/KS_326153_I_5_0009.djvu

			SKARBGZYK
POEZTI POLSKIEJ.
TOM
		

/KS_326153_I_5_0010.djvu

			SKARBGZYK
POEZTI POLSKIEJ.
TOM
		

/KS_326153_I_5_0013.djvu

			P O E Z Y E
EDMÜNDA WASEElSEIEßO.
ЩШ9
РВТЕКвВСП«.
Nakładem В. М. Wolffa
		

/KS_326153_I_5_0014.djvu

			P O E Z Y E
EDMÜNDA WASEElSEIEßO.
ЩШ9
РВТЕКвВСП«.
Nakładem В. М. Wolffa
		

/KS_326153_I_5_0015.djvu

			Pozwolono drukować, z obowiązkiem złożenia
w Komitecie Cenzury, prawem oznaczonćj liczby
exemplarzy. Wilno 28 Kwietnia 1853 roku.
Cenzor Paweł
		

/KS_326153_I_5_0016.djvu

			Pozwolono drukować, z obowiązkiem złożenia
w Komitecie Cenzury, prawem oznaczonćj liczby
exemplarzy. Wilno 28 Kwietnia 1853 roku.
Cenzor Paweł
		

/KS_326153_I_5_0017.djvu

			WSTĘP.
1.
Tu mi słońce zeszło, tu w dziecięcia oku
Jaśniał spokój duszy, jak gwiazdka w obłoku.
Tu wśród pól rodzinnych jam wesoły skakał,
I tylko za cackiem, gdy się stłukło, płakał,
Ale łza dziecięcia przecież szczęściem łudzi,
''hoć na chwilę smuci, zgryzot nie obudzi!
Nie obudzi zgryzot i serca nie splami,
Radbym żywot cały płakać dziecka łzami.
Płakać dziecka łzami i z dziecka uśmiechem,
Przeigrać, prześpiewać to życie z pośpiechem.
a mi błysła miłość w czarnćm Halki oku
Ü znurzyła duszę w burzliwym potoku.
,vVtedy w dzień i w nocy tylko o nićj śniłem,
|l z marzeń kielicha zgubną rozkosz piłem,
i Sk. T. V
		

/KS_326153_I_5_0018.djvu

			WSTĘP.
1.
Tu mi słońce zeszło, tu w dziecięcia oku
Jaśniał spokój duszy, jak gwiazdka w obłoku.
Tu wśród pól rodzinnych jam wesoły skakał,
I tylko za cackiem, gdy się stłukło, płakał,
Ale łza dziecięcia przecież szczęściem łudzi,
''hoć na chwilę smuci, zgryzot nie obudzi!
Nie obudzi zgryzot i serca nie splami,
Radbym żywot cały płakać dziecka łzami.
Płakać dziecka łzami i z dziecka uśmiechem,
Przeigrać, prześpiewać to życie z pośpiechem.
a mi błysła miłość w czarnćm Halki oku
Ü znurzyła duszę w burzliwym potoku.
,vVtedy w dzień i w nocy tylko o nićj śniłem,
|l z marzeń kielicha zgubną rozkosz piłem,
i Sk. T. V
		

/KS_326153_I_5_0019.djvu

			Ale choć styrałem młodą rację duszę,
Miłe jednak dotąd miłości katusze;
Miłości katusze radbym zawsze znosił,
Uśmiechem o uśmiech, łzą o łezkę prosił.
Lecz mniejsza o Halkę!.. przyjdzie dziewczę piękne,
Gdy wąsa pokręcę, podkówkami brzęknę.
KONIK.
1.
o koniku ci zanucę,
KrakoAvianko hoża.
Co tańcuje między ludem,
Jak strach przez rozdroża.
2.
W oktawę Bożego-Ciała,
Lat temu nie mało.
Gdy po rynku obnoszono
Chrystusowe
		

/KS_326153_I_5_0020.djvu

			Ale choć styrałem młodą rację duszę,
Miłe jednak dotąd miłości katusze;
Miłości katusze radbym zawsze znosił,
Uśmiechem o uśmiech, łzą o łezkę prosił.
Lecz mniejsza o Halkę!.. przyjdzie dziewczę piękne,
Gdy wąsa pokręcę, podkówkami brzęknę.
KONIK.
1.
o koniku ci zanucę,
KrakoAvianko hoża.
Co tańcuje między ludem,
Jak strach przez rozdroża.
2.
W oktawę Bożego-Ciała,
Lat temu nie mało.
Gdy po rynku obnoszono
Chrystusowe
		

/KS_326153_I_5_0021.djvu

			Lud się modlił, giął kolana
Bo klęski rozliczne,
Najechały, jak szarańcza
Nasze łany śliczne.
3.
Lud się modlił, między tłumy
Straszna wieść przypadła,
Z rozwianemi na Aviatr włosy.
Spłakana, wybladła,
I wrzasnęła w serca mężów,
I w serca niewieście :
«0! bieda nam, wielka bieda.
Goreje przedmieście!
Srogi Tatar, chciwy łupu,
W Zwierzyńcu plądruje;
-■Krwią  się poi i na zdobycz
Jako wilk poluje I»
Ale prędzój dęby w lesie
Zegnie oddech burzy,
I na wióry je rozniesie.
Niż Krakowiak
		

/KS_326153_I_5_0022.djvu

			Lud się modlił, giął kolana
Bo klęski rozliczne,
Najechały, jak szarańcza
Nasze łany śliczne.
3.
Lud się modlił, między tłumy
Straszna wieść przypadła,
Z rozwianemi na Aviatr włosy.
Spłakana, wybladła,
I wrzasnęła w serca mężów,
I w serca niewieście :
«0! bieda nam, wielka bieda.
Goreje przedmieście!
Srogi Tatar, chciwy łupu,
W Zwierzyńcu plądruje;
-■Krwią  się poi i na zdobycz
Jako wilk poluje I»
Ale prędzój dęby w lesie
Zegnie oddech burzy,
I na wióry je rozniesie.
Niż Krakowiak
		

/KS_326153_I_5_0023.djvu

			Przypadł Włóczek ze Zwierzyńca, *).
Rękę podniósł w górę,
Jak gdyby chciał zażegnywać
Piorunową chmurę.
■*) Włóczkami nazywają u nas ludzi trudnją-
cych się spławem drzewa na Wiśle. Na większe
prawdopodobieństwo powieści o «Koniku» mo­
gą posłużyć przywileje Włóczków. «Posiadali
«oni odwieczne prawo spuszczania drzewa do
«miasta z miejsca zwanego przystanie. Zlam-
«tąd już nikomu niebyło wolno prowadzić go
«samemu dalój. Przywilój ten miał im być dany
a w nagrodę w^aleczności. Najdawniejszy który
«zachować mogli, podpisany jest przez Władysła-
«wa IV. na zjeździe koronacyjnym лvKrakoVie;
«Jan Kazimierz potwierdził go dnia 9 Lipca
«1667 r.—Michał Kory but dnia 9 Listopada 1669.—
«Jan III. dnia 3 Kwietnia 1676; póżniój Sasi,
«nakoniec Stanisław August, ostatni z dawnych
«Królów Polskich. Jedność i miłość wzajemna są
«głównym ich obowiązkiem. Na pogrzebow^ym
«obchodzie każdego z członków bractwa po-
«winiy się znajdować wszyscy. W przypadku
«niemożności stawienia się którego, przynajmniój
«żona z dziećmi obecną być musiała. Nigdy syn
«nieprawego łoża nie mógł być przypuszczony do
«chlubnego zaszczytu włóczka (?). Z żup solnych
«wielickich pobierali oni corocznie na suchedni
«po dwie beczki soli, oprócz zwyczajnych w'y-
«nagrodzeń, za przeprowadzenie drzew a na rzecz
«Królewską.» (Pszczółka Krakowsk.4 T.
		

/KS_326153_I_5_0024.djvu

			Przypadł Włóczek ze Zwierzyńca, *).
Rękę podniósł w górę,
Jak gdyby chciał zażegnywać
Piorunową chmurę.
■*) Włóczkami nazywają u nas ludzi trudnją-
cych się spławem drzewa na Wiśle. Na większe
prawdopodobieństwo powieści o «Koniku» mo­
gą posłużyć przywileje Włóczków. «Posiadali
«oni odwieczne prawo spuszczania drzewa do
«miasta z miejsca zwanego przystanie. Zlam-
«tąd już nikomu niebyło wolno prowadzić go
«samemu dalój. Przywilój ten miał im być dany
a w nagrodę w^aleczności. Najdawniejszy który
«zachować mogli, podpisany jest przez Władysła-
«wa IV. na zjeździe koronacyjnym лvKrakoVie;
«Jan Kazimierz potwierdził go dnia 9 Lipca
«1667 r.—Michał Kory but dnia 9 Listopada 1669.—
«Jan III. dnia 3 Kwietnia 1676; póżniój Sasi,
«nakoniec Stanisław August, ostatni z dawnych
«Królów Polskich. Jedność i miłość wzajemna są
«głównym ich obowiązkiem. Na pogrzebow^ym
«obchodzie każdego z członków bractwa po-
«winiy się znajdować wszyscy. W przypadku
«niemożności stawienia się którego, przynajmniój
«żona z dziećmi obecną być musiała. Nigdy syn
«nieprawego łoża nie mógł być przypuszczony do
«chlubnego zaszczytu włóczka (?). Z żup solnych
«wielickich pobierali oni corocznie na suchedni
«po dwie beczki soli, oprócz zwyczajnych w'y-
«nagrodzeń, za przeprowadzenie drzew a na rzecz
«Królewską.» (Pszczółka Krakowsk.4 T.
		

