/CZAS_1494c_1914_nr36_0001.djvu
Rok IX, No 36. Czwartek, 5-go I utego 1Q/4 roku Cena 2 grosze.
prmusaraty
. 9 V lkmUlBB4
•ki« ! ' !
V ŁMUM
mifrcM dg.
PISMO OODZliNfSE.
R«4ttiko{« t Atfmi{Metr&«i«: n^a Safeof«ito#»itt Hi 1, Ś9m l^sNlftdswIfiifia.
B ■ a B tkraynka oeoitewm NU «41. g ■ a g T«łdMp Ni 117. ■ a a a
S.Ü. .......r».».»?.
.-II.I-lig.... , ... ............. ■lOTM.wr»! ,11.» .ig n .■■ni. . M»
OMSiątKA w »MMnvtai »•■ MMflMif k ■ S HcM • t^M«, ttWM(»vrato m m,
Rwuu*«!'1. SnsbsMhc, BiM8ieik«wi^ 9 W ptMM •aMM HifMR^Ga $. «agtoolwiAwe ^ĘSTf
Ww» Wr*- ^1*. *!<. 8»«^ A fr LHtli Bsm k I f VSBäeeg^wTÄ. # SiätvHi *^»e» ,Ä|ß3w", ffwwtit
V Wltatei mnih WcSto <£ »«■ Na^ k ll. KlM I ».kaiOMSa B. W I^O a^rg, l j,, iiw» fc^.lWscaitM.
KavaH »rw»*M. V ItaaiHrtes Baai Waiil. 3. I k MeM i B.iM, fea>aaaiW»B. «TlyeeL W £«>3mn3I« 4»>Sa«MÜ
/CZAS_1494c_1914_nr36_0002.djvu
36. .ZIEMIA LUBELSKA-—Dnia 5 iutego 1914 roku Str. 2.
kierownictwa, którebj maszynę puś
ciło w ruch
Gdyby Tow. Rzemieślników 1
Handlujących sprawę tę ujęło w swe
ręce i przeprowadziło, dałoby naj
lepszy dowód żywotności swa) i po-
źytsczności. ______________ ol.
!((MSFOllBEflOJE W ÜSE
LUS£LSXi£J<*.
Ił
Z Gai*bowii (pcw. Puławski).
Cukrownia .Garbów*, jak każda zre
sztą cukrowni?, grupuje dokoła siebie
większą liczbę inteligencji i rzeszy robot
niczej. W niniejszej korespondencji pra
gną opisać życie powyżej wspomnianych
grup ludzi. Zaczną od inteligencji. Życie
Jej trudno nazwać życiem jest to popro-
stu zwyczajna wegietacja. Czyż może
być mowa o życiu, skoro brakuje silniej
szego uczucia, jeżeli mało sią przejmują
ogólno narodowymi ideałami. Brak prze
jęcia sią nimi powoduje martwotą. To
też nic dziwnego, że fabryka garbowska,
jako pewne zbiorowisko ludzi wykształco
nych nie wywiera wpływu ani kultural
nego, ani oświatowego. Cukrownia jak
gdyby odosobnioną jest od życia pobliz-
kich wsi i miasteczek. Nawet ciosy spo
łeczne, jakie spadają na nas w ostatnich
czasach, nie potrafią wywołać silniejszej
reakcji w duszy każdego Polaka i zagrzać
do pracy nad ludem. Nieliczne tylko jed
nostki zajmują sią pracą społeczną, bądź
to prowadząc sklep spółkowy w pobiiz-
k:.m Markuszowie, bądź to wygłaszając
pogadanki dla robotników, Pozatein
niema innych placówek społecznych z
wyjątkiem straży ogniowej, której zresztą
brak wyćwiczenia. Z Warszawy jednak ma
przyjechać instruktor, który postawi straż
na odpowiedniej stopie. Instytucja usi
łująca poprowadzić handel zbożem, jesz
cze nie rozpoczęła swojej działalności, ale
jest wielka nadzieja, źe w stosunkowo
bltzkim czasie rozwinie błogosławioną
działalność wśród rodaków. Przypuszczam,
że inteligencja miejscowa żywo sią zaj
mie energicznem poprowadzeniem tej no
wej, bardzo ważnej placówki.
