooyalizmu, francuscy guedyści, nie znaleźli
dostatecznego poparcia w swym sporze z jauresistami. JjecZ
czasy się zmieniły i wszyscy wybitniejsi przedstawiciele eu­
ropejskiego socyalizmu (Kautskj^, Bebel, Hyndinan etc.) ja­
sno i ostro wypowiedzieli się przeciw Millcraüdowi i Jaureso-
wi. Niedawno zaś odbyty kongres janresistów w iTours prze­
szedł bez najmniejszej oznaki sympatyi wśród partyi socya-
listycznych. Antagonizm ten między dwoina odłamami naj­
wyraźniej się przejawił we Francyi i doprowadził do stanow­
czego rozłamti między nimi. Zewnętrznym faktem posłużyło
tu wstąpienie i pozostawanie głośnego ongi socyalisty Mille-
randa we wrogiem dla ruchu robotniczego i socjalistycznego
ministeryum Waldeck--Rousseau. Długie to ministeryum nie
przyniosło ani jednej o szerszem znaczeniu reformy zarówno
w zakresie Socyalnym, jak i politjmznym, do czego się szum­
nie zobowiązało przy swOm ubonstyuowaniu się. *) Dla еЬа-
rakterystj'ki jego politj'ki względem róbotników dość irspo­
mnieć Chalons, Martinique, gdzie wojsko strzelało do strej-
kujących, jak za dobrych czasów Constansa. wdzieranie się
policyi do giełd pracy, w-ypędzanie socj^alistów obcj'ch z Fran-
*) Patrz krótką lecz śivietną charakterystykę tego gabi­
netu w świeżo wyszlej broszurze Kautskyhgo „Öocialreforni
und SociaheAvolution“
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0027.djvu

			cyi i t. d. Co się zaś tyczy Milleranda, to dla jego chara­
kterystyki, jako socyalisty, dość sobie uprzytomnić, oprócz
Wyżej przytoczonych faktów, jeszcze udział jego w gabine­
cie, który prowadził zgubną dla proletaryatu zeAvnętrzną po­
litykę, podtrzymując rosyjski absolutyzm przez sojusz, jako-
też zachowanie się „towarzysza - ministra“ wobec przyjazdu
cara. Nic więc dziwnego, źe prawdziwi socyaliści zerwali nie
tylko z nim, ale z całą kliką, podtrzymującą go. Ostatecz­
nie nastąp)iło to na zjezdzie w Lyonie. Część starych fran­
cuskich organizacyi socyalistycznych: blankiści, związek ko­
munistyczny i kilka grup autonomicznych opuściły kongres,
na którym większość jauresistowska nie chciała wykluczyć
Milleranda z francuskiej partyi sooyalistycznej i zerwać z nim
Wszelką solidarność.
Niebawem na zjezdzie w Ivry te Same organizacye i naj­
silniejsza francuska partya, guedyści jjołączyli się w „ Zwią­
zek socyalno-rewolucyjny,“ Odtąd egzystują dwie wielkie
partye socyalne we Francyi. Niedawno od jauresistów odłą­
czyła się grupa allemanistów, i tworzy osobną partyę, lecz
jest bardzo nieliczna i wpływ swój coraz bardziej zatraca.
W parlamencie partye te stanowiły również dwie nic ze
sobą wspólnego nie mające frakcye. Podczas gdy Francuska
partya soc. starała się podtrzymywać gabinet Waldecka dla
samego gabinetu, soc. rew. Związek robił to tylko Wówczas,
kiedy interes demokracyi i socyalizmu tego wymagał. Dodać
należy, że gdy Związek występował zawsze solidarnie w par­
lamencie, jauresiści głosowali: zaj przeciw, i wstrzymywali
się od głosu, *)
Z ostatnich ciekawych dla nas wypadków politycznych
we Francyi mtisimy powiedzieć kilka słów o wyborach do
parlamentu. Dały one, jak wiadomo, większość rządową, t.j.
republikańską) i obecna izba niewiele się różni od dawnej.
Operetkowa hydra nacyonalistyczna została zwyciężona. So-
cyaliści weszli do izby W liczbie 49: 36 jauresistów i 12 zwią­
zkowców. Liczba głosów w r, 98 wynosiła przeszło 850.000,
wmdług skrupulatnych obliczeń **) jest obecnie o 100.000
większa. Jest to stosunkowo niewielki przyrost, gdy się we­
źmie pod uwagę pomoc rządu i partyi burżuazyjnych okazy­
waną stronnictwu Jauresa,
Przy wyborach obie partye socyalistyczńe trzymały się
wręcz przeciwnej taktyki, Jauresiści uciekali się do tak da­
leko idących k-ompromisów ż partyami lewicy burżuazyjnejj
że odstępywali im swm głosy przy pierwszem skrutynium.
A wdęc Ui p, by tym razem zapewnić Wybór Jauresa;
zawarli oni ścisłe układy z radykałami. Ci ostatni w Car-
*) Patrz „Proletaryat“ Nr. 7 8 „U nóg cara,“
„Mouvement Socialiste“ Nr. Nr. 7±, 75 i
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0028.djvu

			meau nie stawiali przeciw nienm konkurencyjnej kandyda­
tury, wzamian za co socyaliśei w departamencie Taru wysta-
Udli tylko w dwócli okręgack swych kandydatów, w innych
Zaś oddali swe głosy od razu na rzecz radykałów,
Słowem, zwykły, jak powiadają niemcy, Kuhhandel.
W plakatach i odezwach wj^horczych socyalibm był
również skrzętnie chowany, a na pierwsze miejsce w'ysurva-
no interesy j,drobnego handlu,“ „dbałość o interesa i przy­
szłość ojczyzny“ (co we Francjd ma s^jecyfiezne, nacyonalh
styczno - szowinistyczne znaczenie, ) „ konieczność szukania
pokojow-ego rozwiązania kwestyi socyalnej“ it. d., natomiast
mało mówiono o walce klasowej proletaryatu. Mimo jednak
tych kompromisoAv, mimo tajnego i jawnego jrodtrzymywa-
nia przez rząd i burżuazyę kandydatów socyal - oportunistów,
(n.p. posybilista Hoppenheimer występowaf z jawnem рсрэаг-
ciem „republikańskiego komitetu dla handlu i przemysłu“)
rezultat tej polityki jest dla nich nieświetny. Przyznał to
po Avyborach nawet sam Jaures. Liczba głosów, jak wyżej
widzieliśmy, nie o wiele się zwiększyła. Najwięcej zaś znani
soc. - oportuniści jak: Deville, Vitiani i Fourniere nie zostali
■wybrani, Jaures zaś przeszedł dzięki poparciu radykałórw
Wybrani zaś nowo, jak Briand, de -Garde i Presense
przeszli tylko dzięki sw'ym publicznym anti-ministeryalnym
deklaracyom. Ostatni z nich należał nawet do współpraco-
■wników Aurorę, i stale zAvalczal Milleranda.
Co się zaś tyczy „towarzysza-ministra,“ to podczas gdy w
98 roku. otrzymał on -odrazu 8000 głosów, to obecnie tylko
5000 (przeszło). W 98 roku popularność jego była tak wiel­
ka, że nikt nie mógł ubiegać się z nim o -mandat, obecnie zaś
aż dwóch. Otrzymał on jDołowę głosów mniej, niż dawniej
i musiał staAvac do ściślejszego wyboru z naoyonalistą. Nie-
wdelką AAdększością jDrzeszedł do izby. WalczAd zaś wszelkimi
sposobami, ńie AA^ykluczając i AA'strętnych insynuacyi przeciw
guedyście Chauvinowi. W'szystko to w^ykazuje, że proletaryat
i drobne mieszczanStAvo nie bardzo jest zachwycone „noAvą
metodą.“
ZAviązek śocyalno-reAAmltioy-jny^ trzymał się przy ostatnich
Avyboraeh AA’recz przeciAvnej takty^ki. Zgodnie z postanoAAde-
niem ostatniego zjazdu guedystów w Roubaix AA^ystaAAÓł on
praAA'ie we wszy-stkich okręgach wyborczych ( 570 na 591 )
Swych kandydatÓAA’ klasoAvych, AA^y^chodząc z zasady^, że dla par-
tyi praAA'dziwie socyalistymznej wykóry nife poAvinny być tyl­
ko łowieniem mandatów, lecz służyć do agitacyd i piropagan-
dy socjalistycznej. Pierwsza próba była trudna z poAA’odu
braku ludzi i pieniędzy, i krjzyśu, jaki p>rzechodzi obecnie
socjalizm Ave Francji. Dała ona jednak peAvne dodatnie re­
zultaty. Kandy^dattirj te AA^jkazały, że naAv^et av najodleglej­
szych departamentach istnieją zAvolennicy rewolucyjnego so­
cjalizmu. W Avielu okręgach Avyborczych ,znajdujących się
dotąd poza sferą działalności ZAAdą-zku, poAYstałj na
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0029.djvu

