/page0003.djvu

			Cudowny Krzyż Trybunalski
w Katedrze Lubelskiej,
według współczesnego rękopisu,
Skreślił
Ks. Dr. Karol Dębiński,
Kanonik Katedry Lubelskiej.
LUBLIN.
Druk M. Kpssakowskiej.
1912.
		

/page0005.djvu

			Cudowny Krzyż Trybunalski
w Katedrze Lubelskiej,
według współczesnego rękopisu.
Ks.	Dębiński,
Kanonik Katedry Lubelskiej.
LUBLIN.
Druk M. Kossakowskiej.
1912.
		

/page0006.djvu

			Qę1,-72: yi,ec16,b(wy
9
		

/page0007.djvu

			Cudowny Krzyż Trybunalski
w Katedrze Lubelskiej, - -
według współczesnego rękopisu.
Prawą nawę katedry lubelskiej kończy maleńka, lecz
piękna kapliczka, starożytną żelazną kratą od reszty nawy
oddzielona. W ołtarzu tej kaplicy, na tle białem znajduje
się dosyć duży Krzyż z rzeźbionem z drzewa wyobrażeniem
Chryztusa Pana. Na wierzchu Krzyża, nad napisem: I. N. R. I.,
umieszczono wotum — półłokciov\4ą tablicę srebrną z napisem
BĄDŹ WOLA TWOJA, a p<ł całem tle, na którem Krzyż
się znajduje, pozawieszano mnóstwo i innych wotów wyobra-
żających serca, ręce, nogi, osoby klęczące i t. p. Wreszcie
framuga ołtarzowa, stanowiąca ramę Krzyża, u góry kończy
się tablicą z następującym napisem:
Ten Cudowny Krzyż Trybunalski
do r. 1727 pozostawał w Trybunale Lubelskim;
później do r. 1832 w kolegjacie św. Michała;
odtąd zaś w tej kaplicy.
O, Jezu, Miłosierdzia!
Jak więc powyższy napis świadczy, jest to Krzyż Cu-
downy, z dawnego Lubelskiego Trybunału przeniesiony, a stąd
powszechnie trybunalskim zwany i przez wszystkich naj-
większą czcią otaczany. Do dnia dzisiejszego mieszkańcy
Lublina i okolic w swych nieszczęściach przed nim gorące
zanoszą modły, przed nim składają Bogu dziękczynienia za
otrzymane dobrodziejstwa, i prawie każdy Lublinianin zapy-
tany opowie o nim następującą, na tle przedajności sądów,
która w ostatnich czasach istnienia Rzeczypospolitej tu
i ówdzie- się przejawiała, osnutą legendę.
		

