/CZAS_1494c_1916_nr383_0001.djvu
. 3SI, m 383.
Niedzic^Ba, 6 Sierpnia I8ISI
U sü a S
fk I I R P I k S ^ ^
m u i£. łł s%
Rłdakcja i ł^dmśnistraęja: Cjisbarnatorska M 8.— Skrzynka
pQcxto3/* fh 50. — fldras telagreficzny „Zlamfa — Lublin*.
SgNt ?SS»śVSEBRTt;
SB Łn^i^u* b«M 9^9i9tiuttia: «SeslęcsDl« I
t9x„ k>f7&fUla!« 3 kor.t półrocznie 6 lor»,
roesnie I? kor., # 9^n^sMeni*m miesięcznie
X.30, kwnrtaioie 3*60, półrocznie 7.60, ro
dźcie ISJłO, na prowincji: miesi&cznie 2 kor.
j^wartalnie 6 k.,p6^oesńle 13 k. rocznie 2A k.
Sćiift OatBSZEil-.
pcHt, lub lego »icjxce każ4orsi;ovp
Frzeó tekstem 80 hal*, w^iród tekatul kor.
30 hftU, za tekstem 5Ö hal. Nekrologi SO
Na cstatciej str, 30 hal. W drobnych za
wyraz 6 hal. Załączniki za 100 oa prcrrt
2 kor.« w mie|zcu 1 kor«
w spr--id^Sf^ a^Usmj JS,isms fc?»in^ iovsii4{t ś Ąaitruy^
pqpfjittŚ!timi$s 4 kaltrsi
.
K a w a S Ł O D O W A
A . K ryct|O W B k ieg[:o
Najlepszy śpodek odżywczy. Palona cadzlennie świeżo na wła
snych maszynach. Sprzedaż hurtowa I detaliczna w sklepie kelonjainyni
Żąda4 we wszystkich sklepach kolonjalnych.
Cena mislonej 1 ker., w ziarnie 9i hal. tą funt. - 624
„OAZft“ tmtS Ä t ii Slłt MlUONÓW.
1-sza serja, w 6-ciu częściach, wspaniałego dratnaiu z za kulis życia
m i l i a r d e r ó w a m e r y k a ń s k i c h .
Neid. p ro ^ reim :
o B o B Ó D
MAJA
W W A RSZAW IE
Ceny miejsc: i—1.40 hal. (56 kop.), 0-1 kor. (40 k.), III-70 hal. (28 k.), IV-40 h. (16 k.)
Nowo O tw r rzony Sklep D o lm s k lc g O
P O L E C R: WI NA, K O N I AKI « L I K I E R Y «
TOWARY KOLONJALNE hurtowo i detalicznie
oraz HIYOŁO« ŚWIECE WYBOROWE.
Ha prowineję do sklepów spółkowyołi i prywatnych
znaczne ustąpstwo.
Z äEü d M A L A R S K X
= Kazimierza K.ALINOWSKIEGO = =
w LUBLINIE BOCZNA ULICZKA ID P0CZATK0W8KIEJ ZA FABRYKĄ
W-go 6ĄSI0R0WSKIEG0
WYKINYWA SPECJALNIE 1 1| ^ K I (^^YLDY)
LITERY METALOWE i EMAUGWANE WSZELKIEGO
RODZAJU, ORAZ ZDOBNICTWO
= = = = P • K O J O W E i K O Ś C I E L H E = = =
- MR ŻąDRNIE PROJEKTY 1 KOSZTORYSY BEZPŁATNIE. -
30
Lublin, hotel Europejski obok „Oazy'‘.
Dnia 6-go sierpnia t. J. w niedzielą
W 2-Ietni^ rocznice wkroczenia Legjonów Polskich
■w g ra n ic e ISZ rólestw a :E=ols3s:!ego
. — odbędzie się =
U R O C Z Y S T E N A B O Ź E r ^ S T W O
w kościele po-Karmelickim, ul. Ś-to Duska o g. 11, na które zaprasza
Wydział Narodowy Lubelski.
W
walki, toczonej o hiezależny byt pelską na naleiytem stawiający
Polski, o przeniesienie wolności z miejscu, wiodący Naród Polski po
krainy ducha na padół ziemi na- przez dnie krwi i chwały do wol-
szej ojczystej. nośd wretni.
Wśzsząts mesltą decyzją Jó
zefa Piłsudzkiego walka oprc mie
niła nimbem sławy pclikie L«-
gjony, wykuła z sypkiego mater-
jkłu pragnień i chącł czyn oręi-
ay, waiki w następstwach choć
by przez to.że w odrętwiałe,senne,
pełne niewiary! zniechęcenia rze
sze cisnął hasło.do broni“,parwał i
pociągnął ku sztandarom, w ogniu
bitew poszarpanym, najlepszych i
najszlachetniejszych Polski synów.
,Oto dziś dzień krwi i chwały*.
Dzień 6 sierpnia 1914 stał
się dla narodu naszego dniem rów •
norzędnym z wiełkiemi niezspom-
nianemł rocznicami: ogłoszeniem
konstytucji 3 mt>ja 1791 r., przysię
gą Kościuszki w dniu 24 marca
1794.wybuchera rewolucji 29 listo
pada 18301 rozpoczęci? m się pow
stania 22 stycznia 1863 reku.
W dniu tym, w którym
zbrojne polskie oddziały pod
dowództwem Józefa Piłsudzkiego
przekroczyły kordon graniczny i
Ojców i Słomniki, wstępu
jąc na drogę zbrojnego zmagania
się o niepodległy byt dla swego
narodu, nie tylko odźwierciedl'ł
się istotny wyraz ducha Polaków,
ale i odwróciła się karta dziejów
Polski,
Z pomroku niewoli na wi
downię wszechświatową wydaił
się naród, stsrgawszy łańcuch,
którym skow:?ny został ostatnio
w roku 1863, rozumiejąc, że
prawo do życia okupuje się
męką i ofiarą krwi i mienia.
W zrozumieniu tej prawdy
dziejowej, w myśl nieprzedawnio
nych i niezsporanianych aspi
racji dążenia do wolnej i nieza
wisłej Polski, żołnierz polski ba
gnetem ryje odtąd na dziejów ta
blicy krwią obroczone zgłoski
hymnu zmartwychwstania, zrodzo
nego z popieliszcz Kościuszkow
skiego powstania i krwawą wstę
gą męki wijącego się przez ciąg
stu kilkudziesięciu lat rozpacznej
Czyn ten wzdłuż i wszerz
ziemi naszej rozsiił liczne święte
mogiły, świadectwa ofiary krwa
wej, mające odtąd stać się na
rodowymi zniczami, świecącymi
w oczy Polski zorzą wolności.
Dwa lata krwawej wichury,
borykania się polskiego oręża, i to
co ono uczyniło dla przychylenia
się lepszej doli Polski, czyn Pił
sudzkiego uwypuklił# tak, że dziś
doniosłość decyzji i powagę mo
mentu rozumie już każdy należy
cie. Ten kto rozumie, że pod wpły
wem dnia wczorajszego rodził się
dzień dzisiejszy i rodzi się jutrzej
sze promiennirj.sze jutro, kto
wmyśli się w słtwa Piłsudzkiego
wypowiedziane do żdnierzy poi
skich, wkraczających do Królestwa
Polskiego:
»Chłopcy! Naprzód! Na
śmierć, czy na życie, na zwy
cięstwo, czy na klęski, idźcie
czynem wojennym budzić Pol
skę do Zmartwychpowstania!“
ten łatwo zrozumie, że słowa te
przemieniły się w czyn, sprawę
6 sierpnia 1914.
(Kartka z pamlątnike).
Cały 5-Ły sierpnia zeszedł ml na
rozwożeniu «dezw po okolicy. 6 tego
sierpnia ok«ło pcłtidnia wróciłam do
d«mu, gdzie mnie powitane alarmu
jącą pogłoską o rzekomym powrocie
kozaków. W chwili wielkiego przy-
gnąbienfs, §dy opuszczała nas zupeł
nie nadzieja—farnale wracający z po
granicznej stacji przynieśli wiadomość
o wkroczeniu artylerji austrjackiej.