Oto wszystko, co jest dotychczaso
wym wynikiem miejscowej myśli i ini
cjatywy.
Pozostają do omówienia stosunki
robotnicze. Stałych robotników naogół
jest niewielu, są to przeważnie rzemieśl
nicy, Zazwyczaj klasa robotnicza orga
nizuje sią; tutaj tego nie. widać. Robot
nicy w cukrowni .Garbów* nie należą
do żadnych z wiązków: nawet do Związku
Zawodowego robotników cukrowni Kró
lestwa Polskiego, Ekonomicznie mniej są
tutaj ludzie wyzysk wani, aniżeli w innych
cukrowniach. Fabryka stara sią urozmai
cić życie duchowe robotnikó v, prenume
rując dia nich kilka gazet: .Ziemię Lu
belską*, „Świat“, „Gońca Warszawskie
go“, .Gazetą 2 Grosze“, W życiu ro-
botniczem ważną rolą grają szkoły, wy
chowujące młode pokolenie. Fabryka
dąży usilnie do założenia szkoły fabrycz
nej; już otrzymała pozwolenie od rządu,
pod tym jeno warunkiem, źe nauczyciel
będzie prawosławny, W tym roku po
wakacjach zacznie zapewne funkcjonować
szkółka dia drobnej dziatwy, która ze
strony swych matek nie ma prawie ża
dnej opieki. Od czasu do czasu odby
wają sią zabawy, a w.szystko to ma na
celu rozbudzenie życia towarzyskiego.
Wewnętrzne życie między robotnikami
pozostawia dużo do życzenia: zamiast
zgody i jedności widzimy walką, ciągłe
nieporozumienia na tle csobistem. To
sprawia, źe życie robotników sprowadza
sią do życia wyłącznie rodzinnego. Na
leży podnieść bardzo dodatni fakt: oto
między robotnikami a inteligencją fa
bryczną niema antagonizmu, jaki widzi
my w innych fabrykach, gdzie urzędnicy
traktują robotników, jak bydło. Tu takiej
niegrzeczności oraz wywyższania sią nie
ma, co zresztą stwierdzają sami robot
nicy,
Al~k.
Cukrownia .Garbów“,
PAMIĘTAJMY O POTRZEBACH
NASZEGO SZKOI.NICTWA.
Pisma warszawskie zamieści
ły następujący list p. Jasa Wielo
wieyskiego członka rady familijne} i
głównego opiekuna ubezwłasnowol
nionego p. Józefa Marjaoa Klemen-
sowskiego.
Szanowny Panie Redaktorze!
Jako członek rady familijaej i głów
ny opiekun, uprzejmie proszą o wydru
kowanie na szpaltach .Kurjera Warszaw
skiego*, wyjaśnienia następującego:
1. Ubezwłasnowolnienie p, Józefa
Marjana Klemenso*skiego było smutną
konieczność ą, wobec choroby umysło
wej i wynikającej ztąd niepoczytalności,
stwierdzonej przez trzech ekspertów, le
karzy psychjatrów: p.p. Rycblińskiego,
Męczkowskiego i Dragomsuowa,
2. Umieszczenie p. Józefa Marjana
Kiemensowskiego w domu zdrowia, było
spełnieniem prostego obowiązku ladzko-
ści, wobec faktu, źe p. Klemensowski
nietylko był pozbawiony odpowiedniej
opieki, leci żył pod terorem swego oto
czenia, które maltretowało chorego, posu
wając sią nawet do bicia.
3. Rada familijna dlatego rozpo
częła starania o unieważnienie niałżeś-
stwa, ponieważ związek ten był zawarty
wówczas, gdy p. Klemensowski był już
niepoczytalny i dał się skłonić do tego
aktu pod wpływem postrachu. Ślub od
był się o godz, 2 w nocv i był udzielo
ny .in extremis“, pomimo, że choroba
umysłowa, dręcząca p, Klemensowskiego,
nie zagrażała jego życiu.
4. W zwją.'ku z powyższem rada fa
milijna przfdsiąberze starania o trznanie
za nieważne uprawnienie przez p. Kle-
mensowskiego dwojga dzieci Agnieszki
Pawłocik, obecnej Klemensowskiej,
Niezależnie od powyższego, zawia-
domiłesa rejentalnie p. Kleraensowską,
źe do chwili oitatecznego rozstrzygnię
cia sprawy na drodze prawnej, oddają
do jej rozporządzenia pałac w Celejowie,
oraz, że każde] chwili służą jej odpo
wiednią sumą na utrzymanie.