/page0008.djvu

			— 2 —
Dawnymi czasy w ziemi podlaskiej, w sa.siedztwie
z pewnym magnatem, mieszkała uboga wdowa, posiadająca
jedyną lichą wiosczynę. Magnatowi podobała się wioseczka
wdowy, a że inaczej nabyć jej nie mógł, wytoczył wdowie
proces o nieprawne posiadanie i, podkupiwszy członków Lu-
bełskiego Trybunału, pomyślny dla siebie wyrok uzyskał.
Gdy ten wyrok ogłoszono, nieszczęśliwa wdowa, oburzona
niesprawiedliwością, zawołała wobec sędziów: ״gdyby mnie
nawet byli djabli sądzili, sprawiedliwszyby od was wydali
wyrok.“ Ponieważ sumienie kłuło sprzedajnych deputatów,
pomimo publicznej obrazy Trybunału, nie zapozwano jej na
roki, lecz wszyscy sędziowie udali, że słów jej nie słyszeli
i rozeszli się spokojnie do zajmowanych przez siebie miesz-
kań; pozostał tylko sam pisarz ziemi podlaskiej, który miał
wyrok do ksiąg zaciągnąć. Praca widocznie nie musiała mu
iść sporo, gdyż jeszcze północ zastała go w sali trybunał-
skiej. Zaledwie ostatnie echo dzwonów zegara, ogłaszającego
dwunastą, w oddali skonało, pisarz, pracujący w sądzie,
usłyszał turkot kilku zatrzymujących się przed trybunałem
karet, a następnie zbliżające się ku drzwiom sali sądowej
kroki kilkunastu ludzi. Wreszcie drzwi sali otworzyły się
i weszli jacyś nieznani panewce, jedni w kontuszach, drudzy
we frakach, wszyscy suto i b*ogato ubrani, tylko że z rogami
na głowach, na kurzych łapkach i z ogonami, które się im
z pod sukien dobywały W sali zajęli krzesła: jeden marszałka,
drugi prezydenta, inni deputatów—pisarzowi zaś kazali pozo-
stać na miejscu i jak podczas obrad sądowych trzymać pióro.
Wtem nowy marszałek nakazał wprowadzić sprawę owej po-
krzywdzonej wdowy, której wyrok sądowy właśnie w tej chwili
pisarz zaczął do księgi zaciągać. Przystąpiło zaraz do kratek
dwóch djabłów prawników, jeden pro, drugi contra. Zaczęto
roztrząsać na nowo sprawę wdowy, przyczem djabeł prawnik,
broniący sprawy strony uciemiężonej, z dziwnym dowcipem
i praw naszych znajomością obalił wszystkie kruczki strony
przeciwnej, odsłaniając przytem najrozmaitsze nieuczciwe
sztuczki, jakie na niekorzyść owej wdowy były użyte. Po
ukończonych debatach sąd wydał wyrok, przyznający słusz-
ność wdowie i rozkazał pisarzowi zaciągnąć go do ksiąg za-
miast wyroku trybunalskiego; poczem marszałek, prezydent
i deputaci, wypaliwszy pod wyrokiem w miejscu podpisów
i pieczęci swe kurze łapki, opuścili salę trybunalską. Pod-
czas tej dziwnej sprawy Krzyż ten znajdował się w sali po-
siedzeń trybunału i przybity doń Pan Jezus ze zgrozy, iż
		

/page0009.djvu

			djabli sprawiedliwszymi byli, niż Trybunał Lubelski, w Imię
Jego wszystkie sprawy sądza.cy, zasmuconą twarz swoją od-
wrócił od ludzi, i oblicza swego narodowi nie pokaże, jak to
było objawione pewnemu pobożnemu Bazylianinowi lubel-
skiemu, dopokąd naród nie pozbędzie się przedajności w są-
dach i innych trapiących go występków. Następnego dnia
cały trybunał oglądał ten czartowski wyrok i podziwiał su-
mienną bezstronność, z jaką został wydany, a obawiając się,
aby ci panowie z czem gorszem nie przybyli po raz drugi,
rozpoznał powtórnie sprawę wdowy i wyrok djabelski
potwierdził 1).
Taką legendę opowiada sobie lud o tym krzyżu. My
tu zaś chcemy, na podstawie dokumentów nieulegających
wątpliwości 2), wyjaśnić rzeczywistą przyczynę, dla której
krzyż ten jest uznany za cudowny.
Znajdował się on w sali ״ustępowej,“ t. j. w sali, do
której na czas naradzania się Trybunału nad wyrokiem w sali
posiedzeń, wychodziły strony z adwokatami i publicznością.
Wisał nad drzwiami do izby sądowej s) jeszcze na ratuszu
drewnianym 4), budowanym przez Jana Zamojskiego, het-
mana W. i kanclerza, lub przez syna jego Tomasza 8), i po-
mimo, że od najdawniejszych czasów woźni trybunalscy
') Przytoczoną legendę czytałem kilkakrotnie drukowaną w roz-
maitych pismach i słyszałem ją z ust ludu. Była również drukowana
w ״Kalendarzu Lubelskim“ z roku 1870, wydawanym staraniem i nakła-
dem M. Kossakowskiej.
3) Jest to rękopis z XVIII w., zawierający kopię urzędowych,
zaprzysiężonych zeznań świadków, w sprawie cudowności tego krzyża
badanych, prawdopodobnie przez kapitułę b. kolegiaty lubelskiej, przed
odesłaniem oryginału zeznań biskupowi krakowskiemu sporządzony.
Obejmuje on XVIII i 53 stron in folio, tytuł zaś nosi: ״Zeznania trzy-
dziestu dwóch świadków wobec Delegowanych Komisarzów przez
Andrzeja Stanisława Kostkę Załuskiego, Biskupa Krakowskiego (fl757),
o Cudownym Krzyżu Trybunalskim w r. 1753 złożone i krótką wiadomo-
ścią historyczną o tymże Krzyżu Cudownym, dawniej w Kościele
św. Michała, obecnie w Kościele Katedralnym św. Jana w Lublinie prze-
chowanym—w r. 1878 napisaną—poprzedzone.“ Wiadomość historyczną,
zeznania poprzedzającą, napisał ks. A. Wadowski. — W niniejszej
rozprawce jedynie na ten rękopis powoływać się będziemy.
’) Józef Nieprzycki: ״Widziałem... na ratuszu podczas ustępu
w przysionku nade drzwiami Izby Sądowey Krucyfix Ukrzyżowanego
Jezusa in Anno 1727“, str. 18; St. Sośnicki, str. 19.
4) Bobrzykowicz: ״Krucyfix od dawnych lat będący jeszcze
w d/ewnianym Ratuszu“, str. 34.
s) Str. III.
—	3	—
		