			szłość zawiązki przyjaznych dla niego organizacyi. Rząd i
burżnazya prowadziła z kandydatami Związku zaciętą walkę.
Tak n. p. Zevaes przepadł, gdyż radykali woleli dać swe
głosy przy uzupełniających wyborach nic:pewnemu republi­
kaninowi, niż takiemu zdecydowanemu antiklerykało\vi i an-
tinacyonaliście, jakim był były deputowany,-z Ivre. Tak sa­
mo Guesde, *) twórca współczesnego francuskiego ruchu so-
cyalistycznego nie przeszedł do izby, dostawszy więcej gło­
sów, aniżeli poprzednio (8728 obecnie, a w 1898 r. 7998). Zwy­
cięzcą wyszedł znany feudał-przemysłowiec Motte. Ogółem
partya zebrała wedle ostatnich obliczeń 378.599 czyli połowę
wszystkich głosów socyalistycznych. W swej agitacyi Wy­
borczej Związek jasno podkreślał swe cele socyalistyczne,
czego dowodem służy niżej przytoczona odez\va wydana do
francuskićh wyborców: „Francuska Partya Socyalistyczna,
frakcya zorganizowanego proletaryatu międzynarodowego, dą­
ży do wyswobodzenia pracy i społeczeństwa na następujących
podstawach: międzynarodowe zjednoczenie i akcya proletarya­
tu, polityczne i ekonomiczne organizowanie proletaryatu dla
celów zdobycia \vładzy i uspołecznienia środków produkcyi i
wymiany t. j. przekształcenia kapitalistycznego społeczeństwa
na kolektywistyczne, albo komunistyczne. W przeciwieństAvie
do tych, którzy tryumf tego nowego społecznego porządku
odkładają do nieskończoności, twierdzi ona, że materyalne,
czyli ekonomiczne czynniki, potrzebne do tego, już egzystują
i, by'’je zużytkować, brak tylko akcyi świadomego proletarya­
tu, co również jest już dziś możliwe. Partya rewolucyi i, co
za tem idzie, opozycyi przeciw państwu burźuazyjnemu, nie
powinna pod żadnym pozorem — chociaż jest jej obowiązkiem
wydrzeć wszystkie reformy, które pozwalają polepszyć wa-
rnnki walki robotników— przyczyniać się do przedłużenia pa­
nowania wrogiej klasy przez udział w centralnym rządzie,
uchwalanie budżetu, sojusz, albo jaki inny środek.“
Ministeryum Waldeck-Rousseau ustąpiło miejsca, jak
wiadomo, też skoncentrowanemu ministeryum Combes. To
ostatnie niczem prawdopodobnie nie będzie się różniło od po­
przedniego, chyba tylko tem, że nie upiększa go żaden so-
cyalista. W swej deklaracyi zapowiedziało ono walkę z kle-
rykałami, nacyonalistami. czyniło mgliste przyrzeczenia pew­
nych reform finansowych, natomiasb nic nie Avspomnialo O
*) Ten konsekwentny i oddany wódz socyalistów franc.
doczekał się niedawno w Przedświcie oburzającej wszystkich
przyzwoitych socyalistów charakterystyki. Niejaki pan Luś-
nia nazwał go tam „frazeologiem rewolucyjnym“ Sądzimy,
że ktokolwiek z czytelników zna choć trochę elukubracye pa­
na Luśni i działalność Guesde’a, nie zawacha się, kogo z
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0030.djvu

			starych postulatach programowych radykałów: oddzieleniu
kościoła od państwa, wprowadzeniu proporcyonalnego podat­
ku postępowego od dochcdóry i innych: minio to Jaures już
pośpieszył ЛГ imieniu swej frakcyi ivj'razic norvemu ministe-
ryum Votum ufności.
Frakcya soc. rew. (Związek) jasno zaznaczyła swe sta-
norvisko rrzględem nowego gabinetu przez następującą rezo-
lucyę, odczytaną izbie jirzez Dejeanta: „Izba wzywa rząd
do energicznej akcyi juzeciw militaryzmowi, klerykalizniowd
kapitalizmowi i reakcyi, przederrszystkiein zaś do rvzmocnie-
nia naszych republikańskich urządzeń przez reformy sj)ania wyborcza
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0031.djvu

			lucyonizoAvala masę głów.
Przj^szła rewolucj'a nie skończy się tak, jak лу r. Г871)
i 71. Za drugiego cesarstwa istniała tyłko słaba propaganda
socyałistjmzna i wszelka propaganda ekonomiczna przemieni­
ła s-ię w polityczną wałkę z Bonapartem. Paryż był odoso­
bniony; socyalistyczni ymzewódcy A^arlin, Yaiłlant byli wów­
czas nieznani. Dziś Vaillant jednak jest tak samo znany w
ostatniej Aviosce Francyi, jak i лу Bełłewiłu (okręg wyborczy
Vaillanta). Paryż dziś jest pewien podtrzymania ze strony
prowincyi. W końcu Lafargue jeszcze raz zaznacza, że par-
tya brała udziat лу wyborach nie dla mandatów, lecz dla ce­
lów reAvolucyjnej propagandy i do tego cełu służy jej robo­
ta ЛУ parlamencie.
Po Lafargue'u zabierali głos Dejeante, Vaillant i inni,
w końcu zaś Landrin odczytał odezwę „Związku żydoAYskie-
go Litwy, Polski i Rosyi“ o ostatnich ryypadkach w Wilnie.
Zebranie przyjęło następującą rezołucyę: „Zebranie piętnuje
bezprzykładny w historyi połitycznjmh ruchów zamach rosyj­
skiego despotyzmu na osobę rosyjskich rewołucyonistów; pię­
tnuje przed międzynarodowym prołetaryatem burżnazyjne
partye wszystkich odcieni i ich sojuszników, którzy bez pro­
testu patrzjdi na to, i oświadcza, że tyłko rewolucyjny so­
cjalizm jest w stanie osrvobodzic ludzkość od bezczeszczą­
cego ją despotyzmu carskiego; jednocześnie Francuska Par­
ty a Socyałistyczna śle rewolucyjnym braciom rosyjskim po­
zdrowienie i obowiązuje się wszj'stkiemi siłami pomagać im
w ich bohaterskiej walce przeciw despotyzmowi, — drogiemu
przyjacielorvi i sojusznikowi francuskiej burżuazyi.“
Eezołucya ta została przyjęta jednogłośnie i okrzj^ka-
mi: „Precz z caratem!'*
O Rosyi.
Walka rewolucyjna w Rosyi.
AViek XX dla Rosyi zaznaczył się takim stanowczym
ZYA'rotem ЛУ układzie weymętrznych stosunkó\r^ 2)aństrvowjmh,
taką zmianą nastroju лу лyyższych i niższych sferach społe­
czeństwa rosyjskiego, taką chлviejnością absolutyzmu z jed­
nej, a Ъezлvzględnością z drugiej strony, ,że łata 1901 1 1902
niestartemi zgłoskami zapiszą się лу historyi rosyjskiego ruchu
rewolucyjnego. Można stanorvczo tryierdzić, że Rosya w cią­
gu tych d-wu lat ostatnich przeżyła donioślejsze pod
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0032.djvu

			dem politycznym chwile, aniżeli w ciągu poprzednich dziesię-
cioleci. Okres „chożdienija w naród“ (wędrówki do ludu)( o-
ki es bohaterskiej walki .Narodnej Woli“ zawiera może więcej
heroizmu, więcej bezwzględnego oddania się inteligencyi spi-a-
wie upośledzonego ludu, lecz jest tylko jasnym promieniem
w ponurej despotyi carów. Obecnie stosunki te uległy rady­
kalnej zmianie. Społeczeństwo rosyjskie, które dotychczas
było biernym widzem zapasów rewolucyonistów z rządem,
siłą wypadków zostało wytrącone ze stanu wegetacyi polity­
cznej; knut, który przez długi czas przypadał w udziale garst­
ce „burzycieli porządku“, stał się chlebem powszednim dla
wszystkich prawie sfer społecznj^ch; proletaryat miejski, chło­
pi, ucząca się młodzież, wreszcie każdy, kógo dus'i zgniła at­
mosfera caryzmu, jest wyjęty z pod opieki -nawet prawa
rosyjskiego.
Rok bieżący upłyAva nie wśród pojedynczych wypad­
ków, nie wśród poszczególnych epizodów rewolucyjnych, nie
powiązanych ze sobą ściśle nicią przyczynową, lecz w jedno­
litej, konsekwentnej i ciągłej walce opozycyi z caratem, do
której zostały wciągnięte nawet czynniki, obce dotychczas
wszelkim ąspiracyom wolnościowj^m: szersze koła inteligen­
cyi, ziemstwa i wreszcie drzemiący dotychczas olbrzym w kaj­
danach — chłop rosyjski. Ostry kryzys przemysłowy i agrar­
ny dzikie prześladowania rządu złożyły się na to, że najbar­
dziej umiarkowane i zacofane -żywioły gotują się do zaciętej
walki z uciskiem i niewątpliwie połączą się z dotychczasowy­
mi bojownikami za swobodę polityczną—socyalistami.
Teraz, jak zwykle, zwiastunem burzy w spokojnem na
pozór państwie carów były rozruchy studenckie, skierowane
bezpowrotnie na drogę walki politycznej w imię ogólno-pań-
stwowych żądań: zniesienia absolutyzmu i zwołania konsty­
tuanty, która ma już stanowić o losie państwa.
Powszechny zjazd studencki, zwołany w styczniu r. b.
do Moskwy za punkt wyjścia powziął uchwałę o konieczno­
ści wspólnej akcyi młodzieży uniwersyteckiej z partyami re-
wolucyjnemi, uznając dotychczasową taktykę akademicką za
jałową: „Ruch studencki jest ruchem politycznym. Takiem
postawieniem kwestyi Zjazd chce wykazać, że ruch młodzie­
ży jest głęboko zakorzeniony w społeczno-politycznym, ustro­
ju Rosyi. Wprowadzenie samorządu do zakładów naukowych
byłoby wręcz przeciwne tendencyom rządu, mającym na ce­
lu stłumienie wszelkich opozycyjnych dążności; dlatego też
walka o przywileje akademickie musi być skierowana prze­
ciwko rządowi. Opieranie się temu jesc nierozsądne i dalszy
bieg Avypadków przejdzie nad niem do porządku dziennego.
Rozruchy uniwersyteckie będą trwały dopóty, dopóki rządy
ludowe nie zapewnią osobistej swobody i nietykalności wszy­
stkim obywatelom jjaństwa, o czem przy ustroju absoluty-
stycznym nie może być
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0033.djvu