Uznają za właściwe dodać, że pie
niądze, znalezione przy p. Klearensow-
skim, są złożone w Banku współdziel-
czym, wszelkie zaś koszta wykładam z
swoich własnych funduszów.
Stwierdzając wszystko powyższe
podpisem włas.ioręcznym, proszą Cię,
Szanowny Redaktorze, o przyjęcie wyra
zów wysokiego .szacunku i poważania.
D 28/1, 1914 r.
Jan Wielowieyski.
N« list p. Wielowieyskiego pisma
warszawskie zamieściły ze strony przeciw
nej odpowiedź nastepojącą:
Sianowny Redaktorze!
W tak głośnej sprawie uprowadze
nia i wywłaszczenia, dokonanych w nocy
z d, 18 na 19 stycztiia r. b. na osobie
p. J. Klemensowskiego, wobec listu p.
Jana Wielowieyskiego, zamieszczonego w
numerze 48 .Gońca , jako radca prawny
małżonki ubezwłasuowolnionego, uprzej
mie proszą o łaskawe zamieszczenie ni-
hicjszego sprostowań a
Nieprawdą jest twierdzene listu,
jakoby .umieszczenie p. Klemensowskie
go w domu zdrowia było spełnieniem
prostego obow;ąz!iU l:>dzkości, wobec fa
ktu, że p. KL nietylko był pozbawiony
odpowiedniej opieki, lecz żył pod tero
rem otoczenia, które maltretowało chore
go, posuwając sią nawet do bida*.
Prawdą natomiast jest, że p, Kle-
raensowski był absolutnym panem w
swym domu i rządził się jak .dłligens
pater familias*. Długoletnie wzajemne
przywiązanie i zaufanie łączyło oboje
małżonków, wzmocnione wielkiem uko-
chaaiem dzieci, które ojciec - nie cbcąc
sią z niemi rozstać—wolał wychowywać
w domu. Sikoda, źe p, Wielowieyski
nie był obecnym przy wzruszającem za
iste, a nader serdeczneni powitaniu wy
wiezionego przez się p, Kl., gdy od
wiedziła w jego dzisiejszem więzieniu
żona wraz z dziećmi. Trzeba było wi
dzieć z jaką iście wersalską kurtuozją
pan na Celejowie i Klementowicach kil
kakrotnie ucałował ręką małżonki, jak
oboje padli sobie w objęcia, jak ściskał
i całował swe dzieci. Ot, co tu mówić!
Trzeba zaiste fenomenalnego tupetu, by
wobec takiej serdeczności, bajać o,mal
tretowaniu ze strony otoczenia, ba, na
wet biciu“.
Nieprawdą jest, jakoby tak zwana a
dziś już tyle głośna rada familijna roz
poczęła starania o unieważnienie małżeń
stwa, .ponieważ związek ten był zawar
ty, wówczas, gdy p. KL był już niepo
czytalny i dał sią skłonić do tego aktu
pod wpływem postrachu i jakoby ślu
bowi towarzyszyły jakoweś wyjątkowe
okoliczności*.
Prawdą natomiast jest, ie ślub pp.
KL odbył sią w kaplicy pałacowej w
Celejowie, zupełnie jawnie wobec kilku
wisrogodnych świadków (między innymi
p.raecenasa Gsłeaiborskiego z Lublina) i
całej służby dworskiej, których obecność
zarówno jak księdza, ślubu udzielającego,
chyba zupełnie gwarantuje przytomność
umysłową rowoźeńca i wjłącza jakiś
przymus osobisty. Prawdą jest, źe ślub
odbył sią wieczorem, a lue jak twierdzi
autor listu o 2 ej godzinie w nocy. Pra
wdą również jest, że odbył sią za iadul-
tem, lecz indulty należą do zjawisk co
dziennych, Cóż dziwnego również, że
odbył sią w kaplicy pałacowej, wiejskiej
rezydencji, a nie np, w Lublinie na o-
czach ulicznej gawiedzi. Przecież podo
bne .mariages reparateurs* unikają z
natury rzeczy hałasu i rozgłosu. Dla tej
że samej przyczyny w liczbie świadków,
których z pewnym przekąsem wymienio
no, spotykamy np, nie arcyksiążąt au-
slrjackich i infantki hiszpańskie, a ludzi
skromniejszej kondycji.