/page0010.djvu

			lampę przed nim palili *), do 1727 r. niczyjej na siebie nie
zwracał uwagi. Zainteresowano się nim dopiero z następu-
jącego powodu. W roku 1727, dnia 9 Maja, gdy w Lublinie
odbywał się trybunał pod laską marszałkowską Franciszka
Salezego na Złotym Potoku Potockiego, wówczas jeszcze
starosty bełskiego 2), podczas ״ustępu,“ t. j. naradzania się
sędziów nad wyrokiem, woźny trybunalski, Chadorowicz,
szepnął coś oczekującemu w sali ustępowej na wprowadzę-
nie swej sprawy 3), ks. Byszewskiemu, kanonikowi poznań-
skiemu, a ten, spojrzawszy na wiszący krucyfiks, zaraz ״tu-
balnym głosem“ do otaczających zawołał:	״Mości Panowie,
oto Krucyfiks płacze,“ a następnie, ״zakołatawszy mocno do
Izby Sądowey, ze wszystkiemi prawie Arbitrami sive Pacyen-
tami wpadł у sam najpierwszą czynił relacyą Prześwietnemu
Trybunałowi 4). ״Relacya“ ta ks. Byszewskiego sprawiła
ogromne zamieszanie w sali obrad. Marszałek z deputatami
pospiesznie opuścili swe miejsca i wybiegli do sali ustępo-
wej, by się naocznie przekonać o rzeczywistości komuniko-
wanego zdarzenia 5). Tu wszyscy ze zdziwieniem ujrzeli, że
z oczu Ukrzyżowanego Zbawiciela płynęły łzy, spadając na
Ciało jego święte 6), — ״w kąciku zaś oka prawnego błysz-
czała łza duża jak wielogroch у iasna iak dyament“ 7).
Wieść o tem cudownem zdarzeniu, które trwało przez
pewien dosyć długi przeciąg czasu, z Izby Trybunalskiej prze-
niknęła na ulicę i lotem błyskawicy obiegła miasto. Lud,
wołając, ״że Pan Jezus, na ratuszu lubelskim nad drzwiami,
przy Sądowey Prześwietnego Trybunału Koronnego Izbie,
iak niegdy nad miastem Jerozolimą płacze“ 8), zaczął się zbie-
gać pod Trybunał i cisnąć do sali, by na własne oczy oglą¬
*) Sośnicki, str. 19; ks. Rajski, str. 33.
а)	Ks. Janowski, str. 10.
Dunin Karwicki str. 8.
4)	Ks. Janowski, str. 10; Sośnicki, str. 19; Nieprzycki, str. 46, i pra-
wie wszyscy inni.
5)	Ks. Janowski, str. 10: ״Cały Prześwietny Trybunał wyszedł
na salę ustępową“; Sośnicki, str. 19: ״Wszyscy zbiegli się do Krzyża.“
б)	Ks. Janowski, str. 10: ״Y widział (cały trubunał) Guttas Lacry-
marum per Cotpus scatentium“•, Dunin Karwicki, str. 8: ״la sam, iakom przy-
siągł, tak przyznaję corde pum et conscientia reda, żem widział w prawem
oku łzy, iako iakie dyamenty świecące się у od spadaiących łez widzia-
łem у oglądałem ścieżki na samym Ciele Krucyfixa, między prochem
i kurzem wydrążone.“ Bogatko, str. 16; Tarkowski, str. 17, i inni.
י) Jeliński, str. 28; Leszczyński, str. 21.
8) Ks. Bumet, str. 28.
— 4 —
		