			go i śmiaJego wystąj)ieuia, do racj-onalnej organizacji sił,
które należy przechvstawic gwałtom carskich zbirów, gdyż
od tego zależy bliskie zwycięstwo.
Od słów wkrótce musiano jjrzejśc do czynów.
Ponieważ dalsze ".vypadki, wywołane bezczelnem zacho­
waniem się л\^аЬг wobec młodzieży, utraciły swój wyłącznie
akademicki charakter, ze względu na szeroki współudział spo­
łeczeństwa rosyjskiego wogóle, a zrewolucyonizowanego pro-
letaryatu w szczególności, przybrafy znaczenie potężnego pro­
testu politycznego, przeto musimy zrobić krótki przegląd naj­
główniejszych z nich. Jak wiadomo, sołdat mikołajewski,
Wannowski pod presyą kliki rządzącej został poAvołany przez
zAvyrodniałego potomka despotów^ moskiewskich na stanowi­
sko ministra ... oświaty. Jakkolwiek ten лууЬгук absolutyzmu
był policzkiem dla Rosyi, to przecież umiarkoAvane i nieroz-
\vinięte politycznie stery łudziły się przez pewien czas na­
dzieją, źe jenerał zechce i potrafi uczynić cośkolwiek dla u-
spokojenia wzburzonych umysłów młodzieży. Otóż ten sam
jenerał-adjutant, który zwodził ogół obietnicami radykalnych
reform w dziedzinie szkolnictwa, wydał nową ustawę, która
zawiodła oczekiwania nawet najmniej wymagających: niedośó,
że swobody akademickie nie zostały rozszerzone, lecz w do­
datku polecono profesorom pełnienie obowiązków szpiegów.
Odpowiedzią na to był słuszny wybuch oburzenia, a w rezul­
tacie—zamknięcie \vszystkich prawie Avyiszych zakładów na­
ukowych, uliczne demonstracje, rozesłanie po całem państwie
dziesiątków tysięcy studentów i studentek, deportowanie na
Sybir 95 osób odrazu, a wreszcie wyłonienie się akcyi tero-
rystycznej, podjętej przez partyę Socjalistów—Rewolucjoni­
stów.
Od zaburzeń w zakładach naukowych po zamknięciu
tychże przyszło do ulicznych demonstracji. Dzień 8. lutego
jest dla młodzieży petersburskiej dniem tradycyjnego obchodu
rocznicy założenia alma mater przez zabawy i zebrania.
W roku bieżącym policja nie tylko zabroniła wszelkich zgro­
madzeń, lecz z inicjatywy osławionego naczelnika miasta
Klejgelsa urządziła krwawe pobojowisko, zwierzęcością i znę­
caniem się przechodzące naAvet zeszłoroczny mord demon­
strantów na placu Kazańskim.
Kiedy kilkuset studentów i studentek, zebranych av te­
atrze Narodnego Domu, opuszczało lokal z okrzykami: niech
żyje Uniwersytet,.pereat WannoAvski“, „precz z Klejgel-
sem“ i t. d., stało się coś tak dzikiego, że, gdyby nie jedno-
zgodne i dokładne o])isy i informacijm licznych koresponden-
tÓAv pism reAAmlucyjnych, trudno byłoby w to uwierzyć.
Zaczajone oddziały policji, posiłkowane przez przebra­
nych żandarmów, szpiclÓAv, stróżów domowych, ndciąwszy
publiczność od wyjścia, wszczęły okropną i bezlitośną bójkę;
bito wszystkich bez wyjątku; krzyk, szamotanie się, spazmy
zlały się w jeden p>rzeciągły ryk. Osoby, które zdołały
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0034.djvu

			S2
rować sobie pięściami drogę na ulicę, zostały tam obite bi-'
jaiiii'i nahajkami. Рокглуаллиопе i nieprzj^tomne ofiary odwo­
żono zaraz pod eskortą do szpitali.
Soc. organ: „Eevvolucionnaja Rosija“ zamieszcza list
jednej z uczestniczek zajścia w ^Narodnym Domu“:
„Jestem zbita! Chodzę z owiązaną twarzą: są to ślady
kijów i nahajek. Nie wiem, czy płakać, czy krzyczeć, czy
z pięściami rzucić się na nich i гоглгаИс im głowy! Drżę
cała z przerażenia, kiedy nadchodzi wieczór. Co będzie dalej ?
Czy to można przemilczeć, czy to im ujdzie bezkarnie?! Palę
się ze wstydu — batożono mię ! Na bicie mogłam odpowie­
dzieć łzami i tylko łzami. Ciągle zdaje mi się, że zostanę
zabita lub stratoivana przez kozaków, pędzących całą siłą na
tłum, jak gdyby nie tylko nikogo, ale nic nie mieli przed
sobą!“ Ustęp ten wymoAvnie charakteryzuje stan duchowy
onej bitej i poniewieranej młodzieży rewolucyjnej. Komen­
tarze są chj^a zbyteczne.
Odpowiedzią na 8 lutego była demonstracya, zorganizo­
wana przez zлviązki studenckie przy licznym udziale peters­
burskiego uśлviadomionego proletaryatu. 3 marca o godz. 12
główna ulica stolicy—Newski-Prospeht, zaczęła się zapełniać
na całej przestrzeni licznemi grupami inteligencyi i robotni­
ków, przj'by wdających tram\vajami i dorożkami. O godz. 12'/2
około kościoła katolickiego, gdzie się zebrał największy tłuna
Wystąpiło na środek ulicy dwóch demonstrantów (student i
robotnik), trzymając w ręku Avielkie czerwmne sztandary z na­
pisem : „Niech żyje wolność! Precz z despotyzmem!“ Zbity
tłum otoczył ich ciasnem kołem i został natychmiast zasy­
pany proklamacyami i rewmlucyjnemi wydawnictwami.
Trwmło to jednak tylko przez chwilę! Kilka secin ko-
гаколу i konnych źandarmóyy zmiotło tłumy w mgnieniu oka
do bocznj'ch ulic i zaułków, a olbrzymi prospekt w pół go­
dziny po demonstracyi przedstawdł niezwykły widok: na ca­
łej jego długości, oprócz żandarmów' i policyantów, opatru­
jących z tryumfem ślady pobojowiska nie bydo żywej duszy!
Liczny udział robotników w ostatniej petersburskiej demon­
stracyi jest gw'arancyą, iż proletaryat stołeczny potrafi sta-
' nąć do Avalki w chwili decydującej.
J eżeli przejdziemy do podobnych wypadków w innych
środowiskach życia rosyjskiego, to zobaczymy, że wszystkie
niezadowolone żywioły Moskwy, Kijowa, Charkowa i t. d.
bezpoAvrotnie i z zupełną świadomością przeszły na drogę na­
tężonej Avalki politycznej. AV Kijowie, tem najwfiększem
i najniebezpieczniejszem dla rządu ognisku wrzenia rewolu­
cyjnego wśród młodzieży, uliczna manifestacya, urządzona
przez komitety trzech organizacyi: „Socyalistc'wy-KeAvolucyo-
nistów'', „Socyalny’ch-DemokratÖAv* i „Związku Studenckie­
go“ przeszła oczekiwania nie tyJko rządu, ale naw'et samy'ch
uczestników.
Chcąc przestraszyć rew'olucyonistow widmem
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0035.djvu

			krwi, jem.-gub. Dragomirow лууризой od saijiego reina na u-
lice w Avielkiej liczbie wojskowe patrole, które лу asystencyi
szpńtalnych karetek Czerwonego Krzyża, defilując w najbar­
dziej ożywionych miejscach, miały M^skazywaó, że rząd nie
cofnie się przed niczem, O godz. 12 tłum, mając przed sobą
4 rewolucyjne sztandary z napisami: „Niech żyje wolność“,
„Precz z caryzmem“, „Ośmiogodzinny dzień pracy“, „Chle­
ba i Pracy“ , zaczął przesuwać się zwolna na główną ulicę
miasta Kreszczatik, Nie zdążyły jeszcze przebrzmieć pie.^rwsze
okrzyki, kiedy demonstranci, otoczeni ze wszj’stkioh stron,
zostali stratowani i zbici; bito nietylko manifestantów: pu­
bliczność, idącą trotuarami, ściągano także na ulicę, gdzie to-
czjda się formalnie krwawa bitwa. Pobotnicy i studenci, u-
zbrojeni ЛУ kije i-kastety, bronili się zaciekle, lecz brak pla^
nowej organizacyi i kierownictwa rozprószył ich siły i w kil­
ka godzin „Stróże porządku“ byli już panami sytuacyi. Ilość
demonstrantów w Kijorvie obliczają na kilka tysięcy osób,
gdyż zgromadzili się oni jednocześnie w kilku punktach
miasta. Rozbestwienie „naczalstwa“ doszło do tego, że bito
ludzi już nie tylko na ulicy, lecz i w cyrkułach policyjnych,
aż do utraty świadomości,
W MoskAvie rzecz się miała inaczej. Rząd poczynił
Avszelkie wysiłki, aby uniemożliwić uliczne rozruchy i wy­
odrębnić uczącą się młodzież od robotnikÓAV. 9, lutego kilka­
set studentó\v i studentek zebrało się w aktowmj auli Uni­
wersytetu. PonieAvaż zostali zupełnie odcięci przez wojsko od
miasta i ponieAvaż rozniosła się pogłoska, że robotnicy z pod­
miejskich fabryk w liczbie kilkunastu tysięcy mają przyjść
z pomocą, postanowiono nie opuszczać Uniw-ersytetu, chyba
— będąc do tego zmuszeni przemocą. Niestety nadzieje na
robotnikóry zawiodły, ale tylko dlatego, że fabryki i przy­
ległe do Unhversytetu ulice zostały otoczone wojskiem, które
nie rypuszczało ani wypuszczało nikogo. Sołdatom nakazano
z góry strzelać лу ...nogi. O godzinie 3-ej w nocy, pułk żoł­
nierzy pod komendą moskie\\-skiego oberpolicmajstra Тгеролуа,
na którego rykrótce potem uczyniono drya, niestety nieudane,
zamachy, wkroczył do Uniwersytetu. Młodzieży dano pół
godziny do namysłu. Po релупуск pertraktacyach oblężeni,
złożywszy na kupę broń, jaką mieli (rewolwery, noże, szty­
lety, kastety), postanowńli się poddać. Podzielonych na kilka
partyi, pognano do słynnego \yięzienia m.oskiewskiego „Bu-
ryrki“. Stamtąd po znanem batożeniu nahajkami za urządze­
nie iluminaoyi w więzieniu na znak protestu rozesłano wię-
żniÓAy, gatunkowanych wedle stopnia „zbrodni“, po więzie­
niach całego państ\s-a dla odbywania kary. 95 osób,
лу liczbie
których bjdy nawet 17, i 18. letnie dziewczęta луз^з1апо na
Sybir na 3 do 5 lat. Ten okrutny wyrok nie przebierającej
już ЛУ środkach absolutystycznej biurokracyi był dla wielu
skazańców луугок1ет śmierci. Mniej odjjorui rzuceni
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0036.djvu