Lecz czyż to są jakieś wyjątkowo
nadzwyczajne okoliczności, wymagające,
jak chce sławetna rada familijna, uniewa
żnienia małżeństwa? Nieprawdą jest, ja
koby p, KI, nie chciał przy ślubie przy
znać dzieci za swoje, że uczynił to do-
pero, ulegając radom księdza, udzielają
cego sakramentu małżeń.stwa. Prawdą
natomiast jest, że uczynił to zupełnie do
browolnie i bez żadnego przymusu. Lecz
jeśliby nawet i tak było rzeczy wiście, że
osobnik, żyjący w stosunku powiedzmy
.wolnej miłości*, regulując wobec ko
ścioła i społeczeństwa trkowy, okazałby
sią do tego stopnia egoistą, by zapo
mnieć o tych nieszczęśliwych istotach,
które powołał do mąki życiowej, jaką
jest chyba los dzieci nieprawnych, to
czyż nie świętym obowiązmiem kapłana
w takiej chwili radą i napomnieniem in
terweniować w obronie maluczkich. Je
dyną przecież dia nich nadzieją kościół,
gdy nawet kodeks twardego Korsykani
na poszukiwania ojcowstwa do niedawna
jeszcze zabraniał I trreba być zaiste
n-etuzinkowyra cynikiem lub przewrot
nym sofistą, by faryzeuszowsko i obłu
dnie zasłaniając sią .pobudkami religij-
nemi o świętości sakramentu małżeń
stwa“. (tak powiedziano w uchwale sła
wi tnej rady familijnej!) lub powołując
sią 2 energją iście lepszej sprawy godną,
prawdopodobnie ,ad maiorem Det glo-
riam* uniewEżiiienia małżeństwa i przy
wrócenia — .in integrum restitutio“ —
przedślubnego konkubinatu pp. KL ze
wszelkimi takowego skutkamiL, głównie
pozbawienia dzieci praw do miłjonów
ich ojca. Zapewne Bóg tak godnym wy
siłkom ku pomiioteniu. Jego chwały,
nie omieszka pobłogo-ławić,.. Podobno
w sprawie biednego Józia Kwileckiego
powoływano sią także na,„ pobudki re
ligijne, by osłonić gonitwą o miljony,..
Smutne, wstrętne i bezwstydne.. Czy
nie przyzwoicie] pozostawić Pana Boga
i świętość sakramentu małżeństwa w
spokoju, bo na takie mydlenie oczu nikt
sią chyba nie złapie.
Prawdą jest, że p, Wiel. najpierw
przez adw, p, Zdziennickiego zwracał sią
do ranie w kwestji ?lim-:ntów dla żony
i dzieci ubezwłasnowolnionego, a nastę
pnie posłał odpowiednią rejentalną de
klaracją pani KI, która również rejental
nie od.oowiedziała mianującemu sią głó
wnym opiekunem, że 1) zaskarżywszy w
drodze właściwej postanowienie tak zwa
nej rady familijnej na mocy art. 1667
pr. cyw, nie uznaje go za głównego o-
piekuna, 2) przeciwnie w myśl arti 348
i nast, oraz art. 506 i nast, kod. cyw,
1825 r., ona, jako żona jest główną o-
piekunką męża i 3) wobec czego katego
rycznie, pod grozą skutków prawnych,
żąda niezwłocznego wydania jej wszyst
kich pieniędzy, walorów i dokumentów
zabranych jej mężowi.
Nieprawdą jest jakoby internowany
p, Klemensowski miewał obecnie halucy
nacje.
Prawdą natomiast jest, że zarówno
dyrektor nakładu dr, Steffen, jak i jego
pomocnik dr. Gepaer kilkakrotnie oświad
czyli mi, źe do tej pory niczego anor
malnego w nim, żadnych halucynacji łub
jakichkolwiek objawów manji prześlado
wczej nie zauważyli.
Nieprawdą również jest, jakoby p,
KL nie martwił sią, że mu odebrano
pieniądze i papiery wartościowe oraz
bredził o jakichś 10 miljonzch z Peters
burga.