/KS_326153_I_5_0025.djvu

			Za mną bracia? na tych zbójców.
Niechaj zginą marnie!
Nie dozwólmy ziemi naszój
Najeżdżać bezkarnie!»
5.
Zanim warkocz nocy
Słońce włosy zwiło,
Na Avislanym brzegu
Tatarów nie było.
Odbiegli zdobyczy i duszy odbiegli
I trupów taborem Zwierzyniec zalegli.
6.
Oj! było wam siedzieć na stepie bez końca,
Krakowianek oczu nie oglądać słońca;
Nie oglądać słońca, bo nie wam Talarzy
Naszych dziewic oko miłością się żarzy.
Żarzy się miłością, jak pszeniczne pole
Lecz pszeniczka dla nas, a dla was kąkole ?
7.
W tatarskiem ubraniu, na tatarskim koniu.
Przypatrz się, jak Włóczek harcuje po błoniu.
Jak w tedy harcówał, do dziś dnia harcuje.
Bo pamiątkę jego każdy z nas
		

/KS_326153_I_5_0026.djvu

			Za mną bracia? na tych zbójców.
Niechaj zginą marnie!
Nie dozwólmy ziemi naszój
Najeżdżać bezkarnie!»
5.
Zanim warkocz nocy
Słońce włosy zwiło,
Na Avislanym brzegu
Tatarów nie było.
Odbiegli zdobyczy i duszy odbiegli
I trupów taborem Zwierzyniec zalegli.
6.
Oj! było wam siedzieć na stepie bez końca,
Krakowianek oczu nie oglądać słońca;
Nie oglądać słońca, bo nie wam Talarzy
Naszych dziewic oko miłością się żarzy.
Żarzy się miłością, jak pszeniczne pole
Lecz pszeniczka dla nas, a dla was kąkole ?
7.
W tatarskiem ubraniu, na tatarskim koniu.
Przypatrz się, jak Włóczek harcuje po błoniu.
Jak w tedy harcówał, do dziś dnia harcuje.
Bo pamiątkę jego każdy z nas
		

/KS_326153_I_5_0027.djvu

			8.
Włóczki nasze zuchy po Wiśle pływają,
Ona im powolna, bo jäj brzeg kochają,
i chociaż powodzią czasem się podąsa,
Jak harda dziewczyna, Włóczek po niёj pląsa.
Włóczek po niöj pląsa, w jej uściski pada,
Z jdj szumiącą falą, jak z kochanką gada.
Ona mu też nieraz odpłaci sowicie.
Bo nie jedno cudze uratuje życie!
Uratując życie, piosenkę zanuci,
A fale to ściśnie, to się z niemi kłóci.
PIESN WiOGZKA.
1.
Łódko moja, łódko! suwaj po głębinie,
Moja ty kolebko, w tobie życie płynie!
W tobie życie płynie tak miło i prędko.
Jak ta złota rybka, co goni ża
		

/KS_326153_I_5_0028.djvu

			8.
Włóczki nasze zuchy po Wiśle pływają,
Ona im powolna, bo jäj brzeg kochają,
i chociaż powodzią czasem się podąsa,
Jak harda dziewczyna, Włóczek po niёj pląsa.
Włóczek po niöj pląsa, w jej uściski pada,
Z jdj szumiącą falą, jak z kochanką gada.
Ona mu też nieraz odpłaci sowicie.
Bo nie jedno cudze uratuje życie!
Uratując życie, piosenkę zanuci,
A fale to ściśnie, to się z niemi kłóci.
PIESN WiOGZKA.
1.
Łódko moja, łódko! suwaj po głębinie,
Moja ty kolebko, w tobie życie płynie!
W tobie życie płynie tak miło i prędko.
Jak ta złota rybka, co goni ża
		

/KS_326153_I_5_0029.djvu

			Łódko moja, łódko! wesoło pruj wody,
Do Halki koclianój płynę włóczek młody;
Płynę włóczek młody, o niój sobie myślę,
Jak o złotój rybce, co się pluska w Wiśle.
3.
Łódko moja, łódko! jak jaskółka chybka
Ponieś mię do brzegu gdzie jest moja rybka!
Gdzie jest moja rybka, co na mnie лvygIąda,
T jak kania deszczu, tak mię Avidziec żąda.
Czarne kani skrzydła, czarne Halki oczy,
Gdy do niój px’zypłynę, to ku mnie wyskoczy'!
To ku mnie wyskoczy, do serca przyciśnie,
Do mych ust przyłoży swe usta jak wiśnie!
Łódko moja, łódko! o, moja ty chato!
Z tobą mile bieży i wiosna i lato.
I wiosną i latem kołyszą mię wody,
Л ja sobie po nich pląsam jak pan
		

/KS_326153_I_5_0030.djvu

			Łódko moja, łódko! wesoło pruj wody,
Do Halki koclianój płynę włóczek młody;
Płynę włóczek młody, o niój sobie myślę,
Jak o złotój rybce, co się pluska w Wiśle.
3.
Łódko moja, łódko! jak jaskółka chybka
Ponieś mię do brzegu gdzie jest moja rybka!
Gdzie jest moja rybka, co na mnie лvygIąda,
T jak kania deszczu, tak mię Avidziec żąda.
Czarne kani skrzydła, czarne Halki oczy,
Gdy do niój px’zypłynę, to ku mnie wyskoczy'!
To ku mnie wyskoczy, do serca przyciśnie,
Do mych ust przyłoży swe usta jak wiśnie!
Łódko moja, łódko! o, moja ty chato!
Z tobą mile bieży i wiosna i lato.
I wiosną i latem kołyszą mię wody,
Л ja sobie po nich pląsam jak pan
		

/KS_326153_I_5_0031.djvu

			Woda, panna młoda, i hasamy z sobą
A ty, ładna Halko! odziej się żałobą!
Odziej się żałobą, pójdę z Wisłą w łoże.
Gdy o mnie zapomnisz, czego chroń mię Boże!
7.
Czego chroń mię Boże! zachowaj mię cało!
Jeszczeby dla ludzi życie się przydało.
Ty, blady topielcze! nie kwap się na duszę,
Tonących ratować. Halkę widzieć muszę.
Łódko moja, łódko! posuwaj się śmiało.
Kto ma serce czyste, ten się minie z skałą!
Ten się minie z skałą, dopłynie do brzegu
I po burzy dozna słodkiego
		

/KS_326153_I_5_0032.djvu

			Woda, panna młoda, i hasamy z sobą
A ty, ładna Halko! odziej się żałobą!
Odziej się żałobą, pójdę z Wisłą w łoże.
Gdy o mnie zapomnisz, czego chroń mię Boże!
7.
Czego chroń mię Boże! zachowaj mię cało!
Jeszczeby dla ludzi życie się przydało.
Ty, blady topielcze! nie kwap się na duszę,
Tonących ratować. Halkę widzieć muszę.
Łódko moja, łódko! posuwaj się śmiało.
Kto ma serce czyste, ten się minie z skałą!
Ten się minie z skałą, dopłynie do brzegu
I po burzy dozna słodkiego
		

/KS_326153_I_5_0033.djvu

			STACH I HALKA.
Ty zielona łąko, ty czubata góro,
Czemu, choć na wiosnę, wyglądasz ponuro?
Wszakże te zagony z obfitości słynne.
Chłopcy nasze zuchy, dziewczęta niewinne.
Na Łobzowskim zamku sowa sobie huka,
A w sercu dziewczyny serce mocniój stuka.
Serce stuka smutnie, a oko łzę roni.
Bo jój narzeczony gdzieś po świecie goni.
DZIEWCZYNA.
Poszedł na wojenkę, zagrodę porzucił
Wojna się skończyła a on niepowrócił!
*) Łobzów, pałac na końcu wsi tego nazwiska,
ulubione niegdyś mieszkanie Króla chłopków,
długo leżący w ruinach, dziś jako tako odno­
wiony. Obszerny opis w Grabow^skiego
		

/KS_326153_I_5_0034.djvu

			STACH I HALKA.
Ty zielona łąko, ty czubata góro,
Czemu, choć na wiosnę, wyglądasz ponuro?
Wszakże te zagony z obfitości słynne.
Chłopcy nasze zuchy, dziewczęta niewinne.
Na Łobzowskim zamku sowa sobie huka,
A w sercu dziewczyny serce mocniój stuka.
Serce stuka smutnie, a oko łzę roni.
Bo jój narzeczony gdzieś po świecie goni.
DZIEWCZYNA.
Poszedł na wojenkę, zagrodę porzucił
Wojna się skończyła a on niepowrócił!
*) Łobzów, pałac na końcu wsi tego nazwiska,
ulubione niegdyś mieszkanie Króla chłopków,
długo leżący w ruinach, dziś jako tako odno­
wiony. Obszerny opis w Grabow^skiego
		

/KS_326153_I_5_0035.djvu

			CHŁOPI ЕС.
On jeszcze nie wrócił i nie wróci więcój,
Chociażbyś prosiła Boga najgoręcój!
Ku w'aszój pociesze, abyście wiedzieli
Powiem w'am, że zginął na trupów pościeli.
Na trupów pościeli, którą usłał sobie.
On na samym wierzchu odpoczywm w grobie.
A nad nim w^ysoko bujna trawm rośnie.
Wyśpiewuje słowik co ranek żałośnie.
Słowik wyśpiewuje, a ty łzy w^ylewasz,
r.ocz jeszcze dziewczyno ^\"esoło zaśpiew^asz.
BZIE W'CZ YN A.
Biedna ja dziewczyna na drodze usiędę
Na kochanka mego co noc czekać będę.
Może po miesiączku, co w'^ysoko świeci.
On do mnie przyleci, przyleci, przyleci!
A ja go uścisnę, rozbiorę się z ciała
Będę z nim do nieba leciała, leciała!..,
CHŁOPIEC.
Oj! nie płacz dziewczyno, wyperswaduj sobie.
Łzy ci nie pomogą, bo on leży w grobie.
Mam ja własną cl\alę, mam ja zagon żyzny,
Źwaw^y ze mnie chłopak, broniłem
		

/KS_326153_I_5_0036.djvu

			CHŁOPI ЕС.
On jeszcze nie wrócił i nie wróci więcój,
Chociażbyś prosiła Boga najgoręcój!
Ku w'aszój pociesze, abyście wiedzieli
Powiem w'am, że zginął na trupów pościeli.
Na trupów pościeli, którą usłał sobie.
On na samym wierzchu odpoczywm w grobie.
A nad nim w^ysoko bujna trawm rośnie.
Wyśpiewuje słowik co ranek żałośnie.
Słowik wyśpiewuje, a ty łzy w^ylewasz,
r.ocz jeszcze dziewczyno ^\"esoło zaśpiew^asz.
BZIE W'CZ YN A.
Biedna ja dziewczyna na drodze usiędę
Na kochanka mego co noc czekać będę.
Może po miesiączku, co w'^ysoko świeci.
On do mnie przyleci, przyleci, przyleci!
A ja go uścisnę, rozbiorę się z ciała
Będę z nim do nieba leciała, leciała!..,
CHŁOPIEC.
Oj! nie płacz dziewczyno, wyperswaduj sobie.
Łzy ci nie pomogą, bo on leży w grobie.
Mam ja własną cl\alę, mam ja zagon żyzny,
Źwaw^y ze mnie chłopak, broniłem
		

