/KS_457803_II_L_0003.djvu

			-Г; -
..
Л
		

/KS_457803_II_L_0005.djvu

			JOZEF BIAŁYNIA CHOŁODECKI
VIJEIIT POSILIAIIIU І Н Ш І
i KULI PAMIĘCI
LWÓW 1926.
W
z
o
r
o
w
y
p
o
l
s
k
i
c
m
e
n
t
a
r
z
w
o
j
e
n
n
y
z
p
r
o
w
i
z
o
r
y
c
z
n
ą
k
a
p
l
i
c
ą
		

/KS_457803_II_L_0007.djvu

			$
JÓZEF BIAŁYNIA CHOŁODECKI.
WOJENNY
POSIEW ANIOŁA ŚMIERCI
I KULT
PAMIĘCI POLEGŁYCH
„Cześć dla poległych jest utwier­
dzeniem męstwa żywych“.
*
* *
Czcij przodków twych pamięć,
Czcij ojców mogiły;
W ich dziełach, zasługach.
Krzep ducha, krzep siły.
(J. B. Chołodecki).
LWÓW
Nakładem Polskiego Towarzystwa opieki nad grobami bohaterów
		

/KS_457803_II_L_0008.djvu

			. ödzka Bibliok, \
С й І І
LUBLIN
Ü. topsciń-
9Н(ьъ*).-о*-*: Ц-ЗЛЬЛ
DRUKARNIA NOWOCZESNA. UL. PAŃSKA L. 21.
І - 438rj
		

/KS_457803_II_L_0009.djvu

			Odwieczny ustrój przyrody, znany pod nazwą walki
o byt, znajduje wyraz w fizycznem zmaganiu się wszech
tworów globu ziemskiego. Ogół stworzeń staje do walki
o byt od stworzenia świata podług jednych i tych samych
wrodzonych im metod, jedną i tą samą bronią.
Człowiek obdarzony zdolnością pomysłów i wynalazków
stwarza ustawicznie nowe środki i sposoby, mające za ceł
bronić się, zadawać ciósy przeciwnikowi, niszczyć go i usu­
wać z drogi Przejdźmy pobieżnie myślą rozwój tych środ­
ków i narzędzi walki. Nie ulega wątpliwości, iż pierwotny
człowiek posługiwał się wśród zapasów siłą swoich ramion,
pięstuchami, pazurami, nogami i zębami. Później stawał do
walki uzbrojony w kije, kamienie, a ciskanie kamieni na prze­
ciwnika było pierwszym krokiem do walk na odległość.
Z biegiem wieków stosowano miast kijów, mioty, maczugi,
topory, miast ręcznychVfżtitfrwlScamieni, proce, kusze, łuki
z zwykłemi i zatrutemi grotami. W miarę rozwoju wynalaz­
ków wprowadził też człowiek w użycie sztucznie wyrabianą
broń sieczną, miecze, koncerze, szable, pałasze, broń kolną,
puginały, sztylety, noże, piki, lance, szpady, bagnety, a od czter­
nastego stulecia broń palną, rusznice, strzelby, karabiny, armaty,
owoce wynalazku Bertolda Szwarca, które zajęły miejsce
dawnych kusz i taranów. Od pół tysiąca blisko lat, pracuje
umysł ludzki nad coraz to wydatniejszem stosowaniem broni
palnej, a pomysły ostatniej światowej wojny doprowadziły
do wynalazku niemieckich t. zw. „grubych bert“, których da-
lekonośność sięgała 120 kim., oraz dział francuskich o donośno-
ści dochodzącej do 180 kim. Dziecinnemi jednak zabawkami
zwaćby można te groźne ziejące ogniem potwory, te kara­
biny maszynowe, wyrzucające po 2000 kul na minutę, mio­
tacze ognia, łodzie podwodne, czołgi, łamiące wszelkie
		

/KS_457803_II_L_0010.djvu

			szkody, wobec najnowszych pomysłów umiejętności ludzkich
jakiemi są przyrządy powietrzne: aeroplany i trujące gazy,
W czasie wielkiej wojny wywoływało lotnictwo nieobliczalne
spustoszenia i mnogie tysiące ofiar wśród bezbronnej nawet
ludności cywilnej. A cóż dopiero powiedzieć o trujących ga­
zach, szatańskiej broni kilkuset różnych odmian, która wedle
twierdzenia powag naukowych jest zdolną w ciągu kilku
kwadransów uśmiercić wszystkich mieszkańców największego
nawet miasta globu ziemskiego.
W związku z postępem wiedzy i cywilizacji, a co zatem,
idzie w związku z postępem techniki wojennej stoi zmiana
strategji, taktyki i szyków bojowych. Znikły zupełnie owe
stalowe mury, budowane z piersi walecznych zastępów, znikły
słynne polskie szeregi usarzy, co to spadały ongi orlim lotem
wśród czarnych chmur dymu, wśród grzmotu tratowanej ko­
pytami ziemi, jak piorun w najgłębszy wir walki, łamiąc,
gniotąc, druzgocąc samym impetem, ciężarem swej broni, niby
skały rzucone w wał piasku.
Dziś rozmieszczone po olbrzymich przestrzeniach mil jo­
nowe rzesze bojowników zmagają się z nieznanym nieraz,
niewidzialnym wrogiem, tępiąc go piekielnemi wynalazkami
i układają same pod wpływem piekielnego pomysłu głowy
swoje do snu wiecznego.
Wynikiem powszechnej służby wojskowej, wynikiem
wprowadzenia olbrzymich. mas do akcji bojowej jest też
olbrzymi posiew Anioła Śmierci, posiew o jakim ojcowie
nasi nie mieli pojęcia.
Siedmioletni okres ostatnich zmagań się narodów pokryt
miljonami mogił, kurhanów i grobów pobojowiska Europy.
Tutaj złożyły miljony życie swoje na ołtarzu „cnoty żołnier­
skiej“, tutaj poległy miljony bez rozgłosu i sławy, miljony
obywateli całego, rzec można, globu, młodych i starych, ubo­
gich i zamożnych, różnego stopnia hierarchji społecznej,
różnej potęgi, umysłu i zdobyczy wiedzy.
Po dalekich widnokręgach, po lasów gęstwinach, po
debrach i wertepach, po drogach, brzegach rzek i potoków,
po dworcach Świątyń Pańskich, widnieją nasypy grobowe
i skromne drewniane krzyże, ponure dowody ciężkich bojów,
krwawych walk, drogowskazy szlaków orężnej rozprawy.
Ku tym to skromnym krzyżom, ku tym nasypom mo­
gilnym szlą pełne bólu i tęsknoty, myśli i westchnienia mno­
gie zastępy ojców i matek, wdów i sierót, sióstr, braci i przy­
jaciół, drzemiących
		