/page0011.djvu

			dać cud dotąd niewidziany 1). Tymczasem członkowie Try-
bunału i obecni, po ochłonięciu z pierwszego wrażenia, nie
chcąc od razu przyjąć faktu, może z naturalnych wypływa-
jącego przyczyn, za cudowny 2), postanowili zbadać go w naj-
drobniejszych szczegółach. Rozkazali więc przynieść dra-
biny i po nich, jak sami, tak i obecni wchodzili do krzyża
i z blizka płynącym łzom się przypatrywali 3). Wreszcie
ks. Kamecki, kustosz i deputat krakowski, wszedłszy na dra-
binę, otarł puryfikaterzem płynące łzy 4) i rozkazał, ״aby
ślusarze czyli kowale od muru krzyż odbili,“ lecz ״ci, poło-
żywszy swoie instrumenta, pokornie wymawiali się, że my
znamy się być niegodnymi, niech kto inszy na siebie tę fun-
kcyą weźmie, my damy czego do tego potrzeba. Iakoż tak
się stało, bo dali młotów у inszych żelaz, do tego należą-
cych; I. W. Imci Xiądz Serakowski rzekł do Imci Xiędza
Chlebowskiego, który był Archidyakonem у Deputatem z Ka-
pituły Chełmskiey na ten czas: Mości Xięże Chlebowski,
WMości Pan tu iest gospodarz, niech kto z Ichmościów
Xięży młodszych idzie na drabinę“ 5). Na skutek rozkazu
ks. Chlebowskiego weszli na drabinę księża Czabajski i Pio-
trowski, obaj wikarjusze kolegjaty lubelskiej, powyciągali
gwoździe, któremi krzyż do ściany był przytwierdzony
i, zniósłszy go z największem uszanowaniem na dół, złożyli
w ręce księży deputatów 6). Okazało się, że krzyż cały
okryty był grubą warstwą kurzu i pajęczyny, i że na twarzy
i piersiach Chrystusa znajdują się wyżłobienia w kurzu,
które, spadające z oczu i płynące po ciele, łzy poczyniły 7).
Przedewszystkiem wszyscy obecni *) obejrzeli owe wyżłobię-
nia, następnie zaś z największą ścisłością zaczęto badać na¬
■) Ks. Czabajski, str. 23.
s) Ks. Czabajski, str. 23: ״Wkrótce zaś wokowani byliśmy na Ra-
tusz, gdzie był I. O. Trybunał, przypatrujący się tej Wizji, różne dając
sentymenta“.
3) Jakubowski, str. 30: ״Niedowierzając z dołu (łzom widzianym),
wszedłem na drabinę, która stała przy Krucyfiksie, a pilnie się przy-
patruiąc, toż samo widziałem“; ks. Janowski, str. 10.
*) Bogatko, str. 16; ks. Czabajski, str. 23: ״Puryfikaterz ten zwil-
żony wielu świadków oglądało, lecz gdzie podziano, nie wiemy“.
5I	Ks. Czabajski,	str.	23.
6)	Ks. Czabajski,	str.	23.
7)	Ks. Jankowski,	str.	10:	״Cały	Krucyfix	alias	Corpus	kurzem wiel-
kim, alias prochem у paięczyną	był mocno	przykurzony,	tylko	in	Сотрите
sinya, to jest rwuli. które scatentes guttae poczyniły“; Tarkowski, str. 17;
Dunin Karwicki, str. 8, i inni.
8)	Ks. Jankowski, str. 10: ״który (krucyfiks) sprowadzony na dół
oglądaliśmy“; Tarkowski, str. 17; ks. Burnet, str. 29.
—	5	—
		