			ręką w niewymownie ciężkie warunki syberyjskie, już zmarli
przedwcześnie, inni oczekują swej kolei!
Nie było miasta unbversyteckiego w Eosyi, mniej lub
więcej żywego nerwu politycznego, gdzieby głośnem echem
nie odbiły się te zdarzenia, gdzieby uczciAvsza część społe­
czeństwa rosyjskiego nie przeżyła ciężkich i burzliwych chwil.
Kazań, Odessa, Dorpat, Eyga, Jekaterynosław, Tomsk i na­
wet mniejsze miasta, posiadające tylko średnie szkoły, se-
minarya duchowne, zakłady przemysłowe, wrzały przez dłuż­
szy czas oburzeniem.
2 kwietnia,—dzień zabicia Sipiagina, zwanego nawet w
wyższych sferach biurokratycznych za bezgraniczną głupo­
tę i brutalność „Dziką świnią“, nie był bynajmniej wielką
niespodzianką dla Eosyi. Влга zamachy na moskiewskiego
ober-policmajstra Trepowa, poprzedzające ów akt terorysty-
czny, były tylko wymownym лvstępem, który wskazyrrał, źe
ruch rewolucyjny w obronie swego rozwoju i żywotności
musi wkroczyć na drogę jaknajostrzejszego starcia się z ca­
ratem. Szalenie śmiało pomyślana i świetnie wykonana ka­
ra śjnierci na Sipiaginie zrobiła piorunujące wrażenie, nie
tylko w państwie carów, ale i w całym cywilizowanym swiecie.
O g. 1-ej po południu zajeżdża przd wspaniały gmach
Komitetu ministrów młody człowiek w mundurze wojskowe­
go adjutanta, rozparty w eleganckiej karecie. „Mój kochany,
^czy  mogę zobaczyć się w tej chwili z Jego Ekscelencyą mi­
nistrem spraw wewnętrznych?“ — zapytuje wyciągniętego,
jak struna, portyera. Dowiedziawszy się, że ministra jeszcze
niema, Bałmaszew każe zawracać, na clirrilę znika z oczu,
lecz wkrótce znowu powraca.
Rzuciwszy odźwiernemu płaszcz, Bałmaszew wchodzi
do gmachu, zdejmuje rękawiczkę z prawej ręki, i poprawiwszy
przed lustrem tualetę, zaczyna przeglądać zawartość portfelu,
jednocześnie wkładając weń rewolwer. Za chwilę ukazał się
Sipiagin. Dowiedziawszy się, że nań oczekuje adjutant moskie­
wskiego jen.-gub. w. ks. Sergiusza, minister wchodzi po­
spiesznie i spotyka się oko w oko z BałmaszeArem. Ten osta­
tni, podawszy mu paczkę, cofa się o kilka kroków.
„W czom dieło?“ — zapytuje Sipiagin. „Wot w czom“ —
odpowiada Bałmaszew, wydobywając z portfelu bardzo dobry
rewolwer, nabity kulami, przedziurawiającemi nawet kilku
calową deskę. Huknęło parę strzałów — i elegancki pan
minister broczy we krwi u nóg spokojnie stojącego rewolucyo-
nisty, usiłującego uspokoić przerażoną tem służbę: „O sie­
bie nie obawiajcie się, tak postępują tylko z wrogami ludu.“
Za chwilę faktyczny władca Wszechrosyi już nie żył,
a wieczorem przygnębiony komitet ministrów jjrzemyśliwał
na nadzwyczajnem posiedzeniu nad tem, w jakiej formie za­
komunikować „poddanym“ o tragicznym losie kolegi.
Pełne godności rewolucyjnej zachowanie się toAV. Bałina-
szewa iia indagacyi i sądzie zupełnie zbiło z tropu
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0037.djvu

			„Jestem S'ofan ВаЗ'тазгелу. Ze ja zabiłem Sipiagina,
o tem Wiecie pj/6ciel. Więcej nie mam wam nic do powie­
dzenia. Wszystkie wasze pytania zdradzają tylko jałową cie­
kawość i zadawalać jej nie mjyślę. Nie uznaję was za sędziów
mego czynu i dlatego odmawiam wszelkich, zeznań. Dlaczego
zabiłem Sipiagina? Spytajcie całe rosyjskie społeczeństwo,
dlaczego dot^'chczas me został on zabity. Za co go zabiłem—
to jest chyba dla wszystkich zrozumiałe,“
Sąd Wojenny skazał młodego rcwolucyonistę na szubie-
hicę, a bn na wszelkie propozycye i nalegania prezesa kom.
ministrów Durnawo i liberalnego popa Piętrowa, usiłujących
go namówić do podania carowi prośby o ułaskawienie, po­
został głuchj' i przerwał im z sarkazmem': „Wam jest wido«ę-
nie trudniej mnie powiesić, aniżeli mnie zginąć! Proszę tyl­
ko o mocny powróz, gdyż nawet wieszać porządnie nie po­
traficie !
Ilmarł S. W. Bałmaszew równie mężnie, jak wykonał
SAvój czyn nieśmiertelny.
Na stokach cytadeli sZliselburskiej—tej golgoty rewo-
łucyonistów rosyjskich—-odbyła się 3 maja o świcie obłudna
procedura Stracenia skazańca. Wysłuchawszy z niezwkłym spo­
kojem wyroku, odczytanego przez drżącego sekretarza sądu к
odtrąciwszy od siebie popa, który przystąpił doń z krzyżem,
Bałmaszpw 9йкп -zaciągnąt sobie powróz na szyi.
Śmierć nastąpiła rychło...
Odezwa, wydana przez BojoWą Organizacyę Socyali'
tów-BeWi nazajutrz po zabiciu Sipiagina, w 12 punktach u-
zasadnia przyczyny i powody tego kroku. Ten akt oskarżenia
•zabitego ministra kończy się wezwaniem ogółu do nieprze-
jodnanoj walki z uciskiem-, a rządu — do abdykacyi na rzecZ
,-Ziemskiego Soboru“.
O ile manifesiacye 'zimowe odegrały rolę potężnego bodź-
tea w kierunku uświadomfenia polityczneg-o szerszych mas lud­
ności rosyjskiej, o tyle próby majowych wystąpień ulicznych
napotkały — co z gó-ry można było przewidzieć —- na duże
przeszkody, miały bardzo połoWdczny charakter i końcu
stały się prologiem do krwawego dramatu: ćwdczenia rewo-
lucyonistów rózgami i stracenia Lekierta-. *)
Mimo ogromnej ilości odezw lokalnych i Ogólnych, (te
ostatnie były wydane przez t. z. „konfei<6ncyę“ przedstawi-
tieli fios. Soc. Dom Bob. Battyi, Pet. -Związku Walki, Zwią­
zku Południowych Komitetów, Centralnego Bomitetu Bundu,
Organizacyi „łsk'r.y'‘, Z\viązku. Zagr. Eos. -Soc-. Dem-.-, oraZ
Blathgo też thg^rocziie (wypadki ińajówO jbszözö bar-
■dziej utrwalają nas w przeświadczeniu o słusżuości nasżegU
poglądu na obchód 1-go maja.
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0038.djvu

			2П
7agr. Kom. Bundu ), tylko w Saratowie, Niżnym Nowogro­
dzie i BakiT odbyły się demoBstracj’e ze względnem powo­
dzeniem. Po za tem, nie rachując Jekaterynosławda, gdzie
denionstrantó%v chłostano — było cicho — głucho wszędzie.
SaratoAvska deinonstracj-a, urządzona przez połączone
org. Soc. Dem. i Soc. РелАп, była zarazem protestem przeciw
zbrodni caryzmu, popełnionej na Bałmaszewie.
Na nieiwszorzędnych ulicach miasta odbył się pochód
wiek trsięczuych tłumów^ przy spieAvie reAvolucyjnych pieśni;
AA^ pietw.szych szeregach obok czerAAmtiyeh sztandarów powie­
wała olbrzymia czarna chorągiew z białym napisem; „ Bał-
maszew stracony“, ,,Wieczna pamięć Bohaterowi!“ „Precz
z katami!“.
Wilnie gub. Wahl postanoAvił za wszelką cenę zni­
szczyć ruch sooyalistyczny, i, ma się rozumieć, nie dopuścić
do obchodu majowego.
1 go maja wojsko słało jiod bronią. Oficerowde nocoAA^ali
w koszarach. W prochoAvriiach i składach broni wzmocniono
AAartę. Bramj^ domÓAv i sklepy pozamykano już po południu,
& stróżom kazano stać z kijami av ręku na ulicy. O g. 8 gru­
pa młodych robotnikÓAA^, przersvawszy silny kordon policyi i
wojska. Avyskakuje na środek ŻydoAvskiej ulicy i rozwdja
cze. woną chorągieAA^. W mgnieniu oka rzuca się na nich zgra­
ja stójkoAA’ych, Stróży i kozakÓAA^ i , krA^awm zbiwszy, odpro­
wadza do cyrkułu. Dwóch towarzyszy zabito na miejscu.
Wieczorem
av teatrze zostały rozrzucone kartki z napi­
sem: „Winszujemy 1 maja! Precz z absolutyzmem!“
AVszyscy obecni na galeryi teatru zostali zaaresztowa­
ni, a nazajutrz odbyła się ohydna chłosta demonstrantÓAA' wo­
bec całej repi’ezentacyi carskiej administracyi i carskiej spra-
AA-iedilAdości: gub. ЛА^аЫа, prokuratora, policmajstra Nazimo-
ЛА'а, lekarza MichajloAA’a i innych.
Pov/ifcaAvszy zebranych obelźy^wemi rfoAvami Wahl do­
dał: „Wyście nam AAunszoAvali 1-go maja, a m.y AAmm teraz
powinszujemy ! “ Liczba uderzeń zależała od ilości lat. Bito
do brwi; mieszkańcy doinÓAv, gdzie się odbywało bicie, ucie­
kali z mieszkań, by nie słyszeć jęków katoAVanych,
W parę dni potem, zydoAvski robotnik, członek Bundu,
Lekiert. poka;uil całemu ŚA^iatu, że usAviadomiony proleta-
ryat poL'ah kiwią zmyAwać SAAm hańbę,
Lekiert obalony na ziemię przez tłum, po pierAvszym
strzale do przei-ażonego AVahla strzelił, już leżąc na ziemi
po raz drugi i trzeci, aż został skrępoAA'any i obezAvładniony,
Niestety, von AVahl, jak Aviadomo, dość jArędko AA^ylizał się
z lau i uciekł do stolicy pod opiekę von PlcAvego, AvypędziAA'-
szy poprzednio ze służby polic. NazimoAva „za niedośó ener­
giczne zaehoAvanie się“.
Lekarz MichajłoAv, który nie skąpił swych kompeten-
tn_A ch AvskazÓAvek przy biciu, został oszelmoAvany w sposób
dobitny przez uczniÓAV szkoły
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0039.djvu