/KS_457803_II_L_0011.djvu

			Nie tylko bomby, granaty, szrapnele, kule, trujące gazy,
szable i bagnety, lecz i innego rodzaju wrogie siły sprzątały
liczne zastępy z szeregów walczących armji. Tam zdała od
okopów i pobojowisk, zdała od szczęku oręża, od rżenia ru­
maków, palby ręcznej broni, grzechotu kulomiotów i grzmotu
dział, zdała od błysku ogni, pożarów, zgliszcz i rumowiska,
zapełniały leczone w zakładach epidemicznych nagminne cho­
roby, czerwonki, ospy, cholery, t>fusu, swemi ofiarami, miej­
scowe cmentarze. Jakżeż jednak strasznemi były nieraz przed­
śmiertne chwile tych chorych, którzy pozostawali pod stałą
nawet opieką lekarską, którzy nie kończyli życia na pobojo­
wiskach. Ponurego obrazu dostarcza nam na ten temat opis
szpitala epidemicznego w Uhnowie, powiatu Rawy ruskiej,
wyjęty z wojskowych aktów austrjackich. „W Uhnowie —
czytamy w raporcie dr. Wiktora Fidlera, lekarza 59-go solno-
grodzkiego pułku piechoty — istniał epidemiczny szpital dla
chorych na dysenterję. W suterenach pozbawionych najpry­
mitywniejszych urządzeń budynku leżeli najbardziej nawie­
dzeni cierpieniami żołnierze. Wobec braku ustępowych miejsc,
ułożono na środku obszernej piwnicy stos słomy, do której
wlekli się, czołgając w gorączce jeden po drugim opadający
z sił pacjenci. Obrudzali się nawzajem, toż złorzeczenia, swary
i przekleństwa odbijały się ustawicznie echem o strop obrzy­
dliwego lokalu.
Męki i jęki, stękania i charczenia konających, widok
leżących obok nich trupów, łącznie z iście dżumowym feto­
rem, doprowadzały do rozpaczy zdrowych nawet świadków
owej czeluści piekieł na ziemi“.
Obok lekarzy dźwigały tam troski na swoich barkach
niestrudzone SS. Felicjanki tak długo, aż zapisały w regestrach
śmierć wszystkich 195 ofiar udręczeń i męczeństwa.
Obok poległych na pobojowiskach, obok porozrywanych
na szczątki, obok zaginionych w czasie bitew, których kości
porozwlekał dziki zwierz po polach, lasach, górach, a prochy
rozwiała wichura na wsze strony świata, obok zmarłych po
szpitalach z ran i epidemji, iluż to zakończyło doczesną piel­
grzymkę z wycieńczenia sił, ilu uległo wśród domowych ognisk
nawet, powolnym cierpieniom suchot, pomięszaniu zmysłów,
chorobom wenerycznym, ilu szukało w samobójstwie ulgi
i wybawienia od mitręgi wojennej, ilu zostało rozstrzelanych
z mocy wyroku sądów doraźnych albo i bez wyroku, ilu padło
od staczanych z gór skalistych bloków kamiennych, ilu legło
zasypanych lawinami śniegu, ilu potonęło w rzekach i sta­
wach, ilu utkwiło wplątanych w druty elektryczne, ilu
		