/KS_326153_I_5_0037.djvu

			— и -
Broniłem tej ziemi kiedy było trzeba,
Za to mi też ona nie żałuje chleba.
Dana, dana, dana, różyczko kochana,
Będę ciebie kochał od rana do rana!...
DZIEAVCZYN A.
Na twoje dostatki chętka mię nie bierze.
Kocham Stacha w grobie, a tobie nie wierzę.
CHŁOPIEC.
Nie tak straszny djabeł, jak go wymalują.
Nie długo dziewczęta kochanka żałują.
Kochanka żałują, ani spojrzyj na nie!
Przecież panną żadna rada nie zostanie.
Panną nie zostanie, chociaż się podroży,
I w dłonie innego swój wianeczek złoży.
DZIEWCZYNA.
Nie złoży, nie złoży, daremne twe chęci.
Bo mi Stach kochany nie wyjdzie z pamięci.
Pod Avieczör ay Świętego Jana wigiliją, *)
*} Znany zwyczaj rzucania wianków na w'odę,
z dziewięciorakich kwiatóлv uplecionych , dzis'
upowszechniony i po miastach i ztąd
		

/KS_326153_I_5_0038.djvu

			— и -
Broniłem tej ziemi kiedy było trzeba,
Za to mi też ona nie żałuje chleba.
Dana, dana, dana, różyczko kochana,
Będę ciebie kochał od rana do rana!...
DZIEAVCZYN A.
Na twoje dostatki chętka mię nie bierze.
Kocham Stacha w grobie, a tobie nie wierzę.
CHŁOPIEC.
Nie tak straszny djabeł, jak go wymalują.
Nie długo dziewczęta kochanka żałują.
Kochanka żałują, ani spojrzyj na nie!
Przecież panną żadna rada nie zostanie.
Panną nie zostanie, chociaż się podroży,
I w dłonie innego swój wianeczek złoży.
DZIEWCZYNA.
Nie złoży, nie złoży, daremne twe chęci.
Bo mi Stach kochany nie wyjdzie z pamięci.
Pod Avieczör ay Świętego Jana wigiliją, *)
*} Znany zwyczaj rzucania wianków na w'odę,
z dziewięciorakich kwiatóлv uplecionych , dzis'
upowszechniony i po miastach i ztąd
		

/KS_326153_I_5_0039.djvu

			Zrywałam Ja różę, zrywałam lilija..
Zrywałam liliją, rutę, macierzanki,
Rzucałam na wodę z nich uwite wianki.
Rzucałam co roku, a mój wianek płynął,
I ja sobie wróżę, że mój Stach niezginął;
A jeżeli zginął, to wmlę zapłakać.
Niż na jego grobie razem z tobą skakać!
CHŁOPIEC.
O ! Boże mój. Boże! kiedyś taka stała,
To Stacha twojego będziesz oglądała!
Wianeczek w Świętego Jana wilią płynął,
Wianeczek nietknięty, i twój Stach nie zginął.
Nie zginął, nie zginął, i przed tobą stoi,
Pocałuje ciebie i żale ukoi.
Ałe mię tak w mieście ludzie nauczyli
Nie wierzyć dziewczynie, chociaż się przymili.
DZIEWCZYNA.
Mój drogi, mój miły! czy mię oko zwodzi?
Może to z mogiły twa dusza przychodzi? ...
Avróżby. Wilie Ś. Jana, Ś. Andrzeja i Ś. Ka­
tarzyny, są to dnie dla młodych dziewcząt i chłop­
ców, w których dla dowiedzenia się przyszłości
najwięcój guseł
		

/KS_326153_I_5_0040.djvu

			Zrywałam Ja różę, zrywałam lilija..
Zrywałam liliją, rutę, macierzanki,
Rzucałam na wodę z nich uwite wianki.
Rzucałam co roku, a mój wianek płynął,
I ja sobie wróżę, że mój Stach niezginął;
A jeżeli zginął, to wmlę zapłakać.
Niż na jego grobie razem z tobą skakać!
CHŁOPIEC.
O ! Boże mój. Boże! kiedyś taka stała,
To Stacha twojego będziesz oglądała!
Wianeczek w Świętego Jana wilią płynął,
Wianeczek nietknięty, i twój Stach nie zginął.
Nie zginął, nie zginął, i przed tobą stoi,
Pocałuje ciebie i żale ukoi.
Ałe mię tak w mieście ludzie nauczyli
Nie wierzyć dziewczynie, chociaż się przymili.
DZIEWCZYNA.
Mój drogi, mój miły! czy mię oko zwodzi?
Może to z mogiły twa dusza przychodzi? ...
Avróżby. Wilie Ś. Jana, Ś. Andrzeja i Ś. Ka­
tarzyny, są to dnie dla młodych dziewcząt i chłop­
ców, w których dla dowiedzenia się przyszłości
najwięcój guseł
		

/KS_326153_I_5_0041.djvu

			CHŁ OPIEC.
Nie z mogiły Halko, lecz powracam z boju,
Przy tobie odpocząć po trudach i znoju.
Po trudach i znoju o twe serce spytać,
Ciebie pocałunkiem jak dawnićj powitać!
We czwartek z rodzicem przyjdę do twćj chatki, ‘)
Popi’oszę o ciebie i ojca i matki.
SWATY.
Daremnie dziewczyno za piecem się kryjesz,
Przyszły swaty
Do twśj chaty,
Z kubka się napijesz.
Wódki się napijesz, swaty ją przynoszą,
A matki i ojca o kieliszek proszą.
Proszą niedaremnie, kieliszka dostali.
Dobrze sobie wróżą — i wódki nalali.
Przepili do siebie, kum się z kumem wita,
A swach się tymczasem o dziewczynę pyta.
Pyta o dziewczynę, co się za piec kryje.
Pełny kubek nalał i do Halki pije.
*) Dzień czwartkowy jest zwykle u naszego
ludu dniem oświadczyn, które odbywają się
V/ sposób jak je opisałem.
L u li L I
		

/KS_326153_I_5_0042.djvu

			CHŁ OPIEC.
Nie z mogiły Halko, lecz powracam z boju,
Przy tobie odpocząć po trudach i znoju.
Po trudach i znoju o twe serce spytać,
Ciebie pocałunkiem jak dawnićj powitać!
We czwartek z rodzicem przyjdę do twćj chatki, ‘)
Popi’oszę o ciebie i ojca i matki.
SWATY.
Daremnie dziewczyno za piecem się kryjesz,
Przyszły swaty
Do twśj chaty,
Z kubka się napijesz.
Wódki się napijesz, swaty ją przynoszą,
A matki i ojca o kieliszek proszą.
Proszą niedaremnie, kieliszka dostali.
Dobrze sobie wróżą — i wódki nalali.
Przepili do siebie, kum się z kumem wita,
A swach się tymczasem o dziewczynę pyta.
Pyta o dziewczynę, co się za piec kryje.
Pełny kubek nalał i do Halki pije.
*) Dzień czwartkowy jest zwykle u naszego
ludu dniem oświadczyn, które odbywają się
V/ sposób jak je opisałem.
L u li L I
		

/KS_326153_I_5_0043.djvu

			W listeczki malina,
Za krewnych dziewczyna
Daremnie, daremnie, chowa się przed swachem;
Malinę zerwiemy.
Dziewczę namówiemy,
Chorągiewkę zatkniem nad rodzica dachem! ‘)
Czemu pić się wzbraniasz
Oczęta zasłaniasz,
A z boku, z ukosa, poglądasz na Stacha;
Lepićj się uśmiechaj.
Kieliszka nie niechaj,
Kiedy wola Boska, napij się do Swacha.
Kiedy taka wola Boska
Ja się nie przeciwię.
Będę kochać mego Stacha,
Bo żyje poczciwie.
Bo żyje poczciwie, na w^ojenkę chodził,
Swoją Halkę kochał, a dziewcząt nie zwodził.
') Nad domem, .w którym ma się odbywać
wesele. Krakowiacy zatykają
		

/KS_326153_I_5_0044.djvu

			W listeczki malina,
Za krewnych dziewczyna
Daremnie, daremnie, chowa się przed swachem;
Malinę zerwiemy.
Dziewczę namówiemy,
Chorągiewkę zatkniem nad rodzica dachem! ‘)
Czemu pić się wzbraniasz
Oczęta zasłaniasz,
A z boku, z ukosa, poglądasz na Stacha;
Lepićj się uśmiechaj.
Kieliszka nie niechaj,
Kiedy wola Boska, napij się do Swacha.
Kiedy taka wola Boska
Ja się nie przeciwię.
Będę kochać mego Stacha,
Bo żyje poczciwie.
Bo żyje poczciwie, na w^ojenkę chodził,
Swoją Halkę kochał, a dziewcząt nie zwodził.
') Nad domem, .w którym ma się odbywać
wesele. Krakowiacy zatykają
		

/KS_326153_I_5_0045.djvu

			OJCIEC.
I my zezwalamy i błogosławiemy
Czarnej ziemi zagon, za ллпапо dajemy. *)
A ty pomnij Stachu byś wdana nie stracił,
Halce za wianeczek biedą nie odpłacił.
*) Włościanie z Łobzowa i Czarnćj wsi pod
Krakowem za daw'nych czasów daAvali w'posagu
za córką zagon ziemi, który przynosił dochodu
rocznego lÓO dawnych złotych polskich. Rzad­
kość podań ludu, bo u nas dotąd nikt ich nie
zbierał, a szczególniój moje ulubione marzenia
o napisaniu dramatu Krakow^skiego ludu, wstrzy­
mały mię z opisem wesela, które po światach
następuję, innych podań podobnych do opisa­
nego «Konika». ZostaAviłem to dalszemu czasowd,
aż zbiorę więcój zasobów, ażeby moje marzenie
		