/page0012.djvu

			— б —
przód ścianę, na której wisiał krucyfiks, czy nie przepuszcza
wilgoci, a później głowę Ukrzyżowanego, czy nie mieści
w sobie jakiej maszynki do wydawania łez; lecz ściana była
sucha, a w głowie nic nie wykryto. ״Oglądał cały Trybunał,
wszyscy Pacyenci у co to tylko mogło bydź na ten czas
ludzi na Ratuszu, ieżeli zkąd iakiego humoru nie było apli-
kowanego, ale uznawszy za rzecz cudu niepoiętego, obtarszy
z prochu, tenże Krzyż wniesiono do Kaplicy Ratuszney za
zamek dobry у gruntowny, w którey Kaplicy był dni kilka“ 1).
״Cały Prześwietny Trybunał oglądał у respecłive rewidował
totum Corpus у Głowę Krucyfixa, ale żadnego nie uznał
artyficialnego akkomodowania ludzką ręką do tey straszne}׳
wizyi, у owszem ten Krucyfix był wielce paięczyną у kurzem,
alias prochem mocno przykurzony“ 2). Otóż wskutek tych
badań wszyscy obecni uznali, że łzy te w cudowny sposób
były wywołane. Księża więc obecni, gdy nic innego pod ręką
nie mieli, swemi płaszczami Krzyż z kurzu i pajęczyny obtarli3),
i ze czcią przenieśli go do kaplicy trybunalskiej, opatrzonej
mocnemi zamkami, a umieściwszy go w ołtarzu i zapaliwszy
lampy i świece przez lud przyniesione, odmówili pewne то-
dlitwy 4). W kaplicy tej Krzyż cudowny zaledwie dni kilka
pozostawał, a to z tej przyczyny, że świeckie duchowieństwo
kolegiaty lubelskiej, chcąc uprzedzić zakonników, starających
się u Trybunału o pozwolenie przeniesienia tego Krucyfiksu
do jednego• ze swych kościołów, zabrało go do kolegiaty
św. Miahała. Przeniesienie to odbyło się w następujący spo-
sób. Kapituła kolegiaty lubelskiej pomiędzy deputatami Try-
bunału miała życzliwych sobie: Jacka Stoińskiego, sędziego
ziemskiego, Felicjana z Targowiska, podsędka ziemskiego,
i Kazimierza Suffczyńskiego, pisarza ziemskiego, pod zarzą-
dem których zostawała kaplica trybunalska i którzy klucz
od niej przechowywali. Ci tedy panowie oddali klucz od
kaplicy ks. Mikołajowi Antoniemu Janowskiemu, kanonikowi
łuckiemu, dziekanowi i oficjałowi lubelskiemu, oświadczając,
iż nic nie mają przeciwko temu, by Krzyż przeniesiono do
kościoła św. Michała, jak tylko deputaci trybunalscy, opusz-
cza Lublin 5). Zbliżająca się uroczystość Zielonych Świątek
rozproszyła wielu deputatów, a przez to samo przyspieszyła
*) Tarkowski, str. 17.
a) Dunin Karwicki, str. 8; Bogatko, str. 16; Burnet, str. 29, i inni.
3) Ks. Czabajski, str. 24.
*) Leszczyński, str. 22; Czabajski, str. 24.
ł) Ks. Janowski, str. 11.	,	.	..
		