/KS_457803_II_L_0012.djvu

			б
chodziło śmierć pod kołami pociągów, wskutek upadku z da­
chu, wskutek niebacznego uderzenia o brzegi mostu lub
tunelu, ilu zapisało się na kartach ofiar wskutek wybuchu
amunicji, wykolejenia lub zderzenia pociągów! Wszakże sama
jedna katastrofa kolejowa, jaka miała miejsce w dniu 14. wrze­
śnia 1917 r. pod Planiną w Krainie wystarczyła, by zasiać
trupami całe cmentarzysko. Jakżeż wielkim, jak potężnym był
ponadto odłam tych nieszczęśliwców, którzy zginęli nie wśród
gorącej walki, nie wśród szczęku oręża, lecz jako bezbronni
jeńcy, katowani przez wrażych zbirów, siepaczy, wampirów,
zdała od stron rodzinych, od ojczystych ognisk. Ogłoszone
drukiem wiadomości p. t. „Martwe domy“ opisujące losy ich
w Rumunji, przedstawiły poraź pierwszy może społeczeństwu
realnie skreślony obraz ich męczeństwa. Wieleż to jednak
takich samych, a może i gorszych „Matwych domów“ siało
śmierć i zniszczenie po obszarach innych państw i krajów.
Opisy różnych narodów i społeczeństw zarzucają sobie na­
wzajem formalne tuczenie się męczeństwem jeńców wojennych.
Słynna kolej murmańska uwieczniona jest krwią jeńców; nie-
ledwie każdy próg jej toru znaczony trupem polskim.
W czterdziestu barakach w Samarskim Tocku infekcjonowa-
nych plamistym tyfusem umieszczono w 1915 r. 17.000 jeń­
ców wojennych. Chorzy leżeli w gorączce na gołych narach,
bez słomy, pożerani żywcem przez roje robactwa, wijąc się
w bolach, cisnąc nieprzytomnie do drzewa biedne głowy,
w strzępach brudnych ubrań i bielizny w tych samych, w któ­
rych zostali wzięci do niewoli i których ani razu z siebie nie
zdejmowali. Leżeli, dopóki nie zamknęli ócz do snu wiecznego.
W gubernji ołonieckiej zginęło przeszło; 10.000 jeńców na
szkorbut. W gubernji tobolskiej wymarli wszyscy, pomieszczeni
w „Ziemiankach“, w liczbie 2000. Obok Orenburga oślepło
40%, 50% zaś nabawiło się gruźlicy. W Skobielewie umarło
w ciągu dwóch nresięcy przeszło 3000 ludzi a w Samar-
kandzie zginęło 5000 chorych na malarję. W Nowomikoła-
jewsku uległo epidemji 8000, w Krasnojarsku 5000, w Wierch-
nieudyńsku 4000 żołnierzy.
Lecz dość tych smutnych cyfr.
*
		

/KS_457803_II_L_0013.djvu

			Przejdźmy się teraz po mogilnych szlakach naszej pol­
skiej ziemicy, uchylmy rąbka tajemnic, zajrzyjmy do wnętrza
grobowisk. Tam w głębi wyniosłego kurhanu butwieją zsy­
pane bezładnie setki nagich szkieletów, pokruszone kościo­
trupy, pogruchotane piszczele i czaszki bojowników różnej
narodowości i religii. Nikt nie zdoła odkryć ich nazwisk, nie
zdoła przekazać ich imion potomnym pokoleniom. Przyjaciele
i wrogowie pokryli wspólnym pomostem zbroczone posoką
pobojowiska i w wspólnym splocie tytanicznej walki, zapeł­
nili głębinę mogiły. Dziś trwałą zawarli zgodę, dziś iście
bratnią dzielą już po wieki dolę. W innych grobowych mo­
giłach zatrzymali jedni na swych szkieletach poszarpane od
kul mundury żołnierskie, wyczekując zda się apelu do dal­
szej z wrogiem rozprawy, drudzy odarci z butów, inni
spuszczeni do jamy w samej tylko bieliźnie lub przegniłym
w okopach płaszczu, a niebrak i takich, co całkiem nago
podążyli na dno cmentarnego dołu.
Zanim spoczęli na „poświęconej roli“, zanim przewie­
ziono ich tutaj z pierwotnej prdwizorycznej ostoi, musieli
oddać resztki towarzyszących im do grobu drobiazgów.
Czegóż bo też wszystkiego nie znachodzą kolumny
grabarskie po odkryciu prowizorycznych mogiłek! Obok
pustych ładownic, obok bagnetów, kindżałów i jataganów,
obok ostróg powracają z podziemia zegarki i pierścionki,
inkluzy i talizmany, krzyżyki i medaljony, różańce, wizerunki
patronów i obrazy Matki Bożej wiszące na szyji lub zaszyte
dla pewności w odzienie, dalej nożyczki i fajeczki, tak po­
żądane dla zabicia trosk i tęsknoty, papierośnice i przybory
krawieckie, spinki, guziczki, kaletki z drobnemi kwotami,
zbiory przyciskanych ongi do ust i serca listów z kraju,
przygotowane do wysyłki odpowiedzi, książki do modlitwy,
notatniki i zapiski, szczęki wstawiane, złote zęby i mnogie
inne, mniej lub więcej cenne spuścizny rodzinne.
Katastry grobów wykazują skrzętnie zbierane zapiski
kolumn grabarskich, dotyczące jakości uzębienia, śladów ran
w kościach, pozostałych odznak wojskowych, resztek noszo­
nego pod mundurem cywilnego ubrania, koloru włosów,
kształtu wąsów i brody, wzrostu stwierdzonego podług roz­
miarów szkieletu, śladów silnej lub wątłej budowy etc. etc.,
wszystko w celu umożliwienia rodzinie agnoskowania „nie­
znanych“ ofiar wojny.
Jakżeż często napotykają kolumny grabarskie po od­
kryciu powłoki grobu niespodziewane zjawiska. Obok kość-
ców kobiet, które złożyły jako samarytanki, młode życie
		