Prawdą zaś jest, że wciąż skarży
sią na ćwierć miljoaowe przyrausoVe wy
właszczenie, mocno niepokojąc sią z po
wierzenia walorów p. Wiel, Podobna ,Io-
kata*dajemawieledo myślenia, zwłaszcza,
że powątpiewa co do raaterjalnej odpo
wiedzialności p Wie!, na taką sumę. Co
będzie, jeśliby p. Wiel, np. to zgubił lub
okradzionym, albo przez bandytów ogra
bionym został. Wobec tego usilnie na
lega! na poczynienie odpowiednich ost
rzeżeń.
Nie wiem jak p':jmować zapewnie
nie w liście p. W., że pieniądze znalezio
ne (ładnie znalezione) przy p, K., są zło
żone w Banku spółdzielczym, i że
wszelkie koszty wykłada p. W, ze swo
ich własnych funduszów.
Prawdą albowiem jest. że przy p.
K. .znaleziono“ owej pamiętnej no(^,
gdy go uwięziono, tylko 900 rb, pieniędz
mi, Wiem, lecz to już nie z listu p.
W,, że oprócz tych 900 rb. w br^nkn
owym złożono listów zastawnych Tow.
Kred, Zieinsk, na 40,000 rb, również w
ten oryginalny sposób .znalezionych“.
Go czyni razem 40,900 rb, A gdzież re
szta do ćwierć ralljonn? Gdybym był c e-
kawy, to bym o to spytał! Ä ja będą ty
le ciekawy i niedyskretny, że o to zapy
tam, tylko naturalnie nie za pośrednict
wem gazet, a w formie i n miejscu wła-
ściwem, gdzie trzeba będzie dać cdpo-
v/iedź nieco wyraźniejszą i bardziej szcze
gółową, niż ta, jaką tak sobie, mimocho
dem, jakby od niechcenia pomieściło sią
w .Kur. Warsz.“ o tej .znalezionej ba
gatelce*, jaką jest—260,000 rb.
Prawdą jest również, że w uchvirale
owej, tyle już rozgłośnej, w swoim rodza
ju iś.'ie .historycznej* rady familijnej,
czytamy: .upoważnić głównego opiekuna
do pokrywania z funduszów ubezwłasno
wolnionego wszelkich kosztów wytacza
nych procesów, umawiania sią o honora-
rja adwokackie, wypłacanie tychże i t ć.
Do czegóż ta .carte blanche* jeśli .wszel
kie koszty* p. Wie], wspaniałomylśnie op
łaca z własnych funduszów? Czy nie rafał
słuszności p. Kłem. gdy, mówiąc o teai,
dodał ze smutnym uśmiechem; gdyby nie
przykre®, to byłoby zaiste zabawnem,
że przeciwnicy moi za moje własne pie
niądze będą mnie procesowali.
Oto punkt po punkcie odpowiedzia
łem na wywody listu p, Wiel., wykaza
wszy ,ad exidentiam“ ich czczość i bez
podstawność.
Wreszcie .modo informationis* jesz
cze słów parę.
Sprawa, jaką rai powierzono dobra
jest i słuszna (inaczejbym jej nie przyjął),
wdzięczna i svrapatyczna, Biutalne i bez
względne obejście sią z p. Klem., owo
porwanie i wywłaszczenie, dopełniło mia
ry, zwracając uwagą najszerszych w-rstw
naszego społeczeństwa i całej naszej
prasy na te fortele i kruczki, jakie wsiy-
dliwie aż do tej chwili kryły sią w cie:
niu akt kancelaryjnych. A opinja publi
czna ze wstrętem spojrzała na całą tą
.aferą* i jej głównych „roacherów“! W
oczach ogółu sprawa ta jest już przesą
dzona i wygrana. Ten już z góiy odnie
siony sukces utrudnia jednak do pe
wnego stopnia położenie obrońcy. Szero^
ki ogół, nie obeznany z subtelnościami,
wymogami, zawisłościtmi proceduralne*
mi, terminami itd, jednera słowem tein
wszystkiem, co Francuz nazwałby ,le
pächis de la procedurę“, nie pojmuje
dlaczego p, Klemensowski jeszcze jest
osobiście .zasekwestrowany*, właściwi«
„uwiąziony ‘1 Niestety węzeł, jakim du
szą dziś wolność osobistą intęresowane-
go misternie i sztucznie zaciągano lat
kilka (od 1907 rokul) Teraz, gdy pętlą
gwałtownie zaciśnięto — niepodobna w
dni łiilka odrobić tego, nad czera prze
ciwnicy z energją i wytrwałością, zaiste
lepszej sprawy godną, lata całe sią
/CZAS_1494c_1914_nr36_0003.djvu
Ws 36. ^ZIEMIA LUBELSKA* — dnia 5 go lutego 1914-go to^a. Słr. 3,
lolilł. To nie ów węxeł gordyjski, jako
wy, jak dragi Aleksander Macedoński,
jednyw zamachem miecza mógłbym pize-
/CZAS_1494c_1914_nr36_0004.djvu
Str. 4. .ZiEMlA LUBELSKA*—Pak 6 go lutego 19i4g. 36.