			n
Jednego z wykonaweów woli Wahla —stójkowego, za­
sztyletowano w biały dzień, a komisarzowi obecnemu przy
egzekiicyi rozbito drągiem czaszkę.
Sąd wojenny nad Lekiertem, ta cyniczna parodya wy­
miaru sprawiedliwości, trwał zaledwie parę godzin.
Wyrok śmierci przyjął Lekiert z zupełnym spokojem.
Do ostatniej chwili dręczyli go-żandarmi indagacyami:
chciano koniecznie zbadać, czy niema on wspólników „ zbro­
dni“. Lekiert milczał....
W nocy z 11 na 12 czerwca został powieszony. Przy
zakładaniu stryczka na szyję —roześmiał się.
Zwłoki wrzucono do dołu obok szubienicy, a po usypa­
nej mogile przegalopowała sotnia kozaków, by zatrzeć wszel­
kie ślady, gdzie pochowano zwłoki.
Ćwiczono demonstrantóry i w Mińskuy i Jekaterynosła-
wiu; przedtem bito studentów i studentki w moskiewskich
„Butyrkach“'; niedawno W sposób nielitościwy zostali skato­
wani więźniorrie polityczni w Odesie. W Libawie, aresztowa­
ne na majowem zebraniu robotnice, policya przemocą podda­
ła rewizyi sanitarnej, poczem wystawiono im „żółte bilety“j
jako prostytutkom!
Jak należy tłómaczyć sobie tę bezprzykładną zacie­
kłość samowładnej biurokracyi rosyjskiej w zwalczaniu hy­
dry rewolUcyij zaciekłość, posuniętą wprost do bezgranicznego
stopnia cynizmu i bezwzględności?
Znaczna część rosyjskich soc-demokratów, a za nimi nasi to­
warzysze i przyjaciele z „Socyalnej-Demokracyi Kr. P. i L.“
powtarzają z naiwną wiarą zdanie, źe rząd w osobie Plewego
pragnie sprowadzić ruch masowy na drogę terorystyczną,
aby zatem zniszczyć go w zarodku.
Nie miejsce tu na zbijanie tego naiwnego twierdzenia^
Po pierwsze, jasne jest, że nawet taki fagas rządowy,
jak von ЛУаЫ, nie jest jeszcze o tyle głupi, żeby własną
skórą гугуколуас za niefortunne eksperymenty p, Plewego,—
po drugie, klika panująca niewątpliwie lepiej zdaje sobie
spraлvę od niektórych soc.-dem. z tego, źe planowe i konse­
kwentne połączenie ruchu masowego z akcyą terorystyczną
będzie dla samowładztWa już nie „początkiem końca“, lecz
samą katastrofą,
P. Plewe najwidoczniej się przerachował.- Chcąc za po­
mocą haniebnej chłosty znieprawić ruch proletaryacki w Eo-
syij zdemoralizować go i zdyskredytować w oczach całego
świata, wyлvołał ostrą reakcyę i mimowolnie przekonał bar­
dzo wielu, że walka z rządem obecnym o inStytuoye wolno­
ściowe drogą pokojowych demonstraeyi i strejków jest wy-*
soce szkodliwą mrzonką.-
Kończymy kronikę naszą wzmianką, tymczasejn krótką,
o rozruchach chłopskich, które miejscami przeistoczyły się w
formalną wojnę „mużika“ z władzami i wojskiem.
Eewolta chłopska, AVszczęta w południowych
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0040.djvu

			äs
kich guberniach, rozlała się tvkrotce po całsj prawie Rosj-L
GłÓAvnym terenem wypadków były gub. Połtawska i Char­
kowska^ dalej: AVoroneska, Kełuska, Tambowska) Tulska, Sa-
marska, Sarafcowska, Czвrtligoлvska i inne.
Podkładełn, na któryłn ruch ten mógł się rozognić i wj^-
buchnąć, są niewątpliwie Opłakane stosunki ekonomiczne!
brak ziemi, nieurodzaj'e, głód cLroniczny, kryzys przemysło­
wy, zmniejszający w wysokim stopniu popj^t na siłę roboczą
ludności wiejskiej, wrfeszcie ciężki ucisk polityczny; rząd w
osobie ziemskiego naczelnika, komisarza policyjnego, uriad-
nika i popa wszechwładnie p&nuje nad duszą i ciałem ,mu-
źika“. Oaryzm ujął w swe szpony całokształt jego życia^
to jest tło, na którCm powstał ruch rewolucyjny wśród chło­
pów. Bezpośrednim bodźcem tego ruchu była propaganda re­
wolucyjna prowadzona w gub;, obj-ętych ruchem agrarnym,
przez soc.-rew. i rewolticyjne grupy ukraińskie. BozpoAvsze-
chniane w wielkiej ilości wydawhietw^a Ligi Agrarnej oraz
wydawnictwa w języku małohuskim, usiłowały zburzyć re­
sztki owej naiwnej wiaty w citra, której jeszcze nie stracił
chłop rosyjski, i dosadnie dyskredytować politykę absoluty­
zmu. W lutj'm b; r. zandarmCrj'» dokonała odrazu rewizyi
w 22 wsiach gub. Połtawskiej i natrafiła na rozgałęzioną pro­
pagandę i stosunki z part.yami rewolucyjnemii Wślad za tem
wybuchł gwałtowny bunt we wsi Karłówce, majątku wu ks;
Mekłemburskiego. Bunt tön stał się hasłem do żywiołow^ej
ruchawki na olbrzymiej przestrzeni kraju-. Gromady chłop­
skie, napadały na obywatelskie dwory i, pozostawiając wła­
ścicielom oraz administracyi majątków bezpieczny wyjazd,
zabierały cały remanent gospodarski, poczem, spaliwszy bu­
dynki dworskie, powu'acały do swych wsi, podzieliwszy po­
przednio „sprawiedliwie“, zagarnięty dobytek. Nie trudno so­
bie wyobrazić, jak się rozprawił rząd Carski z „poddanymi“,
hiechcącymi umierać z głodti. Kozacy i wojsko przybyli w
wielkiej ilości i rozkwaterowali się po wsiach; spędzali oni
tłumy włościan na place i tam obecności i pod kierownictw-em
wyższych przedstawicieli władzy odbywała się egzekucya.
Ćwiczono do krwi; datvano po 100---2и0 razówd.-.!-.
W wielu miejscowościach spojono żołnierzy i oficerów,
aby dodać aniniuszu w mordowaniu pokonanych wrogów.
Tysiące ćhłOpóW zbitb, ną całe gubernie nałożono cięż­
ką kontrybucyę, która ma być karą i odszkOdowahiem strat,
jakie poniosła szlachta; setki staną ptzed sądem.
Połtawski gub-, Belhard za „powolność W działaniu“
Otrzymał dyUaisyę, charkowski ks. Oboleński za niesłycha-
he Okrucieństwa i pästwienie Się, został odznaczony przez ca-
Га wysokini
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0041.djvu

			S0
Na podstawie луугоки wydanego przez Bojową Organi-.
zacyę Socyalistów-Bewoluoyonistów wykonany został zamach
na życie char. gub. ks. Oboleńskiego.
Dnia 11 sierpnia o g. 10, m- 15 w. w miejskim ogrodzie
Tivoli, członek B. O. robotnik, strzelił do gubernatora; kula
zraniła go w szyję. Wystrzał chybił dlatego, źe sprawca za­
machu obawiając się zranić stojącą obok kobietę skierował
lufę rewolweru ponad jej głową. Także i drugi strzał chybił,
gdyż kobieta ta — żona urzędnika gubern. pochwyciła strze­
lającego za rękę. Dwa następne strzały dał rewolucyonista
już z pośród tłumu policyantów, którzy go powalili na ziemię.
Czwarta kula zraniła w nogę policmajstra Bessonowa, stoją
cego za gubernatorem. Gubernator natychmiast uciekł. Wy­
strzały padły z rewolweru, na którego lufie wyryty był
z jednej strony napis „za przelaną krew chłopską“, a z dru­
giej _ „Śmierć carskiemu katu i wrogowi ludu!“ Do obecnych
zdołał jeszcze aresztowany zawołać: „Pamiętajcie panowie,
ze nasza partya tak postępować będzie z wrogami ludu“.
Strzeliwszy do gubernatora, rzucił mu robotnik rewolu­
cyonista w twarz następujący wyrok:
W pierwszym dniu objęcia swego urzędu gub. ks. Obo-
leński, działalność swoją wytężył w kierunku uciskania sa­
morządu ziemskiego i bezmyślnego gnębienia chłopów i ro­
botników. Już jako gub. chersoński, wsławił się ks. Oboleński
prześladowaniem osób i stowarzyszeń, chcących przyjść z po­
mocą wygłodzonym chłopom. Podczas niepokojów chłopskich
w gub. charkowskiej ks. Oboleński, posiadając władzę nie­
ograniczoną, użył przeciwko chłopom, szukającym chleba,
tak zwierzęcych środków, źe możliwe są one tylko w barba­
rzyńskim kraju, którym włada nieograniczony despota. Dzia­
łalność cała ks. Oboleńskiego narzuciła B. O. Soc.-Ilew., która
przyjęła na siebie ochronę interesów pracujących mas —
kwestyę, czy nie jest konieczne położyć jej kres, jako bez­
warunkowo szkodliwej i groźnej dla ludu.
Pozbawieni możności w obecnych stosunkach rosyjskiego
porządku państwowego pociągnąć ks. Oboleńskiego za jego
zbrodnie publicznie ęrzed sąd i do głębi oburzeni prowoka-
cyą Mikołaja U., który ks. Oleńskiemu wyraził najwyższe
podziękowanie za jego rzezie na chłopach dokonane, uzna­
jemy za niezbędne spełnić ciążący na nas obowiązek obywa­
telski i usunąć ks. Oboleńskiego z urzędu za pomocą jedyne­
go środka, jakim jeszcze organizacya rozporządza t. j. przez
jego śmierć. Wykonanie tego wyroku powierzonem będzie
jednemu z członków Bojowej Organizacyi.
Bojowa Organizacya Partyi Soc. Rewolucyonistów.
St. Petersburg 22 lipca 1902 r.
Zamach ten wywołał panikę wśród miejscowych władz;
wśród ludności wszędzie wyrażano żal, iż zamach się nie po­
wiódł. Sprawca zamachu odmówił wszelkich zeznań i oświaa-
czył, że zeznania swe złoży pisemnie. Przytaczamy tekst
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0042.djvu