/page0013.djvu

			wykonanie zamiaru kapituły kolegiackiej. Dnia 13 Maja,
tegoż 1727 roku, ks. Walenty Chlebowski, proboszcz chełm-
ski, archidjakon kolegjaty lubelskiej, wówczas deputat na
trybunat z kapituły chełmskiej, wraz z ks. Janowskim o świ-
cie zebrali duchowieństwo kolegjackie do skarbca kościoła
św. Michała i tu ks. Chlebowski oświadczył zebranym, że
w danej chwili jest najdogodniej zabrać Cudowny Krucyfiks
do kolegiaty, gdyż zakonnicy zbyt naprzykrzają się o niego
członkom Trybunału, i że na to posiada właściwe pozwolenie 1).
Następnie tenże ks. Chlebowski rozkazał wziąć parę kościel-
nych obrusów i pójść z sobą na Ratusz. Gdy tam wszyscy
zebrani przybyli, ks. Janowski otworzył kaplicę posiadanym
przez się kluczem, zdjęto Krzyż z ołtarza, owinięto w przy-
niesione obrusy, ks. czabajski wziął go pod pachę i w towa-
rzystwie reszty księży przeniósł do kolegiaty bardzo blizko
od trybunału położonej. Po przeniesieniu naprzód umiesz-
czono krzyż ten w ołtarzu Pana Jezusa Miłosiernego, dokąd
zaraz ks. Czabajski wyszedł ze Mszą świętą, prymarją
zwaną, a w jakiś czas później w ołtarzu św. Elżbiety, w ka-
plicy złotników lubelskich, gdzie pozostawał aż do chwili
fundowania dlań pięknego, w całości złoconego ołtarza, przez
Jana Fryderyka na Kodniu Sapiehę, późniejszego W. kanele-
rza W. Ks. Litewskiego 2).
Gdy tylko rozeszła się wieść o przeniesieniu Cudownego
Pana Jezusa Trybunalskiego do kolegjaty św. Michała, lud
tłumnie zbierać się tu zaczął, szczególnie zaś zbiegali się ci,
którzy mieli w trybunale sprawy dobre, ale zawiłe i wskutek
tego niepewne. Oblegając ołtarz, błagali or.i Zbawiciela, by
umysły sędziów oświecić raczył, wskazując im, po czyjej
stronie znajduje się słuszność. I widocznie uzyskiwali to,
o co prosili, skoro utrwaliło się między współczesnymi, prze-
konanie, że byle sprawa była słuszna, złożywszy jakąś ofiarę
na lampę, płonącą przed ołtarzem tego Krucyfiksu, można
było być pewnym wygranej 3).
Nabożeństwo do Krzyża trybunalskiego jeszcze bardziej
się wzmogło, gdy Chrystus Pan modlącym się przed tym
Jego wizerunkiem zaczął obficie łaski swe szafować.
Tu przybywa schorowany książę Teodor Lubomirski,
wówczas starosta spiski, a później wojewoda krakowski,
‘) Ks. Czabajski, str. 24.
2j Ks. Janowski, str. 12—13; ks. Czabajski, str. .24^-25.
3) Ks. Bobrykowicz, str. 3b.
— 7 —
		

/page0014.djvu

			— 8 —
i powraca cudownie uzdrowiony, zawiesiwszy na ołtarzu
piękne złote wotum 1). Tu odzyskuje zupełnie zdrowie Jan
Fryderyk na Kodniu Sapieha, W. kanclerz W. Ks. Litewskiego,
i buduje na znak wdzięczności prześliczny ołtarz, cały złocony,
dla tego Krzyża 2). Modlitwa do Chrystusa, słynącego cudami
w tym Krucyfiksie, przywraca władzę w uschłej nodze ks. Ja-
nowskiemu *). Jęk niedawno cudownie uzdrowionej matki
Teresy Kaszuckiej: ״Ukrzyżowany lezu, który iesteś Cudowny
przy Kolegjacie, iakom ia z łaski Twoiey Nayświętszey
z śmiertelney choroby moiey zdrowa wstała у żyię, tak Ci
to dziecię moie ofiaruię у żebrzę miłosierdzia Twego, abyś
inu życie raczył przywrócić“ 4)—wskrzesza już zmarłe dziecko.
Woźny trybunalski, Chadorowicz, przed ołtarz tego cudownego
krzyża niesie dwóch zarażonych powietrzem członków swej
rodziny, i gdy polecił ich Panu Jezusowi i ślub pewien uczynił,
zdrowych do domu prowadzi 5). Michał Babicki, ławnik lubel-
ski, niesie do kaplicy tego krzyża, oślepłego wskutek ospy
i niepewnego życia syna, a po odprawionej na jego intencję
Mszy św. odnosi do domu zdrowego i widzi go później
kapłanem 6). Tu w oczach księdza Michała Antoniego Nie-
węgłowskiego ślepy od urodzenia, podczas Mszy św., na jego
intencję odprawionej, odzyskuje wzrok w zupełności T).
Tu wreszcie dzieją się inne liczne cuda od r. 1727 do 1753,
przez świadków pod przysięgą przytoczone, a opuszczone
przez nas, by nie rozszerzać zbytecznie tego opowiadania.
Nic więc dziwnego, że biskup krakowski, ks. Andrzej
Stanisław Kostka Załuski, wydelegował dnia 10 Sierpnia 1753 r.
komisję, by zbadała cudowne zdarzenie i przekonała się,
czy rzeczywiście, jak o tein powszechnie mówiono, przy
י) Ks. Janowski, str. 13.
s) Tenże, str. 13. Ołtarz sprawiony przez Sapiehę dla Cudów-
nego Krzyża, w dniu 26-go Sierpnia 1832 roku przeniesiony został wraz
z Krzyżem z kolegjaty dawnej do obecnego kościoła katedralnego.
Ponieważ jednak Krzyż Cudowny umieszczono w ołtarzu w kaplicy
dawniej św. Stanisławowi Kostce poświęconej, ołtarz Sapiehowski wsta-
wiono do kaplicy dawniej Matki Boskiej, gdzie są pomniki Klonowicza
i W. Pola, i umieszczono w nim obraz św. Michała Archanioła. Wreszcie,
kiedy w 1876 r. dokonywano wewnętrznej restauracji katedry, ołtarz
ten przeniesiono na drugą stronę kaplicy i umieszczono w nim obraz
Matki Boskiej Sykstyńskiej.
3) Ks. Jankowski, str. 14.
4} Teresa Kaszucka, str. 30.
5)	Ks. Bobrykowicz, str. 35.
*) Babicki, str. 29.
ף Ks. Niewęgłowski, str. 37.
		