Ogarnęła nas dzika radość. Wybiera
łam sią właśnie na komorą spraw
dzić naocznie radosny fakt — kiedy
oznajmiono mi przybycie posłańca z
Michałowic. To Belina donosił, ża
nasz pierwszy oddział przekracza wła
śnie granicą i wzywał da stawienia
sią o godz. 5 w Słomnikach. Szalo
ną radością tątniła w gławia myśl:
»Nas! już idą!!“ Matka przynaglała
mnie do pośpiechu i pażegnała z zu
pełnym spokojem.
W Słomnikach nie zastałam je
szcze nikogo, panowało już jednak
w miasteczku silne podniecenie, wy
wołana ukazaniem sią pierwszego pa
trolu konnicy Eustrjackiej i wieścią o
wypowiedzeniu wojny. Nie mając ca
robić na mit?jscu, zdecydowałam sią
jechać pov/oli w kierunku Michałowic.
Nie mogłam prawie pogodzić sią ze
szcząściem, że jadą oto naprzeciw
jawnie wkraczającego naszego woj
ska. Nie upłynąło pół godziny, gdy
zjawiły sią aa zakrącie drogi 2 kon
ne postacie w niebieskich mundu
rach. Belina! i jeszcze jeden z pierw
szej »siódemki*. Po radosnem przy
witaniu pochwsllli sią zeraz, że już
pierwszego moskiewskiego trupa ma
ją za sobą, wyznaję, że przyjęłam tą
wiadomość z (zupełnie niehumanitar-
nem rozradowaniem. »Jtdziemy
/CZAS_1494c_1916_nr383_0002.djvu
Str. 2. .ZEMlfl LüBELSKrt-6 siepnSa 1916 r. Ni 383.
Czas odnoWK
prenumeratę
na miesiąc
Slerpiep
dwóch szcsą—opowiadał Bslina—re>
szta patrolu w las. Widzę zdaleka je-
dzie wózkiem 2 strażników. Byłbym
nie strzelał—ale widzę, ze ta szelma
zdejmuję z ramienia karabin i celuje
do mnie! Więc my obaj z koni i do
rowu! Za pierwszym moim strzałem
— z tego oto bronka — padł jeden
strażnik we wózek z rozkrzyźowane
mi rękami, drugi schował się za drze
wo i strzela dalej! Dostał w nogę, ale
zdążył jeszcze skoczyć na wózek i
umknąć. A szkoda!...* Po chwili do
goniła nas reszta »siódemki* i ruszy
liśmy ku Słomnikom wśród swobo
dnej gawędy.
Słomniki powitały wkroczenie
jezdnej garstki z rodzajem redösne-
go niepokoju. Chłopcy obsadzili ry
nek.—Bslina udał się do przedstawi
cieli milicji, oznajmiając zajęcie mia
steczka przez wojsko polskie i żąda
jąc, by przygot-owano posiłek dla nad
chodzącej kompanji. Zdaje ml się, źe
ktoś z tych ludzi wyjąkał jakichś pa
rę serdecznych słów na przywitanie.
Js czując się w Słomnikach, jak u
siebie w demu, czyniłam »honory
miasta“, pragnąc, by wszystko zapre
zentowało się jaknsjleplej — miesza
łem się nawet de kwestji obiadu,
która wyprowadzeła z równowagi mi
licjantów, biegających tam i ssm w
nieładzie i podnieceniu. W budynku
gminnym pisarz lekko drżący z emo
cji zdał w ręce Beliny wszystkie
księgi i kasę. Było tam mnóstwo car
skich portretów, jubileuszowych grup
i t. p. ^'spaniała była chwii», gdyv
Beiina cfął szablą z rozmachem na
ukos w ogromny portret Mikcłija 11...
potem źcłnierze wzięli na bagnety
Inne obrazki (mieli wtedy jeszcze
karabiny piechoty)—rozległ się przez
chwilę okropny fbrzęk tłuczonego
szkła—odłamki, potłuczone ramy i
potargane papieiy zasłały podłogę.
W tern, co wielu ludzi traktowało z
bezkrwistą ironją, jako »dzieciństwo*,
ja odczuwałam naprawdę i głęboko
symbol zrzucania niewoli... Tymcza
sem już zbliżała się ku rynkowi sła
wna kompanja kadrowa. Nie pamię
tam, czy co śpiewano, na wszystkich
twarzach znać było oprócz zmęcze
nia wielkie wzruszenie.
Do wojska uszykowanego na
rynku i do zgromadzonej ludności
przemówił komisarz, ogłaszając Rząd
Narodowy. W owej chwili dowiedzia
łam się po raz pierwszy o żywej »re-
ści przywróconej temu magicznemu
słowu—wszystko zdawało się wtedy
tak proste i łatwe, skoro pierwszy
wielki krok został już zrobionyl
Wszczęło się w miasteczku ra
dosne zamieszanie, zwiększone ja
szcze nagle nadciągającą słotą; w
jednej chwili trzeba było gdzieś
schronić żołnierzy, bo deszcz puścił
się rzęsisty, na znak pono dobrej
wróżby. Wepchnięto ich przeważnie
do koszar, opuszczonych niedawno
przez rosyjską straż pegraniczną. W
jednej chwili zrobiło się pusto na*
rynku, zapadał zmierzch i chlupała
posępnie ulewa. Kadrowa kompanja
spała już w swoich koszarach. Szalo
na radość spełnionych marzeń mie
szała się 7. lękiem o tych najwspa
nialszych ludzi o ich los jutro, czy
Za godzinę... Któż wie, co za nitbez
pieczenst^a kryje w sobie rozpłaka
na, czarna noc? W Miechowie może
są jeszcze Moskale... Ś:iskało się
serca na myśi o placówkach ziębną
cych tam na polu.
Gdym wyjeżdżała rankiem, wy
ruszała jednocześnie kompanja ku
Miechowu, ciągnąc się szaro niebie
skim wężem przez zakręt drogi.
nieznana mogiła powstańcza
pod Lublinem.
(j) Przy trakcie warszawskim,
za pierwszym.! koszarami świętokrzy
skimi, od drogi aź do pierwszego pa
rowu ciągną się przez Moskali w ze
szłym roku wykopane rowy strzelec
kie.
w jednym miejscu na zboczu
tego rowu widnieje żelazny krzyż
zwracający uwagę tym, iż sporządzo
ny jest z lufy starego sztucera. Do
krzyża przylutowana jest z żółtej
miedzi sporządzona postać Chrystu
sa; poniżej widać blaszaną tabliczkę
z małym daszkiem, a na niej przy
klejoną kartkę papieru z następują
cym napisem skreślonym ręką nie
wprawną w pisaniu: ,Ś. p. W tym
miejscu spoczywają prochy rozstrze
lanych w r. 1863 trzech dowódców
polskiego powstania. Pod tym krzy^
żykiem leży rozstrzelany Bogdano
wicz i dwóch innych. Krzyż zrobiony
jest z lufy sztucera Bogdanowicza,
nabytego w r. 1866 od Głazowa*.
Tyła napis na kartce.
Pod krzyżem w ścianie okopu
wybity jost mały otwór, w którym wy
raźnie widnieją kości 1 dzkie, a tuż
obok wideć ciemną smugę, odróż
niającą się wyr.-źni« od jasnej gliny
okopu, a przypominającą kształtem
ludzką odzier.