/KS_326153_I_5_0046.djvu

			OJCIEC.
I my zezwalamy i błogosławiemy
Czarnej ziemi zagon, za ллпапо dajemy. *)
A ty pomnij Stachu byś wdana nie stracił,
Halce za wianeczek biedą nie odpłacił.
*) Włościanie z Łobzowa i Czarnćj wsi pod
Krakowem za daw'nych czasów daAvali w'posagu
za córką zagon ziemi, który przynosił dochodu
rocznego lÓO dawnych złotych polskich. Rzad­
kość podań ludu, bo u nas dotąd nikt ich nie
zbierał, a szczególniój moje ulubione marzenia
o napisaniu dramatu Krakow^skiego ludu, wstrzy­
mały mię z opisem wesela, które po światach
następuję, innych podań podobnych do opisa­
nego «Konika». ZostaAviłem to dalszemu czasowd,
aż zbiorę więcój zasobów, ażeby moje marzenie
		

/KS_326153_I_5_0047.djvu

			WAWELSKI.
WYJĄTEK Z POEMATU.
Słyszycie ! — w Zygmunta dzwonią.
Powietrze wstrzęsły rozdźwięki,
I ciężkie, poważne jęki
Falami Wisły się gonią,
W miedziane dachy uderzą.
Walą się w ulice miasta.
Aż się po rynku rozszerzą.
A huk się wzmaga — podrasta,
Drżący w'zlatuje nad wieżą,
I czarn6j chmury uścisku
Pochwalne pieśni brzmi niebu,
Czy smutne psalmy pogrzebu?
Czy straszne krzyki ucisku?
Słuchałem długo wieczorem.
Duch mój tak wsłuchał się cały,
Ze dźwięków tych
		

/KS_326153_I_5_0048.djvu

			WAWELSKI.
WYJĄTEK Z POEMATU.
Słyszycie ! — w Zygmunta dzwonią.
Powietrze wstrzęsły rozdźwięki,
I ciężkie, poważne jęki
Falami Wisły się gonią,
W miedziane dachy uderzą.
Walą się w ulice miasta.
Aż się po rynku rozszerzą.
A huk się wzmaga — podrasta,
Drżący w'zlatuje nad wieżą,
I czarn6j chmury uścisku
Pochwalne pieśni brzmi niebu,
Czy smutne psalmy pogrzebu?
Czy straszne krzyki ucisku?
Słuchałem długo wieczorem.
Duch mój tak wsłuchał się cały,
Ze dźwięków tych
		

/KS_326153_I_5_0049.djvu

			Dziwne w nim pieśni zagrały.
To się w przeszłości zagłębił,
To w blasku słońca zapalał,
Szumami wichrów rozszalał,
I w chłodach grobów zaziębił.
A dzwon mi mówił powieści,
Jak wiele razy w przeszłości.
Brzmiał rozgłosami wielkości.
Tryumfu, wesela, chwmły !
I takim jękiem boleści,
Że go dwa morza słyszały!
On mówił; «Mam pierś spiżo"wą.
Jak piersi mego narodu i
Serce żelazne — jam głową
Wszystkich dzwonów tego grodu.
Serce żelazne gdy go burza czeka,
Serce żelazne —gdy się dąsa piekło,
A jednak serce wielkiego człowieka!
Bo choć tak wiele uczuć z niego ciekło.
Tak wiele uczuć tajemnie w pierś biło,
I wiekuista pieśń na niój osiadła;
Jednak uczucie łona nie stopiło,
I rdza mi serca niezjadła !
Ja czuję za wszystkie dzwony.
Pamiętam za wszystkie
		

/KS_326153_I_5_0050.djvu

			Dziwne w nim pieśni zagrały.
To się w przeszłości zagłębił,
To w blasku słońca zapalał,
Szumami wichrów rozszalał,
I w chłodach grobów zaziębił.
A dzwon mi mówił powieści,
Jak wiele razy w przeszłości.
Brzmiał rozgłosami wielkości.
Tryumfu, wesela, chwmły !
I takim jękiem boleści,
Że go dwa morza słyszały!
On mówił; «Mam pierś spiżo"wą.
Jak piersi mego narodu i
Serce żelazne — jam głową
Wszystkich dzwonów tego grodu.
Serce żelazne gdy go burza czeka,
Serce żelazne —gdy się dąsa piekło,
A jednak serce wielkiego człowieka!
Bo choć tak wiele uczuć z niego ciekło.
Tak wiele uczuć tajemnie w pierś biło,
I wiekuista pieśń na niój osiadła;
Jednak uczucie łona nie stopiło,
I rdza mi serca niezjadła !
Ja czuję za wszystkie dzwony.
Pamiętam za wszystkie
		

/KS_326153_I_5_0051.djvu

			Gdy brzmiące wyrzucę tony
I roztoczę wspomnień wstęgi,
Na mój dźwięk—jak na zaklęcie
Przeszłości spęka się trumna,
A ona —jasna i dumna,
Dusze ludzi лу SAve objęcie,
W uścisk poclnyyci uroczy,
I zbudzi w nich sen proroczy!»
Słuchałem dzwonu — i na przemiany
To się płoniłem —to bladłem.
Potok przeszłości płynął луегЬгапу
Przed mojej duszy zwierciadłem.
Jak w zachwyceniu-jak w śnie proroka
Jasne obrazy —miłe rozgłosy.
Tak się cisnęły do ucha — oka.
Spadały w^ duszę kroplami rosy;
Że odświeżona z tęsknoty pleśni,
Z przeszłości—jakby z pajęczych tkanek
Snuła nić dźwięków, wiązała w"^ pieśni.
Jak kwiaty лу wonny błyszczący wianek!
R. 1520.
Onego czasu król dzw^on kazał ulać,
I wybudował mu wieżę лvysoką;
A król potężny, miał sław'ę
		

/KS_326153_I_5_0052.djvu

			Gdy brzmiące wyrzucę tony
I roztoczę wspomnień wstęgi,
Na mój dźwięk—jak na zaklęcie
Przeszłości spęka się trumna,
A ona —jasna i dumna,
Dusze ludzi лу SAve objęcie,
W uścisk poclnyyci uroczy,
I zbudzi w nich sen proroczy!»
Słuchałem dzwonu — i na przemiany
To się płoniłem —to bladłem.
Potok przeszłości płynął луегЬгапу
Przed mojej duszy zwierciadłem.
Jak w zachwyceniu-jak w śnie proroka
Jasne obrazy —miłe rozgłosy.
Tak się cisnęły do ucha — oka.
Spadały w^ duszę kroplami rosy;
Że odświeżona z tęsknoty pleśni,
Z przeszłości—jakby z pajęczych tkanek
Snuła nić dźwięków, wiązała w"^ pieśni.
Jak kwiaty лу wonny błyszczący wianek!
R. 1520.
Onego czasu król dzw^on kazał ulać,
I wybudował mu wieżę лvysoką;
A król potężny, miał sław'ę
		

/KS_326153_I_5_0053.djvu

			Chciał, by swobodnie i dzwon mógł pohulac.
Wieżę naprzeciw ściany Tatrow stawił,
By większe echo aż do morza grało,
Zęby potęgę narodu rozsławił,
W twarz Carogrodu plunął jego chwalą.
I dzwon ulany na karkach stu wołów
AVybiegł na wieżę, i zawisł u szczytu;
1 wylał z siebie w przepaście błękitu,
Pierwszy hymn Bogu, jak chóry aniołów.
Głos leciał w górę w pełnych brzmiących kołach.
I wstęgę dźwięków jak piorun rozwinął.
Rozbudził echa po gór chmurnych czołach
I do stóp Boga zapłynął!
A od imienia Króla, mu nadano
Na tym chrzcie «Zygmunta» miano.
Rok 1532.
Z pod Obertyna wracał Jan z Tarnowa
A nad nim sztandar tryumfu wiał,
W gałązkach dębu jego siwa głowa,
A w oczach ogień zapału tlał.
A przed nim szło pięćdziesiąt dział,
I u stóp Króla usiadły,
A za działami zdobyte sztandary
Pod stopy Króla się kładły;
I z gołą głową wołoskie
		

/KS_326153_I_5_0054.djvu

			Chciał, by swobodnie i dzwon mógł pohulac.
Wieżę naprzeciw ściany Tatrow stawił,
By większe echo aż do morza grało,
Zęby potęgę narodu rozsławił,
W twarz Carogrodu plunął jego chwalą.
I dzwon ulany na karkach stu wołów
AVybiegł na wieżę, i zawisł u szczytu;
1 wylał z siebie w przepaście błękitu,
Pierwszy hymn Bogu, jak chóry aniołów.
Głos leciał w górę w pełnych brzmiących kołach.
I wstęgę dźwięków jak piorun rozwinął.
Rozbudził echa po gór chmurnych czołach
I do stóp Boga zapłynął!
A od imienia Króla, mu nadano
Na tym chrzcie «Zygmunta» miano.
Rok 1532.
Z pod Obertyna wracał Jan z Tarnowa
A nad nim sztandar tryumfu wiał,
W gałązkach dębu jego siwa głowa,
A w oczach ogień zapału tlał.
A przed nim szło pięćdziesiąt dział,
I u stóp Króla usiadły,
A za działami zdobyte sztandary
Pod stopy Króla się kładły;
I z gołą głową wołoskie
		

/KS_326153_I_5_0055.djvu

			Na twarz przed Królem upadły f
I z stąpił z tronu on król sędziwy
Jana do serca przycisnął;
Sławą narodu dumny, sczęśliwy,
Łzą rozczulenia zabłysnął.
I kiedy starzec ściskał starca dłonie męzkie,
Dzwon rozgrzmiał po powietrzu swe Ьутапу
zwycięzkie!
A naród uchem w duszę wmiągał tę pieśń w^zniosłą.
I wzrok mu się rozogniał i serce mu rosło!...
TĘSKNOTA.
Szczęśliwcy i kto z rodziną w spokojnej ustroni,
Wśród uścisków przyjaźni tkliwe pieśni nuci;
Wtedy po pieśniach duszę kraj marzeń w’yrzucir
I jak one swobodny za nadzieją goni.
A choć czasem tęsknoty chmurka go osłoni -,
Jeden uścisk przyjazny z tęsknoty ocuci,
I jak motyl powłokę uśpienia gdy rzuci.
Lata wesoły, kwiatki całując po
		