/page0015.djvu

			Krzyżu tyra zaszły jakie cudowne uzdrowienia. Komisja
ta, złożona z dygnitarzy kościelnych '), zebrawszy się w dniu
1-go Grudnia 1753 r. w kolegiacie lubelskiej św. Michała,
po odśpiewaniu Mszy do Ducha św. w przytomności Trybu-
nału i tłumów ludu wiernego, przystąpiła naprzód do zrewi-
dowania krzyża, a następnie do zbadania trzydziestu dwóch,
wszystkich prawie naocznych świadków2) opowiadanego przez
nas zdarzenia. Zeznania te spisawszy, przesłali biskupowi
krakowskiemu, do którego djecezji wówczas należał Lublin.
Jakie było w tym względzie zdanie biskupa krakowskiego,
nie wiemy, gdyż rękopis nasz oprócz powyższych zeznań
świadków i jednego jeszcze dokumentu oryginalnego, o któ-
rym wspomnimy niżej, nic więcej nie zawiera.
Autor przedmowy3) do tego rękopisu twierdzi, że gor-
liwi kapłani i osoby świeckie z powodu coraz nowych cudów,
') Delegowani byli: 1) Rajmund Jezierski S. T. D. biskup bak-
kowski, kanonik lwowski; 2) Ks. Hieronim Wielogłowski O. P. D. kano-
nik krakowski; 3) Ks. Aleksander Trębiński O. P. S. T. D. kanonik
lwowski, prepozyt i oficjał chełmski, infułat zamojski, archidjakon lu-
bełski; 4) Ks. Ignacy Święcicki O. P. S. T. D. prepozyt kolegjaty
lubelskiej.,
S1 Świadkowie badani pod przysięgą:	1)	Józef Kajetan Dunin
Karwicki, regent kancelarji królewskiej, marszałek trybunału; 2) Ksiądz
Mikołaj Antoni Janowski, kanonik łucki i oficjał lubelski; 3) Dominik
Stoiński, sędzia ziemski lubelski; 4) Wojciech Bogatko, sędzia grodowy
Winnicki; 5) Maciej Tarkowski, sędzia grodowy nowogrodzki; 6) Michał
Kruczkowski, vice-gerens łukowski; 7) Józef Nieprzycki, miecznik żyto-
mirski; 8) Urodzony Stanisław Sośnicki; 9) Wojciech Gołębiowski, vice-
gerens grodowy łukowski; 10) Tomasz Leszczyński, vice-gerens grodowy
drohicki; 11) Ks. Kazimierz Czabajski, mansjonarz i kanonik lubelski;
12) Szlachetny Michał Kloss, rajca i pisarz J. К. M. Lublina; 13) Szła-
chętny Antoni Moradowicz, rajca lubelski; 14) Szl. Józef Jeliński, rajca
lubelski; 15) Ks. Ludwik Burnet, kantor kolegjaty lubelskiej, prepozyt
Św. Ducha; 16) Michał Babicki, ławnik lubelski; 17) Szymon Jakubowski,
ławnik lubelski; 18) Szlacb. Augustyn Baur, rajca Lublina; 19) Teresa
Kaszucka, obywatelka Lublina; 20) Franciszek Cyryna, sędzia ziemski
nowogrodzki; 21 j Michał Jaślikowski, stolnik czernichowski; 22) Grzegorz
Potoczyński, regent grodowy stężycki; 23) Józef Sięgniew Słotwiriski,
skarbnik owrucki; 24) Ks. Michał Jan Bobrykowicz, archidjakon chełmski,
kanclerz lubelski, prepozyt w Lęczny, proboszcz w Kijanach; 25) Ksiądz
Wawrzyniec Rajski, mansjonarz zamkowy, kanonik lubelski; 26) Aleksan-
der na Suchodołach Mężyński, chorąży żytomirski; 27) Szlach. Grzegorz
Faruchowicz, burmistrz miasta J. К. M. Lublina; 28) Ks. Michał Niewę-
głowski, kanonik lubelski, pisarz apostolski i konsystorza lubelskiego,
pleban bystrzycki oraz pisarz obecnej komisji; 29) Ks. Kazimierz Kowal-
ski, wikarjusz kolegjaty lubelskiej; 30) Mikołaj Nieprzycki, cześnik i pi-
sarz grodowy lubelski; 31) Szlachetny Leon Dachnowski, rajca lubelski;
32) Anna Zabieszowiczowa, obywatelka lubelska.
3) Rękopis, ,str. 53.
_ 9 —
		