Przeprowadzone w sprawie tej
mogiły pcszuk wania dały następują
cy rezultat:
W latach 1877-1878 w kosza
rach świętokrzyskich mieszkał jako
żołnierz rosyjski p. Urbański, mecha
nik, ślusarski, obecnie staruszek mie-
szkfcjący w Lub'inie. P. Urbański
inferrnuje, iż doskonale pamięta, że
w roku 1863 w wyżej opisanym miej
scu straco ly zc-stał przywódca od
działu powstańczego Bogdanowicz,
nieopodal zaś Frankowski oraz kilku
innych, jak również Węgier powsta
niec schwytany przez Moskali pod
Fajsłewicami. Pewnego r.;zu zastrze
lił się tam również jakiś kozak 1 zo
stał tamże pochowany, lecz wkrótce
zwłoki jego wydobyto i przeniesiono
na cmentarz. Pozostały więc tylko
samotne mogiły powstańcze, których
było tu osiem; początkowo wznosiły
się nad niemi niewielkie kopce ziemi;
później zostały rozsypane craz zrówna
ne z terenem. W parę lat po po
wstaniu interesujący się powstan-
czemi mogiłami p. Urbański nabył
od Moskala Głazowa należący nie
gdyś do Bogdanowicza sztucer i o-
becnie po wypędzeniu z Polski Mo
skali, zauważywszy w okopie strze
leckim szczątki powst^jńczej mogiły,
oporządził z pamiątkowego sztucera
krzyż i umieścił gg. nad mogiłą.
Zapytywany w tej sprawie hi
storyk p. Henryk Wiercieński oświad
czył, iż według wszelkiego prawdo
podobieństwa jest to rzeczywiście
mogiła straconych powstańców.
Należałoby wobec tego, by Luj
blin, spełniając zresztą tylko swój
obowiązek względem bohaterskiej
pamięci tych, którzy przed półwie
kiem ponieśli chwalebną śmierć w
walce o wclncść ojczyzny, po uprzed-
niem oczywiście sprawdzeniu, czy
nie naamy do czynienia z pomyłką,
zajął się u o d p o w i e d n i c h
władz wyjednaniem zezwolenia na
ekshumację drogich szczątek bo
jowników powstania i uroczysŁem
■pogrzebaniem ich na poświęconej,
cmentarnej ziemi.
Ze świata.
Papiaż da dziaci o wojnia. Pa
pież przyjął w niedzielę 3.000 dzieci
rzymskich jako p zedstawlcieli tych
dziatek, które tego dnia przyjęły
świętą komunję, aby uprosić pokój.
Kard. Poselli odczytał adres, na któ
ry papież odpo iedział dłuższem
przemówieniem. Wyraził, że rzecz
to zupełnie naturalna, że na wezwa
nie do wszystkich dzieci europejskich
w sprawie komunji św. w tę smutną
rocznicę wojny, odpowiedziały prze-
dewszystkiem dzieci rzymskie, naj
bliższe serca namiestnika Chrystuso
wego I znające z blizkości jego po
trzeby, wymagania i cierpienia.
Papież niejednokrotnie pytał się
ze smutkiem, czy ci, którzy są zdała
od pól bitwy, żyją w duchu Chrystu
sa i odpowiednio do chwili. Wyda
je mu się atoli, źe na twarzach nie
można wyczytać skru;.hy i smutku, I
źe ani spcł^czen.stwa nie mogą się
wstrzymać w oddaleniu od pokus ży
cia świeckiego. W trosce o zbawie
nie rodzaju ludzkiego, udeka się pa
pież w swych myślach i nadziejach
do niewinności dzieci, jako na|po*
tężniejszego środka, celem uprosze
nia Boskiej pomocy.
Napomnienia jego, aby złożyć
broń i na drodze rozsądku i spra
wiedliwości szukać rozstrzygnięcia,
które położyłoby kres tsmu hańbią
cemu mordowaniu ludz’, były dotąd
bezskuteczne. Ojciec święty zakoń
czył w«2wenłem do dzieci, aby pod
niosły gełącki oliwne, jako symbol
pokoju i udzielił im swego apostol
skiego błogosławieństwa.
Szpiegostwo angielskie w Danjl.
Z Kopenhagi donoszą: Policja tutejsza
aresztowała korespondenta »West-
minster Gazette* Williama Harveya,
i iego żonę, oraz dwóch innych Angli
ków pod zarzutem szpiegostwa woj
skowego, uprawianego w Danjl. Har-
vey przy pomocy licznych agentów
uprawiał szpiegostwo także w Niem
czech.
fej, Strzelcy wraz!
(Z lipccwych walk Legj'onow)-
Kompanja... pułku.. Legjonów
Polskich otrzymała rozkaz osłaniania
edwrctu.
Było to już w trzecim czy
czwartym dniu wa'kl, jaka rozszalała
się na naszym odcinku, troskliwie
przez całą zimę i wiosnę pielęgno
wanym—kiedy już z okopów naszych
właściwie nic nie pozostało, tylko
doły, gruz i drzazgi drzew niesłycha
nej długości i grubości, kiedy polało
się krwi tyle, że zapomnieliśmy na-
wtt liczyć nasze straty, tak samo,
jak nie liczy się nocy niespanych i
dni głodu.
Pułk poszedł przodem, a kom
pania rozsiadłszy się w okopach,
wzmogła tylko ogień, odpierając ty-
raljery rosyjskie, paczem i ona, za
czas jakiś, kiedy ją już okrążać za
częto, tak jak mogła, groblą drew
nianą, jedną jedyną—wśród tych nie
kończących zda się trzęsawisk—ru
szyła za pułkiem... Szła tjraijerką
zrazu, a petem, gdy bagno poczęło
stawać się czemraz grząższe, skupia
ła się w ciągłym ogniu i w ciągiem
ostrzeliwaniu się na drodze, którą
nie szybko maszerować, ale trzymać
ją było trzeba za wszelką cene, aź
przejdą nią nietylko własny pułk, ale
i inne oddziały cofające się na dal
szą wstecz linję obronną.
1 stanęła tak kompanja w sło
necznym, gerątym dniu letnim na
tej drodze, stanęła murem, szara i
czarna od tych dynr)ów, co opadłszy,
przywarty do ociekających potem i
krwią eierzadko twarzy, do rąk uz-
nojonych, do bandaży co niedawno
lśniły bielą śniegów, a teraz zczernia-
ły od krwi i tego pyłu, co go wyw-
reł granat z piasku, od dymów, któ
re zwiał na nich wiatr letni od lasu...
Szara i spokojna, i taka przecie za
razem jasea, jak to słonko złote
przeświecające w ostrzach Ich ba
gnetów, rozpływające się światłością
przeczystą na te bagna niezmierzone
i te lasy jęczące echami śmierci,
wyciem szrapnell i hukiem granatów
od dni wielu.
Wynurzyła się kompanja z lasu,
przystanęła, jakby tchu w piersi na
brać chciała — zmierzyć wzrokiem
przestrzeń ku lasom na blizkim ho
ryzoncie, za bagnem, za grabią, ku
którym iść trzeba, iść w ogniu i
trudzie, iść garścią, stawiając czoło
czerni walącej bez końca i miary.
1 poszli. Czwórkami, kolumną,
spokojni, zimni, nieugięci (rzekłbyś
jak lwięta młode, gdyby z tego sło
wa zbyt literaturą nie wiało)—wśród
grsdu kul i strzałów ścigających ich
kąśliwie, a bezsilnie, ?ż do skrętu
drogi, aż do ch^Üi, gdy lewa strona
ceł;-} kolumny znalazła się nawprost
wroga.
Wtenczas drgnęła i rozwinęła
się kolumna. Z setki karabinów plu
nęło grzmotem w szeregi rosyjskie.
Raz, drugi, trzeci... Pięć salw jedna
po drugiej i znów drgnięcie i znów
marsz naprzód, i ccś, czego zapo
mnieć nie sposób, co s ę zapamięta
i przypomni w najcięższej godzinie,
że znegła w tern polu czystem, pod
puchami obłoków szrapnelowych, na
tej drodze twardej, zoranej dc grun
tu, aź do dna wód zeskórnych gra
natami i skłutej szpilkami kul kara
binowych—jak z za świata zaszumię
ło śpiewem.
Ze stu piersi, miarowo i równo,
w takt marszu huknęło:
»Pojedyńczo, od prawego—pall*
A—celnie!