/KS_457803_II_L_0014.djvu

			ołtarzu humanitarnej pracy, obok zgniecionego nieraz w je­
dną bezkształtną masę splotu ciał żołnierzy, spoczywają pod
murawą przedstawiciele cywilnej ludności, zbiegowie z terenu
walk, spoczywa bezdomna dziatwa, wypłoszona z gniazd,
błądząca po polach, lasach, spoczywają pod znakiem krzyża
mogilnego nawet zwierzęta : konie, woły, krowy, psy i inne
stworzenia, jakie w wirze walki lub w pośpiechu ucieczki,
wrzucono razem z zwłokami ludzkiemi do wnętrza
		

/KS_457803_II_L_0015.djvu

			Od niepamiętnych czasów czciły ludy, a w pierwszym ■
rzędzie czcili Słowianie pamięć wielkich swoich wodzów
i mężów sypaniem mogił i kurhanów. U wielu też narodów
rozwiniętym jest żywo wogóle kult przodków; konserwowa­
nie od setek lat w wzorowym porządku cmentarzy i ich
grobowców.
Przekazanie potomnym nazwisk i zasług bojowni­
ków, poległych w czasie światowej wojny zostało objęte
uchwałami traktatu wersalskiego (art. 225 i 226), mocą któ­
rych zobowiązały się państwa konserwować po wsze czasy
groby i cmentarze żołnierzy bez względu na ich religję i na­
rodowość. Odnośne wydatki musi ponosić każde państwo
z własnych funduszów, bez względu na ich wysokość. W tym
ostatnim kierunku dotyka umowa wersalska najdotkliwiej
skarb Państwa Polskiego, na którego obszarach rozgrywały
się najbardziej krwawe zapasy, na którego obszarach wrzały
później boje z Rusinami-Ukraińcami, po którego obszarach
przesuwała się krwawym szlakiem nawała bolszewicka. Po­
nadto powziął Sejm ustawodawczy szczytną uchwałę objęcia
pod swoją opiekę mogił i kurhanów tych wszystkich naszych
bojowników, którzy w latach 1794—1864 oddali ochotnie
siły swoje, zdrowie i życie w celu odzyskania utraconej wol­
ności. Siedmdziesięcioletni okres walk powstańczych pokrył
obficie ofiarami obszary polskiej ziemicy, a jakkolwiek groby
ich znikły przeważnie z powierzchni, to jednak mnogie ty­
siące pozostały jeszcze ku opiece i czci ich ze strony nastę­
pnych pokoleń.*)
*) Zestawione memi zabiegami wykazy, dotyczące województw:
kieleckiego, lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego obejmują
tysiąc kilkaset grobów powstańczych. (P.
		

/KS_457803_II_L_0016.djvu

			Do pocztu godnych wiekuistej pamięci szermierzy
o wolność rozdartej Polski należało wielu prawych patrjo-
tów, którzy także innemi czynami i zasługami zapisali się
chlubnie na kartach dziejów naszego narodu. Trudno wyli­
czać ich spisy; dla przykładu podajemy kilka tego rodzaju
charakterystycznych postaci, których szczątki drzemią u wscho­
dniej rubieży Ojczyzny.
Pod znakiem Tadeusza Kościuszki i późniejszych wo­
dzów walczyli: generał Benedykt Kołyszko, Antoni Piórecki
(dożył 106 roku życia), Franciszek Zaręba (dożył 112 roku
życia), Józef Kochanowicz (dożył 102 roku •życia);  pod
orłami Wielkiego Napoleona: pułkownik Feliks Chądzyński,
Aleksander hr. Fredro, najwybitniejszy polski komedjopisarz,
Jan Bończa Pawulski, znany działacz narodowy i społeczny,
„strażnik“ Kopca Unji Lubelskiej we Lwowie, Józef Czu-
łowski, uczestnik słynnej szarży naszej kawalerji pod Somo-
ssierą, kapitan Jan Miączyński, pułkownik Marcin Kęszycki,
generał Józef Szumlański i t. d. Rok 1830/31 reprezentują
obok wielu innych Seweryn Goszczyński, poeta, August Bie-
lowski, historyk, Józef Śmiechowski, późniejszy generał, Antoni
Garczyński, pułkownik, Artur hr. Gołuchowski, późniejszy ge­
nerał, Seweryn Korzeliński, pamiętnikarz, emigrant do Australji,
Dominik Magnuszewski, dramaturg, Maurycy Gosławski,
poeta i Kasper Cięglewicz, niepoprawny emisarjusz i rewo­
lucjonista, potomek ludu ruskiego, lecz płomiennych uczuć
patrjota polski, którego pełne wrażeń, przygód, ciężkich
przejść i poświęceń życie oczekuje pióra kompetentnego
dziejopisarza. Do kategorji niezwykłych, niezłomnych do
końca życia bojowników o wolność Polski, należał także
Tomasz Białynia Chołodecki, który rozpoczął swoją naro­
dową służbę w szeregach generała Józefa Dwernickiego
w roku 1831, przeniósł s(ę później na pole spisków lat
1839 i 1846, brał udział w wyprawie na Narajów, otrzymał
w pierwszej instancji sądów austrjackich wyrok śmierci,
zamieniony później na więzienie w twierdzy Szpilbergu, wal­
czył w oddziałach dyktatora Marjana Langiewicza, a zmarł
wskutek ran otrzymanych we Lwowie z rąk austrjackiego
żołnierza policyjnego podczas politycznego pochodu, zabro­
nionego przez władzę zaborczą.
Dla spiżowych bohaterów z lat 1830/31 dostarczyło
miasto Lwów odrębnego cmentarzyka na wzgórzu Łycza-
kowskiem.
Lata dalszych spisków politycznych o podłożu demo­
kraty cznem, knutych po upadku powstania
		