			go zeznania: „Ja członek Bojowej Organizacyi partyi Soc.
Kew. musiałem ukarać śmiercią gub, char., jako wybitnego
przedstawiciela despotycznego rządu, za barbarzyńskie okrm
cieństwa, jakich dopuścił się on na chłopach. Nasza partya
wzywa сЫоролу do walki i naszym obowiązkiem jest ochra­
niać ich przed bezprawiami i gwałtami ze strony władz. Ja­
ko socyalista-rewolucyonista uważam to za swój moralny o-
bowiązek; jako robotnik uznaję za niezbędne w'spierac i bro­
nić chłopów. Nasza partya nie w i d z i w morderstwie pożą­
danego środka walki, ale jak długo rząd nie da możności pro­
wadzić propagandę socyalistyczną na pokojowej drodze, jak
długo lud nie będzie miał możności bronić się przed okru­
cieństwami władz, tak długo nasza partya nie wypuści tej
broni z ręki. Ns. Oboleński podpisał na siebie wyrok śmierci
w chwil i,'kiedy zaczął bicżowac chłopów, także i car podpi­
sał ten w3^rok, wyrażając księciu podziękowanie. Czynię to
zeznanie w tym celu, aby rząd nie szukał fałszywej przyczy-
ny wyroku. Dalszych zeznań nie chcę składać, ani też nie
wymienię mego nazwiska, ponieważ nie chcę pomagać żarn
darmom. Z żandarmami nie chcę się wdawać w konwersacy^.
Przesłuchanie, śledztwo i sąd uważam za czczą komedyę w
której nie chcę brać udziału. Wyrok w mej sprawie nadeślą
wam z Petesburga.“
Pozostawił dwa listy, jeden do robotników, drugi de
chłopów; oba listy podamy w następnym numerze.
Warsźawa W6 Wrzbśhiii.
bd czksu ostatniej korespondencyi *) nie zaszła źadnś.
Ważniejsza zmiana ani w nastroju różnych watstw fahszegö
społeczeństwa, ani w polityce rządu. .
Żyćie płynie u has monotonnie i nie hastkęćza silniej­
szych wrażeń. Z pola walk społeczno-politycznych ha Zacho­
dzie i w Rosyi dochodzą nas tylko Odgłosy i tó słabe. Na­
wet „Przegląd Wszechpolski“, którego nie można posądzać o
zbytni krytycyzm w stosunku do naśzego społeczOństwaj dzi-,
wi się , że ivypadki лу Bosyi nie budzą u nas żadnego zaję-
w kołach inteligencyi; fakt ten prz.ypisują słusznie
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0043.djvu

			kowi wrażliwości politycznej. Nie wynika z tögo oczywiście,
żeby organ iiarodoivej-demokracyi życzył sobie poparcia ru­
chu rewolucyjnego w Rosyi, ])rzez społeczeństwo polskie.
Rząd prowadzi swą politykę względem nas konsekwen­
tnie : żadnych zmian na lepsze, przeciwnie, jego rusyfikacyj-
ne tendsneye rvciąż rosną: cenzura jest obecnie bardzo suro-
wm, nie puszcza narvet artj'^kulow politycznych o ruchu socya-
listycznym na Zachodzie i jest wogóle bezporoivnania sroź-
sza, aniżeli była przed laty 10-ciu. Złagodniała tylko dla
książek treści historycznej, dotyczących naszej przeszłości.
Niektórzy optymiści chcą rvidziec zmianę polityki rzą­
du w zakładaniu instytucyi doradczych przy rządach guber-
nialnych, złożonych z przedstawicieli społeczeństwa polskie­
go, właściwie z obywateli ziemskich, których zadaniem jest
omawianie spraw rolniczych, obejmujących nic tylko kwestye
agronomiczne, ale po części i społeczne, jak np., dotyczące
spraw najmu robotnikoiv rolnych i ich losu.
Komitetów powyższych nie należy mieszać z towarzy­
stwami rolniczemi, utworzonemi już dawniej we wszystkich
guberniach. Te ostatnie są to organizaoye rolników, dostępne
dla wszystkich; nowe zaś składają się tylko z ludzi ,.pra-
myślnych“, wybieranych przez gubernatora W każdej gu­
berni. W Bkład tych komitetów wchodzą tylko sami Avięksi
właściciele ziemscy, będą więc one przygotowyrvac projekty,
służące wyłącznie na ich ,korzyśó“i Oprócz tych instytucyi,
które już ryeszły w życie, projektocvane są inne także przy
rządach gubernialnych, z głosem doradczymi, w których za­
siadaliby przedstawiciele warstcy opodatkowanych, dla oma­
wiania sposobów rozkładu podatków w gubernh
Widzimy więc. że rząd chce do współdziałania z biuro-
kracyą powołaó pewne sfery naszego społeczeństwa! Taktyka
ta nie oznacza bynajmniej zmiany polityki rządu względem
nas, lecz jest on tego przekonania, źe biurókracya będzie le­
piej funkcyonować, stykając się z pewnemi sferami naszego
społeczeństwa i otrzymując od niego informacye, a niekiedy
i rady, które go zresztą nie będą krępowały.
Gdyby te sfery naszego społeczeństwa, które będą brać
udział w poAvyższych instytucyach były bardziej Svyrobione
politycznie, miały teudencye konstytucyjno •-autonomiczne, i
posiadały choć trochę odwagi obywatelskiej : wówoza*s insty-
tucye te, którym prawo nie daje żadnego obowiązującego
dla rządu znaczenia, — mogłyby się stać gruntem, na k.tórym
etawiałąby pierwsze swe kroki opozycja liberalna w Króle-
strvie. Akc3'ę tę, my socyaliści, poryitalibyśmy z radością,
gdyż byłaby skierowana przeciw absolutyzmovyi. \V rzeczy­
wistości jednak, ludzie ci, oprócz przeświadczenia, -że są po­
lakami i. że trzeba myśleć o dobrobycie mater,yalnym,. nie
mają żadnych, aspiracyi politycznych, opartymh na gruncie
realnymi Niektórzy z nich chcieliby może .Polski niezależnej,
którab.y spadła z nieba beż w.ysiłków z ich strony, ab
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0044.djvu

			dem kwestyi formy rssądu w państwie rosyjskiem są obojętni.
Może, pod wpływem rosnącego w Eosyi ruchu liberalnego
w sferach ziemskich, znajdą się powoli i u nas konstytucyo-
naliśoi. Dotychczas panuje niewiara względem ruchu liberal­
nego i rewolucyjnego w Rosyi, co jest wynikiem zupełnej
nieznajomości tego wszystkiego, co się tam dzieje.
Dziwna rzecz, źe nasze sfery inteligentne i pół-socya-
listyczne (P. P. S, j, są tak wymagające w stosunku do re-
wolucyonistów i opozycyi w Eosyi, podczas gdy same nie
zdradzają ani tej energii, ani tego polotu, poświęcenia i siły
co tamte.
Istotnie, ta dawna Warszawa, siedlisko spisków rewo­
lucyjnych, to miasto, w którem proletaryat faoryczny tak
świetnie się zaczął rozwijać w walce polityczno-społecznej
— jest obecnie spokojniejszem miastem już nie tylko od
Petersburga, ale nawet od Kijowa, Charkowa i innych.
W obecnej chwili to patrzenie na Eosyę z góry jest
krzyczącem anachronizmem. Minęły już czasy, kiedy to ro-
syanie uczyli się od polaków sztuki spiskowania...
Jeżeli jednak wielkie wypadki polityczne na Zachodzie
i w Eosyi, nie odbijają u nas głośnem echem, to drobne fak-
ciki z zakresu polityki są przedmiotem licznych komentarzy
i dyskusyi. Naprzykład, pobyt Ozertkowa z oficerami rosyj­
skimi w Poznaniu podczas bytności w tem mieście zwaryo-
wanego i głupiego Wilhelma II, dostarczał i dostarcza dziś
jeszcze tematów dla polityków kawiarnianych lub przy kie­
liszku (obecnie wchodzą w modę kawiarnie): cieszą się więc,
źe rosyanie w Poznaniu okazali się chłodnymi na wylewy
czułości ze strony Prusaków. Niektórzy upatrują w tem za­
powiedź zwrotu na lepsze w Królestwie i t. p.
Politechnika warszawska otrzymuje nowy wydział gór­
niczy ; w innych czasach, kiedy to młodzież wyższych zakła­
dów naukowych była ożywiona chęcią walki politycznej —
rozszerzenie takiego zakładu naukowego, jak politechnika,
miałoby doniosłe skutki w życiu rewolucyjnem. Obecnie jed­
nak przy tchórzliwym nastroju naszej młodzieży, stronieniu
jej od Avalk politycznych, fakt powyższy na razie nie będzie
mieć prawie żadnego znaczenia.
Nasi ugodowcy postanowili wydać szereg prac poświę­
conych sprawom zaboru rosyjskiego, o istniejących w nim
stostrrtkach z uwzględnieniem bi-aków. WydaAvnictwo to, re­
dagowane przez p.p. Piltza i Spasowicza, zawiera bardzo
umiarkowane żądania. A więc, ugodowcy nasi domagają się
wprowadzenia języka polskiego do szkół Indowych, wykładów
religii i języka polskiego w mowie ojczystej w średnich za­
kładach naukowych. Domagają się też wykładów z zakresu
literatury i prawa polskiego w uniwersytecie po polsku. Chcą
uznania praw języka polskiego w sądzie na stałe, nie jako
upędowego, ale jako tolerowanego przy zeznaniach i bada­
niach. Wreszcie domagają się w sposób nie określony
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0045.djvu