/KS_326153_I_5_0056.djvu

			Na twarz przed Królem upadły f
I z stąpił z tronu on król sędziwy
Jana do serca przycisnął;
Sławą narodu dumny, sczęśliwy,
Łzą rozczulenia zabłysnął.
I kiedy starzec ściskał starca dłonie męzkie,
Dzwon rozgrzmiał po powietrzu swe Ьутапу
zwycięzkie!
A naród uchem w duszę wmiągał tę pieśń w^zniosłą.
I wzrok mu się rozogniał i serce mu rosło!...
TĘSKNOTA.
Szczęśliwcy i kto z rodziną w spokojnej ustroni,
Wśród uścisków przyjaźni tkliwe pieśni nuci;
Wtedy po pieśniach duszę kraj marzeń w’yrzucir
I jak one swobodny za nadzieją goni.
A choć czasem tęsknoty chmurka go osłoni -,
Jeden uścisk przyjazny z tęsknoty ocuci,
I jak motyl powłokę uśpienia gdy rzuci.
Lata wesoły, kwiatki całując po
		

/KS_326153_I_5_0057.djvu

			— 2f -
О! tak byłem szczęśliwy, gdy w rodzinnёj ziemi
Na poły z przyjaciółmi w krainie wesela,
Brałem lutnią do ręki i nuciłem z niemi!...
Dzisiaj, nikt z oddalonym uczuć nie podziela,
Struny lutni nie zabrzmią tony wesołemi,
Bo się cieszyć samotne serce nie ośmiela!
O! smutno, kiedy róża w rozkwitnienia chwili
Skłoni kielich uwiędły, za nim westchnie wonią;
Nim się jćj ranek życia błękitem przymili,
A już dlani^j żałobną pieśń słowiki dzwonią.
0 ! smutnićj, gdy dziewica bladą skroń pochyłi,
Kiedy młode jej myśli roje uciech gonią;
Wiosna ją wita szczęścia i rozkoszy dłonią,
A ona — westchnąć po raz ostatni się sili.
Westchnęła, i tak czysty wionął duch dziewicy,
Jak w chwili, gdy się z Boga wyronił prawicy;
1 świat z morzem nadziei zagasł w jćj
		

/KS_326153_I_5_0058.djvu

			— 2f -
О! tak byłem szczęśliwy, gdy w rodzinnёj ziemi
Na poły z przyjaciółmi w krainie wesela,
Brałem lutnią do ręki i nuciłem z niemi!...
Dzisiaj, nikt z oddalonym uczuć nie podziela,
Struny lutni nie zabrzmią tony wesołemi,
Bo się cieszyć samotne serce nie ośmiela!
O! smutno, kiedy róża w rozkwitnienia chwili
Skłoni kielich uwiędły, za nim westchnie wonią;
Nim się jćj ranek życia błękitem przymili,
A już dlani^j żałobną pieśń słowiki dzwonią.
0 ! smutnićj, gdy dziewica bladą skroń pochyłi,
Kiedy młode jej myśli roje uciech gonią;
Wiosna ją wita szczęścia i rozkoszy dłonią,
A ona — westchnąć po raz ostatni się sili.
Westchnęła, i tak czysty wionął duch dziewicy,
Jak w chwili, gdy się z Boga wyronił prawicy;
1 świat z morzem nadziei zagasł w jćj
		

/KS_326153_I_5_0059.djvu

			I tylko łza do lica przystygła, jedyna —
Błyszcząca, jak w promieniach księżyca ruina,
I od ludzi się wspomnień i łez dopomina!
I w najpiękniejszej kobiecie
jest szkielet.
\hcTOR Hugo.
I.
Jakiż to wianek dziewic! jako Wisły lalą
Mleczna droga w okręgu błękitów się toczy?
Pali się wschód w ich licach, a błyskają oczy.
Jak dyamenty, co się na ich skroniach palą!
Ale dla czegóż na nie tak wszyscy się żalą?
Wszak ich uśmiech tak miły! ponętny! uroczy!
Wszakże polot jedwabnych, błyszczących war­
koczy.
Igra miłośnie, jak gałązka z Wisły
		

/KS_326153_I_5_0060.djvu

			I tylko łza do lica przystygła, jedyna —
Błyszcząca, jak w promieniach księżyca ruina,
I od ludzi się wspomnień i łez dopomina!
I w najpiękniejszej kobiecie
jest szkielet.
\hcTOR Hugo.
I.
Jakiż to wianek dziewic! jako Wisły lalą
Mleczna droga w okręgu błękitów się toczy?
Pali się wschód w ich licach, a błyskają oczy.
Jak dyamenty, co się na ich skroniach palą!
Ale dla czegóż na nie tak wszyscy się żalą?
Wszak ich uśmiech tak miły! ponętny! uroczy!
Wszakże polot jedwabnych, błyszczących war­
koczy.
Igra miłośnie, jak gałązka z Wisły
		

/KS_326153_I_5_0061.djvu

			Ten ostatnie łzy wylał w młodości rozkwicie
Ten załamane ręce na wieki zacisnął,
I przed stopy kochanki wrzącą krew wytrysnął ;
Ten błądzi, jako wyziew zjadliwy w błękicie,
A głos jego do mojdj duszy się przecisnął:
«Posłanki nieba, dzieło szatana robicie!»
II.
Do koła kościotrupy usiadły w bezruchu.
Na każdym brylantowy paląc się dyadem.
Błyszczy, jak oko żmii zapalone jadem.
Nie miły chrzęst ich kości zabrzmiał w mojöra uchu.
I gdzież te piękne ciała? gdzie ty jesteś duchu?
Gdzie źrenice, co zimnym upadały gradem,
I karmiły uczucia zatrutym obiadem ?
Gdzie głos, co tak namiętnie drżał w młodzień­
ca uchu?
Wszystko opadło—jak koloryt żywy z płótna.
Został się nagi szkielet, straszna myśl nicości!
I kogoż zwabi postać tak dzika i smutna ? .. .
Złodzićj się chyba znęci połyskiem próżności
Dyamentu, co trwalszy niż te farby płótna,
A który mi przypomniał o
		

/KS_326153_I_5_0062.djvu

			Ten ostatnie łzy wylał w młodości rozkwicie
Ten załamane ręce na wieki zacisnął,
I przed stopy kochanki wrzącą krew wytrysnął ;
Ten błądzi, jako wyziew zjadliwy w błękicie,
A głos jego do mojdj duszy się przecisnął:
«Posłanki nieba, dzieło szatana robicie!»
II.
Do koła kościotrupy usiadły w bezruchu.
Na każdym brylantowy paląc się dyadem.
Błyszczy, jak oko żmii zapalone jadem.
Nie miły chrzęst ich kości zabrzmiał w mojöra uchu.
I gdzież te piękne ciała? gdzie ty jesteś duchu?
Gdzie źrenice, co zimnym upadały gradem,
I karmiły uczucia zatrutym obiadem ?
Gdzie głos, co tak namiętnie drżał w młodzień­
ca uchu?
Wszystko opadło—jak koloryt żywy z płótna.
Został się nagi szkielet, straszna myśl nicości!
I kogoż zwabi postać tak dzika i smutna ? .. .
Złodzićj się chyba znęci połyskiem próżności
Dyamentu, co trwalszy niż te farby płótna,
A który mi przypomniał o
		

/KS_326153_I_5_0063.djvu

			и
Cóż to jest, że pierś moja żali się i skarży?
Wszakże jeszcze ku niebu trzyma jasne skrzydła
Wiara, malując duszy szczęścia malowidła;
Wszak jeszcze mech starości nie porósł na twarzy?
Cóż za ogień trawiący tak w sercu się żarzy,
Że obrzydli mi ludzie i natura zbrzydła?
W śnie dzikie, fantastyczne snują się straszydła,
Chociaż moja fantazja o aniołach marzy!...
Bo prochów, które inny ust oddechem spłoszy,
Ja całóm wysileniem podźwignąć nie mogę,
I w chwili dopełnienia cofam słabą nogę!
Bo zbyt namiętnie czuję ponęty rozkoszy,
A gdy usta nachylam, dotknąć ich nie mogę.
Bo jako dzikie stado, twarz ludzka je
		

/KS_326153_I_5_0064.djvu

			и
Cóż to jest, że pierś moja żali się i skarży?
Wszakże jeszcze ku niebu trzyma jasne skrzydła
Wiara, malując duszy szczęścia malowidła;
Wszak jeszcze mech starości nie porósł na twarzy?
Cóż za ogień trawiący tak w sercu się żarzy,
Że obrzydli mi ludzie i natura zbrzydła?
W śnie dzikie, fantastyczne snują się straszydła,
Chociaż moja fantazja o aniołach marzy!...
Bo prochów, które inny ust oddechem spłoszy,
Ja całóm wysileniem podźwignąć nie mogę,
I w chwili dopełnienia cofam słabą nogę!
Bo zbyt namiętnie czuję ponęty rozkoszy,
A gdy usta nachylam, dotknąć ich nie mogę.
Bo jako dzikie stado, twarz ludzka je
		

/KS_326153_I_5_0065.djvu

			SAMOTNOSC.
01 nie ten samotny, co zdała od tłumu,
Przebiega sam jeden przepaście i góry.
Zamieszka ruiny, lub słucha puszcz szumu,
A okiem i myślą wędruje za chmury.
On nie jest samotny, bo ciałem i duchem
Poślubił na zawsze przyrodę kwitnącą.
Opasał ziemicę marzenia łańcuchem,
I podniósł natchnieniem pierś swoję milczącą.
O! nie ten samotny, co murem klasztornym
Na wieki swój żywot ze światem rozdzielił;
On w pieniu рогаппёш, on w pieniu wieczornóm.
On snami o Bogu myśl będzie weselił.
01 nie ten samotny, co w długiój podróży,
Na miejsce gdzieś święte wśród postów wędruje.
On gwiazdą nadziei tęsknotę rozchmurzy.
On balsam pociechy na sercu uczuje!
Lecz kto się sam jeden obaczy wśród ludzi
I czuje, i widzi i słyszy, a przecie
Sk. V.
		

/KS_326153_I_5_0066.djvu

			SAMOTNOSC.
01 nie ten samotny, co zdała od tłumu,
Przebiega sam jeden przepaście i góry.
Zamieszka ruiny, lub słucha puszcz szumu,
A okiem i myślą wędruje za chmury.
On nie jest samotny, bo ciałem i duchem
Poślubił na zawsze przyrodę kwitnącą.
Opasał ziemicę marzenia łańcuchem,
I podniósł natchnieniem pierś swoję milczącą.
O! nie ten samotny, co murem klasztornym
Na wieki swój żywot ze światem rozdzielił;
On w pieniu рогаппёш, on w pieniu wieczornóm.
On snami o Bogu myśl będzie weselił.
01 nie ten samotny, co w długiój podróży,
Na miejsce gdzieś święte wśród postów wędruje.
On gwiazdą nadziei tęsknotę rozchmurzy.
On balsam pociechy na sercu uczuje!
Lecz kto się sam jeden obaczy wśród ludzi
I czuje, i widzi i słyszy, a przecie
Sk. V.
		