/page0016.djvu

			— 10 —
jakie przy Krucyfiksie się działy, powzięli zamiar starać się
u Stolicy Apostolskiej o uznanie publiczne cudowności Try-
bunalskiego Krzyża; że poczyniono nawet w tyra celu pierw-
sze kroki, lecz że, czy to ówczesny niepomyślny stan kraju,
czy też inne jakie przyczyny, sprawę tę puściły w odwlokę.
Przez lat kilka nawet Krzyż, chociaż i zawieszony w ołtarzu,
pozostawał zasłonięty i dopiero na prośby kapituły kole-
gjaty lubelskiej, ogółu duchowieństwa i ludności katolickiej
miasta Lublina, Kajetan Ignacy Sołtyk, biskup krakowski,
w dniu 21 Stycznia 1763 roku wydał rozporządzenie, by zdjąć
z Krzyża zasłonę, przez jego poprzednika, dla pewnych,
wówczas istniejących powodów, nakazaną 1).
Co to były za powody, nie wiemy; lecz ta okolicz-
ność, że żaden ze świadków, opisując najdrobniejsze szczegóły,
nie mówi nic o tem, nad wyrokiem czyjej sprawy nara-
dzał się trybunał, gdy Pan Jezus do krzyża tego przybity
płakał, zdaje się naprowadzać na myśl, że ״powodem“
owym do usunięcia z przed oczu publiczności cudownego Kru-
cyfiksu, był sam Trybunał. Być może, że gdy się stał cud,
trybunał lubelski, wówczas już przedajny, jak świadczy rę-
kopiśmienna satyra z owego czasu, wydawał jakiś wyrok nie-
sprawiedliwy; być może, że lud po tym cudzie zaczął głośno
mówić o sprzedajności i niesprawiedliwości deputatów try-
bunalskich; być może, że nawet wówczas powstała legenda,
którąśmy na początku przytoczyli, a to wszystko razem то-
gło skłonić Trybunał, który, jak wiadomo, był wówczas po-
tęgą, do wymuszenia na biskupie krakowskim, by rozkazał
Krzyż zasłonić i do przeszkodzenia ludziom dobrej woli, w uzy-
skaniu w Rzymie publicznego uznania Krzyża Trybunalskiego
za cudowny.
Tak więc cudowność tego Krzyża jawnie i publicznie
przez Kościół uznaną nie była, ale nie wyszedł też żaden
dekret, obalający ją, lub w wątpliwość podający. To też lud
zawsze oddawał mu cześć, jako cudownemu, i widocznie o-
trzymywał i dotąd otrzymuje łaski, o które przed nim prosi,
skoro i dziś nietylko mieszkańcy Lublina, ale i okolicy,
w swych 'strapieniach i nieszczęściach zwykli u jego stóp
błagać Zbawiciela o miłosierdzie i przysyłać co raz nowe
wota na znak wdzięczności za wysłuchanie swy^ł^-y^g^ń.
''■•fy-y,”4	'׳ י	i
??1- ■
l) Ks. A. W.