Zwycięstwo rzędu serbskiego.
BIriŁOGRÓD. Podczas wyborów
gminnych aieotnal wszędzie zwyciężyli
rządowcy. Z powcdu tego panuje wiel
ka radość pomiędzy zwolennikami rządu,
bo wybory gminne uważają za dobrą wró
żbę wyborow do skopsztyny. Wybory
odbyły się nieomal wszędz e spokojnie.
WychodżtuiO galicyjskie.
KRAKÖiV. W Galicji w ostatnim
czasie znowu ożywił się bardzo znacz
nie ruch wychodźczy. Na stacjach po
granicznych władze przytrzymują w wiel
kiej liczbie wychodźców, należących je
szcze do wojska, którzy mają fałszywe
papiery. W ostatnich dniach dokonano
rewizji w biurach towarzystwa emigracyj
nego we Lwowie, Przemyślu i Rzeszo
wie. Zabrano także wszystkie książki i
całą korespondencję niemieckie] centrali
dla sprowadzania robotników rolnych,
która utrzymuje ścisłe związki z Ostmar-
kenvereinem.
Utrudnianie imigracji.
NOWY JÖRK. Izba reprezentacyjna
rozpoczęła debaty nad przedłożeniem
imigracyjnem, uzależniającem pozwolenie
aa wylądowanie w Ameryce od pewnego
stopnia wykształcenia Przedłożenie to
azyska prawdopodobnie dwie trzecie gło
sów.
Prcjekt tunelu podmorskiego.
KOPENHAGA. Dwaj inżynierowie
skandynawscy złożyli rządowi szwedzkie
mu prośbę o koncesję na budowę pod
morskiego tunelu pomiędzy Danją a Szwe
cją. Koszta budowy tunelu obliczono na
100 mil. koron duńskich.
Szpiegosturo na Węgrzech.
WIEDEŃ. Komendant VII korpusu
w Temesvarze jenerał Meiksner, w roz
kazie do załóg w Szegedinie komunikuje,
że w ostatnim czasie do Węgier przy
była rzekomo cała chmara szpiegów ro
syjskich, i to oficerów sztabowych, którzy
przebrani jako robotnicy i kupcy podró
żujący, szpiegują artylerję i fortece. Na
zwiska oraz dokładne opisy wszystkich
ztrane są austijackiej władzy wojskowej.
Komendant daje wskazówki co do aresz
towania szpiegów.
Zamianowanie nowego rządu
w Alzacji.
STRASBURG. Zamianowanie no
wego rządu wywołało tu powszechnie
żdziwienie. Od początku przesilenia wi
dać było, źe Berlin nie chce do nowego
rządu dopuścć urzędników ahackicb.
Koła polityczne nie mają zaufania do
nowego rządu. Coraz uporczywiej po
wtarza się pogłoska, że namiestnikiem
Alzacji zostanie kanclerz, Bethmann Holi
weg. Podsekretarzem stanu w wydziale
sprawiedliwości będzie Molitor.
Nowi członkowie rzędu alzac
kiego u cesarza.
BERLIN. Cesarz przyjął naaudjen-
cji nowomianowanych człunków rządu al
zackiego, Roederna i bar. Steina.