/KS_457803_II_L_0017.djvu

			przypominają nam we Lwowie popioły Karola Szajnochy,
historyka, Kaliksta Orłowskiego, filantropa, Henryka Schmitta,
historyka, Alfreda Młockiego, literata 1 niezapomnianych
nigdy męczenników Teofila Wiśniowskiego i Józefa Kapu­
ścińskiego.
Boje o wolność lat 1863/64 stworzyły na wzgórzu Ły-
czakowa rozległy cmentarz, ofiarowany specjalnie jako „Boża
rola“ przez patrjotyczną Radę miasta Lwowa. Tam to
przoduje licznemu zastępowi zmarłych kolegów, jako czołowy
pomnik, typowa postać chorążego-weterana Szymona Wizunasa
Moczydłów Szydłowskiego, ponoś ukrytego pod wieśniaczą
siermięgą rewolucjonisty, księcia Światopełk Mirskiego.
Dzierży on w swej dłoni sztandar bojowy.
Szermierze z lat 1863/64 byli wzorem dla tej młodzi
polskiej, która podążyła w roku 1914 w szeregi bitnych
iegjonów, byli wzorem dla tej dziatwy, która w roku 1918
stanęła do rozprawy z najazdem Rusinów-Ukraińców i roz­
sławiła obroną Lwowa imię grodu po wszech zakątkach
globu.
Zapasy z lat 1918/1919 pokryły wydatnym posiewem
Anioła Śmierci wschodnie rubieże Państwa, gdzie widnieją
pod godłem „Orła białego“ mnogie cmentarze i cmentarzyki
z uroczem miejscem wiecznego spoczynku we Lwowie, owo­
cem gorliwych starań i zabiegów skrzętnego Towarzystwa
„Straży Mogił Polskich Bohaterów“.
Tytaniczne zmagania się młodego żołnierza z najazdem
bolszewickim usypały znów całe szeregi potężnych cmen­
tarzy i wyniosłych mogił, wśród których przodują w Wscho­
dniej Małopolsce rozmiarami i tragicznem rodzajem śmierci
rycerskich zastępów, mogilniki w Zadwórzu, Horpinie i Dy-
tiatynie, gdzie rozwydrzone zastępy Budiennego rozrębywały
szablami, rozsiekiwały rozbrojonych i obnażonych z odzienia
jeńców polskich.
Uchwała traktatu wersalskiego wyszła z słusznego za­
łożenia, że rozbrojony lub poległy bojownik przestaje być
nieprzyjaciem, a jako bliźni, który walczył w imię dobra
swej sprawy, w imię wyznawanych zasad, zasługuje na od­
danie czci jego bohaterstwu i pamięci. Wielcy wodzowie
świata, prawdziwi rycerze składali zawsze wyrazy hołdu
pokonanemu przeciwnikowi, po wytrąceniu oręża z jego
dzielnej dłoni. Tak samo jak my, Polacy, wymagamy od
obcych, a nawet od wrogów, uznawania heroizmu naszych
mężnych synów, tak samo mają prawo wymagać i obce
narody od nas kultu pamięci ich poległych
		

/KS_457803_II_L_0018.djvu

			wszyscy atoli zdołają, nie wszyscy chcą zrozumieć swoje
w tym kierunku obowiązki, nie wszyscy pojmują doniosłe
znaczenie cnoty żołnierskiej, czy ona gości w głębi serca
rodaka naszego, czy w głębi serca przeciwnika w boju.
Wynikiem braku zrozumienia powyższych zasad, prze­
ważnie ze strony mniej okrzesanych, niestety, niekiedy nawet
ze strony ludzi pretendujących do nazwy inteligencji, jest
wandaliczne wręcz niszczenie cmentarzy, mogił i grobów
wojennych, przestępstwo, podpadające pod przepisy ustawy
karnej.
Przejdźmy się po obszarach Wschodniej Małopolski
zamieszkałych w znacznej części przez Rusinów, a ujrzymy
w licznych włościach pozadeptywane przez pasące się bydło
cmentarze, pozaorywane groby, pozacierane ślady mogił,
powyrywane, poniszczone godła męki Zbawiciela. Nie chro­
nią poświęconej roli przed występnym procederem ziemne
okopy, ni żywopłot, lub inne ogrodzenie a ofiarą dzikich
instynktów padają nawet kamienne pomniki, płyty grobowe
i stojące tu i ówdzie wśród pól kapliczki. Tak samo postę­
pują surowe warstwy ludności miast i miasteczek, używające
krzyży mogilnych jako opał, kamieni grobowych zaś jako
budulca, torujące sobie ścieżki i drogi na przełaj cmentarzy
i o zgrozo! wygrzebujące piszczele nieboszczyków, by je dla
zabawki ustawiać w piramidy, lub czaszki, by je używać do
gry fotbalowej.
Nie brak niekiedy i politycznej natury podłoża ; niszcze­
nie na wiosnę oporządzonych i świeżem ubarwionych kwie­
ciem grobów polskich żołnierzy. Ten ostatni postępek tem
bardziej musi oburzać widza, jeśli się zważy, iż Rusini nie
tylko utrzymują w dobrym stanie i otaczają demonstracyjnie
owacjami groby swoich żołnierzy z lat 1918 19, ale co wię­
cej, posuwają się nawet do antipaństwowych w tym kierunku
aktów i postępków i wchodzą w kolizję z władzami poli­
tycznemu
Naturalnym wynikiem niszczenia cmentarzy i mogił są
ujemne krytyki jakie padają z ust zagranicy, najbardziej zaś
z ust nieprzychylnych nam Niemców, którzy w myśl traktatu
wersalskiego wykonują z całą energją i ścisłością kontrolę
nad grobownictwem państw ościennych i w każdym poszcze­
gólnym wypadku, nawet drobniejszego pokroju, występują
z reklamacjami w drodze dyplomatycznej.
Jakżeż przykrem wobec tego jest położenie Państwa
Polskiego, które dźwigając największe brzemię w kierunku
liczby cmentarzysk i mogił wojennych musi walczyć z
		