1 rozlegsją się znów strzeły, I
grzmią długo, waląc wprost w tę
bezduszną, w bezmyślną czerń za
nami, z której jeno wyled głośne
„Urra“, na wpeł wyrwane z piersi
przycupniętych do ziemi, w których
*ni mocy niema ani odwagi, by wie
lokrotną przewagą dopaść i zmiaż
dżyć tę garstkę idącą znowu przed
siebie, z pieśnią bojową w las, który
blizki już, przy którym czeka redu
ta nasza, by przygarnąć choć na chwi
lę obrońców swych, tych żołnierzy
ków, nieznających co trwoga, śpie
wających w ogniu, po trzeciej nocy
bezsennej:
»Hej, strzelcy wraz, nad nami orzeł
biały,
A przeciw nam śmiertelny stoi wróg..
,W lewo zwrotl Salwa”.
Grrruuuch... grrr... grzmią kara
biny. Raz. Drugi. Trzeci. I znów:
,W prawo zwrot! Marszl"
»Niech z naszych strzelb piorunem
zagrzmią strzały,
A lotem kul kieruje Zbawca Bógl”
»Hej trąbi hej trąbi strzelecka trąbko
A ktujl a rąb! [w dali
,W tył zwrotl*
a w łeb, lub w serce—pall*
»Sal wal*
W kilka minut później kompa-
nja osłaniająca odwrót stanęła już w
przyczółku mostowym — i odrazu
znalazłszy się w okopach, prażyła da
lej ogniem atakujące tyrcljery ro
syjskie.
. .A tyraljery szły 1 szły na przy
czółek bez końca.
Janusz
/CZAS_1494c_1916_nr383_0003.djvu
|oIscy Żołnierze.
Dwa lata już nosimy ich w
jercu, dwa lata przy słowicb:
^polskie wojsko", uśmiech dumy
jozjaśaia nasze twarze i dwa la
też powtarztmy sobie przecud
ne opowieści z frontu Legjonów,
jtib rfuclssiy piosnki naszych żcł
fllcrzy.
Tak przez długie dwa lata,
fhcć oczom zasłonięte, mieliśmy
wszyscy pełne dusze naszych żoł
nierzy...
Dziś. w d r u g ą już ro
cznicę powołania do życia pols-
yego wojska, znowu słowo .Le
giony* na ustach swoich 1 obcych.
Ctiylą wszyscy głowy przed bo-
haterskiem poświęceniem polskie
go wojska.
Pslała się młoda krew stru
mieniem gorącej ofiary i zaczer
wieniła polskie drogi. W strasz
nych, najstraszniejszych z całej
wojny zmaganiach, stoją murem
Łegjony polskie pod gradem ar-
iBat 1 obronią to, co im osłaniać
kazano. Nic to, że pada coraz ja
kieś młode życie, jak kwiat przed
wcześnie podcięty i rzucony w
^objącia śmierci,.. Nic to... Oni
trwają w ogniu kuł morderczych,
z uśmiechem szczęścia, bo poza
jękiem rannych i bolesnem west
chnieniem konających, widzą to
nowe, blasku pełne, wschodzące
słońce...
Żołnierze polscy, ci dawni,
którzy pozostawili nam po sobie
tyk drtgich i przepięknych wspo
mnień, trwali zawsze na powie-
izonera Im stanowisku i przetrwa
li z chw^ałą dla swojego imienia.
Ci nasi ^ajmlods^ wnukowie
tamtych, też nie potrzebowali na
uk, ani napcmiień. Wytrwania i
honoru żołnierskiego nie uczyły
ich szkoły wojskowe, ani dyscy
plina akademji wojennych Za
paragrafy starczyła historja włas
nego narodu, okutego w kajda
ny, a przepisy honoru i bch#ter-
Piechota Polska.
Pułkownikowi Bolesławowi Roji,
Komendantowi 4 pp. Legjonów polskick
w rocznicę powstania tego pułku.
Idą długim łańcuchem polskie pułki piechoty,
Idą z b®ju krwawego w bój nowy.
Przez bagniska i piachy, przez spiekoty i słoty
Idą—dla Twej, o Polsko, odnowy.
Przeszły mroźne Karpaty, krwią szlakując^pochody;
Skały szarpiąc, by wyrwać zwycięstwo. —
I nie patrzał kto stary, nie żałował kto młody.
Jedno każdy niósł Tobie swe męstwo.
Głuche noce jesienne—Sołotwińskie polany! —
Mroźne świty zimowe pod ziemią —
Msrsz o głodzie i chłodzie, sen na śniegu niespany.
Marsz! — gdy nogi zamarzłe w lód drzemią.
Przeszly^'ciche ubocza. Dunajeckie dziedziny.
Dunajeckie dziedziny i hale!
Spłynął potok niejeden krwią czerwony i siny,
Pamiętają Łowczówek Moskale!
Przeszły ziemie rozległe, błota, piachy, wydmiska
i zorały krwią Jastkowskie pola.---------
I od Litwy po głuche, po poleskie bagniska
Siła zwycięska, niezłomna ich wola.
Nieodparty ich atak, nieprzebita stal woli.
Niedościgły ogrom twardej fpracy. —
Oto wojsko, co wzrosło w hańbie ^trupiej niewoli.
Oto nowi—.zprwi własnej — Polacy!
Idą. Ziemia aż dudni. Szare.^proste ich dzieje...
Za wolnością Twą, Polsko,,tęsknota...
Wypieszczone po nocach, po podziemiach nadzieje.
Idzie długim łańcuchem piechota.
FELIKS GWiZDZ.
zaróżowionem od łun pożarnych
niebie.
Każdy człowiek kocha swo
ją ojczyznę nad wszystko, ale
polskie, stęsknione oczy zupełnie
inaczej patrzą przez tę miłość. —
Widzą swoją ziemię i krwawo i
radośnie, po przez wszystkie cier
niowe ofiary dawnych lat, po
przez purpury krwi dzisiejszej, ale
i przez cudną zorzę wstającego
dnia...
Więc oddaje krew i życie
wojsko Legjonów polskich na
swoim froncie bojowym, a oczy
ma radosnemi, co nie mrużą się
nigdy, przebija czarne dymy ar
matnie i odnajduje zorzę nadziei...
Tak wojsko polskie trwa na
przekazanych posterunkach. A
my, żcłnierze bez broni, lecz z
tą samą polską duszą czującą, w
tych walkach, a tak bolesnych
chwilach ostitecznego przeł#mu,
zlewamy tą ich krwią ofiarną na
sze serca udręczone i składamy
bóle naszych szarych, ciężkich
przesmutnych dni codziennych
na tym samym ołtarzu.
Bo myśli nasze i pragnienia
odwieczne, to ta stma walka 1
bój ogromny o dobro wspólne,
co wre tak szalenie na linji bo
jowej Legjtnów, to jest to jedy
ne pytanie, co nam wszystkim
ciągle towarzyszy, drżące w chwi
li ostatecznego pożegnania ze
światem na martwiejących ustach
bohatera - Legjonisty, szesnasto
letniego Murmyły:
— Ojcze kapelanie, czy bę
dzie Polska?
stwa czerpali sercem z imienia mawia wśród klekotu karabinów
swojej Polski. Gna drży na us maszynowych. Sfowo »Polska*
tach, w chwili gdy grzmią pie- przewija sią wśród syku podsków,
kklną melodią armaty, ona prze- podpisuje się wstęgą ognistą na
Ska«tin|vptiławich
Puławy, w iipcu.
Rozbudzenie w okręgu naszym
ruchu skautowego stanowi niejako
epeke, nie tylko dla młodzieży na
szych stron, ale i dla starszego spo
łeczeństwa. Drużyny nasze mej^ spe
cjalny charakter cywilizacyjny. Mate-
rjał dość różnorodny, chłepcy prze
ważnie zupełnie surowi, a jednak two
rzą jednolitą całość; zaczyna;ą współ-
(Kazimierz Tetmajer „Cienie*
— Władysław Steinhaus »Pamiętnik
Legionisty* — Józef Musiełek „Rok
1914“. — Rrtur Gruszecki ,0 wolność
1 godność*.)