Oszustwa wyborcze w Wiedniu
WIEDEŃ W czasie rozpraw sądo
wych poczynił jeden z byłych urzędni
ków magistratu wiedeńskiego zeznania,
wykazujące niesłychane oszustwa wybor
cze, popełniane przez partję chrześcijań
sko socjalną podczas wyborów do parla-
mentu. Okazało się, że niektóre bjeny
wyborcze t,łoauw*łj po 16 razy, mając
za każdym razem fałszywą legitymację.
Kłopoty finansowe Francji.
PARYŻ. Ca llaux przedstawił dziś
swoj plan finansowy. Oświadczył on,
że rząd znajduje się w dość poważnym
kłopocie finansowym i bedzie musiał za
prowadzić progresywny podatek docho
dowy i chwycić się pożyczki. Prasa re
akcyjna krytykuje mowę Caillaux'a,
sprzeciwiając się podatkom wzorowa
nym na systemach niemieckich i an
gielskich.
Zuchwałość niemiecka.
WIEDEŃ. Związek posłów naro-
dowo-niemieckich wniósł do prezesa mi
nistrów iiiterpelację, w której go zapy
tuje, co zamierza uczynić przeciwko agi
tacji polskiej, zwróconej przeciw niemiec
kiemu konsulowi we Lwowie za rzekome
popieranie interesów Ostmarkenvereinu.
Niezadowolenie z „prawdzi
wych“ Prusaków.
BERLIN. W kołach politycznych
opowiadają, że dwóch wybitnych ksią'ąt
Rzeszy wyraziło swe niezadowolenie z
powodu wystąpień .Związku Prusaków*.
Strajk nauozyoiell.
LONDYN. Połowa szkół w hrab
stwie Hereford Shire z powodu strajku
nauczycieli została zamkniętą. Władze w
niektórych miejscowościach przysłały nau
czycieli dla zastąpienia strajkujących, ale
ci spotkfli się z silnym oporem dzieci.
W niektórych rai*‘]3COwościach uczenice i
uczniowie przyjęli nauczycieli hałasami i
manifestacjami na rzecz strajkujących. W
miejscowości Ledbarry uczen'ce wyp
chnęły nową nauczycielkę poza bramę i
rozpędziły dzieci, które chciały do szko
ły uczęszczać.
Poincarć jaka dziennikarz.
PARYŻ. Na bznkiecie, urząizonym
przez związek prasy republikańskiej, prze
mówił prezy.lent Poincare, sławiąc zav.ód=
dziennikarski, do którego przez długie
lata należał. Poincare nieraz już odzywał
się z tern, że gdy skończy się okres Je
go urzędowania, powróci znów do biurka
dziennikarskiego.
Katastrofa w kopalni.
DORTMUND. W kopalni Wien-
dalsbank w Kruckel zasypały kamienie
trzech górników, którzy na miejsc* wy
zionęli ducha.
Nowe popisy cufrsżystek.
LONDYN. Sufrażystki wtargnęły do
pałacu arcybskupa kanterbuiyjskiego i
interpelowah' go o jego stanowisko w
sprawie głosowania kobiet i więzień a
sufrażystek. W Glasgow sufrażysikk
wtargnęły na zebranie partji robotniczej
i wywcńały wielkie zaburzenia.
Samobójstwo gimnaxjasty.
BERLIN. W gimHazjum krOlews.viem
w Templinie enaleziono jednego z naj
lepszych i najweselszych uczniów powie
szonego na 2 chustkach do nosa. Podo
bno chłopiec bawił się w pov/ieszenie i
w ten sposób pozbawił się życia.
Echa pcbytu Venizelosa.
BERLIN. Urzędowa „Norddeutsche
Allgemeine ZeituHg* ośv7iadcza, że Venl-
zelos zapewnił kilkakrotnie, że G ecja
pragnie prowadzić politykę pokojową^ i
żyć w najlepszej zgodzie tak z sąsSala-
mi. jak i z innerai mocarstwami
Dyrekcja Towarzystwa Kredytowego miasta Lublina.
Na zasadzie § 82 Ustawy Towarzystwa, podaje do wiadomości, że niżej wymienione nieruchomości w mieście Lublinie, pożyczką Towarzystwa obcłąźone, z po-
iroóu niezapłacenia raty Lipcowej 1913 r. sprzedane zostaną przez publiczne licytacje, które odbędą się o godz. 11 rano, przed wyznaczonymi Not»-juszaiTu przy Sądzie-
Okręgowym Lubelskim, lub osobami, prawnie ich zastępującymi, w domu pod Ne 163a.