/KS_457803_II_L_0019.djvu

			dnościami ekonomicznej natury, a ponadto z wandalizmem
własnej ludnos'ci.
Jeżeli w innych państwach, a nawet w innych dziel­
nicach Polski mają Urzędy opieki nad grobami wojennymi
jedynie zadanie „mechanicznego“, że się tak wyrazimy, kie­
rowania i opiekowania się „Bożą rolą“, wiążą się z tern
zadaniem na kresach wschodnich ponadto kwestje narodowe
i polityczne, kwestje donos'nej bezsprzecznie natury. Kurhany
i pomniki naszych bojowników o wolność narodu, mogiły,
cmentarze, krzyże i nagrobki naszych żołnierzy i obrońców
kresów z lat 1914/20 to wybitne dowody nie przedawnionych,
nie zaniedbanych, lecz okupionych nowemi strugami drogiej
krwi, praw odwiecznej przynależności ziem wschodnich do
rozległych dzielnic „Białego orła“, to wymowne, bijące
w oczy stannice u wschodniej rubieży wskrzeszonej Rzeczy­
pospolitej.
Budowa wspomnianych cmentarzy, ustawianie na nich
pomników jako celu pielgrzymki, procesji i nabożeństw, od-
działywuje silnie na umysły okolicznej ludności, która
odczuwa w tern dowód potęgi państwa, obudzającej respekt,
zadającej kłam przeciwnemu twierdzeniu wrogich agitatorów.
Nie jest wobec tego dostateczną rzeczą powołanych
czynników ograniczać się na załatwianiu nadchodzących od
stron lub władz aktów, lecz należy odszukiwać pamiątki na­
rodowe, odszukiwać dawne i nowsze mogiły i groby, zarzą­
dzać odtwarzanie ich i konserwowanie. Wypływa to z po­
jęcia i poczucia obowiązku narodowego. W celu godnego
spełniania tego obowiązku, w celu ułatwienia skołatanemu
ekonomicznej natury trudnościami państwu, wywiązywania
się z zadań nałożonych traktatem wersalskim, winny powsta­
wać na prowincji zrzeszenia lokalne, urządzać i oporządzać
cmentarze, roztaczać opiekę nad grobami, wznosić pomniki
i kaplice, te ostatnie w pierwszym rzędzie jako widome pla­
cówki narodowe, słowem działać w myśl zasady i intencji
tak chlubnie i szczytnie zapisanego w pamięci kresowego
społeczeństwa ks. arcybiskupa-metropolity ś. p. dr. Józefa
Bilczewskiego, który gorliwą budową kościołów i kaplic
położył niepospolite zasługi dla chwały Boga i dobra Oj­
czyzny.
Wprawdzie pracuje już od kilku lat grupa komitetów
w kierunku ustalenia u wschodnich kresów placówek naro­
dowych o religijnem podłożu, wprawdzie zapisały się gorliwą
akcją na tern polu miejscowości: Złoczów, Tarnopol, Za-
dwórze (komitet Sokół-Macierz we Lwowie), Kamionka
		