•Cienie* Tetmajera — to garść
litworów, które, wywełała wojsa w
I^olsce. Rozpoczynający zbiorek frag-
nient dramatyczny: ,W kościele Mar-
jeckhn*, jest wyrazem uczuć i ref
leksji, co targają sercem matki-Pol-
skl, która w starodawnej świątyni, u
stóp krzyża, zmaga się w sobie, prze
siewając krwawy, tragiczny, lecz pe
łen chwały zgon syna dla Ojczyzny.
Twórca „Skalnego Podhala* w chwi
li obecn&j nie dziw, ża dotknął także
tematu „rycerzy śpiących w Tatrach*.
Oto dw'e góralki, wiedzące o co naj-
t>!iższi ich walczą, idą w pieczarę bu-
łodzień-
ca, który zaledwie wyrósłszy z lat pa
cholęcych, i
/CZAS_1494c_1916_nr383_0004.djvu
Str. 4. .ZfEMift UJBrLSK,^-6 siemnia 1916 r Nk 383.
nie myśleć i wspólnie sit} rozwijać.
Skaut ma tu szerokie zadanie i wiel
kie poie działania. W wielu oddzia
łach skauting jest pierwszym wzorem
zrzeszenia, w wielu ciemnych wios
kach skaut jsst jedynym czynnikiem
oświatowym 1 cywilizacyjnym.
Nie mam/ w naszym powiecie
ani jednej szkoły średniej, to też nie
mamy i młodzieży szkolnej tego
typu.
1 sza najstarsza drużyna męska
im, Welerjana Łukasińskiego w Na
łęczowie, istniejąca od listopada
1915 r, posiada przewagę młedzfeży
włościańskiej, w części młodzież wy
robniczą, rzemieślniczą i zawodowych
szkół rzemieśiniczych. Oddziały tej
drużyny, .rozrzucone po vvs ach oko-
liczryvh w prorritniu m 11 cd Nałę
czowa są jakcdyby forpocztsmi, roz-
rjoszącymi pierwsza zsssdy moralno
ści, ideję odmdzsnia przez młodzież,
prz?z pracę od podstaw n?d wyro
bie-' iem zdrowego ducha w zdrowym
eitle. H jsło .Ojczyzna, Nauka i Cno
ta* to fzęsto pierÄ-sze jssne prcm'e
nie, budzące sennego ducha.
Mtcdzież, n’e znaiąca szkół i
współżycia, poznaje, co to jest kole
żeństwo, uczy się myśleć, kocheć,
czuć. Takie skautowa oddziały w
wioskach, gdzie Jest 90 procent anal
fabetów, są chlubą naszej organiza
cji. Są one jedynymi stowarzysza-
riemi, jedyną drogą traf.ejącą do
ciemnych umysłów, tarn, kędy nawet
szkoła przyjąć się rda może, a każ
da idejs spotyka się z nieufnością.
Rozumie się są i wielkie przeszkody
w pracy, ale też i witlka radość z
szybkicga postępu. Wielu z pośród
rodziców nie pozwsls należeć dzie
ciom swym do organizacji naszej.
Często nauczyciele są również prze
ciwnikami pracy sksuto-wej, widząc w
niej groźnego rywala swych riecgra-
niczonych yrpływów na dzieci. Ale
powoli większość się przekonywa, wi
dzi dobroczynne skutki, widzi, że ża
dne niebezpieczeństwo z pracy skau
towej nie wypływa, źe wszelkie oba
wy były urojone i wreszcie godzi się,
pociągając za sobą innych.
Nieco młodszą jest i sza druży
na żeńska im. Tadeusza Kościuszki
w Nałęczowie. Liczebnie znacznie
mniejsza od męskiej posiada jednak
dobcrot,y materjał na przyszła kie
rowniczki.
Puławskie drużyny: 1! ga męska
im. Emilji Pieterówny posiadają już,
jako drużyny miejskie, znaczną do
mieszkę młodzieży szkclnej, więcej
wyrobionej. Ponadto kierownictwo na
miejscu Komendanta Okręgu potrafi
ło w krótkim czasie pokonzć różnice
M R R S Z
Jaik gdyby miski cbmur okryły
Nad tobą twarz łaskawą B»ga,
Dokoła gruzy i mogiły..
Ż ł*lerzu, Ciężka tobie drogs!
Hej, naprzói! N->c jak upiór straszy,
W mgłach czernią krwawe szańców blizny;
Toż rany w piersi mttki nasrej.
Żołnierzu, rany twej Ojczyzny!
Wszak ją rord^rły ręce wrog i. .
I nie doczekasz m ie plo#u
Ż.<łnlerzu, ciężka tobie droga
I walka twoja bez psrdinu
Hf], naprzód! Słyszysz? grają dd>ła
I kule świszczą w dzikiem pędzie?
To tfbie wojna zaśoiewała,
Z tej pkśni wcl icść twoja będzie.
Z tą pieśnią, w strasznej bojów matni,
Za wieki cierpień w poniewierce,
Wrog»wi wymierz cios ostatni,
Cios jak śmierć raocay~w samo serce!
Hej, naprzód! Choć wróg błyska w oczy,
Bagnetu ostrzem piersi rani,
I krew z pod serca żywą toczy,
Żołnierzu, umrzyj, wszak to dla Niej!
Mniejsza, źe czyjeś oczy płaczą
Po twoim zgonie w cichej chacie,
Że się podrywa dłen z rozpaczą
Ku tobie, nssz męczeński bracie.
Hej, naprzód! Jesteś już u celu:
Przez zórz wschodzących złote bramy
Ku niebu wstąpisz do apelu
I powiesz Bogu, źe czekamy!...
J. S. W.
II II
czasu między dwoma starszemi dru
żynami.
Wszystkie cztery drużyny są ze
scbą w ścisłym kontakcie. Panują u
nas nadzwyczaj sympatyczne koleźeń
skie stosunki, zacierające wszelkie
granice wykształcenia I stanowiska
społecznego między członkami i
członkiniami poszczególnych drużyn.
Wspólnie odbyty w Nałęczowie kurs
sali, w ubieraniu jej i t. d. Od sty
cznia zaczyna się ożywiony ruch {
praca organizacyjna wzrasta. W kwie- ’
tniu oddział skautów wziął udział
korporacyjnie w pogrzebie weterana
z 1863 roku. Wreszcie na obchodach
majowych skauci i skautki steją się
już popuhrnl. Dwa pełne plutony,
męski i żeński, idą już sprawnie w
pochodzie z wszelkiemi odznakami ł
sztandarem.
Z wi*sną wzrasta też liczba skłj.
danych egzaminów skautowych. Trze
ba widzieć, żeby podziwiać, jak chłop
cy ze wsi przygotowują sfę i zdają
eg?amina skautowe, gdzie pierwszy
rez w życiu stylają się z hlstorją
Polski 1 wielu wdedomościemi, wpro
wadzającymi ich w nowe światy.
W ZŁkcńczeniu można powie
dzieć, że wszystkie nasze drużyny
posiadają wśród swych młodych człon-
kóv/ wielu, wiflu solidnych ludzi,któ
rych zalety skauting umiał podnieść
i ugruntowć-ć, którzy niepostrzeżenie,
sarrl nie wiedząc kićdy, udoskonala
ją ducha i ci»ło.
Mieczysław Rogr^itkl.
Drużynowy
,Wiad. Skaut."
CAtEJ POtSKi.
instruktorski d!a’;szarź, na który zje
chało się przeszło 40 osób z 10
miejscowcśzi okręg j, zacieśnił te sto
sunki, pobudź ł ducha i dał nam u-
miłowanie pracy skautowej i zespo-
linis wysiłków.
Skauci w naszym okręgu wy
stąpili na widownię już przy obcho
dzie powstania Styczniowego w Na
łęczowie. Pomagsli przy porządku na
Zycie w szkołach żydowskich w
Warszawie. Mamy pad ręką ostatni]
numer b-?t!ińsk!ej «Juedische Rund-i
schau”, w którym znajdujemy wią-!
zankę ciekawych szczegółów o życiu
w nowych szkołach żydowskich w
Wsrszawśe.