/KS_326153_I_5_0067.djvu

			Nie pieści go miłość i roskosz nie łudzi,
1 wszystko posiada — prócz serca na świecie.
W szalone zabawy daremnie się rzuca,
Daremnie się miesza w wir tańców przelotny.
Tam każda twarz obca do łez go zasmuca,
Wśród Avrzawy i ludzi, a przecież samotny!
0 1 ten jest samotny, którego piosenką,
1 dziewic wdziękami daremnie w^esełić;
Ni z nocą miesięczną, ni z ranną jutrzenką.
On z niczóm swych uczuć nie umić podzielić!
O! ten jest samotny, co życie przetrawił
W gorączce miłości i w szałach uniesień,
Г zima i lato dla niego jak jesień,
W przeszłości jak w grobie s\vą duszę zostawił.
Lecz z Avszystkich najbardziój samotny, kto w
dłonie*
Zabójcze narzędzie pochwyci z rozpaczą;
Nie płacze po nikim i po nim nie płaczą,
l ginie ЛУ mniemaniu, że w czczości
		

/KS_326153_I_5_0068.djvu

			Nie pieści go miłość i roskosz nie łudzi,
1 wszystko posiada — prócz serca na świecie.
W szalone zabawy daremnie się rzuca,
Daremnie się miesza w wir tańców przelotny.
Tam każda twarz obca do łez go zasmuca,
Wśród Avrzawy i ludzi, a przecież samotny!
0 1 ten jest samotny, którego piosenką,
1 dziewic wdziękami daremnie w^esełić;
Ni z nocą miesięczną, ni z ranną jutrzenką.
On z niczóm swych uczuć nie umić podzielić!
O! ten jest samotny, co życie przetrawił
W gorączce miłości i w szałach uniesień,
Г zima i lato dla niego jak jesień,
W przeszłości jak w grobie s\vą duszę zostawił.
Lecz z Avszystkich najbardziój samotny, kto w
dłonie*
Zabójcze narzędzie pochwyci z rozpaczą;
Nie płacze po nikim i po nim nie płaczą,
l ginie ЛУ mniemaniu, że w czczości
		

/KS_326153_I_5_0069.djvu

			WUZANIE SIEROCIE ANIELCE.
Anielko, aniele! w marzenia ogrodzie
Zrywane przynoszę ci kwiaty;
Zakwitły w mych uczuć i myśli pogodzie,
Tak jasne, jak ócz twych bławaty..
Znasz różę, co piersią rozkwita do słońca.
Westchnieniem poranku zbudzona;
Jak ona, tak zawsze bądź świeża, kwitnąca,
Lecz nie rań, nie więdnij jak ona!
Znasz lilją, jój kielich śnieżystój białości,
I wdzięku i woni ma wiele;
Dla tego ją kwiatem nazwano czystości.
Bądź lilją, Anielko, aniele!
Fijołek się kryje na trawek kobiercu,
Lecz malca Avynajdą po woni;
Ty skromność fijołka zachowaj w Twćm sercu.
Przed burzą cię trawka zasłoni!
O! z temi kwiatami, jak z wiarą, nadzieją,
Przepłyniesz po wirach i
		

/KS_326153_I_5_0070.djvu

			WUZANIE SIEROCIE ANIELCE.
Anielko, aniele! w marzenia ogrodzie
Zrywane przynoszę ci kwiaty;
Zakwitły w mych uczuć i myśli pogodzie,
Tak jasne, jak ócz twych bławaty..
Znasz różę, co piersią rozkwita do słońca.
Westchnieniem poranku zbudzona;
Jak ona, tak zawsze bądź świeża, kwitnąca,
Lecz nie rań, nie więdnij jak ona!
Znasz lilją, jój kielich śnieżystój białości,
I wdzięku i woni ma wiele;
Dla tego ją kwiatem nazwano czystości.
Bądź lilją, Anielko, aniele!
Fijołek się kryje na trawek kobiercu,
Lecz malca Avynajdą po woni;
Ty skromność fijołka zachowaj w Twćm sercu.
Przed burzą cię trawka zasłoni!
O! z temi kwiatami, jak z wiarą, nadzieją,
Przepłyniesz po wirach i
		

/KS_326153_I_5_0071.djvu

			Ni iato upałem, ni jesień zawieją,
Tych kwiatów nie spali, nie zziębi.
Po naszój to drogiój rozsiane ziemicy,
Tych kwiatów cudownych nasiona.
Niech dzisiaj ustroją skroń młodój dziewicy,
Niech pomni, źe u nas zrodzona.
Niech... smutno!... łza padła na struny mój lutni.
Przebacz mi Anielko, aniele!
Twa matka w mogile, i wszyscy tak smutni,
I kwiatów już dzisiaj niewiele! .. .
Błogosławiona ta chwila promienna,
Gdy z lutni pierwsze wypłynęły dźwięki,
Kiedy myśl świeża, dziewicza, wiosenna,
Rozgrała, rozpłynęła się w piosenki!
O! wtedy pieśnią był dla mnie świat cały.
Pieśnią olbrzymią, pełną, uroczystą.
Którą żywioły ukojone grały,
Gdy je Bóg tęczą przepasał
		

/KS_326153_I_5_0072.djvu

			Ni iato upałem, ni jesień zawieją,
Tych kwiatów nie spali, nie zziębi.
Po naszój to drogiój rozsiane ziemicy,
Tych kwiatów cudownych nasiona.
Niech dzisiaj ustroją skroń młodój dziewicy,
Niech pomni, źe u nas zrodzona.
Niech... smutno!... łza padła na struny mój lutni.
Przebacz mi Anielko, aniele!
Twa matka w mogile, i wszyscy tak smutni,
I kwiatów już dzisiaj niewiele! .. .
Błogosławiona ta chwila promienna,
Gdy z lutni pierwsze wypłynęły dźwięki,
Kiedy myśl świeża, dziewicza, wiosenna,
Rozgrała, rozpłynęła się w piosenki!
O! wtedy pieśnią był dla mnie świat cały.
Pieśnią olbrzymią, pełną, uroczystą.
Którą żywioły ukojone grały,
Gdy je Bóg tęczą przepasał
		

/KS_326153_I_5_0073.djvu

			Ziemia, jak harfa z milion harf złożona,
A po niöj rzeki ciekły jako struny,
Śpiewała puszcza wichrem rozbudzona.
Po gór przepaściach grały hymn pioruny!
O! wtedy z oczu łzy ciekły obficie.
Piersi robiły, drżące, tchu spragnione,
I każde serca, każde pulsu bicie
Czułem pod dłonią, nagle podwojone!
O ! wtedym wszystko pokochał namiętnie:
0 w^zajemności wszystkiego uwierzył,
A świat cackami wmbił mię ponętnie.
Duszę rozmarzył, uczucia rozszerzył,
A blask zapału młodzieńczego czoła
Ożywiał głazy, rozzieleniał zioła,
Była to chwila człowieka-anioła.
Błogosławiona ta chwila rozwagi.
Gdym oczy przetarł i pojrzał pogodnie,
Z krain fantazyi zobaczył świat nagi,
1 myśli z iskier rozdmuchał w' pochodnie.
O! wtedy świat już sercu nie zapieśnił,
I tylko myśli jak w szybie zwierciadła.
Ciągnęły wieków^ olbrzymie widziadła,
O których dawno zgrzybiały świat prześnił.
Ziemia jak wielkie pole na igrzyska.
Na milion dróg i ścieżek wydeptana,
A każda droga krwią i potem
		

/KS_326153_I_5_0074.djvu

			Ziemia, jak harfa z milion harf złożona,
A po niöj rzeki ciekły jako struny,
Śpiewała puszcza wichrem rozbudzona.
Po gór przepaściach grały hymn pioruny!
O! wtedy z oczu łzy ciekły obficie.
Piersi robiły, drżące, tchu spragnione,
I każde serca, każde pulsu bicie
Czułem pod dłonią, nagle podwojone!
O ! wtedym wszystko pokochał namiętnie:
0 w^zajemności wszystkiego uwierzył,
A świat cackami wmbił mię ponętnie.
Duszę rozmarzył, uczucia rozszerzył,
A blask zapału młodzieńczego czoła
Ożywiał głazy, rozzieleniał zioła,
Była to chwila człowieka-anioła.
Błogosławiona ta chwila rozwagi.
Gdym oczy przetarł i pojrzał pogodnie,
Z krain fantazyi zobaczył świat nagi,
1 myśli z iskier rozdmuchał w' pochodnie.
O! wtedy świat już sercu nie zapieśnił,
I tylko myśli jak w szybie zwierciadła.
Ciągnęły wieków^ olbrzymie widziadła,
O których dawno zgrzybiały świat prześnił.
Ziemia jak wielkie pole na igrzyska.
Na milion dróg i ścieżek wydeptana,
A każda droga krwią i potem
		

/KS_326153_I_5_0075.djvu

			Nad każdą —tylko jakieś imie błyska!
0 ! wtedy w oku łez nie było tkliwych;
Tylko na usta wbiegł uśmiech ironii,
Bo wiele tonów dzikich i fałszywych
Zmąciło koncert marzonój harmonii.
O! wtedym ziemię wyśmiał i wyszydził,
Śmiech i szyderstwo odebrał wzajemnie;
Świat się w obliczu moich marzeń wstydził,
Tak, jak marzenia wstydziły się we mnie!
Л przecież zapał nie wyblednął z czoła,
1 serce bije i myśl jest w^esoła.
Choć to nie chwila człowieka-anioła.
O czem marzyć?... świat tak pusty!
Serca tak spragnione tchów !
Ciężko, duszno, jąk w zapusty,
.Jeśli postna myśl i kieszeń;
Gdy zaparty świat pocieszeń.
Na marzenia braknie słów l"
A to dawniój tak się śniło.
Błogo, lubo, w noc i
		