/KS_457803_II_L_0020.djvu

			miłowa (dla Horpina), Dytjatyn, Wrzawy, Uhnów, Magierów,
Jezierzany, Dobrosin, Lubień wielki, Rawa ruska, Sokal, Za-
marstynów, Mikulińce, Zbaraż, Jagielnica, Winniki, Jaworów,
Kopyczyńce, Stary Sambor, Lubaczów, Kołomyja, Toporów,
Klekotów pow. Brody, Mościska, Sądowa wisznia, Szumlany
pow. Podhajce, lecz ileż to miast, miasteczek i siół pozba­
wionych jest jeszcze miejscowej opieki i poparcia ze strony
obywateli państwa. A przecież przy spełnianiu obowiązku
humanitarnego wogóle a narodowego w szczególe, nie po­
winno braknąć ani jednego członka społeczeństwa. Niech
każdy rzuci i rzuca stale drobny grosz na zbożne cele, a o
ile dopisują mu czas, sity i umiejętność, niech odda je do
współpracy w komitecie a raczej w Polskiem Towarzystwie
opieki nad grobami bohaterów (dawniej Towarzystwo Pol­
skiego Żałobnego Krzyża), którego zadaniem dopomaganie
Państwu w spełnianiu obowiązku na polu grabownictwa
wojennego.
Gdy jesienna wichura pokryje całunem żółtych liści
mogiły i znaki cmentarne, gdy dnie zaduszne pobudzą spo­
łeczeństwo do rozpamiętywania, przypomną mu rzeczy osta­
teczne i kres doczesnej pielgrzymki, złóż zacny obywatelu,
złóż młodzi polska, przynajmniej wieniec z jedliny, na miej­
scu wiecznego spoczynku tych, którzy oddali życie swoje
w imię miłości Ojczyzny, a gdy dzień święta narodowego
wezwie do hołdu zasługom bohaterów, niech zapłonie po­
tężnym snopem świaiła urna znicza nad ich szczątkami.
U tych to szczątek chyl młodzi czoła i czerp natchnienie
i siły do pracy pod hasłem
BÓG i OJCZYZNA.
Ostatnie, tak olbrzymie w posiewie Anioła Śmierci,
zapasy wojenne, wytworzyły u wszysikich narodów kult
„Nieznanego Żołnierza“, skrystalizowały pojęcie symbolu
czystej cnoty żołnierskiej, bohaterstwa i bezgranicznego po­
święcenia. U nas w Polsce złożono przewiezione z Cmenta­
rza obrońców Lwowa do^olicy Państwa szczątki „Nieznanego
Żołnierza“ w pobliżu pdfeągmT rycerza co walczył bez trwogi
i żył bez skazy“ księcia Józefa Poniatowskiego, a chwilę tę,
dzień 2. listopada r. 1925, ujął w wiązane
		

/KS_457803_II_L_0021.djvu

			Mieczysław Opałek.
RAPORT
złożony Księciu Józefowi Poniatowskiemu.
„Melduję Ci posłusznie Wodzu,
„Żem hartem równy był żelazu,
„Żem strzegł widety swej i wiernie
„Dopełnił służby i rozkazu!
„Melduję Ci posłusznie Wodzu,
„Żem nie znał co to postrach blady,
„Żem dźwigał bagnet pożytecznie
„Nie dla czczej chwalby, ni parady.
„Melduję Ci posłusznie Wodzu,
Ja żołnierz szary, ja Nieznany,
„Żem Matce spłacił dług rzetelnie,
„Oddał Jej wszystko — śmierć i rany!
„Choć imię me rozwiały dymy,
„Poniosły w otchłań krwi i jęków —
„Przecie w fanfarze triumfalnej,
„Jest ono jednem z wielu dźwięków...
„Innym nagrody, innym sławy
„Rapsody górne, podobłoczne...
„Ja chociaż Żołnierz Bezimienny
„Bez wstydu u stóp Twoich spocznę.
„Melduję bowiem dziś posłusznie,
„Żem hartem równy był żelazu,
„Żem strzegł widety swej i wiernie
„Dopełnił służby i rozkazu!“ *)
*) Jednodniówka „Nieznanemu Żołnierzowi*. Lwów, 31. paździer­
nika 1925
		

/KS_457803_II_L_0023.djvu

			Bukowina. Wzmianka ojej przeszłości i zabytkach. Czerniowce 1884.
Przeszłość Towarzystwa bratniej pomocy i Czytelni
polskiej w Czerniowcach. Czerniowce 1885.
Nieco o polskiej artylerji. Czerniowce 1885.
Nieco o polskiej marynarce i o władzy Polaków na
brzegach Bałtyku. Czerniowce 1886.
Henryk Schmitt. Życiorys. Lwów 1888.
Rys dziejów poczt i telegrafów. Lwów 1890.
Pamiątka zjazdu koleżeńskiego (1870-1890). Lwów 1890.
Pięć lat w kraju niewoli. Czerniowce 1893.
Aleksander Morgenbesser. Życiorys. Czerniowce 1893.
Spis przedmiotów ua wystawie krajowej w roku 1894.
Kult pamięci A.Mickiewicza wKarolowych Warach. Czerniowce 1894.
Karolowe Wary i tychże okolice. Lwów 1895.
Pamiątka drugiego zjazdu koleź,(1870-1890-1895).Lwów 1896.
Listy Jachowicza do Szczepańskiego. Sambor 1896.
Kamila Poh. Szkic biograficzny. Lwów. 1896.
Z ław szkolnych na Sybir. Czerniowce 1896.
Jeden dzień z życia referenta. Sambor 1897.
Odczyt wygłoszony podczas urocz. Mickiewiczowskiej. Lwów 1899.
Do dziejów poczty w Polsce. Lwów 1899.
KilkaszczegółówzprzeszłościmiastaJarosławia.Lwówl900.
Teatr ludowy we Lwowie. Lwów 1902.
Z minionej doby. Lwów 1903.
Księga pamiątkowa roku 1863,4. Lwów 1904.
Lista osób pochodzenia szlacheckiego zasądzonych za udział
w tajnych stowarzyszeniach 1833—1846. Lwów 1905.
Młodzież szkół lwowskich w powstaniu listop. Lwów 1905.
Trzecia książka pamiątkowa zjazdów koleżeńskich. Lwów 1905.
Półwiekowa przeszłość Stowarzyszenia katolickiej młodzieży
rękodzielniczej „Skała“ we Lwowie. Lwów 1906.
Sanockie w r. 1846. Lwów 1906.
Gertruda z Komorowskich Szczęsnowa Potocka („Marja
Malczewskiego). Lwów 1906.
Jeneralicja polska w powstaniu listopadowem. Lwów 1906.
Dowódcy oddziałów w powstaniu styczniowem i współ­
czesne pieśni rewolucyjne. Lwów 1907.
Kilka słów o wściekliźnie. Lwów 1907.
Józef Strzemię Wysocki. (Karta z przeszłości) Lwów 1907.
Sprawa cucyłowska w r. 1848. Lwów 1908.
Marcin Lelewel Borelowski. Lwów 1908.
Banialuki Kolińskiego w świetle aktów pocesu kar. Lwów 1908.
Księga Pamiątkowa półwiekowego jubileuszu gimnazjum im.
Franciszka Józefa 1. we Lwowie. Lwów 1909.
Wyprawa na Kolbuszowę w r. 1833. Lwów 1909.
Alfred Brzeziński. Lwów 1910.
Przyczynek do dziejów wyprawy na Narajów 1846. Lwów 1910.
Rewizja w Kudryńcach w r. 1834. Lwów 1910.
Tygodnik Rozmaitości z r. 1883 w procesie kam. Lwów
		