W szkołach tych panuje język
hebrajski. Nietylko podczas nauki,]
lecz także podczas zabawy. Wszel
kie gry i zabawy freblowskie dosto-|
sowano ściśle do ducha rasy. A wiąci
,dom żydowski", „Tora", „Sukka",
„Menora", „zły Himon i piękna Es-
terka” itp. żyją tu w ceisj pełń'. Na
wet hlki tutejsza mają swój „wyblt
ny typ i duszę żydowską”.
Wspomniane pismo opisuje Tfa-
Stępnia obcą nam uroczystość cha-
nuKi. „Rozsuwają zasłonę i oczoia
zgromadzonych ukazuje się cśm
dziewcząt, z niebicskiemi szarfami na
białych sukienkach, każda ze świecą
w ręku. Przed niemi stanął chłopiec,
który odśpiewał pisiń błogosławien*S
stwa, poczsm uroczyście zapalił
świece dziewcząt; wyglądały terez ni*
by żywa Menora. A setki małych wi-i
dzów wołały w zachwycie: „Moaus
zur jeszuosi”. j
- - d
,Aibo obchód Purim. W jed-i
niezdatny da służby w pclu, zostaje
w 6 pp. przydzielony do kancelarji w
Rozprzy kcła Piotrkowa. Gdy pułk
wyrusza w pole st-ara się wszystkie-
mi siłami dostać się na front. Uzys
kawszy to—przedewszystkiem uspo
kaja rodziców i przeprasza ith.
Z umieszczonych v/ pamiętniku
listów przebija niezmierna wdzięcz
ność do .Tatunia i Mamusi" za to,
iż mu pójść pczwolili. W trzymicsię
cznej kampanji wołyńskiej odznacza
się jako jeździec meldunkowy niesły
chaną odwagą: awansuje na plutono
wego, wreszcie mianowany podcho
rążym, zostaje przez komendę bry
gady podany do złotego medalu za
waleczność. Jednak szrapnei rosyj
ski przerywa pasmo jego dni. Cię
żko ranny w stos pacierzowy i w płu
ca umiera w szpitalu w Kowlu na rę
kach zrozpaczonych stratą jedynaka
rodziców.
Starannie wydany, ozdobiony
zdjęciami fotograficzsemi autora, pa
miętnik ten będzie dla przyszłości
pięknym obrazem duszy polskiego
żołnierzyka.
Józefa Musiałka .Rok 1914“
jestto jedna z pierwszych prac z za
kresu literatury historyczno wojennej
i dlatego pcsiadajaca znaczenie pierw
szorzędne dla przyszłego histeryka
wojny i Legjonów polski.h. Autor
objął w niej pieswszy okres wojny t.
]. czes od wyruszenia pierwszych od
działów strzelców Piłsudskiego w dniu
6 sierpnia 1914, do b iwy pod Low-
czówkiem, która zamyka pierwszą
fazę wojny i zarazem pierwsry okrss
działalności Legjonów. Z notatek I
zapisków żołnierzy i oficerów legio
nowych, z raptularzy i dzienników,
spisywanych w okopach, z relacji
wreszcie i opisów w dziennikach po
dawanych, skonstruował p. Musiałek
obraz bohaterskich wysiłków naszych
drużyn bojowych, kładąc kamień wę
gielny pod b-adowę jaką wzniesie po
wojnie historyk Legjonów. Opowia
danie miejscami bardzo zajmujące,
miejscami mające charakter raptula
rza wojennego, rozwija chronologicz
nie obraz działań Legjonów, starając
się podkreślić i wycieniować wszyst
kie ważniejsze epizody i momenty,
których historyczne znaczenie np. bi
twy pod Lowczówklem dopiero dziś
w perspektywie zdarzeń wojennych
przedstawia się we włfściwem światl*.
Czyta się tę książkę zszczerem
zajęciem, bo ma cherakter aktual
nych, współczesnych, za gcrąca na
papier rzucanych zapisków, które au
tor starannie u'^orządkował i rozwi
nął w plastyczny obr?z. Na wstęp-e
skreślił autor przebieg zdarzeń, jakie
poprzedziły wybuch wojny i narc-
dziny idei niepodległościowej, oraz
genezę Legjonów i organizację Na
czelnego Komitetu Narodowego.
Zesłużony powieściopisarz publi
cysta Artur Gruszecki napisał już
drugą powieść osnutą na tle obecnej
wojny. Niedawno Gruszecki napisał
powieść p. t. .Wróżby wojenne
Pana Radcy", o p a r t e na
znajomości stosunków i ludzi w
Gaiicji. O b e c n i e autor za
tło do utworu cbrał Królestwo. Wys
łannik organizacji legjonowej Pcrwa,
objeżdża dwory polskie celem wer
bowania ochotników do walki oręż
nej z Rosją. Wobec tego jednakże,
że zbyt ^ óźno akcja się rozpoczęła
emisarjusz nie zgromadził tek licz
nych zastępów, jakichby po zapale i
patrjotyzmie obywateli spodzi-swzć
się nsleżało, gdyż szpiegostwo na-
czehików straży ziemskith i czuj
ne ść władz rosyjskich stanęły w po-i
przek jego zamiercm. W ciągu inte-j
resujące), przeważnie djaolcgowanej
akcji powieściowej wprowadza nasi
autor do obozów polskich, gdziei
znajdujemy rozn-aite typy s.iachty,
inteligencji miejskiej, chłopów, rze
mieślników i robotników, którzy jako
Legjoniści spełniają z pcdziwem god-'
ną karnością i zapałem uciążliwe o-
bowlązki żołnierskie, a w walkach o-,
kazują się nieporównanym materja-.
łem żołnierskim.
Wpleciony zręcznie w wątek po-j
wieści wojennej romans „panicza“ zj
wiejską dziewczyną, zakończony wel
selem w obozie urozmaica akcję sym-,
patyczną nutą, ile źe miłość tych
dwojga nie natrafia na przesądy,
i dopływa niezmącona falą d?
upragnionego kresu. ,0 wolność i
godność" jest rzeczą interesującą, on
wianą gorącem tchnieniem patrjo-‘
tyzmu, będzie więc niewątpliwie
niemniej poczytną, jak poprzednie]
powieści zasłużonego autora.
/CZAS_1494c_1916_nr383_0005.djvu
Str. 5. .ZIEMIft LaBELSKft*—6 sierpnia 1916 r. hb 383.
^ ze szkół dzieci same ułożyły so-
jle komedją o króiu ftchsszwerosie
,0 jQzyku hebrajskim, same Ją wyre-
^serowały^ same przygotowały sobie
josłjunriy według wzorów palestyń-
jlęich I same też sztukę oklaskiwały,
]l)łaszczB Esterę w chwili, gdy z per-
jltlego haremu udawała się na ucztą
l([ólai^ską.
SzczegóiniHj silne wrażenia—jak
giówi autor wspomnianego artykułu
wywierają zabawy szabasów« dzieci
żydowskich w ogrodzie Saskim, gdzie
0 całym tym pięknym ogrodzie poi-
jtiej V/arszawy,—rozbrzmiewa obac-
pia mowa i śpiew hebrajski. Ta dzie
je« propaganda—podkreśla autor—
działa silniej, niż wszelkie inne, a
jczni dorośli, uczniowie dawnych
j^ół, stoją tam i przyglądają się w
idemem wzruszeniu*. Biedna, ta na-
pciska Warszaw&l
l tksi liltlillej i MeEllil.
—z—
— Wycleozka do Kazimierza.
frofasorowie wydziału architektury
politechniki warszawskiej pp. Z. Ka-
aiński, f\. Mleniewski, R. owlerczyń-
lyH, K. Skórewicz, Tołwiński. Ed. Wit-
tig. Zieliński. J. Kłoss wraz z 30 stu-
identami i studantkcmi architektury
przyjeżdżają na studja tygodniowe
do Kazimierza nad Wisłą, gdzie czy
nione będą zdjęcia, pomiary i szkice
abytków architektury polskiej.
Teatr Wielki.