			obywateli kraju w r’żnycli sprarvacli gos])0(Iarczo-loka]nych
nie mają jednt Ic śmiałości żądać nawet całkowitych instytii-
cyi samorządi. gubernialnego i powiatowego na rvzór rosyj­
skich ziemstw.
Wkrótce ma powstać nowy organ patryotyczno-rewolu-
cyjny, którego zadaniem będzie wyrugowanie „Przeglądu
Wszechpolskiego“. Organ ten miałby się stać z czasem za­
wiązkiem nowego stronnictwa politycznego.
Jest to fakt dobrze znany, że narodowa demokracya
nie jest rewolucyjna, że nie myśli o żadnej akcyi politycznej
na szerszą skalę, że wreszcie jest wsteczna. Dla rozwoju więc
naszego społeczeństwa i jego jrrzj^szłości rvażnem jest, aby
po za socyalistami było jeszcze stronnictrvo rewolucyjne
i demokratyczne, obejmujące te żywioły naszego społeczeń­
stwa, które do ruchu socyalistycznego rvejść nie mogą, lecz
gotorve są walczyć z rządem rosyjskim w imię ideałów na­
rodowych wolnościowych i demokratycznych. Nowe pismo
patryotyczne może więc spełnić ważną rolę w naszem życiu
politycznem, pod tym jednak warunkiem, że postarvi jasny
program akcyi politycznej na dziś, i że zamiast platonicznie
wzdychać do niepodległej Polski, stanie na realnym gruncie
dążeń konstytucj jno-autonomicznych na dziś: zrozumie do­
niosłość ruchu rosj'jskiego i zechce go poprzeć w chwili
obecnej przez akcyę rewolucyjno-narodowo-polityczną w na
szym kraju.
Od sfer tak zw. inteligencyi przejdę do robotników.
Polska Partya Socyalistyczua, Socy'alna - Demokracya
Królestwa i Litwy, wreszcie organizacya żydowska — Bund
postanowiły ЛУ Warszawie wspólnemi siłami urządzić demon-
stracyę w ostatnią niedzielę przed 1 maja.
Nasza organizacya, jak i rv roku zeszłym, zajęła inne
stanowisko, wiedząc z góry, że demonstracya w r. b. udać się
nie może, że na razie nie będzie można jeszcze przeciwsta­
wić akcyi rządowej żadnej większej siły zabezpieczającej
demonstrantów, - „Proletaryat“ wydał odezwę o zaniecha­
niu demonstracyi w niedzielę 27 kwietnia, a dzień 1 maja za­
lecał święcić robotnikom przez wstrzymanie się od praeз^
Pomimo to. że organizacye robiły w^szj'stko, aby de-
moDstracj’a przybrała imponujące rozmiary, rv rzeczywistości
nie udała się ona zupełnie. Najruchliwszymi okazali się to­
warzysze żydzi. Zarówno rvydaw'niclwa Bundu, jak i Soc.-
Dem. przyznają, że manifestacya się nie udała; P. P. S. na­
tomiast z rrłaścirrą sob'e blagą obwieściła ją za udaną i ...
przypisała rryłącznie sobie. *)
*) W tegorocznein spraлyozdaniu z „niedzieli robotniczej“
jak nazyw-ają zwoi. P. P. S. demonstracyę majową, zapewne
przez skromność, opuścili liczbę 20 — 80 tj’sieej', jak to bjdo
W roku
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0046.djvu

			Niektórzy chcą npatrjAvac iiiej^owoózenie clemonstrar
cyi ЛУ brakli jednoJitego kierownictwa, nieumiejętnem wy-
zj^skaiiiem różnych momentów i t. p. Nie jirzeczę, że mogło
to mieć ujemny ivpiyw^, nie sądzę jednak, aby jednolite kie-
roivnictivo umożliwiło demostraoyę, najlepsze bowiem kiero-
wnictivo nie zabezpieczy mas od napom ivoj	
			

/CZAS_815c_1902_nr9_0047.djvu

			i pobili ioli silnie, i rozpoczęli rozbijać sklepy.
Policya jedli;.к roz|n’Osz3'ła ich.
Wieść o jioivyzszj'cli zajściach rozbiegła się szj'bko i po­
drażniła miejscowi^ ludność. Eobctnicj^, wracający z fabryk
na obiad ivybili лу mgnieniu oka mnóstwo szyb i zniszczyli
wiele sklepów'. Policj’a nie czuła się na siłach, albo może
niechciała jioiystrzyinać „aw'antr.ry zydoivskiej“, dosyć, że nie
olcazała początkowo żadnego przeciwdziałania i dopiero pocem
usiłoiyała tłum rozproszj'd.
Wieczorem rozruchy się powtórzył^'^ w' jeszcze większych
rozmiarach ]io skończeniu robót лу fabrykach. Xa ulicach
zgromadziło się wiekt ciekaiyych, a liczba ich zwiększała się
w miarę tego, jak tłum ze zwdększoną zajadłością niszczjd
sklepy i mieszkania źydow’skie. Władze, które w' południe
zachowały się biernie, teraz postanowiły nagle jiopisać się
ze siyą energią. Na miejsce rozruchów przybyło ivojsko, a do-
wodzącjr niem oficer rozkazał strzelać do tłumu, nie zwra­
cając uiyagi na to, czy ten okazuje lub nie chęć rozejścia się.
liozległj' się w'ystrzały, które zabiły kilka osób, a wiele
raniły.
Wojsko strzelało na oślep. Zabitymi zostali ci, co zdała
spokojnie przypatrywali się zajściom,
AV mieście panuje wdelkie oburzenie.
Policmajster częstochowski dostał dymisyę.
Aresztow'ano mnóstwo osób.
Smirtne jest, źe uświadomienie mas jest лу naszem mieście
tak małe, że ohurzenie na kilku brutalnj-ch 08гиз10лу jest
луз1ап1е dać sj^gnał do bicia żydóry лу ogóle, podczas gdy
stokroć brutalniejsze zachoлyaniв się urzędnikóiy carskich
uchodzi im zupełnie bezkarnie. Robotnicy poлvinni sobie do­
brze zapamiętać, że nalt-ży z lonyną siłą i energią występoлyać
przeciw'ko 1о1голу81луот rządu i jego ро81ерак0лу.
PODWO.JNA BUCHALTERYA ... W POLITYCE.
P. P.S. obiyieśeiła śwdatu o odbjdyin лл' czerwcu zjeździe
partyjnym.
Ogłoszone uchiyały nastręczają kilka uлyag, któremi się
chceinj^ podzielić z naszymi toiyarzyszami.
Przedewszj^stkiem nasuiva się jiytanie, czy rzeczywiście
0ЛУ zjazd posiada jakąkolwdek doniosłość, jeśli nie dla ruchu
robotniczego лу Królestwde лУ0góle, to przymajmniej dla sa­
mej frakcyi? Palej, czy postanoлyienia, poлУzięte przez zjazd
mogą ролузЬггушнс P. P. S od stopnioлvego i coraz szyb.-zego
staczania się лу kierunku antysoc\'alistycznym i autyrew'olu-
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0048.djvu

			m
Na wstępie исЬлуаЗа o potrzebie utworzenia specjalne­
go komitetu dla agitacji wśród proletarjatu źjdowskiego
zdaje się wskazywać, że P. P. S. obecnie najbardziej obcho­
dzi kwestja żjdowska.
Uchwała ta jest dziwna dlatego, że, jak wiadojuo, towa-
rzjsze źjdowscj na Litwie i w Krolesttvie posiadają sprę-
źjstą organizację, przjciągającą z każdjm rokiem coraz wię­
ksze zastępj robotników żydowskich; dziwne jest, że frakcjm
której szeregi coraz bardziej przerzedzają się, nabiera chęci
do współzawodnictwa z „Bundem- o wpływ wśród proieta-
rjatu żydowskiego.
Oczytviste jest tvięc, że powyższa uchwała zjazdu nie po­
siada żadnego realnego znaczenia, po pierwsze dla tej prostej
przyczyny, że Bund, jako organizacja, jest bezporównania
silniejsza od P.P. S., powtóre, że pierwszy w ciągu jednego
roku więcej uczynił dla uświadomienia żydów, po trzecie, że
w taktyce walki z caryzmem „Bund“ jest radykalniejszy od
P. P. S., a po czwarte, co najważniejsza, jest partyą szczerze
socjalistyczną, jaką P. P. S. być przestaje.
Druga uchwała zawiera postanowienie zjazdu, „by K.C.
uregulował stosunki organizacji partjgnych na Litwie“.
Nie wiemy, jak się odbędzie owa „regulacja“'. Wiemy
tylko to, że niedawno C. K. Tatew. Soc. Dem. zaprotestował
przeciw wiadomości, rzuconej przez P. P, S. o jmłączeniu się
tych dwóch organizacji w jedną. Stosunek zaś P. P. S. do
Soc. Dem. Król. Pol. i Litwy jest chyba wszj'stkim dostate­
cznie znany.
W uchwale następnej wita się z najwyższą radością po­
wstanie na Ukrainie partyi socjalistycznej, dążącej do wy­
zwolenia Ukrainy—Rusi z więzów caratu“'
Sądzimy, że radość ta jest nieco przedwczesna, gdyż
ruchem socjalistycznym na Ukrainie, który koncentruje się
w miastach, gdzie ludność i'obocza jest przeważnie rosyjska,
kierują rosyjskie organizacje Soc. Dem. i Soc. Rew. Ruch
socjalistyczny wśród chłopów jest kAvestyą przyszłości, i rzecz
wątpliwa, czj' będzie nosił charakter narodowościowy z po­
wodu zupełnego braku ś\7iadomości i poczucia w tym rvzglę-
dzie u małorusów.
W uchwale czwartej zjazd postanawia zająć się agita­
cją Л¥0Г00 chłopów „ściśle trzymając się naszego programu
— walki klasowej“.
Smutne jest,gdy partya, uchodząca za socjalistyczną, po
10 latach istnienia musi zapewniać ogół, że chce stać na sta­
nowisku walki klasowej !
W danym wypadku jest to tylko moneta zdawkowa,
którą chyba żaden socjalista nie weźmie za dobrą, jeżeli лу
dodatku czytał świstek p. t. „Gazeta ludowa“, mający usrvia-
damiać polskiego chło^Ja. Pisemko to jjod względem „klaso-
wośoi“ swego programu przypomina narodowo - demokraty­
czne - klerykalnego „Polaka“, pod względem literackim
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0049.djvu