/KS_457803_II_L_0024.djvu

			Czwarty pamiętnik zjazdów koleżeńskich. Lwów 1910.
W okowach do ślubu. Lwów 1911.
Trynitarze. (Bibljoteka lwowska). Lwów 1911.
Białynia-Chołodeccy uczestnicy spisków — więźniowie stänu,
wychodźcy z ziemi ojczystej. Lwów 1911.
Do dziejów drobnej szlachty Podola. Lwów 1911.
Eugen. Albert Ulatowski, więzień stanu i męczennik. Lwów 1911.
OO. Trynitarze lwowscy i wykupno brańców. Lwów 1911.
Wojna Polski z Rosją (w latach 1830—1831). Lwów 1912.
Jenerał Kołyszko i tegoż podkomendni na ter. Galicji. Lwów 1912.
Patrjotyczna działalność księży w 1. 1833—1837. Lwów 1912.
Do dziejów powstania styczniowego. Lwów 1912.
Początki Zakładu głuchoniemych we Lwowie. Lwów 1912.
Kilka słów o popularnej pracy p. Franciszka Rawity Gawroń­
skiego „Walka o wolnos'ć w r. 1863“. Lwów 1913.
Z cyganerji lwowskiej przed pól w. (1867—1868). Lwów 1913.
Cmentarz Stryjski we Lwowie (Bibl. lwowska). Lwów 1913.
Pamiętnik powstania styczniowego. Lwów. 1913.
Dąb-Dąbczańscy i Jan Żaplachta-Zapałowicz. Lwów 1913.
Korpus Dwernickiego w granicach Austrji. Lwów 1913.
Franciszek Smolka. Lwów 1913.
„Nadzieja" Kalendarzyk kieszonk. gluchon. na r. 1914. Lwów 1913.
O broszurze Franciszka Rawity Gawrońskiego „Wyprawa
wołyńska, epizod z r. 1863“. Lwów 1914.
Na temat wychodźctwa w pierwszym okresie dziejów „rewin­
dykowanej“ Galicji. Lwów 1914.
Adolf Leopold Mussil de Mussillau (szkic biogr.), Lwów 1915
Wspomnienia z lat niedoli i niewoli (1914-1918). Lwów 1919,
Kobieta polska w obronie Ojczyzny. Lwów 1919.
Lwów w listopadzie r. 1918. Lwów 1919.
Epizody z dziejów Małopolski w XIX stuleciu. Lwów 1920,
Przyczynki do dziejów krwawych walk w 1. 1914-20. Lwów 1921.
Strażnik kopća (J- B. Pawułski) Gaz. lwow. Nr. 134—152 z r. 1921.
Zniszczenie monumentów w Transsylwanji. Lwów 1922.
Archiwum Wojskowe we Lwowie. Lwów 1922.
Lwów — kawalerem krzyża Virtuti Militari. Lwów 1922.
Półtorawiecze Zakładu typogr. Piller-Neumanna we Lwowie. 1922.
Lwów — w czasie powstania styczniowego. Lwów 1922.
Ucieczka Włodz. Milowicza z więzienia lwowskiego. Lwów 1923.
I)atrjotyzm dziadów naszych z przed stu laty. Lwów 1923.
Ćwierćwiecze kolonji polskiej w Charbinie. Lwów 1923.
O herbach Bemów i Bemów de Cosban. Kraków 1923.
Stary Lwów (20 zdjęć tot. J. Bułhaka). Lwów 1924.
Zadwórze i okolice (Polskie Termopile). Lwów 1924.
Zwierzęta przedpotopowe (Szkic z dziejów przyrody). Lwów 1924.
Szymon Wizunas Moczydłow Szydłowski. Lwów 1924.
Z dziejów oblężenia i odsieczy Lwowa (1918—1920). Lwów 1924.
Zborów Pole chwały. Lwów 1924.
O niedoli jeńców i brańców w rosyjskiej niewoli. Panteon polski
Nr. 5, 8, 9 i 10 z r. 1925.
Dyktator Romuald Traugutt i kult jego pamięci we Lwowie. 1925.
Wojenny posiew Anioła Śmierci i kult pamięci poległych.
		

/KS_457803_II_L_0025.djvu

			і і 1 " 4
лл:л-л ,
лл '-/, ' V ■ ,
•
		

/KS_457803_II_L_0026.djvu

			в
		

/KS_457803_II_L_0028.djvu

			Biblioteka im. Hieronima
Łopacińskiego w Lublinie
Ij