Dziś po południu po cenach
zniżonych po raz ostatni w bieżącym
«zonie piękna, porywfjąca sztuka
iCabrjeli Zapolskiej »Sybir“, grana o-
iecnie z powodzeniem w teatrach
fgrszawskich, u nas wystawiona i
fsna bardzo starannie.
Wieczorem po raz drugi po
janowieniu melodyjna I niezwykle
fcwcipna operetka Linkego ,Lfzy-
TOta* w tytułowej roli z p. Godlew-
t
Poniedziałek zapowiada arcyws-
iy wodewil z iicznemi śpiewami,
pietami i tańcami »Biedna dziew-
cyna", który na czwartkowym przed-
nawianiu dezaał bardzo przychylne-
jgo przyjęcia.
V/e wterek doskonała sztuka
Sanisłftwa Kozł«w*kis§o »Medal
3 Ma]«“, która zdabyła sobie duże
pcaodzenie na scenie lubelskiej.
Wkowity dachód z pragrsmów dyr.
Halicki przeznacza na Legjony Pd-
' ikie.
Testłs* ,yWlliniature‘*.
»ZJsdfioczsRi aptyśsl*.
Dziś »Kleopatra* znekomita o*
r
'>tka w 1 ym akcie w przeróbce
Dolskiego, oraz bardzo urozmai-
! ttRa część koncertowa.
I Wa wtorek banaf.s St. Nałęcz,
I M który złożą się zupełnie nieznana
*it Lublinie niegranaoperetka »Czar-
’ilwledc«“, w 1 ym akci*, oraz far-
•• »Lorenzo i Jessyks* i część kon-
■it«wa.
B* o n I Is
-4- Sekcji Oplakl naä chorym! i
Lsgjoalstami (Ośdział Ligi Ko-
f wt) wręczono wczoriej pieniądze z
•^Hswy urządzonej w Świdniku w po
■“inej kwocie Kor. 826 I 52 hal. tu
• “l«ż 14 rubli 94 kop. Pomoc ta
f l^ybywa rzeczywiście w najodpo-
> •itdniejszej chwili. Nigdy jeszcze
* ®*^cja nie miała tyle wydatków, co
■' nrinionym miesiącu lipcu. W cza-
'^ostatniej ofenzywy rosyjskiej —
5 o1ł0 w dzień zwożono do Lublina
s^ych. Przez szpital legionowy
Pochodziły ciągle nowe transporty
'« chłopcy przyjeżdżający byli wyni-
^ni i obdarci jak nigdy.
Z powodu charakteru tych walk
w pierwszej połowie lipca—choć Le
gioniści uwieźli swój tren w absolut
nym porządku — i z materjełów woj
skowych nie uronili ani kawałeczka—
jednak osobiste rzeczy — plecaki z
całą zawartością, czapki, częstokroć
i buty pozostawieli w haszczach i
bagnach Wołynia.
W ramach swojej możności sek
cja stareli się nieść pomoc szpitalo
wi. Prócz dostarczanych stale arty
kułów, jak białej mąki.misk*», kefiru,
wody sodowej, sucharków, owoców—
rannym dawano bieliznę, czapki, o-
wijaki, płacono krawcc, który obszy
wał Legjonistów. Nie czas było my
śleć o pieniądzach. Wierzyłyśmy,źe
gdy idzie o rannych, pieniądze mu
szą się zawsze znaleźć—i dziś, kiedy
stanęłyśmy prawie u kresu swoich
funduszów, dobra wola i usilne sta
rania letników w owldniku przynio
sły nam tak wydatną pomoc.
Wierzymy, źe nie będzie to
fakt odosobniony, źe społeczeństwo
pamiętać będzie i nadal o nejaktual
nlejszych właśnie w tej chwili na
szych potrzebach. Tym zaś wszyst
kim, którzy się urządzeniem zabawy
zajęli i w jakikolwiek sposób przy
czynili do tak dobrego rezultatu, za
ic;z dobrą wolę i poniesione trudy
składamy najserdeczniejsze podzięko
wanie.
Zarząd »SakcJI O^iieki
nad ohurymi i rannymi
Legjoniętami*.
4- Pogrzeb Leyjonisty. W pią
tek o godzinie 4 ej popołudniu na
stąpiło uroczyste wyprowadzenie ze
szpitala wojskowego M 7, przy ul.
Szpitalnej, na cmentarz miejscowy
zwłok ś.p Michała Kardysa sekcyjnego
I brygady Legjonów polskich, zmsr-
łago dnia 3 b. m. w lubelskim szpi
talu dla Legjonistów. iSa czele kon
duktu pogrzebowego szeoł pluton
honorowy Legjonistów w pełnym
rynsztunku. W drcdzs przygrywała
żałobne pienia orkiestra wojskowa.
Orszak prowadził ks. Janicki, kape
lan lubelskiego szpitala dla Legjo-
nistów. Obok trumny, pokrytej kwia
tami, szla eskorta złożona z Legjoni
stów. Za trumną postępowała depu-
tacja miejscowej ekspozytury Legj-o-
nów z kap. Baczyńskim i poruczni
kiem Korzeniowskim na czele, dalej
kilka szengiw Legjonistów, deputa-
cja Ligi Kobiet i publiczność. Na
cmentarzu nad mog łą polskiego źcł
nierza zmarłego z ran odnięsionych
podczas lipcowych walk Legonów
na Wołyniu w gorących słowach
przemówił podporucznik Wąsowicz,
pocnosząc męstwo i poświęcenie
zmzrlsgo. Salwa honorowa oddzia
łu Legjonów i śpiew hymnu naro
dowego .Boże coś Polskę" zakoń
czyły smut y, a podniosły obrządek.
Nad trumną ś. p Kardysa po-
grzeba.iO w osobnej skrzynce j'jgo
amputowane nogi.
-j- Na Lagjony Polskie przezna
czył dyr. Halicki całkowity dochód z
wtorkowego przedstawienia w Teatrze
Wialkim, które wypełni ciekawa,
sztuka Kozłowskiego »Medcl 3 go
maja.
-f Poszlękowanle. Kolonja Krę-
piec szpitłla Dziecięcego skłe.da po
dziękowanie p. Micheiisowej za zło
żenie przez nią w dniu jej imienin
żniwiarki w darze wymienionej insty
tucji.
Ta sama instytucja składa po-
dziękcwcnię za ofiarę 100 koron zło
żoną na obiady dia głodnej dziatwy
przez p M O.
Sfiara. Po piątkowym po
grzebie Legjenisty ś. p. Michała Kar
dysa, na cmentarzu p. Hiittel żona
podoficera rachunkowego złożyła na
ręce podporucznika Wąsowicza 10
kor. na Departament Opieki nad su-
perarbitrowanymi Legjonistami. P.
Wąsowicz złożył ofiarę w naszej
administracji.
Rosyjska widownia wojny.
WlEDEI^ 6.8, (IK.) Komunikat
urzędowy austro-węg. pod datą 5 8.
Wojska ttpmji aroyks.
Kapola, «paiozące w Harpa-
tachp zj^skaty i wozopaf na
terenie. W nasze pc^oe
wpadło 325 Rosjan i dwa
działa. B»twa rozgorzała
aż do Deiatyna. fSa p4ł
nocny zachód od Zatozieci
na południowem akrzyd
ie arm|i gon. Hfndienisiurga
udało sią nieprzyjacielowi
na kilku mieisoaoSs prze
kroczyć zagłsbienłe Sere
tu. Został on odrzucony.
Tylko na jedn
/CZAS_1494c_1916_nr383_0006.djvu
S(T 6. .ZlHMlfl LUBSŁ3K/1—6 sierpnia 1916 r. M 38ä
Na froncie kaukaskim na
prawym skrzydle zaatakowały na
sze przednie straże wzgórza na
południe od Bltlisu i wyparły
wroga z przedniej linji dobrze u-
fortyflkowanycb okopów. Roz
lokowanie na południe od Musz
rosyjskie wojska zostały również
wyrzucone ze swych stanowisk i
wyparte na wschód. W centrum
uległy rozbiciu ataki rosyjskie na
nasze stanowiska na zachód od
Ersingjan. Na innych odcinkach
frontu sytuacja bez zmian.