			stoi ог] niego niewątpliwie niżej.
Pocóż wiqc te zastrzeżenia У!
W końcu przedstawiciele P. P. S , zebrani na zjeździe,
wyrażają rewolucyonistom rosyjskim „swe uznanie i solidar­
ność za ich -energiczną \valkę z caratem“.
Kto pragnie Aviedziec, co to jest za „uznanie i solidar­
ność“, niech przejrzy „Przedświt" lond3'ński z ostatnich lat
ba, nawet miesięcy. Jeszcze w' jednjun z ostatnich numerów
..Przedświtu“ wytacza .się kampania przeciw ro.syjskim to­
warzyszom, którym się zarzuca zaborcze femlencye względem
polaków, chociaż w całej rosyjskiej literaturze socjalistycznej
nie znajdziemy artykułu, któryby powstawał yjrzeciw postu­
latowi niepodległości Polski*)
P. P. S. przypuszcza, że лvydaлvaniem coraz innych
świstków pod szumną nazwą: „Walki“ „Proletarysze Welt“,
przekona kogoś o rozszerzeniu sfery swej działalności i w])ły-
wów.
Nawet 20 organów, redagoлvanyeh w sjrosób właścbry
londjmskiej klice, nie uchroni organizacyi przed stałym we­
wnętrznym rozkładem, któremu podlega od łat paru. „Po­
dwójna buchalterya“ w politjme nie zawsze po[)luca...
PROTEST
SzanoAvny Towarzyszu Redaktorze !
ЛУ Nr. 42 „Robotnika“ 4Varszawskiego, Polska Partya
Socyalistyczna umieściła komunikat jakoby Centralnego Ko­
mitetu Litewskiej Socyal-Demokratycznej Partyi o zlaniu się
części L. S. D. P., mówiącej уэо polsku, z P. P. S. Wiado.
mość ta była przedrukowana w całości lub częściowo w wielu
pismach socyalistycznych. Ж interesach prawdy zm.uszeni je­
steśmy zakomuuikowmó co następuje: 1) C. K. L. S. D. P.
nigdy podobnego komunikatu nie da-wał. 2) Czasow^a współ­
praca lub należenie do P. P. S. pojedjuiczych osób, z Litwy
pochodzącjmh, nie oznacza zlania się dwóch partyi. 3) L. S.
JJ. P. rozciąga swoją działalność jak i dawniej na cały pro-
letaryat J.itwy, mówiący узо litewsku i po polsku. Uwzglę­
dniając to wszystko 5-ty Zjazd L. S. D. Р., odbj’ty w po­
czątku tego roku powziął następującą rezolucyę, którą tu
dosłorrnie przytaczamy :
„5. Zjar^J protestuje przeciwko ogłoszeniu P. P. S. w Nr.
42. Warszawskiego „Robotnika" r. ub. o zlaniu się części L.
S. D. P., mówiącej po polsku, z P. P. S. i oświadcza, że na-
*) W jeb.ym z n.i.stępnych Nr. „Proletarj'atu“ damy
cliarakteiystykę stosunku P. P. S. do ruchu
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0050.djvu

			leżenie do P. P. S. pojedjaiczycli jednostek, nie zgadzającycli
się z hasJami L. S. D. P., nie daje P. P. S. prawa głosić
0 zlaniu się dwóch partj^j, różniących się swoim programem
1 taktyką“.
Rezołucya ta jest pomieszczoną w Nr. 3. „Darbininku
Balsas“, piśmie L. S. D. P., na str. 3. w p. 4.
Protest ten ogłaszamy na wyraźną prośbę naszych to-
warzj’szy w kraju.
Upraszamy Eedakeye pism, o łaskawe zamieszczenie
na sw3'ch szpaltach niniejszego protestu.
Tow'arzyskie pozdroлvienie
Eedakoya „Darbininku Balsas'a“, pisma Lit. Soc. Dem. Fartyi,
Paryż, w Czerwcu 1902 r.
Nowe to kłamstwo P. P. S. nie potrzebuje źadnych_ko
mentarzy. Red.
Biblografia.
GAZETA LUDOWA Nr. J. Londyn str. 16. Organ Pol­
skiej Partyi Socyalistycznej.
W jednym z Nr. Przeglądu Wszechpolskiego bolał pan
Narodoлviec nad złem, które wniesie P. P. S. progandą so-
cyalistyczną wśród chłopów, rozżarzając nienawiści klasowe,
nawołując, do powstania etc. — mocno dziwiliśmy się, czy­
tając te lamenty, naiwności tego pana, posądzającego lon­
dyńskie mumie pseudo-socyalistyczne o śmiałą agitacyę wśród
najmitów i włościan małorolnych. Świeżo wydany Nr. Gazety
ludowej wskazuje, że kierunek panów Mazurów na dobre
rozpanoszył się w szeregach quasi socjalistycznych P. P. S,
Np. w korespondencyi z Płocka znajduje czytelnik wiele mo­
rałów wypowiedzianych dla wzruszenia sumień szlachty, dużo
o harmonii interesów, lecz ani słowa o klasowych antagoni­
zmach, prawie stowarzyszeń dla rolnych najmitów i, co za
tem idzie, konstytucyi. Osławiona narodowo-demokratyczna
polityka gminna znalazła również gorących zwmlenników Avśród
P. P, S. Charakterystyczne jest, że chłopi doskonale już ro­
zumieją błędne koło tej roboty przy obecnych stosunkach po­
litycznych W korespondencyi z pod Łowicza czytamy: „Co
tam będę chodził na zebrania gminne i sprawami gminnemi
głowę sobie suszył, kiedy to wszystko na nic. Zawsze na­
czelnik zrobi to, co sam zechce, a to, co my chcemy, nic nie
znaczy“. — Zamiast skorzystać z takiego nastroju i rozpocząć
agitacyę, wykazującą główną jJ^zyczynę złego — absomtyzm
carski, i wzbudzić zainteresowanie się u włościan ruchami re­
wolucyjnymi, podrywającymi ten absolutyzm u nas i w Rosyi,
korespondent ргалу1 im morały o obowdązkach względem gmi­
ny, które wdościanie lepiej znają od niego.
Artykuł „Prześladowania religii katolickiej“,
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0051.djvu

			zesłanie biskupa Zwierowicza niczem nie różni się od takie­
goż w ^Polaku“ tylko źe brak mu ustępu o karze boskiej,
wymierzonej Sypiaginowi przez Bałmaszewa. Pisząc o nieuda­
nej manifestacyi na 1 maja, ani słowa nie wspominają o so­
juszu P. P. S. z Bundem w tym Avypadku, bojąc się by
chłopi nie byli zgorszeni, że panicze w Warszawie sobie
z „żydami moskiewskimi“ poczynają. Zapewne by nie zde­
moralizować chłopów, niema w gazecie ani wzmianki o roz­
ruchach chłopskich w Rosyi. Radzimy swym czytelnikom
zapoznać się z tym nowym organem P. P. S, dowiedzą się
oni z niego, jak socyaliści nie powinni prowadzić agitacyi
wśród włościan polskich !
LUDWIK JAKOWICZ
należał do najwybitniejszych działaczy socyalistycznych
w Polsce. Wyróżniał się wielkiem poświęceniem, rozległem
wykształceniem i kryształowym charakterem.
Pochodził z Litwy. Z ruchem socyalistycznym zetknął
się wcześnie, bo już w początku lat ośmdziesiątych, lecz do­
piero w roku 188Й rozpoczął systematyczną działalność w sze­
regach starego „ Proletaryatu“ w Warszawie.
W roku 1884 został aresztowany w biały dzień w mle­
czarni Henneberga. Zanim go zdołano ująć stawił zbrojny
opór. Oddany pod sąd wojenny, skazany został w wielkim
procesie „Proletaryatu“ na 16 lat ciężkich robót. Rząd wy­
znaczył mu wraz z Waryńskim Szlisselburg na miejsce po­
bytu w więzieniu. W twierdzy tej przebył mężnie najgorsze
czasy, kiedy położenie więźniów było najcięższe.
Czas spędzony w zamknięciu użył, jak mógł najlepiej:
na kształcenie swego umysłu. Odkąd więźniom pozwolono
mieć książki, oddał się z zapałem nauce. Historya, nauki
społeczne, a przedew'szystkiem statystyka pochłaniały go
całkowicie.
ЛУ roku 1896 skutkiem manifestu wypuszczono go ze
Szlisselburga i wysłano na daleką północ do Kołymska okręgu
jakuckiego.
Janowicz nie nabjd w więzieniu żadnej groźnej choroby,
ale opuszczając je był bardzo zdenerwowany. Wyszedł
		

/CZAS_815c_1902_nr9_0052.djvu

			stosunko\vu obronną ręką z jani}^ szlisselburgskiej.
Janowicz nie rozczarował się w' więzieniu ani na wy­
gnaniu, pozostał rrierny sw'oim ideałom. Do końca życia zo­
stał socyałistą,, nie przestał też uważać teroru za najsku­
teczniejszą broń w wa.ce ż absołutystycznym rządem rosyj­
skim. Zawsze, i w ostatnich сЬл\й1асЬ życia żywił sympatyę
do ruchu socyajistj^cznego w Eosyi, co przebija się nawet w
jednym z listów, pisanjmh przed samą śmiercią.
W okresie sM^ej działalności w kraju oddał wszystkie
swe środki partyi,, a posiadał znaczny majątek. Przyjechąrr-
szy na Sybeiyę usiłował, o ile tylko szczujńe fundusze niu
na to pozwalały, pomagać potrzebującym towarzyszom.
Dnia 16-go maja w Jakucku, dokąd przyjechał w cha-
1'akterze świadka w sprawie Jergina, zastrzelił się.
W pozostaw'ionym liście prosi kolegów', aby nie łamali
sobie głow’y nad poAvodami jego samobójstw^a, gdyż nie od­
gadną ich napew'no.
Stosując się do jego życzenia nie będziemy robić ża­
dnych przypuszczeń.
Jak pisze w jednym liście przedśmiertnym, Janowicz
myślał o zabiciu pewnego urzędnika (praw^dopodobnie guber­
natora jakuckiego), nie uczynił tego jednak, gdyż zdaniem
jego takich łajdaków jest wielu, i nie należy usuw^ać р1еглг-
szego lepszego dlatego tjdko, że trafia się S230sobność jdo te­
mu. Prawdo^Jodobnie chodziło Janowiczowi o to, że usuw^ać
należy przedewszystkiem inicyatorów gwałtów rządowych
jak ministrów i innych.
Śmierć Janowicza jest wdelką stratą dla naszego ruchu;
człowiek tej miary co on, znalazłszy się na wolności, służył­
by niezawodnie ■sprawie  w ten, łub inny sposób.
Cześć pamięci szlachetnego człowieka i rewołuoyonisty
Z grona bohaterów!
KAZIMIEEZ TYSZKA
umarł 3 kwietnia w^ Solwyczegod.sku gub. wmłogodzkiej. By­
ła to jedna z najsympatyczniejszycli 2>ostaci młodszego ]эо-
kolenia Urodził się w roku 1875, siedział dwa razy w więzie­
niu, i był już raz na ■wygnaniu. Temperament posiadał wy­
bitnie rewolucyjny; na osiedleniu marzył o tytaniczej "walce
z absolutyzm.em — o terorze. W przekonaniach SAvych był
szczerym i konsekwentnym socyałistą. Posiadał znaczną in-
teligencyę i talent literacko-]..oetycki. Był surowym krytj^-
kiem sw'ych utworów i dlatego ich nie drukował. ЛУ stosun­
kach z towarzyszami był bardzo dobry i kochający.
Cześć jiamięci tego przedwcześnie zgasłego