/KS_326153_I_5_0076.djvu

			Nad każdą —tylko jakieś imie błyska!
0 ! wtedy w oku łez nie było tkliwych;
Tylko na usta wbiegł uśmiech ironii,
Bo wiele tonów dzikich i fałszywych
Zmąciło koncert marzonój harmonii.
O! wtedym ziemię wyśmiał i wyszydził,
Śmiech i szyderstwo odebrał wzajemnie;
Świat się w obliczu moich marzeń wstydził,
Tak, jak marzenia wstydziły się we mnie!
Л przecież zapał nie wyblednął z czoła,
1 serce bije i myśl jest w^esoła.
Choć to nie chwila człowieka-anioła.
O czem marzyć?... świat tak pusty!
Serca tak spragnione tchów !
Ciężko, duszno, jąk w zapusty,
.Jeśli postna myśl i kieszeń;
Gdy zaparty świat pocieszeń.
Na marzenia braknie słów l"
A to dawniój tak się śniło.
Błogo, lubo, w noc i
		

/KS_326153_I_5_0077.djvu

			Myślą świat się okoliło,
A pierś była pełna tchnień! ...
Każde dziewczę, to kochanka;
Kwiat rozkwitnął, a wnet szał,
Ahy kwiatek mieć do wianka,
Nieraz biegłem na szczyt skał,
I jak pająk u ich czoła
Rozpinałem marzeń sieć,
U stóp, były lasy, sioła,
W tćm dziewczę wyrzekło; «zleć!»
Proszę, darmo; «zleć koniecznie!»
Chociaż chwilkę! «nie i nie;»
Nie usłuchać? to niegrzecznie.
Ha!... więc spadłem, i po śnie!..
To znów w małym pokoiku.
Na pięć kroków w szerz i wzdłuż,
Z piórem w ręku, przy stoliku,
Z sercem pełnóm mar i burz.
Gdy usiadłem w zadumaniu
I puściłem myśli w lot.
Wnet było w mojóm mieszkaniu
Pełno kwiatów, duchów, słot!
Prężyłem myśl nieposłuszną
W karby marzeń z młodych lat.
Aż mi się zrobiło duszno.
Oknem wyjrzałem na
		

/KS_326153_I_5_0078.djvu

			Myślą świat się okoliło,
A pierś była pełna tchnień! ...
Każde dziewczę, to kochanka;
Kwiat rozkwitnął, a wnet szał,
Ahy kwiatek mieć do wianka,
Nieraz biegłem na szczyt skał,
I jak pająk u ich czoła
Rozpinałem marzeń sieć,
U stóp, były lasy, sioła,
W tćm dziewczę wyrzekło; «zleć!»
Proszę, darmo; «zleć koniecznie!»
Chociaż chwilkę! «nie i nie;»
Nie usłuchać? to niegrzecznie.
Ha!... więc spadłem, i po śnie!..
To znów w małym pokoiku.
Na pięć kroków w szerz i wzdłuż,
Z piórem w ręku, przy stoliku,
Z sercem pełnóm mar i burz.
Gdy usiadłem w zadumaniu
I puściłem myśli w lot.
Wnet było w mojóm mieszkaniu
Pełno kwiatów, duchów, słot!
Prężyłem myśl nieposłuszną
W karby marzeń z młodych lat.
Aż mi się zrobiło duszno.
Oknem wyjrzałem na
		

/KS_326153_I_5_0079.djvu

			Lecz z za okna wiatr wieczorny
Nieproszony zimno wdął,
I marzeniom mym przekorny,
Na szybach je w zamróz ściął.
Ha! więc dalój dla pociechy
Jakby kula wpadłem w świat;
W koło były krzyki, śmiechy,
Na kruszec zmieniłem kwiat.
Ale kruszec jakby piłka
Odtoczył się od mych dłoni —
Głupi, kto piłki nie goni!
I wzdęła się do kart żyłka;
«Moja, — twoja,» w dzień i w nocy
Trzeba miękczyć losu złość;
«Moja,—twoja,» po północy,
W myśli, w worku była czczość! , .
Karty w ogień, myśl w narady
Zkąd tu dostać pić i jeść ? . ..
Co tam! . .. trzeba giąć zawady,
Inne życie trzeba wieść!
O czóm marzyć? kiedy tyle
Już się przemarzyło lat.
Gdy promienne marzeń chwile
Swy^ oddechem zwarzył świat!
Darujcie więc przyjaciele,
Nie zanucę dla was
		

/KS_326153_I_5_0080.djvu

			Lecz z za okna wiatr wieczorny
Nieproszony zimno wdął,
I marzeniom mym przekorny,
Na szybach je w zamróz ściął.
Ha! więc dalój dla pociechy
Jakby kula wpadłem w świat;
W koło były krzyki, śmiechy,
Na kruszec zmieniłem kwiat.
Ale kruszec jakby piłka
Odtoczył się od mych dłoni —
Głupi, kto piłki nie goni!
I wzdęła się do kart żyłka;
«Moja, — twoja,» w dzień i w nocy
Trzeba miękczyć losu złość;
«Moja,—twoja,» po północy,
W myśli, w worku była czczość! , .
Karty w ogień, myśl w narady
Zkąd tu dostać pić i jeść ? . ..
Co tam! . .. trzeba giąć zawady,
Inne życie trzeba wieść!
O czóm marzyć? kiedy tyle
Już się przemarzyło lat.
Gdy promienne marzeń chwile
Swy^ oddechem zwarzył świat!
Darujcie więc przyjaciele,
Nie zanucę dla was
		

/KS_326153_I_5_0081.djvu

			w dzień prześniłem chwil tak wiele,
Że i w nocy już się nie sni!. ..
DUMANIE.
Chwila po chwili tak nam szybko leci!
Ni się obejrzym, kiedy śmierć przybędzie,
Gdy miasto mózgu w czaszce pleśń osiędzie,
I z kości ciało przegniłe obleci!
A przecież w każdóm wieczornóm zaśnięciu,
Marzym o jutra pogodnym błękicie,
I tak na jutra rozkładamy życie,
Jak na szeregi bawidła dziecięciu.
Ani pomyślim, że braknie bawideł,
Nim rzucim szczęścia nieupitą czarę;
Że tłem najmilszych, cudnych malowideł
Jest grube płótno, konopiane, szare.
Tylko żyć pragniem, a żyć nieskończenie!
Jakby to życie z szczęścia i radości!...
Że nam da wiele? ! ogryzione kości.
Owoc uschłego drzewa, lub
		

/KS_326153_I_5_0082.djvu

			w dzień prześniłem chwil tak wiele,
Że i w nocy już się nie sni!. ..
DUMANIE.
Chwila po chwili tak nam szybko leci!
Ni się obejrzym, kiedy śmierć przybędzie,
Gdy miasto mózgu w czaszce pleśń osiędzie,
I z kości ciało przegniłe obleci!
A przecież w każdóm wieczornóm zaśnięciu,
Marzym o jutra pogodnym błękicie,
I tak na jutra rozkładamy życie,
Jak na szeregi bawidła dziecięciu.
Ani pomyślim, że braknie bawideł,
Nim rzucim szczęścia nieupitą czarę;
Że tłem najmilszych, cudnych malowideł
Jest grube płótno, konopiane, szare.
Tylko żyć pragniem, a żyć nieskończenie!
Jakby to życie z szczęścia i radości!...
Że nam da wiele? ! ogryzione kości.
Owoc uschłego drzewa, lub
		

/KS_326153_I_5_0083.djvu

			- и —
Marzym i marzym, ziemia nas zajęła,
Tymczasem farby opadają z płótna,
Gdy k’niemu pojrzy myśl, na poły smutna,
Zobaczy tylko szkielet arcydzieła!
A chociaż nadzy po pijaństwie szału,
Z piórami myśli przemokłemi słotą.
Wmawiamy w siebie, że z boską istotą
My spokrewnieni wdziękiem ideału.
Ale zaiste wątłe to krewieństwo.
Bo ideału wdzięki już pobladły;
W dziedzinę naszą łzy i boleść wpadły,
A nas skazano na życie-męczeństwo !
Dawnidj przed wieków niepowrotnem kołem,
W patryarchalnym Jakóba namiocie,
Z aniołem wespół człowiek jadł łakocie.
Bo ziemia rajem, człowiek był aniołem !
Lecz do ziemskiego raju przyszła jesień.
Anioł uleciał w strefę nieba ciepłą,
A człowiek z twarzą szronem Grudnia skrzepłą
Marzy o zaszłym błogim dniu uniesień.
0 ziemio! kiedyż otrząśniesz mcby stare,
A człowiek kiedyż znów będzie aniołem?
1 z pełnćm sercem i pogodnóm czołem
Niebu za szczęście zapali
		

/KS_326153_I_5_0084.djvu

			- и —
Marzym i marzym, ziemia nas zajęła,
Tymczasem farby opadają z płótna,
Gdy k’niemu pojrzy myśl, na poły smutna,
Zobaczy tylko szkielet arcydzieła!
A chociaż nadzy po pijaństwie szału,
Z piórami myśli przemokłemi słotą.
Wmawiamy w siebie, że z boską istotą
My spokrewnieni wdziękiem ideału.
Ale zaiste wątłe to krewieństwo.
Bo ideału wdzięki już pobladły;
W dziedzinę naszą łzy i boleść wpadły,
A nas skazano na życie-męczeństwo !
Dawnidj przed wieków niepowrotnem kołem,
W patryarchalnym Jakóba namiocie,
Z aniołem wespół człowiek jadł łakocie.
Bo ziemia rajem, człowiek był aniołem !
Lecz do ziemskiego raju przyszła jesień.
Anioł uleciał w strefę nieba ciepłą,
A człowiek z twarzą szronem Grudnia skrzepłą
Marzy o zaszłym błogim dniu uniesień.
0 ziemio! kiedyż otrząśniesz mcby stare,
A człowiek kiedyż znów będzie aniołem?
1 z pełnćm sercem i pogodnóm czołem
Niebu za szczęście zapali
		

/KS_326153_I_5_0085.djvu

			BAL.
iloże pary idą w tany,
Zataczają skoczne kręgi,
Kurzu AYznoszą się tumany.
Przelatują gazy, wstęgi.
Dźwięk muzyki, łoskot kroków
Jakby ЛУ jeden obłok zwiane,
A jak gwiazdy z nad obłoków.
Migają twarze rumiane.
To w przelocie wąs zabłyśnie,
Znów warkocza strumień zleci,
I rumieniec się zakwieci,
Lub źrenica iskry ciśnie.
Znowu, jak mgły nad kaskadą.
Białe suknie z wiatrem płyną
To jak żagiel się rozwiną,
To się w śnieżne fałdy kładą.
To czasami ironiczna
Z mlecznych ramion gaza spadnie,
Wnet — jak iskra elektryczna,
Z ust całunek się wykradnie.
A w tym wirze — w tym
		