Popługaijaf a wojira.
AMSTERDAM, 6.8, (BK.)
»Times“ dowiaduje się z Lizbo
ny, źe w poniedziałek odbądrie
się nadzwyczajne posiedzenie
kongresu narodowego, na którera
mają być powzięte ostateczne
rezolucje co do udziału czynnego
Portugalji w wojnie.
Klianoaranie.
RKflDEM]fl ROmiCZB
W Dublanach pod Lwowem
PETERSBURG, 6 8, (AK.) Pet.
flgenc. Telegraficzna donosi: Członek
rady Państwa Bobryński zoslał mia
nowany ministrem rolnictwa.
ogłasza niniejszem wpisy na wszystkie trzy lata nauki. Mający za
miar wstąpienia do Akademji winien wnieść najdalej do 15 wrześni*
r. b. pisemne podanie do Dyrekcji Akademji (Dublany pod Lwowem,
p. loco) z dołączeniem: metryki chrztu, świadectwa dojrzałości, świa
dectwa stanu zdrowia i świadectwa moralności za czas od wystąpie
nia z poprzedniego zakładu naukowego, jeżeli ten czas wynosi wię
cej niż sześć miesięcy.
Ostateczne przyjęcie kandydatów z Królestwa Polskiego zależy
od galicyjskiego c. k. Namiestnictwa w Białej, o co w każdym po
szczególnym przypadku złożyć należy podanie na ręce Dyrekcji.
Opłaty szkolne wynoszą rocznie 300 kor., za utrzymanie 900
kor., rocznie w 2 ratach półrocznych z góry.
Rok szkolny rozpoczyna się 23 września.
*
*
m
Wykonanie ^
staranne.
Ceny
przystępni
Ireny Sliwlckie]
G -u t> 0 rx ia .to rB k p A . J \^ 8 .
Wykonywa Wszelkie roboty drukarskie.
PIERWSZA AUSTRJACKO-WęGIERSKA C. I K. NADWOR.I PRYW. ^
FABRYKA WYROBÓW SITOWYCH I ZAKtAD PERFOROWANIA BLACHY
HUTTER&SCHRAI1TZ,PRA6A VII.
POIECAJA; WSZYSTKIE
RODZAJE KRAT OGROD
ZENIOWYCH ZARÓWNO
W SKROWNEM.JAK I W
JWTYSrrCZNCM 5TYU)-
WEM WYKONAHIU, DR-
ZUR.PORECZfi DOSCHO-
OÓWI BALKONÓY/.KRA-
TYDOGÓRNYCnOKIErt,
PLEDOKKI DRUCIANE
WSZEIKICH RODZAJÓW,
tWIERACE W CZWORAKI
EM WYKONANIU. NASrę-
PNIE WSZELKIE RODZAJE
DZIURKOWANEJ BLACHY
ZeWSZYStKlCH METALI.
KATALOGI
ii!
TKANINY DRUCIANE DO pftZEMYStUTECHNiCZNO-CHEMIGZNEGO,
JAK RÓWNIEŻ WSZYSTKIE PODOBNE ARTYKUŁY.
I KOSZTORYSY GRATIS I FRANCO.
Wodnoszklist* MYDŁO
łółte, z wielką wartością w praniu i silnie się pieniące w Vł i V2 kg.
kawałkach, następnie Cebulę jadalną i Czosnek, towar piękny
i trwały dostarcza wagonami jak również w mniejszych ilościach Firma
SUdungarisohe Seifenfabrik &
Landesprodukten Export A. G. MakOy
1032 Wągry. Adres dla pepesz: »Comraerzla* Mako.
Rodzina
Józefa Księżyckiego
ewakuowanego do Rosji, zawiada
mia go, że wszyscy są w Lublinie
są zdrowi. Odebraliśmy jeden list
w październiku z Moskwy a w
marcu depeszę niewiadomo skąd.
Jesteśmy bardzo niespokojni. Pi
sma polskie i rosyjskie proszone
są o przedruk.
K0IIII|IKC|
X Lublina (Wieniawska 4) zawiada
miają syna Tadeusza motocyklistę
Sztabu 111 armji, 2 motocyklowej
roty, 4 kompanji. przebywajęcego
w Rosji, że rodzina zdrowa; proszą
ludzi dobrej woli o wiadomość o
nim tąż drogą lub przez komitet
Polski—Sztokholm. Pisma polskie
i rosyjskie proszone są o łaskawe
przedrukowanie.
ńiem Fipei
i prsweslawi!
0«na 15 kop.
Oo nabycia w Administracji
»Ziemi Lubelskiej”. 244
PAMIĘTAJMY
O SZKOLNICTWIE
POLSKIEM.
Speojslne przesyłki fraciitowe do— i z Polski.
Ekspozytura w Szczakowej. Agentury
we wszystkich stacjach granicznych
Królestwa Polskiego.
JOS. J. L E IN K AUF
o. k. Nar‘@dowy spedytor.
Gditrala: WILIEŃ i, Hilftrilatftriłfassa 9.
I L 3- E s
geilln 52 Rathenowerstrasse S,
@ucb§f Schweizer Grenze Ala,
Gierniowce, Liwów,
PonfafeL Paryż.
DeOSNE 06Ł03ZEHIiH
Przyjmowanie wszelkiego rodzaju miądzynarcdowych
przesyłek koleją I ckrątami.
Informacji udziela się chętnie. 652—19873
OBROlSCR WOJSKOWY
A d w . JDr. D ro b n e r
KRtk KO W, GOŁĘBIA i. 2.
Skład desek
i matcrjaia budowlanych
]
został przeniesiony
ul. PROBOSTWO
na ul. LUBARTOWSKĄ 29.
zawiadamia córki Marję Frycz
Kijowa i Zofję Skrzycką zamiesz
kałą w Rochaczewie gub. Mohilow-
ska, że jest chora, siostry zdrowe,
Lucia ciężko chorowała. Piszcie
detalicznie o dzieciach, Szopena 3
Proszę pisma polskie i rosyjskie
przedruk.
Dnia 1 lipca zgubiono konc
na restaurację 2-go rzędu, wyd
na imię Katarzyny Lesisz. Ła'
wy znalazca raczy odnieść doi
dakcji »Ziemi Lub.“ i
Dom jednopiętrowy do sprzed
z placem pod budowę. Wiadon
w Adm. „Ziemi“. '
Mereszki na suknie bluzki i
liznę wyrabia pracownia mere
Grodzka 26 m. 7. Obstalunki
konywa w przeciągu doby.
Obiady domowe od 1 rubla
miejscu i do domów. Szpitali),
m. 3.
Osoba starsza, inteligentna,
cuzki. muzyka, przyjmie zajęć
życie i mieszkanie do towarzy:
Inb do dzieci. Oferty w red
Pokój słoneczny umeblowan
śródmieściu, do wynajęcia dla
by inteligentnej. Wiadomość»
dakcji. ^
Pokój z balkonem przy rf
nie do wynajęcia. Przemysłot
mieszkania 9, 11 piętro.
Potrzebna kobieta lub dj
czynka do zarządu domem,
domość Krak. Przedm. 55, j
Feliksa Królikowskiego.
4'
Potrzebna roznosicielka gai.
rekomendacją,• • „Rekord*—Kapi" - - - p7'
ska Nr 2.
Potrzebny nauczyciel lub '
czycielka angielskiego języka. ■
wyższy. Oferty w języku ai!
skim proszę składa^c
w ac
„Ziemi Lub.“
dmj'
-4'
Zaginęła matura ucznia a <
Handlowej Męskiej w Lublinii.
lesława Holika. Łaskawy zna '
zechce oddać w administracji, 1
mi Lub.“ za nagrodą.
Szepokia sepcci 1
— Czegóż panienka ]
ka smutna, pewnie kaw«;
pani wzięto do wojska? ,
— Ach taki Wszysli
trzechi i
‘
kadiżktsr I Wydawca Daailsl