Warunki licytacyjne złożone zostały do zbioru dokumentów właściwych ksiąg hipotecznych i przejrzane być mogą w Wydziale Hipotecznym, todaież w kance-
terji Dyrekcji Towarzystwa Kredytowego miasta Lublina. *
Vadium do licytacji winny być przedstawione w gotowiźnie, lub w listach zastawnych miasta Lublina.
Xs Xs
NIERUCHOMOŚCI U L I C A
Wysokość
pożyczki
Kaucja Licytacja
rozpocznie
się od sumy
W Kancelarji
Notarjusza
TERMIN SPRZEDAŻY
policyjny hipoteczny R u ) I i
455 A 878 Ruska 3000 450 4500 Reszczyńskiego 9/22 Kwietciia 1914 roka:
674 e 699 Lubartowska 4000 600 6000 Turczynowicza 10/23 Kwietnia 1914 roka.
664 917 Lubartowska 36000 5400 54000 Pleszczyńsktego 10/23 Kwiełoia 1914 roks.
5, 65—66 4 Rynek 13500 2025 20250 Turczynowicza 12/25 Kwieiiłia 1914 roku
226 606 Podwale 7000 1050 10500 Ple szczyńs kiego 14/27 Kwirfnia 1914 roku
210 a 1020 Zamojska 4500 675 6750 Kałużyńskiego 14/27 Kwietnie 1914 rokit.
350 a 224 Krakowskie Przedm. (Zielona) 15000 2250 22500 Turczynowicza 15/28 Kw etnia 1914 roku:
239 162 Bernardyńska 15000 2250 22500 Wadowskiego 15/28 Kwietnia 1914 roku.
344, 344b, 344a, 220, 1097 Czechówka (Niecała)
22500 3375 337.50 Turczynowicza 16/29 Kwietnia 1914 rofte;
875 a W 918 Przedmieście Piaski 8000 1200 12000 Wadowskiego 16/29 Kwi^nia 1914 roku
875 B 932 Przedmieście Piaski 5400 810 8100 Wadowskiego 16/29 Kwietnia 1914 roku
172 E 704 Kapucyńska 14900 2235 22350 Kałużyńskiego 16/29 Kwietnia 1914 roku
331 t 1142 Czechowska 31000 4650 46500 Turczynowicza 17/30 Kwietnia 1914 roksr
Wreszcie Dyrekcja podaje do publicznej wiadomości, że gdyby w wymienionych wyżej terminach przypadło święto uroczyste lub dzień galowy, w takim raiie
sprzedaż dokonaną zostanie w następnym z kolei dniu nieświątecznym, w kancelarji tego samego Notarjusza.
BIURO TECHNICZNE
I t t i »
U e Z Y N S K l
IżiZYMlSIi-^eHśltłK
tsblin, Xrakowskie-prze9«lgide 58,
(obok Kasy Przem.j. TEŁ, SO, zależenia 1890.
jakoto rożnorodne wentyle i krany dla rozmaitych
A D M /V A m W T r B fabrycznych celów (własnej fabrykacji).
f\ WI
I m I I IIŁ I
lliwiarkl
’ bronzowe
różitotcćrych {yst irićw.
R U R Y
żelazne kute tak zwane
szwajcarskiej marki
G. F. do rur gazowych
gazowe i kotłowe, łączniki (»yginal
h^ę^e paraaąe
rodzaju do
P A S Y
skórzane i z szerści wielbłądziej
dławnic i uszczelnień.
TROKI DO PASÓW.
MIARY technicme. NARZĘDZIA; imadła kute (własn^o wyrobu), klucze do muter oryginalne szwedz
kie, gwintownicę, świdry amerykańskie,, wiertarki, szczotki stalowe, SZKŁA wodowskazowe, soko-
wskazowe i płaskie szlifowane do aparatów WYROBY GUMOWE techniczne dla Cukrowni, Gorzelni i t. p.
RedaktorJ .gą^awca Daniet śł|wlgfcj,.
Zawiadomienie,
Cukiernia Chmielewskiego
■w IjU-TollxLle
Z dniem 4 b. m. PR&ENlE^lOfl)^ EO^TAŁtlfi