/KS_326153_I_5_0086.djvu

			BAL.
iloże pary idą w tany,
Zataczają skoczne kręgi,
Kurzu AYznoszą się tumany.
Przelatują gazy, wstęgi.
Dźwięk muzyki, łoskot kroków
Jakby ЛУ jeden obłok zwiane,
A jak gwiazdy z nad obłoków.
Migają twarze rumiane.
To w przelocie wąs zabłyśnie,
Znów warkocza strumień zleci,
I rumieniec się zakwieci,
Lub źrenica iskry ciśnie.
Znowu, jak mgły nad kaskadą.
Białe suknie z wiatrem płyną
To jak żagiel się rozwiną,
To się w śnieżne fałdy kładą.
To czasami ironiczna
Z mlecznych ramion gaza spadnie,
Wnet — jak iskra elektryczna,
Z ust całunek się wykradnie.
A w tym wirze — w tym
		

/KS_326153_I_5_0087.djvu

			Krew się pali, wre i pryska,
Ogień w sercu — ogień w głosie.
Ogniem lice — oko błyska.
Dorzuć iskrę — wszystko spłonie.
Bo tam wszystko lotne, palne;
Znikną kształty dotykalne,
I dym aż pod gwiazdy wionie!...
O! nie jeden z godowników
Chciałby skonać w takim szale,
Wśród muzyki i okrzyków,
W pijanym do tańca zapale.
Lecz gdy chłodny wstrząśnie ranek
Palący rozum i ramie,
Nie jeden szału kochanek
Z goryczą ręce załamie 1
Bo jak burza, gdy z nienacka
Rzuci gradem i piorunem,
I błyszczące ludzkie cacka
Okryje ruin całunem;
Tak po burzy omamienia,
Smutna cisza sercu siędzie,
A krom ruin i zniszczenia.
Już tam więcój nic nie będzie...
Ruin z mar o
		

/KS_326153_I_5_0088.djvu

			Krew się pali, wre i pryska,
Ogień w sercu — ogień w głosie.
Ogniem lice — oko błyska.
Dorzuć iskrę — wszystko spłonie.
Bo tam wszystko lotne, palne;
Znikną kształty dotykalne,
I dym aż pod gwiazdy wionie!...
O! nie jeden z godowników
Chciałby skonać w takim szale,
Wśród muzyki i okrzyków,
W pijanym do tańca zapale.
Lecz gdy chłodny wstrząśnie ranek
Palący rozum i ramie,
Nie jeden szału kochanek
Z goryczą ręce załamie 1
Bo jak burza, gdy z nienacka
Rzuci gradem i piorunem,
I błyszczące ludzkie cacka
Okryje ruin całunem;
Tak po burzy omamienia,
Smutna cisza sercu siędzie,
A krom ruin i zniszczenia.
Już tam więcój nic nie będzie...
Ruin z mar o
		

/KS_326153_I_5_0089.djvu

			Przy akordach strun pieszczonych,
W lub6j dziewicy objęciu,
W zamęcie tańców szalonych? ...
Pocóż śnić o raju mam.
Gdy mnie dzień na ziemi zbudzi?
Tańczcie, gdy was taniec łudzi,
Ja —garść śmiechu rzucam wam!
ROZE.
01 sercu najmilsze różyczki kochane,
O! z kwiatów rodzinnych najdroższe,
Ach! od was, choć blaskiem poranku owiane,
I lilje we wdziękach uboższe!
Ach! róży, ach! róży,
Wśród ziemi rozłogów,
W tój życia podróży.
Tak wiele jest głogów;
Ach! róży, ach! róży.
Śpi dziecię w kołysce, w snów błogich objęciu,
Jak gwiazdka, nim niebo się
		

/KS_326153_I_5_0090.djvu

			Przy akordach strun pieszczonych,
W lub6j dziewicy objęciu,
W zamęcie tańców szalonych? ...
Pocóż śnić o raju mam.
Gdy mnie dzień na ziemi zbudzi?
Tańczcie, gdy was taniec łudzi,
Ja —garść śmiechu rzucam wam!
ROZE.
01 sercu najmilsze różyczki kochane,
O! z kwiatów rodzinnych najdroższe,
Ach! od was, choć blaskiem poranku owiane,
I lilje we wdziękach uboższe!
Ach! róży, ach! róży,
Wśród ziemi rozłogów,
W tój życia podróży.
Tak wiele jest głogów;
Ach! róży, ach! róży.
Śpi dziecię w kołysce, w snów błogich objęciu,
Jak gwiazdka, nim niebo się
		

/KS_326153_I_5_0091.djvu

			Lecz ze snów któż szczęście przepowie dziecięciu,
Gdy lubą uczuje woń róży ?
Ach! róży, ach ! róży,
Wśród ziemi rozłogów,
W tój życia podróży.
Tak Aviele jest głogów.
Ach! róży, ach! róży.
Młodzieniec po górach, przepaściach, dolinie.
Przebiega po kwiaty na wianki;
Lecz z kwiatów najmilsza jest róża dziewczynie,
Różyczką wieńcz skronie kochanki!
Ach! zerwij ją świeżą,
I miłą i ładną ,
Nim gromy uderzą,
I listki opadną,
Ach! zerwij ją świeżą !
A kiedy głos braci powoła cię w szranki,
Ty w domu nie gnuśnij niegodnie ,
Lecz mężnie, z szablicą i z różą kochanki.
Pobiegnij wesoło — swobodnie!
Ach! róży, szabiicy.
Jak lubój usteczek
Przyniesiesz dziewicy
Wawrzynu listeczek :
Ach! róży, — szabiicy
		

/KS_326153_I_5_0092.djvu

			Lecz ze snów któż szczęście przepowie dziecięciu,
Gdy lubą uczuje woń róży ?
Ach! róży, ach ! róży,
Wśród ziemi rozłogów,
W tój życia podróży.
Tak Aviele jest głogów.
Ach! róży, ach! róży.
Młodzieniec po górach, przepaściach, dolinie.
Przebiega po kwiaty na wianki;
Lecz z kwiatów najmilsza jest róża dziewczynie,
Różyczką wieńcz skronie kochanki!
Ach! zerwij ją świeżą,
I miłą i ładną ,
Nim gromy uderzą,
I listki opadną,
Ach! zerwij ją świeżą !
A kiedy głos braci powoła cię w szranki,
Ty w domu nie gnuśnij niegodnie ,
Lecz mężnie, z szablicą i z różą kochanki.
Pobiegnij wesoło — swobodnie!
Ach! róży, szabiicy.
Jak lubój usteczek
Przyniesiesz dziewicy
Wawrzynu listeczek :
Ach! róży, — szabiicy
		

/KS_326153_I_5_0093.djvu

			А jeśli wśród boju polegniesz, nad tobą
Współbracia usypią kurhanek,
I przyjdzie dziewica odziana żałobą,
Porzuci ze świeżych róż wianek!
I róża zakwitnie
Na grobu murawie,
Tak cudnie, zaszczytnie.
Jak pamięć o sławie.
Tak róża zakwitnie!
ZAPYTANIE.
Za czemże tęsknisz? marzenia pobladły.
Serce ucichło, dziewica gdzieś pierzchła,
Myśli ze swego zenitu upadły.
Nadzieja błysła i zmierzchła!
Czy za marzeniem?
«Nie, wszak marzę we śnie,
A milój marzyć we śnie, niż na jawie,
Bo choć wśród szczęścia zbudzę się zawcześnie,
Goryczą błędu uczuć
		

/KS_326153_I_5_0094.djvu

			А jeśli wśród boju polegniesz, nad tobą
Współbracia usypią kurhanek,
I przyjdzie dziewica odziana żałobą,
Porzuci ze świeżych róż wianek!
I róża zakwitnie
Na grobu murawie,
Tak cudnie, zaszczytnie.
Jak pamięć o sławie.
Tak róża zakwitnie!
ZAPYTANIE.
Za czemże tęsknisz? marzenia pobladły.
Serce ucichło, dziewica gdzieś pierzchła,
Myśli ze swego zenitu upadły.
Nadzieja błysła i zmierzchła!
Czy za marzeniem?
«Nie, wszak marzę we śnie,
A milój marzyć we śnie, niż na jawie,
Bo choć wśród szczęścia zbudzę się zawcześnie,
Goryczą błędu uczuć
		

/KS_326153_I_5_0095.djvu

			- iO —
Może za biciem pałającśm serca?
«I to nie, zbyt byłem czuły,
Każdy liść suchy wśród trawek kobierca.
Każda łza, życie mi truły.»
To ziemskich krain idealna córa ,
Piękna dziewica troskę w sercu budzi?
«Nie! ona chmurą, która tęczą łudzi.
Gdy tęcza zgaśnie, zostanie się — chmura.»
To za młodemi tak tęsknisz myślami,
Temi dumnemi aniołami duszy?
«Precz z niemi! — każda, jak węże żądłami,
Spokój i wiarę wysuszy !»
Więc jeszcze pragniesz?
«Pragnę? chyba szału,
Goby wypalił doświadczenia kwiaty.
Zgasił ostatnią iskierkę zapału,
I zrobił dzieckiem, jak byłem przed
		

/KS_326153_I_5_0096.djvu

			- iO —
Może za biciem pałającśm serca?
«I to nie, zbyt byłem czuły,
Każdy liść suchy wśród trawek kobierca.
Każda łza, życie mi truły.»
To ziemskich krain idealna córa ,
Piękna dziewica troskę w sercu budzi?
«Nie! ona chmurą, która tęczą łudzi.
Gdy tęcza zgaśnie, zostanie się — chmura.»
To za młodemi tak tęsknisz myślami,
Temi dumnemi aniołami duszy?
«Precz z niemi! — każda, jak węże żądłami,
Spokój i wiarę wysuszy !»
Więc jeszcze pragniesz?
«Pragnę? chyba szału,
Goby wypalił doświadczenia kwiaty.
Zgasił ostatnią iskierkę zapału,
I zrobił dzieckiem, jak byłem przed